Taki oto artystowski szyk zapodałam na początku miesiąca na pierwszym w mojej karierze pokazie mody. Nie mogłam się zdecydować, czy ubrać się bardziej elegancko, czy bardziej na luzie, więc na wszelki wypadek ubrałam się i tak, i tak. Żeby nie było, że wdarłam się na jakieś salony, śpieszę donieść, że pokaz odbywał się w ogródku piwnym (!) jednej z krakowskich restauracji, a modelki paradowały pomiędzy parasolami Lecha. Mało tego, tuż obok otwarty był sklep, w którym - niezrażona bliskim sąsiedztwem wielkiego świata - pani w średnim wieku sprzedawała gazety i papierosy. Kontrast pomiędzy głosem prowadzącej pokaz, mówiącej o "ubraniach podkreślających piękno kobiecego ciała", a znudzonym "trzy pięćdziesiąt" pani kasjerki naprawdę nie do podrobienia.
Ale wracając do ciuchów. Prawie spadłam ze stołka, kiedy kilka dni później odkryłam, że wyglądałam prawie identycznie
jak ten pan z najnowszego
pokazu Chanel (który odbywał się w stodole - to tak a propos ciekawych miejsc). Raczej mało prawdopodobne, że Karl Lagerfeld zerżnął ode mnie pomysł (za mało czasu), więc pozostaje mi traktować ten zbieg okoliczności jako kolejny dowód na to, że "wielkie umysły myślą podobnie".
PS
Pobiłam rekord świata, jeśli chodzi o ilość biżuterii, ale niestety na zdjęciu słabo to widać.
Tutaj zbliżenie.
aksamitny żakiet - Motiv (z mojej obrony :)
koszula - ciucholand
złoty naszyjnik - A&E Vintage Store
perły długie - Jablonex (Galeria Centrum)
perły krótkie - od Mamy
torebka - od Mamy
dżinsy - Arizona
buty - A&E Vintage Store
okulary - Pomberger