Co powiecie na nowy cykl postów: "Kraków według Sztywniary"? [Chór Czytelników: Taaaaaaaak! Super pomysł!]. Regularnie dostaję mejle i wiadomości na FB z pytaniami, co zobaczyć i gdzie zjeść w Krakowie, więc jest szansa, że kogoś oprócz mnie taka seria zainteresuje. Prawdę mówiąc, myślałam o tym już parę lat temu, ale temat jakoś nie pasował mi do bloga ciuchowego. Ponieważ jednak z czasem do Szafy zaczęły wkradać się tematy inne niż ciuchy (choćby podróże), to teraz już nic mi się nie gryzie i stwierdziłam, że chyba mogę.
To będą krótkie posty (1 wpis = 1 miejsce) o moich ulubionych krakowskich knajpach - takich, w których bywam regularnie i po których płakałabym, gdyby je zamknęli (tfu, tfu, na psa urok!). Oczywiście przewodnik będzie jak najbardziej subiektywny i nieekspercki, no bo jaki inny. Zaczynamy! Na pierwszy ogień idą lody.
Dyskusje na temat tego, które krakowskie lody są najlepsze, wywołują niemal tyle emocji, co pytanie "komu kibicujesz, Wiśle czy Cracovii?" Ja, o czym już wiele razy wspominałam na moim Facebooku, należę do ultrasów lodziarni "U Marysi". Oho, już słyszę te okrzyki: "Tylko Starowiślna, sialalalala!" Tak, wiem, że lody na Starowiślnej mają status kultowych, legendarnych i w ogóle naj-naj. W zasadzie oba miejsca są do siebie podobne - sprzedają naturalne, "domowe" lody, nakładane łopatką do oldschoolowego wafelka i zwykłe sieciówkowe lodziarnie mogą im co najwyżej mikser czyścić. W moim osobistym rankingu Marysia jednak bezapelacyjnie wygrywa. Przede wszystkim dlatego, że mają moje ulubione smaki: bananowy i malinowy, których próżno szukać na Starowiślnej. Połączenie kwaskowych lodów malinowych i łagodnych, słodkich bananowych (które mają kolor beżowy, nie biały ani żółty, jak w popularnych sieciówkach) to była miłość od pierwszego polizania. Jak dla mnie mogliby sprzedawać tylko te 2 smaki i dalej byliby numerem 1. Ogromnym plusem (zwłaszcza podczas upałów) jest też to, że u Marysi lody kupuje się z marszu. Kiedy pierwszy raz znajomy zaciągnął mnie na Starowiślną i kazał stać 20 minut w kolejce, myślałam, że robi sobie jaja (podobne zdanie mam zresztą na temat zapiekanek na Kazimierzu, ale o tym przy innej okazji).
Chodzę na lody do Marysi już trzeci czy czwarty sezon i nadal dobierając się do każdej nowej porcji, przymykam oczy i mruczę z zadowolenia. Dla tych lodów jestem w stanie nadłożyć drogi albo wysiąść z tramwaju jadącego do domu, nawet kiedy ledwie żyję i brakuje mi rąk do ogarniania siat z zakupami. W zasadzie żadne inne lody już mi nie smakują (wszystkie wydają mi się za słodkie) i przestałam się ślinić na widok kolorowych, fikuśnie udekorowanych wanienek na stoiskach w galeriach handlowych (ostatnio skusiłam się na promocję 3 gałki w cenie 2 w nowo otwartej włoskiej lodziarni po sąsiedzku i gorzko pożałowałam tej zdrady - nie ma żadnego porównania!). Jeśli będziecie mieli okazję, spróbujcie koniecznie. Jestem pewna, że też się uzależ... zaprzyjaźnicie :)
PS Jeśli macie swoje ulubione lodziarnie (lub inne knajpy) w Krakowie, dajcie znać w komentarzach. Może też je polubię i znajdą się w którymś z kolejnych odcinków.
***
Dyskusje na temat tego, które krakowskie lody są najlepsze, wywołują niemal tyle emocji, co pytanie "komu kibicujesz, Wiśle czy Cracovii?" Ja, o czym już wiele razy wspominałam na moim Facebooku, należę do ultrasów lodziarni "U Marysi". Oho, już słyszę te okrzyki: "Tylko Starowiślna, sialalalala!" Tak, wiem, że lody na Starowiślnej mają status kultowych, legendarnych i w ogóle naj-naj. W zasadzie oba miejsca są do siebie podobne - sprzedają naturalne, "domowe" lody, nakładane łopatką do oldschoolowego wafelka i zwykłe sieciówkowe lodziarnie mogą im co najwyżej mikser czyścić. W moim osobistym rankingu Marysia jednak bezapelacyjnie wygrywa. Przede wszystkim dlatego, że mają moje ulubione smaki: bananowy i malinowy, których próżno szukać na Starowiślnej. Połączenie kwaskowych lodów malinowych i łagodnych, słodkich bananowych (które mają kolor beżowy, nie biały ani żółty, jak w popularnych sieciówkach) to była miłość od pierwszego polizania. Jak dla mnie mogliby sprzedawać tylko te 2 smaki i dalej byliby numerem 1. Ogromnym plusem (zwłaszcza podczas upałów) jest też to, że u Marysi lody kupuje się z marszu. Kiedy pierwszy raz znajomy zaciągnął mnie na Starowiślną i kazał stać 20 minut w kolejce, myślałam, że robi sobie jaja (podobne zdanie mam zresztą na temat zapiekanek na Kazimierzu, ale o tym przy innej okazji).
Chodzę na lody do Marysi już trzeci czy czwarty sezon i nadal dobierając się do każdej nowej porcji, przymykam oczy i mruczę z zadowolenia. Dla tych lodów jestem w stanie nadłożyć drogi albo wysiąść z tramwaju jadącego do domu, nawet kiedy ledwie żyję i brakuje mi rąk do ogarniania siat z zakupami. W zasadzie żadne inne lody już mi nie smakują (wszystkie wydają mi się za słodkie) i przestałam się ślinić na widok kolorowych, fikuśnie udekorowanych wanienek na stoiskach w galeriach handlowych (ostatnio skusiłam się na promocję 3 gałki w cenie 2 w nowo otwartej włoskiej lodziarni po sąsiedzku i gorzko pożałowałam tej zdrady - nie ma żadnego porównania!). Jeśli będziecie mieli okazję, spróbujcie koniecznie. Jestem pewna, że też się uzależ... zaprzyjaźnicie :)
PS Jeśli macie swoje ulubione lodziarnie (lub inne knajpy) w Krakowie, dajcie znać w komentarzach. Może też je polubię i znajdą się w którymś z kolejnych odcinków.
LODZIARNIA U MARYSI
(lody z Krościenka), ul. Karmelicka 43A, Kraków
Ceny: 3 zł za 5 dag (co jest równe mniej więcej 1 gałce)
Smaki: śmietankowe, czekoladowe, kawowe, truskawkowe, jagodowe, malinowe, bananowe, bakaliowe
(lody z Krościenka), ul. Karmelicka 43A, Kraków
Ceny: 3 zł za 5 dag (co jest równe mniej więcej 1 gałce)
Smaki: śmietankowe, czekoladowe, kawowe, truskawkowe, jagodowe, malinowe, bananowe, bakaliowe
mniaam!
OdpowiedzUsuńDzisiaj byłam wypróbować lody na placu Szczepańskim i przepadłam :D
OdpowiedzUsuńPolecam szafranowe :)
Polecam również. Niesamowite smaki prosto z Turcji!
UsuńNie z Turcji lecz z Iranu, Perska tradycja !!!!! GENIALNE!
UsuńEj, ej, ej! Starowiślna serio jest warta tych 20-stu minut w kolejce. A zapiekanki z Okrąglaka ratują życie po północy. Ale muszę też Ci przyznać rację, że U Marysi fajno jest.
OdpowiedzUsuńKilka razy jadałam i moim zdaniem niewarta. Po prostu nie przepadam za tymi smakami, które sprzedają.
UsuńJestem bardzo "za" takimi wpisami, bo 23. sierpnia przybywam weekendować w Krakowie i nie przepadam za jadaniem w miejscach przypadkowych. Zatem: poproszę o wpis z miejscem na jedzenie (wszystkożerna), najlepiej gdzieś na Kazimierzu, bo tam nocuję. No i chętnie spożywam w towarzystwie ;)
OdpowiedzUsuńDa się zrobić! ;)
UsuńSzczerze i bez bicia przyznaję - przechodzę wielokrotnie i jeszcze nie próbowałam. Bananowe są warte grzechu?
OdpowiedzUsuńZdecydowanie! :)
Usuńszkoda, że te okropne, papierowe wafelki :( Monika
OdpowiedzUsuńOkropne? Te wafelki są super! Nie przepadam za tymi twardymi, słodkimi rożkami, które serwują w większości lodziarni. Te są takie, jak jadłam w dzieciństwie :)
UsuńPotwierdzam! Uwielbiam jak się tak "rozmiękczają" w dolnej części :-)
Usuńoooo ja też je uwielbiam :P "piąteczka" Dziewczyny !! :) Ania
UsuńZ radością spróbuję! Aczkolwiek na razie na czele mego rankingu krakowskich lodziarni są lody sycylijskie na sławkowskiej (nie mają miliardokilometrowych kolejek, a jednak są przepyszne!). Lody w Cupcake Corner też dają radę :)
OdpowiedzUsuńO właśnie! Wczoraj jedliśmy przepyszne lody, koleżanka nas zaprowadziła, i jedynie co zapamiętałam, to że sycylijskie i uluca na s ;D Mega ♥
Usuńsławkowska, lody grzechu warte ;)
UsuńDostosuję się: Taaaaaaaak! Super pomysł!
OdpowiedzUsuńGdy już polecisz wystarczającą ilość ciekawych miejsc, z pewnością po raz kolejny wybiorę się do Krakowa:)
Ja ostatnio pokochałam lodziarnię w Berlinie i już mi się łezka kręci o oku na myśl, że wkrótce się z nią rozstanę.
Również polecam Plac Szczepański :) Najlepsze lody jakie jadłam!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie nowa seria w żadnym wypadku nie gryzie się z ciuchami! Będzie świetnym dopełnieniem bloga, szczególnie dla takiej jedzenioholiczki jak ja :) Niestety nie jestem z Krakowa, więc żadnych tamtejszych lodziarni nie polecę, ale 'U Marysi' już zapisuję na najbliższe podróże :)
OdpowiedzUsuńJadłam te lody w ich rodzinnym mieście, czyli Krościenku :) Moje serce skradły porzeczkowe :)
OdpowiedzUsuńParę lat temu chciałaś o tym pisać? Szkoda, że nie pisałaś, bo właśnie w tym roku byłam w Krakowie na wakacjach pokazać synowi piekny gród Kraka. Trafiliśmy do lodziarni, gdzie można kupić pół kulki, czyli kupując 3 kulki można wybrać 6 smaków. Niestety nie pamiętam, gdzie to było :(
OdpowiedzUsuńJa porcje u Marysi traktuję jak gałki, ale tam tak w ogóle kupuje się na wagę: mówisz, jaką chcesz porcję (5, 10, 15, 20 dag itd.) i ile smaków :) Z tego, co zauważyłam, będąc w Rzymie, w tamtejszych lodziarniach jest tak samo: nie liczy się liczba gałek/smaków, tylko łączna wielkość porcji (mała, średnia, duża itd.), w ramach której możesz sobie dowolnie dobierać smaki :)
UsuńTylko że nie do każdej porcji można nałożyć tyle smaków, ile się chce, o ile dobrze pamiętam to do najmniejszej za 2 zł- 2 smaki, do tej za 4 zł-trzy smaki, a dalej to już hulaj dusza:)
UsuńPolecam również wszystkim przy okazji pobytu w nowym Targu lody na Rynku, a także te dla bardziej wtajemniczonych - bezpośrednio po drugiej stronie Rynku na przestrzał, na Sokoła 11. Nietrudno znaleźć, bo zawsze ktoś się po nie w kolejce ustawia:)
Smakowo bardzo podobne do tych z Krościenka, ale ciut mniej słodkie.
Emilia
nowotarskie lody były w Krakowie kiedyś, przy Krakowskiej bodajże. może z racji złej miejscówki nie cieszyły się zupełnie powodzeniem (nigdy nie widziałam tam żadnych kupujących, a przejeżdżałam codziennie tramwajem). Nie wiem czy te lody dalej są? Podcienia na Krakowskiej blisko Dietla.
Usuńteraz mieszkam w Nowym Targu, wróciłam do rodzinnego miasta. tutejszych lodów nie lubię, ja gustuję w zwykłych włoskich (zabijcie mnie;) lub jakichś z papierka typu Magnum.
ale te z Nowego Targu wiele osób chwali, specjalnie na nie przyjeżdża/zatrzymuje się w drodze w góry/z gór, stoi w kolejce i zajada ze smakiem. niektórzy pakują w termosy i wiozą do Krakowa;) w niektórych kręgach mają status 'kultowych'.
ja akurat takich nie lubię, więc te Marysine pewnie też by mi nie zasmakowały. skoro Tobie jednak smakują te z Krościenka, nowotarskie też powinny. zapraszam - oprowadzę, zaprowadzę;)
A poza tym to Twój blogasek i możesz przecież pisać, o czym chcesz ;)
OdpowiedzUsuńNajlepsze lody są na Starowiślnej....
OdpowiedzUsuńTo jest oczywista oczywistość :) Kolejki mówią same za siebie. Osobiście uważam, że tłum ludzi przy lodziarni (czy też przy innej miejscówce z żarełkiem) jest najlepszym wyznacznikiem dobrego smaku... Na Sławkowskiej (za słodkie) i U Marysi kolejek brak!
UsuńJa uwielbiam bakaliowe.... i waniliowe i borówkowe... kakaowe zresztą też.... mniam! Zresztą wczoraj odstałam swoje :D
ludzie stoja wlasnie dlatego, ze slysza, ze najlepsze, tak jest od zawsze, tak samo jak zapiekanki u endziora (albo o zgrozo naplywowy krakow twierdzi, ze u "kędziora" (!), kielbasa z nyski, zapiekanki przy petli bronowice male, salatka warzywna w stylowej i mnostwo innych przykladow z krakowa - i pozniej stoja kolejni i kolejni, moim zdaniem na starowislnej szalu nie ma, zabieram tam gosci zawsze i znajomych spoza krakowa - im zawsze smakuje nalepiej :D
Usuńtlum ludzi przed miejscem z jedzeniem wyznacznikiem dobrego smaku tego jedzenia? bzdura totalna niestety ;) w mnostwie miejsc bedzie swietne jedzenie, a kolejek nigdy - np. z powodu wysokich cen ^^
na starowislnej maja akurat takie smaki, ktorych nie lubie, wiec dla mnie to zadna oczywistosc :)
Gdyby ludzie stali tylko dlatego,ze słyszeli, ze niby najlepsze to kolejki skończyłyby się już dawno, bo nikt by drugi raz nie przyszedł. A wracają ! Uwielbiam te lody!
Usuńklocic sie nie bede przeciez ^^
Usuńdla mnie polgodzinnej kolejki w 40 stopniach C niewarte ;)
Nawet gdyby smakowały jak ambrozja, to w życiu nie czekałabym pół godziny po loda. Nie rozumiem ludzi, którzy marnują swój czas i czekają w takich kolejkach.
UsuńA i jeszcze małe sprostowanie: lody na Starowiślnej są na gałki a nie na wagę i malinowe też występują - może Ryfko stałaś w złej kolejce? :)Monia
UsuńEra gwiazdek Michelin odchodzi w przeszłość ;-)
UsuńTeraz punktuje Ryfka :D
O tak, też lubię te lody!
OdpowiedzUsuńJa jestem od lat wierna "Czarodziejowi" na Karmelickeij - przez sentyment i z powodu szklanych a nie plastikowych naczyń ;D "U Marysi" wypróbuję koniecznie :)
OdpowiedzUsuńWątek jedzeniowy na blogu jaka najbardziej popieram Ryfko :)
A ja uwielbiam lody od włochów w okolicach rynku :)
OdpowiedzUsuńnależę do ultrasów lodziarni "U Marysi" <--- Ryfka uwielbiam Cię! :)
OdpowiedzUsuńlody na starowislnej smakuja wlasnia ta legenda i dluga kolejka, w ktorej sie czeka - poza tym szalu nie ma ;)
OdpowiedzUsuńmoim zdaniem Argasinscy rzadza ;]
Słusznie, kto nie próbował lodów od Argasinskich ten nie wie jak smakują pyszne lody. Mmmm...
UsuńByłam i potwierdzam - są przepyszne!
OdpowiedzUsuńps. stałam w kolejce więc chyba wszystko zależy od pory dnia ;)
dla wielbicieli czekoladowych - Czekoladowe lody ze śliwką w koniaku - Consonni na Szpitalnej, najlepsze czekoladowe w Krakowie;-))
OdpowiedzUsuńo jejj czekoladowe ze śliwką w koniaku...mmm jak brzmi..ciekawe jak smakuje. muszę zapisać;0
Usuńlody z Krościenka, wielki nie jadłam.
OdpowiedzUsuńtak, tak, tak!
Aż naszła mnie ochota na te lody! Chyba czas wybrać się do Krakowa :)
OdpowiedzUsuńTaak, niedawno jadłam je w Krościenku, i uwielbiam! A niedługo jak będę w Krk, to pojawię się tam na pewno :)
OdpowiedzUsuńOj zgadzam się całkowicie. Lodziarnia u Marysi najlepsza!
OdpowiedzUsuńTe same lody (chyba druga filia) była też na Floriańskiej, ale w tym roku zdaje się zlikwidowali. Przez miesiąc przeżywałam żałobę, a później przypadkiem odkryłam, że są tez na Karmelickiej ;)
Jagodowe i bananowe pochłaniam namiętnie.
pozdrawiam, Gośka
Reklama dźwignią handlu ;-) już kiedyś polecałaś te lody i gdy przechodziłam obok to się slusiłam. Konkurencyjna cena porcji (2 zł gdy wszędzie jest 2,5) i bananowe zdecydowanie są warte grzechu ;-) a malinka dobra na orzeźwienie. Trzeba polecać dalej bo Marysia jest konkurencyjna dla Starowiślnej, a ekspedientka się nudzi.
OdpowiedzUsuńja jestem największą i najbardziej oddaną fanką lodów u Argasińskich. Jak dotąd zajadałam się tylko tymi z Sącza, ale mają swoją siedzibę w Krakowie, na Jana. (Nie, nie płacą mi za reklamę, serio!) Chyba dziś wyciągnę chłopaka na spacer, żeby zajadać się tymi pysznościami (też na wagę, żadne tam gałki), ale polecam spróbować.
OdpowiedzUsuńPS. Stwierdzenie o myciu mikserów jest mistrzostwem!
Ja w końcu muszę się wybrać do Krakowa, już tak dawno nie byłam :D Lody tradycyjne - brzmi świetnie :)
OdpowiedzUsuńJak będę w Krakowie na pewno zajrzę!
OdpowiedzUsuńTaaaaaaaak! Super pomysł!
OdpowiedzUsuńJuż wiem gdzie się udać przy najbliższej wizycie w Krakowie :)
ja się po Twojej zachwalającej recenzji wybrałam niedawno do restauracji z kuchnią węgierską...było pusto, troszkę mnie to zdystansowało, ale jakież było moje miłe rozczarowanie po! konsumpcji ogromnej porcji pysznego, konkretnego żarcia z miła obsługą i nawet wspomniałam Pani za barem(wyglądała na właścicielkę), jak do nich trafiłam, była Pani nieco zdziwiona, ale uradowana, zwłaszcza,że to była moja wizyta w Krk po jakiś 17 latach nieobecności!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Aga
Ale super! :) Bardzo się cieszę. Węgierskie na pewno też się tu znajdzie, może nawet w następnym odcinku :)
Usuńnajlepsze lody sa w nowym targu
OdpowiedzUsuńDobrze! Pisz śmiało, w razie potrzeby mogę się odwdzięczyć Łódzkimi zakamarkami :)
OdpowiedzUsuńRyfko jestem mile zaskoczona i poproszę o więcej takich miejscówek. Może jak kiedyś w końcu znowu odwiedzę Kraków będę wiedziała gdzie pójść, żeby się nie rozczarować;D A lody "domowej" roboty bez porównania z tymi ze sklepowego zamrażalnika.
OdpowiedzUsuńOj Ryfko, 3 x TAK!!! Chcę "Kraków wg Ryfki", bo wiem, że zrobisz to rzetelnie. W maju byłam w Krakowie na lodach przy głównej ulicy odchodzącej od Rynku i wiodącej w stronę Kazimierza - niestety nie pamiętam nazwy. Była tam lodziarnia, gdzie jadłam najlepsze lody w życiu. Moim zdaniem lepsze niż te "z Krościenka" - bo tych też smakowałam. Mieli tam tylko cztery smaki, a na szyldzie widniał napis "LODY tradycyjna receptura". Szczerze polecam, smacznego :) pozdrawiam Van
OdpowiedzUsuńale rewolucja tematyczna :)
OdpowiedzUsuńKrakow wg Ryfki to bardzo ciekawa seria wpisow ;)
A ja mam calkowicie inne zdanie. Nie ma nic lepszego, niz lody wlasnorecznie zrobione. Nie wymagaja duzo pracy - ot 2 jajka, pol laski wanilii i dwie smietany 36%. Kilka razy przemieszac w zamrazarce. Starowislna i wszystkie inne wysiadaja. Dziekuje, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPs. Za kazdym razem, jak widze te kolejki po lody na Starowislnej, ogarnia mnie zalosc. Ludzie, naprawde? Mnie to wyglada na jakies ukryte tesknoty za PRLem. Albo po prostu - po tak dlugim czasie oczekiwania, kazde lody bylyby dobre.
będąc w Krakowie na początku lipca wstąpiłam do Cupcake Corner Bakery, spróbowałam ich lodów i... przepadłam! :D wszystkie smaki przepyszne, bardzo polecam.
OdpowiedzUsuńW Krakowie nie byłam ani tu, ani tu, ale takie domowe, nakładane łopatką lody, jadłam w Nowym Targu i były rewelacyjne.
OdpowiedzUsuńA w Krakowie jadłam ostatnio lody w Cupcake Corner i też były pyszne. Bardzo ciekawe smaki mają- red velvet (chyba najbardziej mi smakował), marchewkowe, czekolada i peanut butter. Polecam.
No i teraz to czytam!
OdpowiedzUsuńWczoraj przejeżdżałam przez Kraków, dziś już Gdynia
Ech, szkoda......
olesia
Pyszne są też lody z Grodzkiej z Lodziarni co prawda 3 zł za gałkę ale warte swojej ceny:):)
OdpowiedzUsuńRyfko!
OdpowiedzUsuńZachęcona Twoją opinią, istatnio wpadłam do Marysi;)-mojej imienniczki skądinąd:) na dwie gałki a raczej łoptaki. I co? I powiem Ci że nigdy w życiu nie jadłam takich lodów, choć jestem lodomaniaczką. Pyszne, naturalne, smaki idelanie odwzorowane co świeże składniki. Banan w kolorze grudnego bezu mnie powalił na kolana. Gdzie jeszcze można zjeść takie lody bananowe, które mają kolor banana a nie kurczaczka?echhhh marzę o kolejnej porcji:)
dzięki za info,było warto!
marysia
Nawet nie wiesz, jakiego banana (nomen omen) na mojej twarzy wywołał Twój komentarz! Dla niego warto było publikować tego posta :)
UsuńBTW, mam nadzieję, że teraz regularnie będą pojawiać się posty o tym co gdzie i jak warto w mieście Kraka. Bez zadęcia, nadęcia, po prostu, po ludzku, żeby było pysznie, estetycznie i chciało się do tych miejsc wracać. wiesz co mam na myśli, prawda?:))
Usuńmarysia
Dokładnie taki jest zamysł :)
UsuńByłam dziś na lodach na Starowiślnej i zastanawiam się, czy trafiłam w dobre miejsce, bo po pierwsze kolejka była tylko dwuosobowa, a po drugie były jak najbardziej lody malinowe.
OdpowiedzUsuńJak jest brzydka pogoda, to tam jest mało ludzi. Ale tymi malinowymi to mnie zaskoczyłaś. Niech jeszcze bananowe wprowadzą, to może kiedyś wpadnę ;)
Usuń2 złote z porcję domowych lodów, we Wrocławiu takie znalazłam za bagatela 3,50. Albo nie potrafię szukać, albo coś z tym moim miastem jest nie tak ;)
OdpowiedzUsuńCzy ktoś pisał już o lodach na Placu szczepańskim? To są jedyne perskie lody w całym kraju!!! (Tak przypuszczam:)Oprocz smakow do ktorych przywyklismy (czekolada, kawa, smetana, owocowe), maja tam prawdziwa egzotyke: pesrki szafran (prawdziwy), zielona herbate matcha, perska jagoda, orzech nerkowca. czesto tam wpadam by troche poeksperymentowac i odkryc nieznane mi rarytasy. lody sa kremowe i pelne aromatu. prawdziwa uczta dla podniebienia. i nigdy nie wieje nuda, jak na starowislnej:)
OdpowiedzUsuńLody od Marysi są niczego sobie (też najbardziej lubię bananowe), ale dla mnie największą rewelacją było odkrycie lodów sprzedawanych na gałki w ... zwykłym sklepie spożywczym koło kładki Bernatka. Niby tylko spożywczak a lody tam mają genialne. Robione tam na miejscu, na zapleczu sklepu. Smaki mają najróżniejsze, poza tradycyjnymi czekoladowymi czy borówkowymi znaleźć tam można nawet kasztanowe czy porterowe - geniał!Sklepik nazywa się Delikatesowo i naprawdę warto go odwiedzić!
OdpowiedzUsuńCodziennie tamtędy przejeżdżam. Muszę w końcu zajrzeć, skoro tyle osób chwali :)
UsuńWow Lody u Marysi luksus ale i tak sa najlepsze te prosto z okienka w Krościenku nad Dunajcem... ten smak i klimat, szumiaca zimna gorska woda, swiezosc powietrza to wlasnie sprawia ze lody u Marysi w Kroscienku sa bezkonkurencyjne :)
OdpowiedzUsuńLody w Krakowie? Tylko Argasińscy...te U Marysi nie smakują ani mnie ani dzieciom :) na Starowiwślnej też nie. Pomysł na cykl rewelacyjny, zwłaszcza że wyprowadziłam sie z Krakowa i. Ile będę juz na bieżąco :(
OdpowiedzUsuńPaulina
Więcej zdjęć prosimy!! :D
OdpowiedzUsuńLodów w Krakowie jeszcze nie jadłam, ale spróbuje 😀
OdpowiedzUsuńZe swojej strony polecam knajpę Gościnna Chata przy ul. Sławkowskiej, w której serwują dania kuchni łemkowskiej.
Mają pyszny chlebem i smalczyk 2łassnego wyrobu.
Uwielbiam ją.
Spróbowałam i potwierdzam, że są pyszne, wzięłam śmietankowe, bakaliowe i truskawkowe, te ostatnie trochę za słodkie. Na porównania z innymi lodziarniami np. starowiślną, tym razem miałam za mało czasu, spróbuję następnym razem.
OdpowiedzUsuńStanie w kolejce za lodami to zabawa nie dla mnie. Zawsze jak mijam lody na Starowiślnej to zastanawiam się jak to się dzieje, że ci ludzie zamiast spacerować, bawić się, biegać z dzieckiem stoją w kolejce po lody. Toż to strata czasu absolutna.
OdpowiedzUsuńLodów, o których piszesz jeszcze nie jadłam choć mieszkam w Krakowie od 14 lat! Jeśli tylko nie będzie kolejki to spróbuję!
Ryfka, nie wiesz, czy lodziarnia "U Marysi" jeszcze funkcjonuje?
OdpowiedzUsuńBo byłam ostatnio, a tam pustka. Chyba, że u nich sezon się jeszcze nie zaczął C:
Właśnie w zeszłym tygodniu miałam pojechać i sprawdzić, czy już otwarte, ale w końcu się nie zebrałam. Tak więc nie mam pojęcia, jak sytuacja wygląda. Ale ogólnie jeśli jest brzydka pogoda, to mają zamknięte nawet w środku lata.
UsuńJa mało oryginalnie, ale jestem wyznawczynią lodów na Sławkowskiej :) Starowiślna kojarzy mi się z tym, że jak byłam młodsza, to chodziłam tam po zajęciach na Kazimierzu i z tatusiem i siostrą (aczkolwiek nie pamiętam jak duże były wtedy kolejki). A co do Sławkowskiej, to ludzi tam też jest zawsze bardzo dużo, ale po pierwsze warto, bo lody przepyszne, a po drugie to jednak w centrum i przy plantach, więc zawsze można się wymieniać z kimś w kolejce :)
OdpowiedzUsuńU Marysi jeszcze nie byłam, ale chyba czas spróbować lodów bananowych :D
Dzielę się krakowskimi dobrociami:
OdpowiedzUsuń1. Cafe Oranżernia
2. R77cafe
3. Wesoła Cafe
4. Trattoria Soprano
5. Massolit Books & Cafe
Widziałam tą kolejkę na Starowiślnej. Postałam tam 5 minut i stwierdziłam, że nie ma sensu. Więc dobrze wiedzieć o takich lodach u Pani Marysi. Następnym razem jak będę odwiedzała Kraków to z chęcią tam wstąpię :)
OdpowiedzUsuńlody "U Marysi" to taki mój smak dzieciństwa (kiedy Pani w barze obok przystanku autobusów PKS sprzedawała na gałki zawsze i jedynie 2 smaki: śmietanka i czekolada. Taki właśnie miały smak.) I stanowczo banan jest szaro-beżowy, a nie żółciutki jak cytrynka.
OdpowiedzUsuńBardzo bardzo bardzo polecam prawdziwe lody (cukru chyba 1/3, albo może 1/4 tego co w większości lodów) lody na placu Szczepańskim u Irańczyka. Jaki był mój szok kiedy spróbowałam. Lody pistacjowe miały smak pistacji i nawet tę niewielką ilość soli było czuć (jakbym w domu wrzuciła pistacje do blendera dorzuciła całą resztę i ukręciła lody). W tym roku jadłam zieloną herbatę... no brak mi słów. Po prostu prawdziwa zielona herbata zamknięta w gałce lodów :) Rozmawiałam z Panią, która sprzedaje lody (żona rzeczonego Irańczyka ;) mają też lody wegańskie, bez dodatku krowiego mleka.
I na koniec Ryfko, jak najbardziej polecaj wyjątkowe dla Ciebie miejsca. Dzięki Tobie odkryłam foodtruck'i na skwerze Judah...belgijskie fryty i te sprawy :)
Nigdy tam nie byłam, chyba muszę się kiedyś wybrać. Na razie moje ulubione lody są na Zwierzynieckiej :)
OdpowiedzUsuńA ja polecam lody na Kalwaryjskiej, zaraz obok przystanku Smolki. Również tradycyjne, tak jak te na Starowislnej, ale bez czekania. Jest tylko pare smaków, które każdego dnia się zmieniają. Jedyny minus to, że nie są bardzo zmrozone, ale to już co kto lubi :) poza tym pyyyycha
OdpowiedzUsuńJa przeżyłam okrutne i brutalne rozczarowanie lodami włoskimi we Włoszech. Próbowałam w Palermo, Mondello i Rzymie, i równie dobrze mogłabym lizać tablicę Mendelejewa. :c Krościenko FTW!
OdpowiedzUsuńOH! Raz też czekałam te nieszczęsne 20 minut w kolejce po lody. Nigdy nie zapomnę tej dziwnej sytuacji O.o
OdpowiedzUsuńNajlepsze lody w Krakowie to GOOD LOOD, na Placu Wolnica i Placu Nowym :3 a najlepszy smak to karmel z solą himalajska, niebo w gębie!
OdpowiedzUsuńA ja z całego serca polecam GoodLood, który od otwarcia w maju 2016 roku zrobił taką furorę, że własne otworzyli swoj piąty lokal ;) Lody w 100% naturalne, produkcja mieści się w Krakowie, żadnej ściemy! Stała oferta to śmietanka ze Skały (chodzi oczywiście o mleczarnie w Skale ;) ), ciemna czekolada, sorbet truskawkowy i niezastąpiony karmel z różową solą himalajska <3, a 2 smaki zmieniają się codziennie i to naprawdę takie,które w innych lodziarniach się nie znajdzie! Kilku metrowe kolejki mówią same za siebie, ale naprawdę warto postać nieraz nawet 40 minut w kolejce ;)
OdpowiedzUsuńPróbowałam GoodLoodów, ale dla mnie są jednak za słodkie i porcje są zdecydowanie za duże (nie byłam w stanie zjeść 2 gałek, musiałam część wyrzucić). Od czasu do czasu kupuję (jedną gałkę), jak nie ma kolejki, ale w moim lodowym rankingu do Marysi to im daleeeko ;)
UsuńGoodLood to już przeszłość. Teraz najlepsze lody w Krakowie są w Lodziarni Galicyjskiej obok Nowego Kleparza, Karmel z prażonymi płatkami migdałów to najlepsze lody jakie kiedykolwiek jadłem. Wszystkie pozostałe smaki też genialne, same tradycyjne, niektóre oparte na XIXwiecznych recepturach. I
UsuńHi hi hi rzeczywiście komentarzy trzy razy więcej niż pod poprzednimi wpisami :-)
OdpowiedzUsuńZ mojej strony nie będzie żadnego wkładu w dyskusję, nie mam jasności w temacie Ma... yy krakowskich lodziarni, chciałam tylko napisać że tym wpisem wywołałaś u mnie Ryfko atak nostalgii, ja od kilku lat na obczyźnie i do Krakowa wpadam bardzo rzadko, a jakbym się teraz chciała tam znaleźć, jedząc takie znakomite lody na przykład :-)