5 stycznia 2015

Lekarstwo na łazienkę

Łazienka to obok kuchni mój ulubiony plac mieszkaniowych zabaw. W zasadzie można powiedzieć, że na punkcie jej urządzania mam delikatną obsesję. Skąd mi się to wzięło? Po części pewnie stąd, że rzeczy do łazienki kupuje się stosunkowo łatwo (są małe i tanie). Jednak według mojego wewnętrznego psychoanalityka spory wpływ na to mógł mieć fakt, że... do tej pory nie znałam żadnej naprawdę ładnej łazienki.

I nie mówię tu o idealnych łazienkach z katalogów, Pinteresta czy designerskich łazienkach w modnych kawiarniach, tylko o prawdziwych łazienkach prawdziwych ludzi. Mam teorię, że łazienka to pomieszczenie, które najłatwiej zagracić. To dlatego, że zwykle ma małą powierzchnię, a musi pomieścić mnóstwo potrzebnych drobiazgów, w dodatku niekoniecznie atrakcyjnych (golarki, zapas papieru toaletowego, środki czystości i tak dalej). Na pewno znacie ten obrazek: na wannie wystawa kosmetyków, obok toalety domestos, w kącie miednica, na wieszakach ręczniki we wszystkich kolorach tęczy, a pod sufitem suszące się pranie. Przepis na estetyczną katastrofę. Dlatego ja od początku postanowiłam wziąć naszą łazienkę za mordę.


1. SPÓJNY STYL
Najpierw określiłam styl, w jakim chciałabym ją urządzić. Roboczo nazywam go "stara apteka", chociaż bardziej adekwatne byłoby "nie taka znowu stara apteka, a w sumie to bardziej gabinet okulistyczny, prawdopodobnie prowadzony przez lekarza - alkoholika". Ogólnie chodzi o luźne skojarzenia medyczno-farmaceutyczne z elementami vintage. Stąd ciemne szkło, tablica Snellena i postarzane drewniane skrzynki. No i butelka po whiskey (w której trzymam zapas mydła w płynie).


2. RYGOR KOLORYSTYCZNY
Po drugie, zdecydowałam, że będę się ściśle trzymać kilku kolorów. Wybrałam biel, czerń i odcienie brązu (głównie w postaci drewna). Jak pisałam ostatnio, z turkusem na podłodze ostatecznie się pogodziłam, jednak więcej turkusowych elementów w łazience już nie chcę. W ustalonych kolorach oprócz pojemników i stałych dekoracji staram się kupować również kosmetyki oraz wszelkie łazienkowe przybory (grzebienie, ręczniki, szczoteczki do zębów itd.). Taka konsekwencja naprawdę działa cuda.


3. UKRYĆ CO SIĘ DA
Trzecia, i być może najważniejsza, zasada pomagająca mi utrzymać ład w łazience (i w sumie w każdym pomieszczeniu) to: ukryć co się da! A więc na wierzchu zostaje tylko to, co musi (jak dozownik na mydło), albo to, co jest ładne i tworzy klimat (jak badyl w butelce). Cała reszta - precz! Wszystkie moje kosmetyki do makijażu, sprzęty, środki czystości, zapasy i tak dalej są pochowane w pojemnikach, szufladzie, szafce pod zlewem oraz na miniregale obok. Mamy to szczęście, że nasza kabina prysznicowa jest w 1/3 szerokości zastawiona ścianką i zawieszona na niej półka z kosmetykami do mycia jest po wejściu do łazienki zupełnie niewidoczna. Cieszy mnie to szczególnie ze względu na Dzióbkową miłość do Old Spice'a, ponieważ inaczej jego czerwone opakowanie rozpieprzyłoby mój cały misterny system.

6
dziwne zawiniątko - świeczka owinięta kawałkiem worka jutowego, żeby ukryć niepasujący kolor (zielony - fuj!)
duża świeca - Yankee Candle (wylicytowana na firmowej aukcji świątecznej)
butelka po Jacku Daniel'sie - targ staroci
czarna butelka - H&M Home
bambusowe pudełko - IKEA

7
tablica okulistyczna - DlaPacjenta.pl (brzeg okazał się niestety czerwony, nie czarny, jak na zdjęciach w sklepie, więc obkleiłam go taśmą)
drewniana skrzynka - H&M Home

7a
ceramiczny pojemnik - H&M Home
mydło w płynie (teraz trzymam w tym pojemniku żel do mycia twarzy)  - TK Maxx
8
porcelanowy kubek - Ćmielów Design Studio / kupiony na targach Papier Kamień Nożyce
szklane buteleczki (chyba po lekach) - trag staroci
bambusowe pudełko - IKEA

5
drewniane pudełko - H&M Home
ręcznik - H&M Home


87 komentarzy:

  1. Uwielbiam taki acetyzm detalli i kosmetyków wszelakich, niestety mam problem z jego utrzymaniem. Zawsze coś wyjmę i .....dupa blada, zaczyna się ponowny burdel i wystawka gotowa. A takie chowanie kosmetyków ma wiele plusów, odwiedzający niekoniecznie muszę widzieć jakim produktem aktualnie podmywamy swoje broszki:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach Ci mężczyźni i ich Old Spice'y! :D Nie wiem jak Ty to robisz, że piszesz o ręcznikach i mydle w płynie, a ja mam banana na buzi?

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że nie pokazujesz jak to wygląda w całości. Poszczególne elementy wyglądają świetnie, ale nie są zbyt dużą inspiracją, jeśli nie widzimy ich realnego wpływu na wygląd wnętrza. Mam nadzieję, że nie jest to wynik pokrętnie tłumaczonej sobie prywatności, a masz jakiś inny powód. Podsumowując - fajny czubek, ale góry lodowej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie to jest wynik pokrętnie tłumaczonej sobie prywatności :) Na blogu raczej nie będę pokazywać całego mieszkania, tylko jego fragmenty / detale. Pisałam o tym tutaj.

      Usuń
    2. no właśnie, jednak fajnie byłoby to zobaczyć w większej całości i zobaczyć jak gra ze sobą, itp.. A jak się powiedziało "A"..;))

      Usuń
  4. Szkoda, że zabrakło jakiegoś zdjęcia - ogólnego rzutu na łazienkę...Ciężko mi sobie wyobrazić ją widząc tylko detale ( swoją drogą świetne- charakterne, dobrane konsekwentnie, stylowe...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem, ale nie jestem jeszcze na to gotowa i nie wiem, czy kiedykolwiek będę.

      Usuń
  5. Bardzo mi się te detale podobają i chciałabym zobaczyć jak prezentuje się całość. Rozumiem jednak Twój opór przed pokazywaniem na blogu sedesu, jeszcze ktoś by Cię zaprosił do promowania domestosa ;)

    Podziwiam konsekwencję zwłaszcza w kwestii kosmetyków. U mnie niestety wygląda to tak, jak opisałaś - wanna cała zastawiona. Niestety nie da się wszystkiego przelać do pięknych buteleczek, a jednak ma dla mnie znaczenie, jakich kosmetyków używam i nie kupię szamponu/żelu/płynu tylko dlatego, że jest w opakowaniu w jedynym słusznym kolorze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ryfko, dołączam się do reszty - również chciałabym zobaczyć jak "pierdółki" prezentują się z turkusem :)
      ps. u mnie też cała wanna zawalona, ale taki już los włosomaniaczki ;)

      Usuń
  6. Świetny pomysł z trzymaniem zapasu mydła w butelce po Jacku Danielsie! Też chciałam wykorzystać taką butelkę w łazience. W Internecie jest dużo zdjęć butelek przerobionych na pojemniki z pompką (nie daj Boże poobklejane jeszcze czarną taśmą klejącą), ale przy małej umywalce i porannym roztargnieniu w pakiecie o wypadek i roztrzaskanie nietrudno... Przy tych wszystkich kombinacjach nie wpadłam na pomysł, żeby po prostu trzymać w butelce zapas mydła. Genialne w swej prostocie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam te danielsowe dozowniki, ale nie przekonują mnie właśnie z tych powodów, o których piszesz. Pewniej się czuję, kiedy dozownik na mydło jest niższy, bardziej kompaktowy i niewywrotny.

      Usuń
    2. Ja w takiej butelce trzymam płyn do mycia naczyń, bo świetnie wpisuje się w klimat mojej kuchni. Nie jest obklejony taśmą, dozownik z Yves Rocher w miarę dobrze się spisuje - jest delikatnie luźny, ale nie za bardzo :)

      Usuń
  7. Jestem wielką fanką porządku i dopasowanych detali w łazience, jak i w każdym pomieszczeniu w domu. Jednak zwykle to właśnie łazienka i kuchnia są najbardziej zagracone. U mnie biel na ścianach, szara podłoga i przełamująca to firanka z SH w bliżej nieokreślonych filoetowo, szaro, pomarańczowych odcieniach (brzmi strasznie, wygląda lepiej). Za to wyposażenie łazienki, ręczniki, papier toaletowy, opakowania do kosmetyków konsekwentnie dobieram kolorystycznie i przelewam zawartość do środka, a to co nie musi być na wierzchu skrzętnie chowam. Na prawnie wygospodarowałam miejsce w wiatrołapie, ale za regałem z koszykami na uzyteczne bibeloty, więc na szczęscie jej nie widać. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak dla mnie to nie ascetyzm. Kilka ozdob (np. tablica okulistyczna, butelka po whisky) bym usunela. Sama w sobie sa ok, ale przedmioty uzytkowe wprowadzaja wystarczajaca doze rozgardiaszu. Poza tym bardzo fajnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ktoś wspominał o ascetyzmie? Bo na pewno nie ja :)

      Usuń
  9. bezsensu post, gdzie ta ŁAZIENKA?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojoj, wyczuwam lekkie zdenerwowanie. Może szklaneczkę whiskey? :D

      Usuń
    2. dla mnie chetnie,dziekuje!
      ale serio szukamy lazienki w lazience;)

      Usuń
    3. Też wolę oglądać zdjęcia całych pomieszczeń, ale niestety, u mnie na blogu raczej takich nie będzie. Patrz mój pierwszy komentarz.

      Usuń
  10. Aha, ja styl swojej łazienki określiłam jako stara łaźnia;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ani się obejrzysz, a dołączysz do naszej, homestylowej, ekipy... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Jestem przekonana, że się złamiesz i pokażesz szerszy kadr. Albo to moje pobożne życzenie, ale wierz mi, to nie boli. Robiłam to ponad sto razy i nie mam dosyć, jakkolwiek to by nie brzmiało. A dodatki fajne.

      Usuń
  12. Masz 100% racje, ja teraz szukam takich aptecznych butelek, zeby przelewac szampony :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dodatki są w moim stylu, buteleczek wypatruję i wypatruję i nie umiem na nie trafić :( również lubię mieć wszystro pochowane i tylko te najładniejsze rzeczy mam poustawiane :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo ładne detale.ja tam jestem z partii , która nie musi widzieć całośc;)i

    OdpowiedzUsuń
  15. Lufcik i Gwinoic: Takich butelek (zwłaszcza autentycznie starych) jest trochę na Allegro i olx. Ja niedawno zamówiłam 2 półlitrowe butelki apteczne stąd (fachowo to się ponoć nazywa sztandy): skleplegeartis.pl. Ale jeszcze nie przyszły, więc na razie nie zachwalam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam taki wielki, w którym co lato "nastawiam" ogórki małosolne... ma chyba 2-3 litry pojemności ;-) Bardzo go lubię, chyba dlatego, że nieodmiennie kojarzy mi się z najwspanialszą porą roku... pozdrawiam, fiolka

      Usuń
  16. fajny motyw na drugie życie dla Jacka Danielsa ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. O matko ! Wprowadzam się do Ciebie !!! Jestem zachwycona

    OdpowiedzUsuń
  18. e tam,co za sztuka kupic pudelka w hm albo w ikei.....pokaz cala lazienke,kabine,lustro,szafki...same detale zwyczajne i nie to ze brzydkie,ale nijakie ,takie jakie ma kazdy...

    OdpowiedzUsuń
  19. Butelka po Jack Daniels'ie zawsze i wszedzie odpowiednia :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Niby nie chcesz zagracenia, a tyle tych rupieci nastawiałaś, że już wygląda to przytłaczająco. Wystawka jak w muzeum.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co by to było, gdyby wszystkim się podobało! Najważniejsze, że ja nie czuję się przytłoczona i wchodząc do łazienki, mam wrażenie spokoju i porządku :)

      Usuń
  21. muszę spróbować takiego zabiegu...mhm...

    OdpowiedzUsuń
  22. Narzekający! Dawajcie zdjęcia swoich łazienek - chętnie popatrzę :))
    Łazienkowy Anonim

    OdpowiedzUsuń
  23. Aha - i polecam suszarkę z chowanym kablem ;))
    http://wlosy-suszarki.pl/suszarki-do-wlosow-testy-ceny-opinie/jaka-suszarke-kupic-testy-porownania-modeli/suszarka-do-wlosow-z-chowanym-kablem-babyliss/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Fajny pomysł. Nienawidzę kabli i zastanawiałam się, czy nie robią suszarek, depilatorów i innych tego typu urządzeń z kablami - sprężynkami (takimi, które się rozciągają). Mam taki sprężynkowy kabel przy blenderze i jestem jego wielką fanką.

      Usuń
    2. Prawie każdy kabel można zamienić w sprężynkę - wystarczy równo go owinąć na czymś okrągłym i lekko podgrzać, np. suszarką - zostawić do wychłodzenia i gotowe.
      pozdrawiamy,
      starsze panie

      Usuń
  24. Ha! Będę pokazywać Twój post każdemu, kto komentuje moją łazienkę: "Nie ma mowy, że masz tak posprzątane, pochowałaś wszystko przed moim przyjściem". Ja po prostu nie lubię czuć się w łazience jak w drogerii. Mam tyle kosmetyków, ile używam i wszystkie mają miejsce w szafce pod umywalką, a pod prysznicem ratuje mnie ukryta w ścianie półka. Oprócz mydła w płynie na blacie łazienkowym trzymam badyl w wazoniku i zdjęcie z mycia włosów z jeziora ze starych dobrych studenckich czasów;) styl łazienki określiłabym jako loftowy i jest spójny z resztą mieszkania - dokładnie jak u Ciebie Ryfko. Widzę jeszcze jedno podobieństwo - teraz płytki na podłodze położyłabym inne.. Choć wydaje mi się, że turkusowa podłoga u Ciebie jest spójna i pasuje. Ja mam brązowe, które trochę udają, że są drewniane i dzięki temu podłoga wydaje się cieplejsza. Idea jest dobra, ale teraz mam ich dość.. I rozumiem, czemu nie chcesz pokazywać całości - generalnie dla mnie to dobrze o Tobie świadczy - zmaczy, że Ryfka pozostaje ryfkowa:) Pozdrawiam! Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! :) Te nibydrewniane płytki u Ciebie już mi się podobają, bo drewno w łazience (właściwie wszędzie, ale w łazience szczególnie ze względu na mnogość powierzchni "zimnych") bardzo ociepla i uprzytulnia atmosferę.

      Co do pokazywania wszystkiego, to czasem zaglądam na blogerskie instagramy i widzę, że teraz na porządku dziennym są fotki w bieliźnie, wannie i łóżku z facetem. Ja oczywiście też jestem trochę ekshibicjonistką (inaczej nie prowadziłabym bloga), ale pewne rzeczy - z różnych powodów - wolę zachować dla siebie. Na tę chwilę należy do nich między innymi mój sedes :D

      Usuń
    2. Ja Cię naprawdę rozumiem, nie wiem, czy sama byłabym w stanie pokazać nawet na moim facebooku wszystkiego wszystkiego - choć kocham moje mieszkanie i uważam je za najładniejsze na świecie (*blink*), to miałabym wielki opór! Moim zdaniem nie musisz się tłumaczyć, dlaczego pokazujesz takie zdjęcia, jakie pokazujesz.

      Co do drewna - to jestem drewnofilem (od drewnianych belek, przez drewniane podłogi po drewniane fronty w kuchni i drewniane ramy okienne) i drewno przemyciłam też w łazience w postaci blatu łazienkowego. Odpowiedni impregnat i nawet zmywacz do paznokci nie pozostawia śladów:) Do drewna moim zdaniem najbardziej pasuje szarość i beton, więc możesz sobie wyobrazić jak wygląda moje mieszkanie:D Ale podoba mi się styl, w jakim urządzasz swoje, bo jest spójne z Tobą. Szczerze mówiąc, to choć mieszkam tu już od prawie dwóch lat, to Twoje posty jakoś mnie zmobilizowały, żeby pewne rzeczy dokończyć i urządzić. Myślę, że podstawową zasadą, jaką się powinno przyjmować w urządzaniu nowego mieszkania (której ja niestety nie stosowałam), jest taka, że nie stawia się niczego "tymczasowo", jeśli nie pasuje (np. doniczki, wazoniki, ramki do zdjęć). Zmiana na pasujące elementy wymaga wielkiego wysiłku (przećwiczone). Jak się jeszcze mieszka z drugim człowiekiem, to jeszcze odpowiedniej perswazji.. A jak wspominałam, Twoje mieszkaniowe posty dają mi kopa i inspirację, żeby ciągle bawić się w urządzanie mojego mieszkania. To ja dziękuję! Monika

      Usuń
    3. Ja też uwielbiam drewno. Dlatego uparłam się na drewniane blaty w kuchni, chociaż czytałam, że jest z nimi trochę roboty. No i faktycznie, w porównaniu do zwykłych blatów trzeba o wiele bardziej uważać (niestety, na początku nie wiedziałam za bardzo, co i jak, i mam teraz kilka eleganckich pamiątek w postaci krążków po gorących kubkach). Ale i tak nie zamieniłabym ich na inne :)

      Zgadzam się co do zasady braku kompromisów w urządzaniu. Ostatnio po tygodniu uznałam, że granatowe pokrycie kanapy jednak nie do końca mi pasuje (mimo że miało odcień mojego ukochanego dżinsu) i pojechałam wymienić je na szare. Klęłam przy tym nieziemsko, bo z prasowaniem i zakładaniem tego cholerstwa jest sporo roboty. Ale warto było się przemęczyć - różnica na korzyść jest kolosalna.

      Ogólnie strasznie cieszy mnie ta cała zabawa w dom. W zasadzie od dziecka marzyłam o tym, żeby mieszkać "po swojemu", i teraz wreszcie mogę! A jeśli dodatkowo moje mieszkaniowe wpisy kogoś mobilizują czy jakoś tam inspirują, to już w ogóle pełnia szczęścia ;)

      Usuń
    4. Ryfka, a jak generalnie wygląda sprawa drewnianych blatów? Mnie się ogromnie podobają i już stoją w domu, czekając na montaż nowej kuchni ;) Olej tez zakupiony, ale na co jeszcze zwracać uwagę?
      gosia

      Usuń
    5. Ryfka, jak masz poolejowane te blaty, to pociągnięcie jedną albo dwóch warstw oleju i żadnych śladów nie będzie. Miałam tak z drewnianym dębowym stołem, plamy po różnych wylanych płynach doprowadzały mnie do płaczu, dopóki nie stwierdziliśmy mniej więcej po pół roku używania, że najwyższy czas poolejować stół - dostaliśmy poolejowany, więc sami nie mogliśmy olejować jak w przypadku blatu łazienkowego - plamy zniknęły, a nowe przestały się pojawiać - płakałam ze szczęścia równie mocno;) Polecam olej osmo do blatów kuchennych. Drogi w porównaniu do innych, ale najlepszy. Jeśli blat jest polakierowany (choć nie sądzę, bo to blat kuchenny), to proponuję zedrzeć warstwę lakieru i polakierować ponownie. Olejowanie jest fajną zabawą i służę dobrymi radami jak zrobić to dobrze (właśnie przymierzamy się do drugiego olejowania - choć plam na stole naprawdę nie ma). Nie ma sensu męczyć się z plamami na blacie - to okropna sprawa.

      Ja mam jeszcze mały drewniany stolik ze starych ociosanych belek - nieimpregnowany zupełnie, surowe drewno, bo taki się nam podoba - i tam niestety z plamami trzeba uważać, ale na razie - odpukać wylana herbata, sok nie zaszkodził - przemywamy szybko wodą i wycieramy ręcznikiem papierowym. Ale to wyjątek. Niestety właśnie ze względu na liczne powierzchnie drewniane jesteśmy wielkimi fanami podkładek pod kubki (na stole mniej, ale na stoliku jak najbardziej). W tej chwili rządzą wyszperane na allegro podkładki z płyt winylowych:)

      Gosia: moja ogólna zasada na drewniane blaty jest taka, że plamę rozlanego płynu od razu "czyścimy" wodą i czystą ściereczką (najlepsze ręczniki papierowe) - powinno pomóc.

      Monika

      Usuń
    6. Gosia: Ogólnie jestem zadowolona. Dębowe blaty wyglądają super i tworzą taki fajny "ciepły" klimat. Minus jest taki, że trzeba na nie uważać: nie można stawiać nic gorącego bez podkładki i trzeba szybko ścierać wodę, bo inaczej zostają trudne do usunięcia ślady.

      Monika: Olejowałam blaty już kilka razy i niestety, plamy nadal są. Zostały w miejscach, gdzie stała miska z owocami i dzbanek, które - jak się okazało po paru dniach - miały mokry spód. Plamy nie są aż tak widoczne, bo drewno i tak ma pełno nieregularnych maziajów, ale trochę pluję sobie w brodę. Teraz bardziej uważam. Świeże ślady schodzą łatwo - wystarczy przetrzeć wilgotną gąbką, tak jak piszesz. Ale tych starych nie umiem się pozbyć. Chyba że spróbuję tego Twojego czarodziejskiego oleju. bo póki co używam jakiegoś zwyklaka z Ikei.

      Usuń
    7. Ryfka, spróbuj koniecznie i napisz, czy zeszły plamy. Bardzo mnie to ciekawi. Nasz stół naprawdę był poplamiony a po olejowaniu wszystko zniknęło. Nie umiem wytłumaczyć dlaczego u Ciebie nie zadziałało, ale - pomimo mojej całej miłości do Ikea - może być tak, że to wina oleju. Z drugiej strony z opisu wygląda na to, że masz dość mocne plamy - w sensie przebarwienie jest mocne, skoro kilka dni zbierała się woda. Sukcesu nie gwarantuję, ale warto chyba spróbować. Trzymam kciuki, żeby się udało!!! Monika

      Usuń
  25. Najbardziej podoba mi się konsekwencja, z jaką urządziłaś łazienkę. Przemyślałaś to i widać na zdjęciach, że każdy detal współgra z tym nieco-aptecznym stylem.
    Popieram niechęć pokazywania całości - dziś "pokaż sedes", a jutro "zrób stream jak bierzesz prysznic". Bez przesady, łazienka to jednak bardzo prywatne miejsce w domu.
    Teraz wszystko lśni nowością, ja czekam na wpis jak utrzymać szklane pojemniki w tak dobrym stanie - zauważyłam, że przez parę wodną na moich pojawiają się takie brzydkie smugi, a polerowanie ich jest strasznie nuuudne i czasochłonne. Może masz jakiś trik?
    #ordungmusibyc ;) Bardzo podoba mi się kompozycja z 1 zdjęcia (badyl mnie urzekł).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak miło, że ktoś mnie rozumie :)

      A co do smug na szkle, to aż poleciałam do łazienki, żeby to sprawdzić, ale nic takiego u siebie nie widzę. Nie wiem, czy to kwestia wentylacji, czy może tego, że moje butelki stoją na półkach stosunkowo od niedawna?

      Usuń
    2. Sprawdziłam, że umycie szyb i luster szamponem do włosów chroni je przed osadzaniem się na nich pary wodnej, można spróbować zrobić to samo z tymi szklanymi pojemniczkami :-)

      Usuń
    3. polecam płyn do szyb Clin anti-fog, u mnie w łazience obowiązkowy: na szybie w oknie, na lustrze, na szybkach w drewnianych szafkach i tzw. durnostójkach ze szkła :)

      Usuń
  26. Chyba znalazłama bratnią duszę w urządzaniu wnętrz :) Chodzi przede wszystkim o tą konsekwencję i bezkompromisowość, bo stylem bardziej zmierzam w stronę minimalizmu. Myślałam że oprócz mnie nikt nie zwraca uwagi na kolory opakowań kosmetyków i nie chowa szczoteczek do zębów :) I też zauważyłam, że połowa ludzi myśli że ja tak tylko na pokaz gdy goście przychodzą. A druga połowa mówi, że też by chcieli, ale tak się nie da. Da się! Tylko trzeba to lubić, nic na siłę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bardzo lubię mieć porządek w mieszkaniu - czuję wtedy taki spokój :D Ale szczoteczek i pasty nie chowam.

      Usuń
  27. Właśnie natknęłam się na Twój blog i jestem zachwycona Twoją szczerością :-) i ciekawym stylem pisania. Świetny pomysł z tą butelką whiskey.

    OdpowiedzUsuń
  28. Kurczę, ale nazbierałaś ładnych przedmiotów :)
    Przypomniałaś mi, że czeka na mnie butelka po jakimś alkoholu w kształcie wielkiego flakonu perfum - zwyczaj obdarowywania mężczyzn trunkami ten jeden raz nabrał dla mnie sensu ;) Poza tym, okazało się, że butelki od naszego weselnego białego wina mają ładny niebieskawy odcień - kariera zbieracza butelek stoi przede mną otworem ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Jak fajnie poczytać, że są tacy ludzie. Zastanawiałam się, czy nie mam jakiejś manii, kiedy ostatnio zaczęłam analizować kolor butelki z szamponem...:) Pomyślałam sobie, że wszystko, ale nie TO i jeśli komuś powiem, że przeszło mi przez myśl mieć butelki na kosmetyki w kolorze i stylu pasującym do reszty łazienki, zacznie się poważnie zastanawiać, czy aby przy którymś suszeniu włosów nie wywiało mi mózgu.. :-) Doznałam tu istnego katharsis z wszelkich kompleksów :-) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  30. Z ogromnym zainteresowaniem śledzę cykl mieszkaniowy :D Ale niestety, niestety, dołączę się do chóru głosów zawodzącego: caaaałoooość, caaałooość! A jak nie całość w sensie łazienka, a w łazience Ryfka na kibelku oraz Dzióbek pod prysznicem, to takie ujęcia, na których widać odrobinę więcej, niż pojedyncze przedmioty. Na przykład foto umywalki, lustra (jeśli jest), no i oczywiście te wszystkie piękne butelki z mydłem po whisky. Żeby jakoś sobie człowiek mógł zwizualizować bardziej.

    Zdaje się, że jestem w przededniu (re)aranżacji własnego gniazda, w związku z czym nabywam jakieś pojedyncze przedmioty, które, wydaje mi się, będą pasować, chociaż jeszcze nie wiem, do czego. Ostatnio zakupiłam w jysku jakieś wazoniki na tacy w cenie 15zł. Bardzo ładne, tylko muszę do nich resztę wnętrza wymyślić.

    OdpowiedzUsuń
  31. ha ha a to by sie moj chłop ucieszył z takiej butelki:-D niekoniecznie pustej:-P
    o jakich targach staroci piszesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas na sylwestrowej domówce był pity Jack Daniel's i trochę się bałam, czy goście po paru głębszych nie zaatakują mojej butli z mydłem w łazience ;)

      A na targ staroci chodzę pod krakowską Halę Targową (w niedzielę rano).

      Usuń
    2. ha ha to byłoby dobre! zapewne wasz sylwester długo byłby wspominany:-D :-D

      tez chodze pod halę ale jakos ostatnio ciezko mi cos fajnego upolowac. No to w takim razie do zobaczenia kiedys tam pod Halą:-D

      Usuń
  32. Ryfka, Ryfka... mówi się, że "diabeł tkwi w szczegółach"... patrząc na perfekcjonizm szczegółów w tej łazience, to chyba musi to być niezłe piekło :P ! Pozdrawiam, Pati

    OdpowiedzUsuń
  33. Twoje 2 ostatnie posty natchnęły mnie do przywrócenia u siebie ładu kolorystycznego, który jakoś z biegiem lat "się zagubił" oraz do paru zmian - bardzo spodobała mi się idea schowania wszystkiego co możliwe. Jaki znalazłaś patent na przechowywanie kosmetyków do makijażu? To sporo drobnych rzeczy, które wolałabym mieć posegregowane (mam lekkiego kota na tle segregowania). Teraz korzystam z nabiurkowego przybornika na długopisy, zszywki itp, ale wolałabym, żeby były schowane i mam tylko pomysł na niskie pudło z przegródkami, niestety nie mogę znaleźć takiego z przykrywką. Czy będzie post o kuchni? Domyślam się że zasada chowania obowiązuje w całym mieszkaniu, więc chętnie bym coś jeszcze zgapiła od Ciebie. A kuchnia to wg mnie prawdziwe siedlisko szatana - bałagana.

    Pozdrawiam i gratuluję domku w fajnym stylu
    Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod zlewem w łazience mam szafkę z dużą szufladą, w której trzymam wszystkie kosmetyki do makijażu, pędzle, kremy, perfumy, kosmetyki do modelowania włosów, patyczki, waciki i inne takie. Rewelacja. Nigdy nie miałam aż takiego porządku w tych drobnych pierdółkach.

      A post o kuchni na pewno będzie, jak tylko w końcu położę płytki nad zlewem :)

      Usuń
  34. A gdzie trzymacie pralkę ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W łazience. Dwa mieszkania temu mieliśmy pralkę "po amerykańsku" w kuchni. Ponieważ kuchnia była łączona z salonem, była to jedna wielka masakra (hałas!).

      Usuń
  35. Pytam, bo myślę nad tą podblatową szufladą na kosmetyki -u mnie pod zlewem zawadzałaby umywalka a pod resztą blatu jest pralka właśnie...gdzie/jak u ciebie mieści się ta szuflada ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pralka jest w ogóle w innym kącie łazienki. Mamy zlew - miskę, który stoi na takim jakby stoliczku z płytek (nie nasz pomysł, dewelopera). I w tej wnęce pod spodem nasz Pan Kuchnia zrobił nam pod wymiar szafkę (szuflada + drzwiczki poniżej).

      Usuń
    2. Zapomniałam dodać, że szuflada ma w środku otwór na rury i inne podzlewowe historie. Coś w tym stylu (tylko moja jest płytsza i ma mniejszą dziurę).

      Usuń
    3. A-ha ! W ten sposób ! Dzięki za wyjaśnienie.U mnie póki co chyba nierealne (umywalka jest wbudowana w blat , więc szuflada musiałaby być dziwnie nisko) , a szkoda, bo wydaje się to naprawdę świetnym rozwiązaniem.
      Ja trzymam kosmetyki w koszyczkach itp. Też staram się nie zagracać łazienki, nie robić wystawek z kosmetyków i organizować to wszystko tak , żeby -nie tracąc nic z funkcjonalności-cieszyło oko zamiast robić złe wrażenie Jakoś się udaje, choć nie jest to łatwe przy dzieciach i niektórych rozwiązań nie mogę w ogóle zastosować (szklany jack raczej by nie przeszedł; )

      Usuń
  36. Piękne dekoracje do domu:)
    Pozdrawiam
    Styleofmartilife

    OdpowiedzUsuń
  37. Masz śliczne dodatki! Szkoda, że nie zrobiłaś zdjęcia całej łazienki :)

    OdpowiedzUsuń
  38. No wszystko cudnie, ale GDZIE suszysz pranie?? Pralkę masz, to i pranie musi być :D.

    Ta z piątką z przodu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Latem na balkonie, zimą - na rozkładanej suszarce w pokoju. Na jakiś czas brzydzi to pokój, ale co poradzić, pewnych rzeczy się nie przeskoczy.

      Usuń
  39. To ja już wolę porządną przesuwaną suszarkę pod sufitem. Jak niepotrzebna, to się wtapia w sufit.Też na "chwilę" brzydzi, jak obwieszona, ale przynajmniej łazienkę nie pokój ;)

    Ta z piątką z prozdu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam prysznic, więc choćbym chciała, nie mam gdzie takiej suszarki zamontować. Ale nie żałuję. Miałam suszarkę nad wanną w poprzednim mieszkaniu - ile się musiałam nagimnastykować, żeby przy wstawaniu uniknąć dotyku zimnych, mokrych ciuchów na głowie i plecach. A i tak nie zawsze się udawało, brrr.

      Usuń
    2. Prysznic, niestety ogranicza. Ale ja się bynajmniej się nie gimnastykuję ;). Pranie wieszam rano, wyprane poprzedniego dnia i solidnie odwirowane, a po południu zdejmuję. Nikt go nie ma szansy w tym czasie widzieć, więc brzydzi łazienkę najwyżej psu. Ale nie słyszałam od niego jeszcze reklamacji na zakłócone doznania estetyczne :D.

      Ta z piątką z przodu ;)

      Usuń
    3. Ilu ludzi, tyle przyzwyczajeń :) Najważniejsze, że obie jesteśmy zadowolone.

      Usuń
  40. Hej Ryfko! Znalazłam Twój blog przypadkiem i z innego powodu. Ten inny powód to kanapa, m.in. Twoja. Jeśli możesz i znalazłabyś chwilę, czy mogłabyś opisać, jak się użytkuje sofa z Ikei? Zastanawiam się nad kupnem podobnej, ale ogólnie ikeowe kanapy chyba nie cieszą się dobrą opinią (póki co, nie mam możliwości wielkiego wyboru, jeśli chodzi o sklepy). Chciałabym wiedzieć, jak długo żyją poduchy z oparcia i siedzisko, jak sprawuje się tkanina pokrowców i mechanizm rozkładania kanapy. Nie chciałabym musieć kupować kolejnej za rok z powodu szybkiego zużycia. Byłabym wdzięczna za kilka słów praktykującej właścicielki ;) Pozdrawiam! Marlena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tę sofę dopiero od jakichś 2 miesięcy - to zdecydowanie zbyt krótko, żeby móc ją rzetelnie ocenić. Na razie jesteśmy zadowoleni. Bardzo mi się podoba jej wygląd, no i nieustannie gratuluję sobie wyboru koloru pokrowca (szary świetnie pasuje do mieszkania i wydaje się megapraktyczny). Nie zauważyłam, żeby materac się wgniótł (mamy ten twardszy), no ale musiałby być naprawdę kiepski, żeby wypaczyć się po tak krótkim czasie. Mechanizm rozkładnia możesz przetestować w sklepie. Znajomi spali na niej w sylwestra i chwalili, że jest bardzo wygodna.

      Usuń
  41. A myślałam, że tylko ja trzymam w łazience butelkę po Jacku Danielsie! :D

    OdpowiedzUsuń
  42. chcialam napsac tylko tyle ........twoj doktor powinien przepsac Ci ciaze natychmiastowo!!!!!!!!! mieszkanie zdecydowanie z charakterem , obawiam sie jednak ze jak tylko przyjda dzieci to ......ale czy te dzieci przyda oto jest pytanie ????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak będzie chciała to dzieci przyjdą, to jest akurat dość osobista sprawa i nie wiem czy takie komentarze są tutaj na miejscu...

      Usuń
  43. Kolejna inspiracja. Przepiękne. Zgadzam się z poprzedniczką, przydałoby się obejrzeć całość, ale rozumiem też próbę uchowania prywatności. Super post.

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz :)
* Uwaga: Na blogu działa SPAMOWSTRZYMYWACZ. Spam = linki do sklepów, Allegro, zaproszenia do odwiedzenia bloga itp. (jeśli podpiszecie się "Krysia" i podlinkujecie swój nick do sklepu z dachówkami / kosmetykami / karmą dla kota, to nadal jest to spam).