O ile z modą żyję w tak zwanym wolnym związku i zdarza mi się przeskakiwać z kwiatka na kwiatek, o tyle muzycznie jestem wierna jak pies i w moim sercu od kilkunastu lat niezmiennie gra Bon Jovi. Mieszanka rocka, popu, country i rozczochranych włosów - tego nic nie przebije. Słucham ich piosenek na okrągło i jakoś nie mogą mi się znudzić. Zwłaszcza te starsze, z przełomu lat 80. i 90., jak Livin' On A Prayer, Bad Medicine czy I'll Sleep When I'm Dead. No i wiadomo - ballady... Wstyd się przyznać, ale 8 lat temu dałam się zbajerować tekstem pt.: "Ja też uwielbiam Always!" [wszyscy razem: "O, ludzka naiwności!"]. No ale dzięki temu przynajmniej ma mi kto robić zdjęcia na bloga ;)
W świetle powyższych wynurzeń naprawdę nie wiem, jak to możliwe, że do tej pory nie miałam w szafie koszulki mojego ulubionego zespołu. Dopiero kiedy niedawno zobaczyłam to zdjęcie i omal nie umarłam z zazdrości, postanowiłam naprawić to karygodne niedopatrzenie. Mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję założyć ją na koncert Bon Jovi w Polsce. A zaraz potem zdjąć i wrzucić na scenę! ;)
Więcej w temacie:
Strona zespołu
Oficjalny fanclub Bon Jovi
Oficjalny fanclub Bon Jovi w Polsce
kapelusz - H&M, dział męski
naszyjnik ten co wszyscy - H&M
koszulka Bon Jovi - Diesel (Allegro)
spodnie - Levi's
torba - Ochnik
japonki - White Mountain
W świetle powyższych wynurzeń naprawdę nie wiem, jak to możliwe, że do tej pory nie miałam w szafie koszulki mojego ulubionego zespołu. Dopiero kiedy niedawno zobaczyłam to zdjęcie i omal nie umarłam z zazdrości, postanowiłam naprawić to karygodne niedopatrzenie. Mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję założyć ją na koncert Bon Jovi w Polsce. A zaraz potem zdjąć i wrzucić na scenę! ;)
Więcej w temacie:
Strona zespołu
Oficjalny fanclub Bon Jovi
Oficjalny fanclub Bon Jovi w Polsce
naszyjnik ten co wszyscy - H&M
koszulka Bon Jovi - Diesel (Allegro)
spodnie - Levi's
torba - Ochnik
japonki - White Mountain
No, tym zdjęciem, i strojem zdementowałaś wszelkie przypuszczenia, jakobyś była sztywniarą :D
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko brakuje tu getrów w panterkę (tak, tak, podpatrzyłam blipa)! Znaczy chyba to zamiast spodni. Bo getry i spodnie na raz to chyba ciepło :D Mniejsza :D
OdpowiedzUsuńZawsze podziwiałam ludzi, którzy przy pomocy tiszertu i spodni potrafią stworzyć strój, który zwraca moją uwagę. I tak jak nigdy nie 'łączyłam Cię' z dodatkami, to w tym outicie są dobrane perfekcyjnie. Kapelusz i TEN naszyjnik!
no! Więc podziwiam! :)
Bardzo fajnie, wakacyjnie.
OdpowiedzUsuńdzięki za przypomnienie tych kilku utworów...stara nie jestem ale młodośc sie przypomina:D
OdpowiedzUsuńKocham tę koszulkę, jest rewelacyjna. Bardzo mi się podoba jak niebieski nadruk kontrastuje z krwistą czerwienią na Twoich paznokciach, a czerń koszulki podkreśla powłóczyste spojrzenie spod wytuszowanych rzęs. Tylko spodnie Ci się chyba rozdarły.
OdpowiedzUsuńZ moją muzyczną wiernością "po całości" bywa różnie, ale uczepiają się mnie na wieki wieków pojedyncze kawałki. Jedną z piosenek, których z jakichś przyczyn nie mogę przestać lubić jest "Keep the faith" :) Normalnie zaraz ją wygrzebię z czeluści dysku!
OdpowiedzUsuńWyglądasz prześwietnie. Tak po prostu.
Bardzo mi się podobasz na tym zdjęciu. Wyglądasz jakoś tak... hmm... sama nie wiem, jak to ująć. Kwitnąco, młodo, świeżo, promiannie, na luzie, wakacyjnie, lekko - gdzieś pomiędzy tymi słowami. Bon Jovi najwyraźniej Ci służy :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądasz.
OdpowiedzUsuńSama także uwielbiam ten zespół i potrafie godzinami wsłuchiwać się w teksty piosenek jak i również w boski głos wokalisty.
www.megwearsviolet.blogspot.com
pozdrawiam
meg
Boska koszulka, świetny outfit, taki na luzie i bardzo wakacyjny. ;)
OdpowiedzUsuńSzczęściara! Ja poszukuje koszulki the Beatles w rozmiarze S albo Kiss albo... och całą listę mam. Uwielbiam koszuli "fanowskie" a nie wiem dlaczego, produkują rozmiary dla facetów z maćkiem ;)
OdpowiedzUsuńCo do przyłączenia się do muzycznej akcji szafiarskiej - lepiej późno niż wcale ! ;P
OdpowiedzUsuńMoja muzyczna wierność to Coma - zawsze i wszędzie.
Teledysk do Always jest zabójczy - uwielbiam ten dziki szał zazdrości pod koniec :) ostatnio coraz więcej uśmiechasz się na zdjęciach, ja niestety nie opanowałam jeszcze tej trudnej sztuki, więc zazdroszczę i odśmiechuję (ćwiczenie) zza ekranu.
OdpowiedzUsuńSztywniarze w rockowej wersji mówię zdecydowane tak! T-shirt z chęcią bym od Ciebie zakosił, tak samo jak kapelusz, po którym w H&M już nie ma ani śladu (zostały podobne modele, ale jakoś śmiesznie "odstają" na głowie ;).
OdpowiedzUsuńPodoba mi się wszystko oprócz butów :D A najbardziej kapelusz na rozczochranej głowie!!!
OdpowiedzUsuńJakie masz ładne włosy od dwóch postów ;-), czy coś z nimi zrobiłaś? Wyglądają na jaśniejsze i jakoś tak ładnie się układają w fale.
OdpowiedzUsuńRyfko a co z Aerosmith ? Moim zdaniem najlepszy kawałek Bon Jovi to Runway ;))
OdpowiedzUsuń@ Styledigger: Nic się przed Tobą nie ukryje!
OdpowiedzUsuń@ Meg: Wsłuchiwać i wpatrywać ;)
@ Monika O-Z: Przyznaję, była w użyciu pianka do włosów :)
@ Nisien: No ba, Aerosmith zaraz po Bon Jovi, na równi z Guns'N'Roses :)
No nie spodziewałam się! Wyglądasz tak... jakby to ująć... luzacko! No i kapelusz nadał całości fajnego smaczku. Jest super.
OdpowiedzUsuńTen kapelusz dopełnia całości! Wyglądasz zupełnie inaczej niż reszta. Jesteś cholernie oryginalna i bardzo Ci tego zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńCóż za wyluzowana Sztywniara! Któż by ją o to podejrzewał?:)
OdpowiedzUsuńKtoś już pisał, a ja powtórzę - stworzenie ze zwykłych jeansów i koszulki z nadrukiem interesującego zestawu - jest sztuką.
A tak w ogóle, to podobają mi się te japonki.
oessu, ja tu nawet nie dla ciuchów wchodzę, ale dla tych tekstów:P poprawiłaś mi humor, dzięki:D
OdpowiedzUsuńświetnie wygladasz!fajnie,ze znowu cos nowego-twój blog jest jednym z niewielu na, ktorym notki czytam z zapartym tchem:)w kazdym razie z czyms wtym rodzaju, dzis nawet pani dziennikarce z żw otym mowiłam:)
OdpowiedzUsuńfajnie, bardzo fajnie :) no nie wiem kto by się tu na kogo rzucał.. Ty na scenę czy może raczej Bon Jovi z wrażenia...?! bardzo mi się Twoja 'fanowska' koszulka podoba :)
OdpowiedzUsuńMatko jak ja Cie uwiebiam! I nie tylko za Bon Jovi. ;)
OdpowiedzUsuń8 lat? Szmat czasu. Wszystkiego dobrego. :)
Sztywniara na rockowo jest baaaardzo pozytywna! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
1. takie wcielenie jak najbardziej do mnie przemawia.
OdpowiedzUsuń2. to dzięki ponownemu przeglądnięciu Twojego bloga znalazłam odwagę aby założyć swój własny tak więc dzię-ku-ję. ;)
@ Godżilla: No ja raczej wiem, kto by się na kogo rzucał - jedyna nadzieja w tym, że chłopaki mają już koło pięćdziesiątki i daleko by nie uciekli ;)
OdpowiedzUsuńJa przeprasza, że w komentarzach donosze ale czy Ty Ryfko wiedziałaś, że w zakonie jest menszczysna? To link: http://facetwszafie.blogspot.com/2009_05_01_archive.html
OdpowiedzUsuńWcale nie zamieszczaj tego komentarza no chyba,że dla reszty to bedzie takie zaskoczenie jak dla mnie :D
dobrze zbalansowany męski luz :)
OdpowiedzUsuńA ja sie ciesze bardzo, ze napisalas te notke, bo moge bez wstydu przyznac, ze tez lubie Bon Jovi :) A wiesz, w pewnych kregach (np hardcorowo-metalowo-grunge'owych purystow, wsrod ktorych obracalam sie w czasach liceum :))) powiedziec "lubie Bon Jovi" to byl niezly obciach i obraza majestatu :))) . Jak dobrze, ze czlowiek na starosc madrzeje :).
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam Bed of Roses :)
Cześć,
OdpowiedzUsuńpodczytuję od dawna, a przez chłopaków z BJ składam pierwszy hołd:) Sama nigdy nie miałam koszulki... za to pamiętam przepiękny kalendarz ze zdjęciami Corbijna na rok... damn. Chyba 1992 albo 1993:)
Wyglądasz rewelacyjnie!!!
OdpowiedzUsuńJa się w tych chłopakach bardzo kochałam.... Oh, aż się łezka w oku zakręciła!!!
strasznie zazdroszczę Ci kapelusza ;)
OdpowiedzUsuńswietnie wygladasz! :) W ogole odwiedzając Twojego bloga stwierdzam że jesteś pozytywnie specyficzna.. z dystansem do siebie i tego co w okół. pozdrawiam:) Paula.
OdpowiedzUsuńoj wspomnienia.. stare czasy.. pamietam pierwsze kasety podkradane ojcu
OdpowiedzUsuńmoj chlopak tez okazal sie kolekcjonerem
a gdzie sie podziala sztywniara? :)
fajowe dziury!
pzdr ;)
wyluzowana sztywniara, świat się kończy!
OdpowiedzUsuńps. fajnie, pasuje Ci ten kapelusz.
Podoba mi się Twój opis, jak to się dałaś złapać 8 lat temu i teraz wykorzystujesz GO do swoich potrzeb. Chyba jak większość z nas :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego nowo otwartego bloga
http://agatiszka.blogspot.com/
Uwielbiam cię za to Bon Jovi ! :D
OdpowiedzUsuńI za ten tee. :D
Ja lubie jeszcze guns'ów ;)
Faktycznie dzisiaj inny kwiatek wybrałaś ;-) ale podziwiam ja muzycznie poszukuję...i słucham co chwilę coś innego ;-) w zależności od humoru...a koszulka ze kopenhaskiej strony z lekka lepsza od Twojej ;-)
OdpowiedzUsuńwypraszam sobie 'ten co wszyscy', bo ja nie! :(
OdpowiedzUsuńbardzo Cię lubię w kapeluszu. i muszę powiedzieć, że świetną masz fryzurę. tylko japonek nie lubię, ale ja to ja ;)
Ryfko przepraszam, ale muszę dalej drążyć ten wstydliwy dla Ciebie temat ;-), bo tak mi się spodobały Twoje włosy, że ja też tak chcę! Proszę napisz mi jaka to pianka i czy tylko "wgniotłaś" ją w suche włosy, czy masz jakiś inny patetnt? Ostatnio mocno skróciłam włosy i jakoś źle się z tym czuję, i kombinuję jak tu je uatrakcyjnić...
OdpowiedzUsuńit's my lifeee
OdpowiedzUsuńand it's now or never
I ain't gonna live forever!
:D
ja muzyką prawie wcale się nie interesuję, więc mi z bon jovi najbardziej kojarzy się ta, katowana kiedyś w vivach i innych mtv piosenka, którą nota bene lubię :)
ps. która sztywniara się tak ubiera? ;>
Jakie Ty masz wypasione japonki! Aż sobie weszłam na stronę tej, nieznanej mi do tej pory, firmy.
OdpowiedzUsuńpowiało nudą...niby coć nowego, ale jak dla mnie jeszcze za sztywniackie i za mało kreatywne.
OdpowiedzUsuń@ Hortensja: O tak, piękne jest to, że w pewnym wieku człowiekowi nie chce się już zgrywać fajniejszego/mądrzejszego niż jest. A przynajmniej nie w takim stopniu co kiedyś ;)
OdpowiedzUsuń@ Monika O-Z: Pianka Wellaflex 4. Wgniatam ją w lekko wilgotne włosy. Lepiej mi się trzymała, jak włosy były trochę krótsze i bardziej ścieniowane, ale i tak nie jest źle.
@ J.Z.: Japonki kupiłam z 5 lat temu, w - proszę ja Ciebie - Ameryce. Są megawygodne i bardzo dobrze "siedzą" na stopie. No i, jak widać, niezniszczalne :)
Podpisuję się obiema rękami pod komentarzem Hortensji! (i mam ten sam kapelutek co Ty. Świetny jest, nie?)
OdpowiedzUsuńBon Jovi forever!
Hi, hi John Bon Jovi też miał kiedyś taką grzywę ...i ja też, ale czasy się zmieniły i człek zestarzał. Podoba mi się, tak radośnie :)
OdpowiedzUsuńJa za to namiętnie zbieram koncertowe t-shirty :P
OdpowiedzUsuńAle wykorzystuje je w innym celu, a mianowicie w nich śpię :P
Ładnie i tak bardzo "ryfkowo". Mnie by korciło, żeby do tego zestawu założyć te Twoje drewniaki co miałaś na sesji do Dilemmas.
OdpowiedzUsuńTeż lubię Bon Jovi, a "It's my life" to jedna z moich samochodowych piosenek;)
Najpierw pochwalę,że tak stylowo wyglądasz w kapeluszu,bo jest wyjątkowo twarzowy.Koszulka też świetna,ale najbardziej podobają mi się te "hamerykańskie" japonki.Takie solidne,w dobrym (bez oskarżeń o toporność)tego słowa znaczeniu.Nie cierpię japonek zrobionych cienkich paseczków,koraliczków i innych "fiubździubasków".Na stopie ma być kawał buta i już!
OdpowiedzUsuńZe wstydem muszę przyznać, że w czasach gdy równolegle grał Bon Jovi i zespół jednego przeboju Final countdown, czyli Europe (początek lat '90?), z przyjaciółką kibicowałyśmy temu drugiemu...
OdpowiedzUsuńPoza boskim klipem i skrzypcami w Always, lubię It's My Life - daje pozytywnego kopa :)
Koszulka o.k.,
OdpowiedzUsuńale sandalki przesliczne.
Na prawde odpowiadasz na komentarze ? Super ;-)
Pooooozdroooo***
ładnie :):)
OdpowiedzUsuńA ja kiedyś usłyszałam kawałek Bed of Roses i się zakochałam :D Ale tylko w tym kawałku. Mogłabym go słuchać na okrągło :D
OdpowiedzUsuńNo i nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Ci Ryfko, żebyś w tym wypasionym t-shircie znalazła się na ich koncercie ;)
oooo nieeeee:(
OdpowiedzUsuńZaglądam na Twój blog od początku jego istnienia, bardzo doceniam Twoje inteligentne poczucie humoru, dystans do siebie - co widać też w Twoich ubraniach. Skorzystałam z kilku zamieszczonych przez Ciebie linków (dzięki). Szacun za to wszystko.
Dlatego jestem zszokowana jak bardzo Twój gust muzyczny odstaje od odzieżowego. Ubrania-alternatywa(oprócz H&M i tym podobnych, ale to temat na osobną dyskusję), muzyka-papka dla mas.
Piszę to wiedziona sympatią dla Twoich blogowych dokonań. Bon Jovi to oprocz U2 najgorszy obciach jaki znam (pomijam tu syf typu np. Celine Dion czy jakiekolwiek inne takie). Tzn jest to muzyka tak denna, że nie sposób jej zakwalifikować nawet jako kampowego doświadczenia czy ironicznego dowcipu. Albo raczej nie jest to nawet muzyka tylko jakaś jej kaleka aberracja. Założę się, że stać Cię na więcej.
Zajrzyj (proszę) na takie strony jak boomkat(sklep z muzyką, głównie elektronika), nowamuzyka oraz porcys (portale o muzyce), pitchfork (alternatywa głównie gitarowa). Polecam wytwórnie takie jak: Paw Tracks (założona przez Animal Collective), Fat Cat, Warp, Gustaff Records, Antena Krzyku i wiele innych... które sama odkryjesz przez linki.
Życzę wielu odkryć i doznań.
Pozdrawiam szczerze i serdecznie.
Basia z Poznania
(podpisuję się jako anonim bo nie prowadzę strony ani bloga)
Basiu, toś mi pojechała! Przyznam, że trochę boję się osób, które tak poważnie podchodzą do spraw takich jak muzyka, no ale na szczęście Ty jesteś w Poznaniu, a ja w Krakowie ;)
OdpowiedzUsuńCo mogę powiedzieć? Nie wnikam, czy muzyka, której słucham, jest ambitna, czy nie - MNIE rusza i to mi wystarczy. Za U2 akurat nie przepadam, ale lubię np. kilka kawałków Backstreet Boys (ha!). Pogodzenie się z własnym pustactwem okazało się dla mnie kluczem do szczęścia, dlatego proszę o niemieszanie mi w głowie! ;)
Ryfko zaskoczyłaś mnie tym Bon Jovi! Ja ich też uwielbiam od lat już 20 i ciesze sie że wciąż są obecni na scenie. Zaczynałam ich słuchać kiedy na topie było Born to by my baby i I'll be there for you. A Jon ..... oczywiście boski!!! ;) Ale o dziwo też nie mam i nigdy nie miałam ich koszulki. Muszę to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!!!
Asia
Ryfko!
OdpowiedzUsuńCóż przyjemniejszego nad szum w głowie!
Nie bój się transgresji!
A w Krakowie mam przyjaciółkę ze studiów, którą raz po raz odwiedzam więc uważaj- nie znasz dnia ni godziny...;)
Pozdrawiam ponownie:)
Basia
P.S. No to weź się chociaż za Davida Bowie, Burta Bacharacha,Os Mutantes..-też czysta radość. I jeszcze jako wąż syczę Ci do ucha: Velvet Underground...
czy wczoraj w okolicach 19 nie przemykałaś ulicą Bracką?:)
OdpowiedzUsuń@ Basia: E tam, lepiej Ty się weź za Bon Jovi! ;)
OdpowiedzUsuń@ Anonim: Nie, siedziałam wtedy grzecznie w domu.
Znam to uczucie, jako wieloletnia fanka Comy, nadal nie mam ich koszulki, ciekawe czy zrobili jakieś ciekawe wzory, bo chętnie bym się z nimi obnosiła ;-)
OdpowiedzUsuńPrzez Ciebie przypomniało się nam że nie mamy w domu żadnej płyty Bon Jovi, kupiliśmy Crossroad i słuchaliśmy całkiem głośno w drodze do domu.
OdpowiedzUsuńKiedy staliśmy na światłach zauważyłam że facet z samochodu obok coś nam chce powiedzieć, jak ściszyliśmy muzykę to okazało się że facet też lubił Bon Jovi i krzyknął do nas "super kapela!" :)))
Strachulcu, dzięki za ten komentarz! Załatwiłaś mi dobry humor na cały dzień :)
OdpowiedzUsuńrety, basia, przestań.
OdpowiedzUsuńokropne te spodnie
OdpowiedzUsuńRyfka to imię żydowskie, jeśli jesteś żydówką to serdecznie zapraszam na strone www.zydziwpolsce.pl
OdpowiedzUsuń"Pogodzenie się z własnym pustactwem..." - niby oczywista oczywistość, a jednak fajnie, że ktoś głośno powiedział (wyraźnie napisał?) prawdę, która dotyczy i mnie:)
OdpowiedzUsuńPięknieś to sformułowała, naprawdę:)
PS Bardzo fajny zestaw, bardzo fotogeniczna Ty.
boskie spodnie!!
OdpowiedzUsuńFajnie Ci tak bardziej luzacko.
OdpowiedzUsuńBapcia
okropne sandały, okropne spodnie
OdpowiedzUsuńi okropny anonim ;]
OdpowiedzUsuńdzięki Bogu i całemu szczęściu w świecie jadę na koncert Bon Jovi do Drezna w czerwcu <3 jestem w siódmym albo juz osmym niebie bo wszystko jest dopiete na ostatni guzik:) mam 17 lat a fanka jestem od niedawna - pol roku...rzucę tę koszulkę Jonowi za Was dziewczyny!
OdpowiedzUsuńkasia, warszawa
super zestaw, świetna figura! zazdroszczę:)
OdpowiedzUsuń