Z najpilniejszych zmian w mieszkaniu zostało nam zamontowanie szafy w przedpokoju i zawieszenie czegoś w oknach, bo nawet mój ekshibicjonizm ma swoje granice i kończy się w momencie, kiedy moja kąpiel zamienia się w darmowy peep show dla robotników z naprzeciwka. Ale oczywiście ponieważ nie są to zmiany typu hop-siup, zbieram się do nich od miesięcy. Pochwalę się, jeśli coś się w tej materii zmieni, a póki co przygotowałam kolejną porcję mieszkaniowych migawek mniejszego kalibru. Dzisiaj temat przewodni: przechowywanie.
ŚNIADANIE MISTRZA
O torbie śniadaniowej wspominałam w jednym z pierwszych wpisów mieszkaniowych. Od tamtego czasu używam jej prawie codziennie. Trochę się wymiętoliła od podskakiwania w koszyku rowerowym, ale ogólnie tworzywo, z którego jest wykonana (to nie papier!), okazało się całkiem wytrzymałe. Bardzo się z tego cieszę, bo - nie czarujmy się - kupiłam ją tylko i wyłącznie ze względu na wygląd.
A tak trochę obok tematu: pamiętacie moje talerze z królikiem i wiewiórą? Koledzy z pracy uważnie śledzą mojego bloga, bo na urodziny podarowali mi do kompletu kubeczki z myszami. Nawet kilkuletnie dzieci moich znajomych nie mają takiej fajnej zastawy jak ja.
torba śniadaniowa z termoizolacją (zamykana na magnes!) - Bonami.plŚNIADANIE MISTRZA
O torbie śniadaniowej wspominałam w jednym z pierwszych wpisów mieszkaniowych. Od tamtego czasu używam jej prawie codziennie. Trochę się wymiętoliła od podskakiwania w koszyku rowerowym, ale ogólnie tworzywo, z którego jest wykonana (to nie papier!), okazało się całkiem wytrzymałe. Bardzo się z tego cieszę, bo - nie czarujmy się - kupiłam ją tylko i wyłącznie ze względu na wygląd.
A tak trochę obok tematu: pamiętacie moje talerze z królikiem i wiewiórą? Koledzy z pracy uważnie śledzą mojego bloga, bo na urodziny podarowali mi do kompletu kubeczki z myszami. Nawet kilkuletnie dzieci moich znajomych nie mają takiej fajnej zastawy jak ja.
kubeczki z myszkami - Bloomingville / Opa & Company
DRUCIANY KOSZYK
Mam niestety taką osobowość, że lubię zafiksowywać się na drobiazgach. To znaczy "niestety" dla osób, które mają ze mną do czynienia, bo mnie jest z tym całkiem dobrze. Pod koniec zeszłego roku zachorowałam na oldskulowy, druciany koszyk na owoce. Wcześniej trzymałam owoce w ceramicznej albo szklanej misce, ale jakoś zaburzało mi to kuchenną fengszuję. Oczywiście nie mógł być to byle jaki koszyk, tylko taki, jak sobie wyświetlił mój chory umysł. Parę miesięcy poszukiwań minęło jak z bicza strzelił i w końcu mogę odetchnąć z ulgą. No i skupić się na szukaniu wiklinowego koszyka na pieczywo.
TORBA SEZONU
Od pewnego czasu na blogach wnętrzarskich obserwuję wysyp wielkich papierowych toreb. Na początku byłam sceptyczna. No ładne toto, ale z papieru? Przecież to strasznie niepraktyczne. W końcu się jednak złamałam i muszę przyznać, że jest to całkiem fajny pomysł. Może nie do codziennego użytku (np. na dziecięce zabawki), ale do przechowywania rzadziej potrzebnych rzeczy (np. innych toreb, pudełek prezentowych czy papierów do pakowania) - jak najbardziej.
taboret ze schodkiem - IKEA
papierowa torba / worek - Opa & Company (prezent od sklepu)
DOMOWA BIBLIOTECZKA
Jeszcze zanim kupiliśmy mieszkanie, wiedzieliśmy, że na pewno jedną ścianę w całości przeznaczymy na półki z książkami. W naszym poprzednim mieszkaniu książki były rozproszone po wszystkich pomieszczeniach, pochowane po szafkach, na półkach, w szufladach. Prawdziwy koszmar dla każdego fanatyka logicznego i praktycznego rozlokowania wszystkiego.
Od początku mieliśmy wizję prostego regału z jasnego, surowego drewna. W moim przypadku plan ten miał dodatkowo wymiar sentymentalny, bo coś takiego miałam w moim starym pokoju w domu rodzinnym. Regał powstał w jedno popołudnie z niepotrzebnych desek zachomikowanych przez mojego Tatę. Zmieściły się na nim wszystkie nasze książki, filmy i jeszcze kilka pudeł ze szpargałami. Przy regale znalazło się centrum dowodzenia Dzióbka, które pewnie tutaj pokażę, kiedy będzie już całkiem urządzone.
A skoro już jesteśmy przy książkach, to podzielę się jeszcze patentem na przechowywanie książek przy łóżku, który opracowaliśmy kilka lat temu. W starym mieszaniu nie mieliśmy miejsca na szafki nocne. Łóżko z jednej strony stało przy samej ścianie, a z drugiej zaraz było biurko z fotelem, który nie miałby żadnego pola manewru, gdybyśmy postawili za nim szafkę. Dzióbek czyta jak opętany, zwłaszcza przed snem, dlatego musiał mieć jakieś miejsce do odkładania książek. Tak wpadliśmy na pomysł wanienki, czyli wysuwanego kosza / szuflady. Ma to ten plus, że przez większość czasu wanienka siedzi sobie pod łóżkiem i jest zupełnie niewidoczna. Dzióbek tak się do tego rozwiązania przyzwyczaił, że choć w nowym mieszkaniu każde z nas ma swoją szafkę albo stolik, wanienka została. Jeśli ktoś ma większą wnękę pod łóżkiem, to myślę, że fajnie może się tu sprawdzić drewniana skrzynka albo inny pojemnik na kółkach.
regał z książkami - mój Tata :)
metalowy kosz / szuflada - Leroy Merlin
Masz blad gramatyczny na skarpetkach :D
OdpowiedzUsuńNie, bo "socks" nie jest tu rzeczownikiem, tylko czasownikiem :)
UsuńTu inny Anonim ;) mogłabyś to przetłumaczyć? Przepraszam, ale lekcji angielskiego nigdy za wiele.. :) użyłam wujka google jakby co, ale czasownik "walnąć" mi tu jakoś nie pasuje więc gryzie mnie od wczoraj czy jest inna możliwość. Z góry dziękuję! :)
Usuń(żeby nie było, że tylko wymagam to dorzucę małe pochlebstwo: ładne to Twoje mieszkanie! Fajnie, że masz cierpliwość powoli urządzać zamiast kupić "coś tak tylko na chwilę" i żyć z tym później kolejne 15 lat;)
Obawiam się, że tego się nie da przetłumaczyć, bo cały dowcip polega na angielskiej grze słów. To nawiązanie do potocznego wyrażenia "This fucking sucks". Napis jest na skarpecie, więc "sucks" zostało zastąpione bardzo podobnie brzmiącym "socks". Dosłownie nie ma to oczywiście większego sensu, ale są tacy, których śmieszy :)
UsuńAaaa no teraz wszystko jasne. Śmieszy jak najbardziej ;) dzięki!
UsuńHa, a ja słyszałam o drobiazgu, który można kupić w mieście narodzin Haendla. Jest nim pokrowiec na czajniczek z głową Haendla, ma którym jest napisane "too hot to Haendel" :)
UsuńŚciana wygląda obłędnie! Raj dla moli książkowych i wzrokowców :)
OdpowiedzUsuńPółka na książki <3 czekam na zdjęcie kącika Dzióbka bo mam w mieszkaniu problem ktory nazywa sie "komputer stacjonarny nie pasuje mi do wnetrza" :)
OdpowiedzUsuńNam się na razie wszystko całkiem fajnie składa. Nawet udało nam się znaleźć drukarkę, która mieści się na regale :)
UsuńGłupie pytanie.
OdpowiedzUsuńPanele? Deska berlinecka? Podłoga z litego drewna?
Przepraszam, remontuję dwoje M2 i wszystko co z tematem mieszkania związane wywołuje u mnie dwukrotne powiększenie źrenic i zwiększenie zainteresowania.
Aż musiałam sprawdzić w papierach. Deska fornirowana - cokolwiek to znaczy :)
Usuńczy to "Angole" w wanience? jestem świeżo po lekturze, bardzo zacne moim zdaniem :) poza tym piękny regał!
OdpowiedzUsuńOla
Między innymi. Ale Dzióbkowi akurat coś nie podeszli.
UsuńMi tez, absolutna tandeta ;-)
UsuńO boziu,
OdpowiedzUsuńim więcej czytam o tym, jak się urządzasz, tym większą mam ochotę na ustatkowanie się i poukładanie życia, choć wmawiam sobie, że jeszcze dużo czasu (nawet jeśli 'dużo' oznacza w moim wypadku rok lub dwa lata)!
Ja w zasadzie od dziecka marzyłam o własnym mieszkaniu, które będę mogła urządzić po swojemu. To naprawdę super uczucie :)
UsuńŚwietny pomysł z tą wanienką! Ja swego czasu przechowywałam książki przy łóżku na stojaku na pokrywki z Ikei - takim przykręcanym do ściany. Trochę tęsknię za tymi czasami, bo wraz z liceum skończyło się u mnie rumakowanie i czytanie po nocach.
OdpowiedzUsuńRegał jakby krzywy, ale to chyba kwestia zdjęcia ;-)
Regał jest prosty, tylko póki się trochę uginają :)
UsuńFajna chałupa :) Pomijając wszystko, duszę mą podbiły skarpetki. Love! <3 :)
OdpowiedzUsuńCóż za przepiękna biblioteczka pełna książek! Marzę i zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńJ.
Czuję, że mogłabym u Ciebie zamieszkać :D świetny patent z przechowywaniem książek pod łóżkiem!
OdpowiedzUsuńWanienka: LOVE. Od jutra też mam zamiar taką mieć :)
OdpowiedzUsuńA ja mam pytanie o lozko. Strasznie mi sie podoba ten model,ale czy ta decha na po zewnetrznej stronie nie przeszkadza przy codziennym uzytkowaniu?Wydaje mi sie tak szroka,ze mozna by tam stawiac kubek.
OdpowiedzUsuńI dobrze Ci się wydaje :) W czasach,kiedy nie miałam przy łóżku szafki, zawsze trzymałam tam kubek i telefon :) Ale ogólnie raczej nie polecam tego modelu. Wygląda fajnie, bo to taki prosty, skandynawski model, ale ta boczna decha ma 7,5 cm szerokości, czyli w bezsensowny sposób zabiera 15 cm miejsca (a w małych pomieszczeniach liczy się każdy centymetr). Poza tym nie zliczę, ile razy się o nią wyrżnęłam w piszczel przy wchodzeniu albo schodzeniu z łóżka. Niby mamy to łóżko już z 5 lat i mam zakodowane, żeby uważać, ale raz na jakiś czas zawsze się perdyknę. Bardzo bolsne :(
UsuńNo ale człowiek uczy się na błędach. Następne łóżko na pewno kupię trochę węższe, z szufladami na pościel pod spodem i tapicerowanym wezgłowiem :)
wiklinowy koszyk na chleb prawdopodobnie znajdziesz w Drewku na Pl. Wolnica. A jak nie znajdziesz to będziesz mogła sobie zamówić taki jaki chcesz :)
OdpowiedzUsuńo! patent z wanienką pod łóżkiem rewelacja! już zapożyczyłam pomysł u siebie :)) z płąskiego pudelka, a jutro skoczę do Leroy po ten metalowy :)
OdpowiedzUsuńa papryki i rzodkiewki nie trzyma się w lodówce ??
OdpowiedzUsuńA w sklepach leżą w lodówce?
UsuńHaha, czujność 100% :D Jeśli to Cię uspokoi, to zdjęcia robiłam zaraz po rozpakowaniu zakupów, tuż przed skrojeniem części warzyw ;)
Usuńbanany winogrona itd... tez nie leżą w sklepach w lodówce ale na noc są zamykane w chlodni wiem bo kiedys sezonowo pracowałam w sieciówce spożywczej ;)
Usuńmadam z.: No właśnie! :) Zresztą, w lodówce czy na blacie - taka rzodkiewka wszędzie szybko więdnie :/
Usuńno coś TY! rzodkiewka w lodówce przetrwa dłużej niż na blacie, natomiast pomidorów nie można trzymać w lodówce
UsuńAle macie temat do dyskusji :D
Usuńtrzeba się czasami odchamić :)
Usuńrzodkiewki najlepiej wrzucić do miseczki z wodą, żeby sobie pływały ;) polecam wypróbować, bo można uratować nawet lekko zwiędnięte i wytrzymują dłużej niż w lodówce, a sposób podpatrzony u znajomej studiującej Dietetykę ;) oczywiście trzeba codziennie wymieniać wodę
UsuńAle mnie zaskoczyliście. Wahałam się, czy w ogóle wspominać o wanience, bo w sumie totalny banał, a tu taki hit! ;)
OdpowiedzUsuńjeżeli chodzi o regały przy takiej ilości książek, lepiej mieć węższe regały, bo po jakimś czasie półki uginają się, a cały regał wygląda na MADE IN PIZA :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja jakoś o tym nie pomyślałam i chciałam mieć półki na całą długość ściany. Dopiero Tata mi wytłumaczył, że trzeba przedzielić regał przynajmniej na pół, bo inaczej półki nie wytrzymają. Już widzę, że i tak się trochę wygięły, ale planuję je przełożyć na drugą stronę. Zobaczymy, czy to coś da.
UsuńNie bardzo, prędzej ponudź tatę, może ma tam jakieś reszki tych desek jeszcze, i poróbcie podpórki :)
UsuńWidzę dużo znajomych książek do nauki historii :)
OdpowiedzUsuńTakie życie z historykiem.
Usuńprzytuliłabym się do Twojego Dzióbka - kocham historie!!!
UsuńMówiłaś już o tylu domniemanych zawodach Dzióbka, że czasem na serio się zastanawiam, czy to nie jest tak, że on jest alfonsem i ty go musisz kryć :D
UsuńZ wykształcenia historyk i polonista, z zawodu - grafik (i alfons na pół etatu) :)
Usuńto tłumaczy cykl o literaturze polskiej z PWN i czerwonookładkowe wydanie Różewicza.
Usuństudentka polonistyki z Krakowa pozdrawia! :)
To ja mam pytanie praktyczne ;) uwielbiam takie otwarte półki na książki, a takie na całą ścianę to już w ogóle prześwietne, ale jak z kurzem? nie przeszkadza Ci, używasz jakichś magicznych miotełek do zmiatania? bo strasznie nie lubię kurzu gromadzącego się na książkach i później przy porządkach każdą książkę kartkuje, żeby się go pozbyć...
OdpowiedzUsuńNiestety nie mam żadnego magicznego sposobu na kurz. Książki kurzą się jak wszystko i nic się na to nie da poradzić.
UsuńMieszkanie z duszą :) Cieszę się ,że czasem wstawiasz takie posty... dzięki temu odkrywam nieznane mi pokłady pięknych przedmiotów, które niczym małe tratewki wirują po morzu internetu i tylko wzywają s.o.s abym ja... w chwili odebrania wypłaty skrzętnie je uratowała przed strasznym losem... :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne rozwiązania organizacyjne :)
OdpowiedzUsuńOj, regału to Ci zazdroszczę... bo ja mam książki pochowane w wielkiej przesuwnej szafie i tylko część wyeksponowałam w witrynce, którą dzielę na pół z moim współtowarzyszem doli i niedoli... (on u góry trzyma alkohol, ja na dole swoje książki). Ale coś za coś, na regał nie było miejsca, za to szafa jest pojemna :-)
OdpowiedzUsuńNo i znowu pokazujesz kuchnię i przypominasz mi, że muszę wyremontować moją... Koszyk na owoce piękny!!!
Z każdym postem Twoje mieszkanie staje się piękniejsze :-)
Oliwa stojąca na podkładce skradła moje serce drewnofila. <3 Natomiast dziwi mnie, że oliwa stoi w swoim opakowaniu. ;) Żartuję oczywiście, ale tylko trochę, bo ja kupuję oliwę pasującą do kuchni, w czarnych butelkach - co podobno jest praktyczne, bo oliwa nie lubi słońca (!) i woli czarne naczynia.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę cierpliwości do dopieszczania mieszkania, mi niestety często jej brakuje i po kilku miesiącach szperania kupuję coś, co mi się najbardziej podoba. Czasami to się sprawdza, czasami nie. Przy okazji dzięki za podrzucenie pomysłu z osłonką na doniczkę z h&m do gąbki do zmywania - niestety u mnie ten patent się nie sprawdza, bo mam za wąsko za zlewem, ale gorączkowo szukam czegoś innego. W osłonce natomiast pięknie wyglądają niezapominajki:)
W tej chwili szukam idealnego chlebaka, a ma stać w szafce, więc musi mieć odpowiednie rozmiary. I w ogóle musi być idealny. Co do koszyczka na chleb - chętnie podpatrzę, co wybrałaś, bo mam taki sam problem. Jak coś fajnego znajdę, to podrzucę.
Ściana z książkami wygląda imponująco, ma podobne półki na książki i sądzę, że one się mniej kurzą niż normalnie. W ogóle naturalne drewno (polakierowane czy poolejowane), a jasne szczególnie, zbiera mniej kurzu niż gładkie powierzchnie półek sklejek kupowane w sklepach.
Pozdrawiam,
Monika
Ps. Czytając jeszcze raz komentarz przeczytałam "chłopaka" zamiast "chlebaka" i aż się przeraziłam!
Oliwy zwykle mają fajne butelki. Ja jestem cięta tylko na brzydkie opakowania :)
UsuńChlebak już upolowałam w Duce - o, taki. Drogi był, ale inne mi się nie podobały :)
Ryfko, dzięki za to, że zachorowałam na chlebak. Przed weekendem majowym stwierdziłam, że dłużej nie wytrzymam i idę po niego. Był tak przerażony, że się oddał taniej niż powinien!
UsuńNo i uwielbiam Twoje mieszkanie, patent z wanienką (chociaż ja już mam łóżko z szufladami to i tak się przyda nieduże coś na książki i czasopisma :D).
Baw się dobrze i niechaj nie zabraknie Ci pomysłów i funduszy na urządzanie mieszkania :)
Dzięki Ryfka, chlebak ładny, ale w mojej szafce się nie zmieści:( Szukam dalej.
Usuńprzydałby się osobny post o tym regale książkowym. Ale widzę że mania dopasowania i porządkowania wizualnie przestrzeni jeszcze nie zaskutkowała tak popularnym w sumie patentem na układanie ksiażek kolorami;) lub jak u Izy- wersji okladkowej-dla mnie to juz totalne "zboczenie" i mania.
OdpowiedzUsuńhttp://cloroesdemialma.blogspot.com/2015/04/sposob-na-ksiazki-diy.html
Wkurza mnie tez sklep bonami bo każą sie zapisać aby w ogóle stronę obejrzeć a ja mam już dość wszelkich newsletterów zaśmiecających skrzynkę;/
Zupełnie do mnie nie przemawia układanie książek kolorami (tylko tematycznie!). Jakoś lubię ten kolorystyczny miszmasz i lekki bałagan na regale. Moim zdaniem im bardziej przypomina prawdziwą bibliotekę, a nie wystawę, tym lepiej :)
UsuńA co do Bonami, to można się tam zapisać i nie dostawać newslettera (wybiera się to w ustawieniach).
Za każdym razem, gdy widzę tyle książek w mieszkaniach mam mieszane uczucia. Z jednej strony - wygląda to świetnie, z drugiej strony - jak to sprzątać? Gdy wycieram kurze, biorę każdą książkę z półki i ją wycieram, a tu? Zajęłoby mi to cały dzień! No i odzywa się tutaj we mnie książkowa sknera - książki w 99% wypożyczam z bibliotek, rzadko kupuję, bo myślę sobie "przeczytam raz i potem co?", a nie mam zwyczaju wracać do przeczytanych książek.
OdpowiedzUsuńPomysł z wanienką świetny, u mnie zazwyczaj książka czytana przed snem ląduje po prostu na miękkim dywanie, ech...
Te kubeczki byłyby idealne dla mnie, gdyby widniał na nich rysunek innego zwierzątka. :D
Podoba mi się to, że te Twoje dziwactwa dekoracyjno-wnętrzarsko-meblowe w gruncie rzeczy są często praktyczne i czynią życie prostszym (i estetyczniejszym).
Jakiś czas temu Dzióbek przerzucił się na ebooki, bo rzeczywiście ciężko byłoby to wszystko pomieścić. Papierowe i tak czasem kupuje, ale rzadziej niż kiedyś. Jakoś mi to nie przeszkadza. Jedni kolekcjonują puszki po piwie, inni książki ;)
UsuńA, i cieszę się, że zauważasz aspekt praktyczny moich wymysłów. Mam świra na punkcie wygody i użyteczności i uwielbiam rozkminy typu: gdzie najwygodniej będzie coś odkładać, jak coś ukryć, żeby nie kłuło w oczy, a było pod ręką, co powinno być w której szufladzie i koło czego itd. Czasem wydaje mi się, że wymarzony zawód dla mnie to układacz na jakimś magazynie :)
To już lepiej kolekcjonować książki niż puszki po piwie. Choć drożej, ale uszczerbku dla ciała raczej nie ma (chyba że będzie to bardzo ciężkie tomisko), a i mózgowi dobrze robi. :)
UsuńW końcu dom jest po to, aby mieszkać, funkcjonować, a nie tylko patrzeć, bać się czegoś dotknąć. W domu powinno być człowiekowi najwygodniej. :)
Amen :)
Usuńuwielbiam biblioteki (nie biblioteczki) i kiedy obroslam w 2,5 tys kiazek kupilam 3 lata temu KINDLA. najlepsza biblioteka na swiecie!!! moje ksiazkowe sciany rerularne odkurzam nadal.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
A.
Dzióbek też częściej teraz czyta ebooki (na tablecie). A na ostatnie urodziny kupił mi Kindle'a. Inaczej książek byłoby jeszcze więcej ;)
UsuńChciałabym się pochwalić, że używam prostokątnego, płaskiego koszyka z "uszami" jako podłóżkowej szufladki już od dawna. Bardzo lubię Twoje wpisy za styl, poczucie humoru i wszelkiej maści inspiracje. Z niedawnych propozycji szczególnie dziękuję za Hoziera. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTe kubki są przeurocze ! <3
OdpowiedzUsuńoo, wpadłam na ten sam pomysł z książkami pod łóżkiem, kiedy zastanawiałam się jak wykorzystać drewnianą skrzynkę znalezioną na ulicy :)
OdpowiedzUsuńO tak! Za Hoziera chętnie Ryfkę wyściskam. Przy wszystkich,niewątpliwych i extra limitowanych zaletach,masz"dobre ucho". Wiem to już dziś z pewnością,drugiego tak wspaniałego miejsca,jak to nie znalazlam w calym internecie! Tu chce się być! Tu chce się wracać!
OdpowiedzUsuńRyfko-Joanno,nie zmieniaj sie,błagam!
A co będziesz robić z rabarbaru? ;-)
OdpowiedzUsuńco się stało z ostatnim wpisem z kimonem??
OdpowiedzUsuńJuż wszystko gra :) Zalogowałam się na drugim kompie, na którym miałam ten wpis jako szkic, i post-szkic się nadpisał na tym już opublikowanym. Dobrze, że jestem takim narcyzem i subskrybuję własnego bloga w Feedly, bo mogłam sobie stamtąd skopiować tekst i nie musiałam pisać go od nowa :D
UsuńCzarne rządzi :) Piękne to mieszkanie masz - podziwiam
OdpowiedzUsuńcześć, widzę że w kuchni między blatem a kaflami nie masz listwy maskującej. Co jest w zamian żeby nie było szczelin i czy się sprawdza? pytam bo mam te same kafle i meblarz zamontował okropnie brzydką listwę niedopasowaną do blatu, chciałabym się jej pozbyć ale praktyczny mąż przeżywa że rozlana woda będzie podciekać za szafkę bo kafle są przestrzenne i nie przylegają ściśle w każdym miejscu do blatu;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Agata
Nie mam listwy, mam po prostu biały silikon (robota pana kafelkarza) :) Jest mało widoczny, praktycznie zlewa się z kafelkami. Polecam :)
Usuńdzięki za odpowiedź, okazało się, że listwa jest przykręcona do blatu, czyli gdybym zdemontowała to byłyby dziurki:( te listwy to jakiś archaik a meblarz nawet nie zapytał o zdanie:/
Usuń