Nie wiem, czy propozycja udziału w sesji do magazynu
Viva!Moda wywołała większą radość u mojego wewnętrznego egocentryka, czy większy stres u mojego wewnętrznego sztywniaka. Chyba to drugie. Wizja zdjęć w klimacie "krejzi fashion in da big city" plus goła Lady Gaga z różowym pudlem na głowie jako jedna z inspiracji przysłanych przez stylistkę lekko mnie przerażały. Zastanawiałam się, czy w ogóle się w to pakować, ale w końcu posłuchałam mądrej rady ("głupiaaa, jeeedź!") i teraz wiem, że nie darowałabym sobie, gdybym stchórzyła.
22 kwietnia wzięłam udział w prawdziwym modowym cyrku na kółkach i... bardzo mi się to podobało! Poszłam na żywioł i zgadzałam się na wszystkie, nawet najdziwniejsze pomysły Poli Madej i spółki (no, poza owinięciem mnie w amerykańską flagę). Kryształowy gorset? Bardzo chętnie. Spodnie z pieluchą sięgające po pachy? Świetny pomysł! Trzy kilo biżuterii? Dajcie cztery! A może na głowę coś, co wygląda jak kot, który właśnie zeżarł wronę? Ko-niecz-nie!
Po kilku godzinach przymiarek, malowania, stroszenia włosów i przyklejania tipsów zamierzony efekt został osiągnięty - wyglądałyśmy (my, tzn.
Alice,
Madame Julietta,
Pani Ekscelencja,
Styledigger,
Weronika i ja) jak mini love parade. Tak wystrojone jeździłyśmy naszym cyrkobusem po Warszawie, pokrzykując: "Panie, my tu FASHION!" na wszystkich opieszałych kierowców (którzy wydawali się zupełnie nie pojmować powagi sytuacji) i wyskakując co jakiś czas, żeby zapozować na środku ronda z kubkiem kawy albo odegrać mortal kombat przed wystawą sklepową. Musiałyśmy się trochę rzucać w oczy, bo samochody trąbiły, ludzie wyciągali komórki i robili nam zdjęcia, a na widok Ekscelencji jeden pan dosłownie wpadł na ścianę.
Zabawa - mimo przerażającego zimna oraz padającego na zmianę deszczu, śniegu i gradu - była naprawdę niesamowita. Wszystko dzięki pozostałym dziewczynom oraz fantastycznej ekipie (z szaloną Polą i fotografami na czele). Efekty tego całego wariactwa można zobaczyć w najnowszym numerze magazynu Viva!Moda. Poniżej kilka zdjęć z planu oraz skany artykułu.
Po prawej moje ulubione zdjęcie z sesji :) "- Wiesz, co by nam się przydało do tej kawy? - Ciacho!"
Zdjęcia z planu - fot. Łukasz Plewa
Walka! Niby się śmieję, ale tak naprawdę obmyślam strategię: ciągnąć najpierw za kokon, czy za turban?
Jeśli wybieramy się na całodniowe zwiedzanie, wygodny ubiór to podstawa.
Ekipa. Szok, ile osób pracuje przy takiej sesji.