Jaka jest pierwsza rzecz, którą robicie po powrocie do domu? Ja włączam komputer. A zaraz potem się przebieram. Ściągam z siebie wszystkie pozadomowe ubrania i inne przeszkadzacze, jak kolczyki czy zegarek, i wskakuję w coś miękkiego i niekrepującego ruchów. Tak więc kiedy napisała do mnie firma Ziperall z pytaniem, czy nie chciałabym przetestować ich śpiochodresów (dresośpiochów?), mimo że "pewnie niezbyt wpisują się w mój styl", szybko wyprowadziłam ich z błędu. Dresośpiochy wręcz idealnie wpisują się w mój styl! Domowy.
Wiem, że za pioniera śpiochów uchodzi Chuck Bass (niezapomniany występ w 19. odcinku 5. sezonu "Gossip Girl"), jednak ja marzyłam o takim wdzianku, odkąd parę lat temu zobaczyłam w nim moje alter ego, czyli JD z "Hożych doktorów". No i w końcu je mam! Chodzę, a właściwie to mieszkam w tych śpiochach od jakichś 2 tygodni i tak jak się spodziewałam: jesteśmy dla siebie stworzeni. Są megawygodne, miękkie, cieplutkie, a w dodatku bardzo przyspieszają proces przebierania się.
Po komentarzach na innych blogach widzę, że wiele osób przeżywa, że są paskudne, tudzież nieseksi. Rzeczywiście, jeśli u kogoś "seksi" znajduje się w czołówce ubraniowych priorytetów, to zdecydowanie nie polecam. Przypuszczam, że u większości (stereo)typowych facetów też raczej punktów Wam nie nabiją. Na szczęście ja mam w domu Edycję Limitowaną, czyli Dzióbka, który takie stroje lubi jak ten, no... koń owies. Do tego stopnia, że kiedy założę mini, nawet nie raczy tego skomentować, a wystarczy, że przebiorę się w czarną koszulkę i legginsy, a on już się cieszy, że wyglądam jak Batman albo Ireneusz Krosny. Dlatego "pokemnonowe" dresośpiochy z miejsca dostały od niego 10/10. Początkowo nie planowałam wychodzić w nich do ludzi, ale czego to człowiek nie zrobi w poszukiwaniu światła do zdjęć (w mieszkaniu mamy ciemno jak w grobie). O dziwo, nie licząc paru zaskoczonych przechodniów (tak jest, to naprawdę śpiochy), obyło się bez większej sensacji.
Wiem, że za pioniera śpiochów uchodzi Chuck Bass (niezapomniany występ w 19. odcinku 5. sezonu "Gossip Girl"), jednak ja marzyłam o takim wdzianku, odkąd parę lat temu zobaczyłam w nim moje alter ego, czyli JD z "Hożych doktorów". No i w końcu je mam! Chodzę, a właściwie to mieszkam w tych śpiochach od jakichś 2 tygodni i tak jak się spodziewałam: jesteśmy dla siebie stworzeni. Są megawygodne, miękkie, cieplutkie, a w dodatku bardzo przyspieszają proces przebierania się.
Po komentarzach na innych blogach widzę, że wiele osób przeżywa, że są paskudne, tudzież nieseksi. Rzeczywiście, jeśli u kogoś "seksi" znajduje się w czołówce ubraniowych priorytetów, to zdecydowanie nie polecam. Przypuszczam, że u większości (stereo)typowych facetów też raczej punktów Wam nie nabiją. Na szczęście ja mam w domu Edycję Limitowaną, czyli Dzióbka, który takie stroje lubi jak ten, no... koń owies. Do tego stopnia, że kiedy założę mini, nawet nie raczy tego skomentować, a wystarczy, że przebiorę się w czarną koszulkę i legginsy, a on już się cieszy, że wyglądam jak Batman albo Ireneusz Krosny. Dlatego "pokemnonowe" dresośpiochy z miejsca dostały od niego 10/10. Początkowo nie planowałam wychodzić w nich do ludzi, ale czego to człowiek nie zrobi w poszukiwaniu światła do zdjęć (w mieszkaniu mamy ciemno jak w grobie). O dziwo, nie licząc paru zaskoczonych przechodniów (tak jest, to naprawdę śpiochy), obyło się bez większej sensacji.
kombinezon / śpiochodresy / dresośpiochy - Ziperall (jakby co, ja mam na sobie XS - przy 173 cm wzrostu)
koszulka - Vivienne Westwood & Comic Relief / e-bay
buty - Etnies
koszulka - Vivienne Westwood & Comic Relief / e-bay
buty - Etnies