Szycie na maszynie zawsze wydawało mi się megaskomplikowaną sprawą. Pewnie dlatego, że zawsze gdy Tata zasiadał do maszyny (umiał szyć, bo "terminował" w zakładzie u dziadków), częstotliwość "Noż kurrr...!" na minutę zamiast tradycji krawieckich sugerowała raczej skrajną patologię. Działo się tak, ponieważ: a) Tata jest choleryk oraz b) trafił nam się jakiś felerny model, który czasem szył, a czasem nie, i żaden mechanik nie potrafił go uzdrowić. Mama wolała do niego (modelu, nie Taty) nawet nie podchodzić i wszystko szyła w rękach.
Ja mimo tych traumatycznych wspomnień z dzieciństwa jakiś czas temu pomyślałam, że fajnie byłoby mieć swoją maszynę i umieć ją obsługiwać (choćby po to, żeby nie latać z każdą pierdołą typu skrócenie spódnicy do krawca). No i tak się woziłam z tą myślą, aż w końcu przekonała mnie Marchewkowa. Kiedy zobaczyłam, jakie cuda szyje na swoim silvercreście, od razu popędziłam do Lidla. No dobra, nie tak od razu. Po dwóch latach. Czyli jak na mnie całkiem błyskawicznie.
Oczywiście pierwsze, co zrobiłam, jak tylko przytaszczyłam maszynę do domu, to pochwaliłam się nowym zakupem na Facebooku. Wpis przeczytała Asia z Meli-Melo, a ponieważ wszystkie Aśki to fajne dziewczyny, zaproponowała mi udział w pierwszej, eksperymentalnej edycji kursu szycia na maszynie "dla zupełnie zielonych". Rzecz jasna, zgodziłam się od razu, bo nieczęsto dostaję tak idealnie skrojone propozycje współpracy.
I jak było? Fajnie było! Niby teraz w necie jest wszystko i można znaleźć dużo informacji o szyciu (ba, nawet filmiki instruktażowe), ale moim zdaniem nic nie jest w stanie zastąpić tradycyjnej relacji uczeń-mistrz. A mistrza, a dokładnie mistrzynię, miałyśmy na kursie superową. Pani Lucyna, niesamowicie pozytywna i energiczna krawcowa z ponad 20-letnim stażem, wszystko nam cierpliwie tłumaczyła, pokazywała i odpowiadała na wszystkie nasze pytania. Żadnej nudnej teorii (byłam kiedyś na kursie fotograficznym, na którym nie zrobiliśmy ani jednego zdjęcia, za to prowadzący przez 3/4 czasu rozprawiał o historii i budowie aparatu). Samo "mięcho". 100% praktyki.
Uczyłyśmy się fastrygować, obrębiać brzegi, wszywać zamek, kroić spódnicę (dla mnie zdecydowanie najtrudniejsza część). Przy okazji poznałyśmy sporo przydatnych krawieckich trików, a ja podczas brania miary dowiedziałam się, że mam niesymetryczne biodra (pani Lucyna mówi, że w całej swojej karierze spotkała tylko dwie kobiety z idealnie symetrycznymi biodrami, co mnie nieznacznie podniosło na duchu).
Na pierwszych zajęciach każda z nas dostała "zestaw startowy" - szpilki, nożyczki, centymetr, mydełko krawieckie i inne gadżety niezbędne do szycia. W czasie kursu używałyśmy własnych maszyn, bo - jak całkiem słusznie uznały organizatorki - każda maszyna jest trochę inna i bez sensu uczyć się na jednej, a potem w domu przestawiać się na drugą. Kurs trwał 10 godzin (zajęcia raz w tygodniu po 2 godziny) i mimo że chodziłam na niego prosto po pracy, zwykle totalnie wypompowana, to na miejscu jakoś dziwnie ożywałam i te 2 godziny mijały nie wiadomo kiedy.
Czy polecam? Jasne, że tak! Kursy odbywają się teraz regularnie (właśnie trwa trzecia edycja), więc jeśli chcecie poskromić swoją maszynę, polecam zaglądać na stronę Meli-Melo oraz ich Facebooka.
Na koniec (tak, już kończę!) prośba do szyjących: polećcie jakieś fajne strony, blogi, książki i magazyny o szyciu. Mile widziane też wszelkie porady dotyczące krawieckich gadżetów oraz krakowskie adresy sklepów z tkaninami i akcesoriami do szycia (ponoć Matex na Wadowickiej dobry?). Będę bardzo wdzięczna za pomoc! :)
Ja mimo tych traumatycznych wspomnień z dzieciństwa jakiś czas temu pomyślałam, że fajnie byłoby mieć swoją maszynę i umieć ją obsługiwać (choćby po to, żeby nie latać z każdą pierdołą typu skrócenie spódnicy do krawca). No i tak się woziłam z tą myślą, aż w końcu przekonała mnie Marchewkowa. Kiedy zobaczyłam, jakie cuda szyje na swoim silvercreście, od razu popędziłam do Lidla. No dobra, nie tak od razu. Po dwóch latach. Czyli jak na mnie całkiem błyskawicznie.
Oczywiście pierwsze, co zrobiłam, jak tylko przytaszczyłam maszynę do domu, to pochwaliłam się nowym zakupem na Facebooku. Wpis przeczytała Asia z Meli-Melo, a ponieważ wszystkie Aśki to fajne dziewczyny, zaproponowała mi udział w pierwszej, eksperymentalnej edycji kursu szycia na maszynie "dla zupełnie zielonych". Rzecz jasna, zgodziłam się od razu, bo nieczęsto dostaję tak idealnie skrojone propozycje współpracy.
I jak było? Fajnie było! Niby teraz w necie jest wszystko i można znaleźć dużo informacji o szyciu (ba, nawet filmiki instruktażowe), ale moim zdaniem nic nie jest w stanie zastąpić tradycyjnej relacji uczeń-mistrz. A mistrza, a dokładnie mistrzynię, miałyśmy na kursie superową. Pani Lucyna, niesamowicie pozytywna i energiczna krawcowa z ponad 20-letnim stażem, wszystko nam cierpliwie tłumaczyła, pokazywała i odpowiadała na wszystkie nasze pytania. Żadnej nudnej teorii (byłam kiedyś na kursie fotograficznym, na którym nie zrobiliśmy ani jednego zdjęcia, za to prowadzący przez 3/4 czasu rozprawiał o historii i budowie aparatu). Samo "mięcho". 100% praktyki.
Uczyłyśmy się fastrygować, obrębiać brzegi, wszywać zamek, kroić spódnicę (dla mnie zdecydowanie najtrudniejsza część). Przy okazji poznałyśmy sporo przydatnych krawieckich trików, a ja podczas brania miary dowiedziałam się, że mam niesymetryczne biodra (pani Lucyna mówi, że w całej swojej karierze spotkała tylko dwie kobiety z idealnie symetrycznymi biodrami, co mnie nieznacznie podniosło na duchu).
Na pierwszych zajęciach każda z nas dostała "zestaw startowy" - szpilki, nożyczki, centymetr, mydełko krawieckie i inne gadżety niezbędne do szycia. W czasie kursu używałyśmy własnych maszyn, bo - jak całkiem słusznie uznały organizatorki - każda maszyna jest trochę inna i bez sensu uczyć się na jednej, a potem w domu przestawiać się na drugą. Kurs trwał 10 godzin (zajęcia raz w tygodniu po 2 godziny) i mimo że chodziłam na niego prosto po pracy, zwykle totalnie wypompowana, to na miejscu jakoś dziwnie ożywałam i te 2 godziny mijały nie wiadomo kiedy.
Czy polecam? Jasne, że tak! Kursy odbywają się teraz regularnie (właśnie trwa trzecia edycja), więc jeśli chcecie poskromić swoją maszynę, polecam zaglądać na stronę Meli-Melo oraz ich Facebooka.
Na koniec (tak, już kończę!) prośba do szyjących: polećcie jakieś fajne strony, blogi, książki i magazyny o szyciu. Mile widziane też wszelkie porady dotyczące krawieckich gadżetów oraz krakowskie adresy sklepów z tkaninami i akcesoriami do szycia (ponoć Matex na Wadowickiej dobry?). Będę bardzo wdzięczna za pomoc! :)
Moja machina :) SilverCrest - Lidl.
Powoli gromadzę różne krawieckie gadżety.
Pomoce naukowe z kursu.
Czy z tej mąki będzie chleb? Pan Ptak jest sceptyczny.
Kursantki Meli-Melo w akcji.
Zna ktoś taki kurs w Warszawie?
OdpowiedzUsuń- Asia
W Warszawie polecam kurs krawiectwa w Artbemie na Bemowie - dla początkujących jak znalazł:
Usuńhttp://artbem.pl/artbem_krawiec.php
Kurcze, szkoda że zapisy na teraz już się skończyły. Mam nadzieję że po lecie zaczną jeszcze jeden kurs
UsuńOd kwietnia rusza taki kurs w CPK na Pradze Południe.
Usuńwww.cpk.art.pl
PROJEKTOWANIE UBIORU, PODSTAWY KROJU I SZYCIA
Zajęcia trwają 2 godz. raz w tygodniu- opłata miesięczna wynosi- 60 PLN
Też ciekawie wygląda! Co do kursu w Artbemie, to w zeszłym roku było tylu chętnych, że utworzono aż 3 grupy. Myślę zatem, że po lecie z pewnością zorganizują zajęcia.
Usuńwłaśnie chodzę do artbemu i generalnie nie jest to na pewno coś takiego jak polecane tu zajęcia w Krakowie.
Usuńno wlasnie? :))
OdpowiedzUsuńTaki kurs to świetna sprawa - sama bym się chętnie wybrała na coś takiego. Szkoda, że w moim mieście nie organizaują rezczy tego typu. Jak byłam mała to miałam taką różową maszynę do szycia :D Żałuję, że już jej nie mam :( Z niecierpliwością czekam na Twoje projekty, Ryfka ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Joanna z The Violin Style
Uuuuu, jednak takie bardziej informacyjne wpisy nie mają u Ciebie takiego polotu, jaki zazwyczaj mają posty (interesujące, czasami sarkastyczne, błyskotliwe). Spodziewałam się też, że zaprezentujesz na sobie, któreś ze swoich dzieł. Nawet to coś w ptaszki;-) Możemy na to liczyć w najbliższej przyszłości?:-)
OdpowiedzUsuńW najbliższej przyszłości to raczej nie, ale w dalszej - na bank!
UsuńW dalszej przyszłości = Ryfkowe tempo :-)
UsuńNiewielu jest ludzi skłonnych nabyć niebieski materiał z pomarańczowym ptaszkiem w czapce z pomponem, który (ptaszek, nie pompon)omiata otoczenie pogardliwym spojrzeniem:-O
UsuńJakie nie ma polotu? Ryfka ma na drugie "polot"! Uwielbiam czytać Twoje posty. Pozdro!
OdpowiedzUsuńHahaha, i tej wersji się trzymajmy! ;)
UsuńA wiecie czego brakuje, żeby tradycji komentarzowej na blogach stało się zadość? Wpisu pod tym postem w stylu: "Świetny zestaw, fantastyczne buty, cudnie wyglądasz. Zapraszam do mnie + 3 linki do spamu";-)
OdpowiedzUsuńWiem, że są jakieś takie knajpy/miejsca schadzek, gdzie można przyjść i sobie poszyć. Ale nie wiem, czy w naszym Stołecznym Królewskim ktoś takie coś otworzył.
OdpowiedzUsuńSklepy z tkaninami:
ul. Krakowska - zagłębie tkaninowe, masa materiałów, ceny trochę wyższe niż normalnie, ale nadrabiają wyborem. Mój ulubiony to taki niewielki obok przystanku Stradom. Polecam
ul. Filipa - dwa sklepy blisko siebie. Fajne, ładne, niedrogie. Jak aksamity, to tylko tam są warte uwagi.
Tomex - przedsmak dzikiej Huty (;-)); dwa sklepy, wybór podobny cenowo do Filipa, tylko wybór większy
ul.Rakowicka - sklep z resztkami tkanin, a obok sklep z końcówkami kolekcji Aggi i tam też są materiały w śmiesznych cenach, tylko wybór mały
ul. Prądnicka - sklep w podwórku za domem, widać tabliczkę z przystanku tramwajowego. Sklep resztkowy. Ogromny wybór obciachowych wzorów. Misie, motylki, rybki, aniołki, co chcesz. Na piżamę, albo infantylną bluzkę idealne. Uwielbiam ten sklep. Najlepsze: cena to głównie 8zł/mb. 12zł/mb, to max.
Pasmanteria:
ul. Filipa - na przeciwko sklepu z materiałami, bobrze wyposażona.
Podgórze - tam jest chyba wszystko. Poza kfc:)
ul. Długa - ze dwie tam są
Galeria Krakowska piętro -1 - ogromny wybór, ale przebicie na cenie 100%
Nawet się po takich sklepach orientuję, ale nigdy w życiu nic nie uszyłam. Nie mam nawet maszyny. Ale lubię chodzić po takich sklepach i oglądać co tam jest. Hmm, chyba jestem nienormalna...
Mam nadzieję, że pomogłam:-)
Pozdrawiam,
Kasia
Gratuluję zakupu maszyny :) Szycie fajna sprawa, a takiego kursu to zazdroszczę i przyznam,że mi samej też by się taki przydał bo jeśli chodzi o szycie ciuchów to jakoś opornie mi to idzie ( nie wim jakim cudem udało mi się uszyć całą kolekcję na dyplom ) Sklepów żadnych nie polecę bo nie jestem z Krakowa,ale podam jeden onlie, który moim zdaniem ma duży wybór tkanin:
OdpowiedzUsuńhttp://www.tkaniny.net/ .
Pozdrawiam
maja
Marchewkowa to ma jednak dobry wpływ na ludzi ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję zakupu i pierwszych prób, życzę, żeby wciągnęło Cię tak samo jak mnie i dało tyle samo radości.
Szycie też było częścią mojego dzieciństwa, ale w znacznie bardziej pozytywny sposób i nawet zasmakowałam wówczas tego doświadczenia uczeń-mistrz o jakim piszesz - mama była krawcową z zawodu i zamiłowania. Ach, cuda umiała robić.
Matex na Wadowickiej to moje główne źródło tkanin, jest spory wybór i ceny przyzwoite. A i jest tam również pasmanteria. Jeśli potrzebujesz czegoś bardziej luksusowego i wysokiej jakości, na ulicy Warmijskiej jest Sklep Bławatny, pełen cudownych jedwabi, rozkosznych wiskoz i eleganckich wełenek, ale tam przygotować się należy na wysokie wydatki. Co do sklepów online - ja bardzo lubię skladblawatny.pl (nie ma nic wspólnego z tym krakowskim bławatnym).
Miejsca szyciowe online: ja korzystam z forum szyjemy-po-godzinach.pl i oczywiście www.burdastyle.com
@Kasia - Gdzie te pasmanterie na Podgórzu, bo właśnie tam mieszkam i jakoś nie widziałam, a bardzo by się przydały?
@elfka,
Usuńna Kalwaryjskiej obok Robana (tam są reż tkaniny, a pasmanteria średnio wyposażona. Taki najbardziej podstawowy asortyment.) Duży wybór jest w pasmanterii (to też chyba ciągle Kalwaryjska, ale nie jestem pewna) umiejscowionej w ulicy na lewo od mostu, tuż przy Rynku Podgórskim. Tam, gdzie jest przystanek tramwajowy sklep z książkami i bar mleczny. Polecam to miejsce, bo wygląda niepozornie, a mają tam praktycznie wszystko. Zawsze jak czegoś nie ma nigdzie, to tam to znajdę;-)Trochę zawile to napisałam, ale mam nadzieję, że trafisz:-)
Ja z kolei wybiorę się do poleconego przez Ciebie Matexu na Wadowickiej. Nie byłam tam jeszcze. A Sklep Bławatny...kiedyś przez szybę zobaczyłam cenę 300zł za metr i mnie osłabiło:-p
Kasia
O, na ostatnim zdjęciu jest dokładnie taka maszyna, jaką mam! Muszę ją w końcu wydębić od mamy :-)
OdpowiedzUsuńJeszcze co do sklepów z tkaninami, to przepiękne lny mają w takim małym sklepiku na Tarłowskiej - to przecznica Zwierzynieckiej. Ceny potworne, bo to firmowy sklep, ale taniej niż Mairo. Ale to raczej na zasłony, poduszki, bo czysty len się kiepsko (IMHO) nosi, chyba że uwielbiasz prasowanie ;-)
ja przez ciebie już zaczęłam dumac, myśleć, kombinować z szyciem, bo też keidyś miałam takie pomysły, żeby sobie sama coś zrobić, ale cały czas jakos nie wierzę w siebie. No i przez Ryfki komenty i foto na fejsie wczoraj przyłapałam się, jak łypię okiem lewym na maszynę do szycia... w Rossmanie podczas kupowania balsamu do ciała! Bo stała sobie tam, miedzy świeczkami i wagą kuchenną, na oko ładna, no i 299 złociszy kosztująca. Pytanie tylko czy dobra... Pytanie tylko jak się zmobilizować do nauki?
OdpowiedzUsuńRyfka, jak ja kupię to będzie Twoja wina, pamiętaj ;)))
http://lenalona.blogspot.com/ :) Lona
Ryfko, mogę Cię prosić o informacje? Czy ta maszyna jest w regularnej sprzedaży czy tylko na promocjach?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Ola :)
Z tego, co wiem, tę maszynę "rzucają" do Lidla co parę miesięcy. Ja o tym, że ma być, dowiedziałam się z Fejsa Marchewkowej, ale można też zapisać się na ich newsletter: http://www.lidl.pl/
UsuńCałkiem niedawno widziałam maszyny do szycia w Tchibo shopie, polecam zrobić rekonesans.
UsuńGratuluję, ze się odważyłaś. Już nie mogę się doczekać, aż pokażesz swoją nową spódnicę, bo tkanina wygląda świetnie :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie rozumiem wrażenia z pierwszego akapitu - maszyna mojej Mamy też raz szyje i nie szyje :))
OdpowiedzUsuńOd niedawna jestem zafascynowana własnoręcznie szytymi ubraniami, torbami i wyposażeniem wnętrz. W Internecie znajdziesz oczywiście całą masę blogów na ten temat, ale na większości polskich będą to prezentacje tego co dziewczyny i jeden facet (takie miałam kiedyś informacje) uszyli. Ja mogę polecić dziewczyny, które mnie zainteresowały:
OdpowiedzUsuńhttp://joanka-z.blogspot.com/ ostatni post miętowy - fantastyczny
http://szyjesobie.blogspot.com/
http://www.ispydiy.com/ - trochę o DIY
http://psimadethis.com/ - DIY
http://www.rufflesandstuff.com/
http://www.facebook.com/Threadbanger Mój ulubiony kanał na YT sporo inspiracji DIY, polecam starsze filmy
http://www.facebook.com/craftzine świetna strona z różnościami, inspiracje inspiracje, inspiracje
http://www.facebook.com/Craftovision świetna dziewczyna, dobre projekty, ciekawa forma podania
Oj coś dużo tego mi wyszło, aż nie wiedziała, że tyle stron przeglądam.
Mam nadzieję, że pomogłam, choć pewnie większość znasz.
Podziel się z nami swoimi inspiracjami, blogami, stronami
Pozdrawiam
Hej, a mój tata żartując "straszył" mnie, że jak się nie będę uczyć, to zostanę...krawcową ;) No i... zostałam - chociaż się dobrze uczyłam, nie licząc matematyki i innych pokrewnych przedmiotów ścisłych brrrr... Tak, czy inaczej technikum odzieżowe, które skończyłam "nauczyło" mnie wielu rzeczy, ale nie szycia, no kilku podstawowych technik jak przejechać maszyną, ale na to nie potrzeba 4 lat! Zajęcia praktyczne tzw. "warsztaty" były tak pomyślane, aby całkowicie zniechęcić adeptki tego jakże przydatnego fachu nawet do domowego szycia. Sama porzuciłam te "praktyki" na wiele lat jak tylko skończyła się szkoła, nie mówiąc, że nie przepracowałam w zawodzie ani minuty. Z tego co wiem owo technikum odzieżowe zlikwidowano, a szkoda - można było je tylko "unowocześnić", inaczej zorganizować. Podsumowując... Ryfko, życzę sukcesów na nowej drodze "szycia". Sądząc z opisu - na kursie byłaś w dobrych rękach. Polecam Ci wykroje z Burdy - są dobrze zrobione i wszystko wychodzi tak jak ma być - spytaj Marchewkowej :) Kiedy po latach wróciłam do szycia - i trwa to do dziś - lubię przerabiać wygrzebane rzeczy w SH, a uszyte z ciekawego materiału. Ponieważ jestem rozmiaru XS, to zwykle znajduję odpowiednią "pożywkę". Czasem niemal hurtowo kupuję balowe krynoliny z tafty, nie rzadko bardzo ozdobnej, haftowanej - góra idzie na straty, a wieeeeeelki dół stwarza tyle możliwości :))) Pozdrawiam, Vanessa
OdpowiedzUsuńGratulacje z okazji zakupu!!! Mam identyczna maszynę od pazdziernika ub roku. Jestem zadowolona baaaardzo, bo szyje na mojej Silverce wszystko, i dzianiny i nawet ekoskorke. Co do blogow, to moge polecic oczywiscie swoj,hihi, bo ja szyjąca tez - chociaz samouk. NAtomiast tak na powaznie, to polecam forum ekrawiectwo. Ja jestem tam odkad bloga zalozylam, nauczylam sie wielu rzeczy i wciagnelam sie tak w szycie, ze na okraglo cos musze popelnic.
OdpowiedzUsuńteż muszę się ogarnąć z szyciem, ale moja maszyna ma 200 lat i czasem nie chce współpracować, a ja nawet guzik potrafię krzywo przyszyć (nie pytaj jak) więc potrzeba mi będzie od cholery i ciut ciut cierpliwości i masy wolnego czasu, którego nie mam...
OdpowiedzUsuń10 godzin jest wystarczajace, zeby nauczyc sie szyc ?
OdpowiedzUsuńWydaje m sie troche malo !
Justa, no jasne, że po 10 godzinach nie można powiedzieć, że się umie szyć :) To taki kurs wprowadzający, dla zupełnych laików, którzy nigdy w życiu nie szyli i nie mają o tym bladego pojęcia. To takie "pchnięcie" we właściwym kierunku :) A potem wiadomo, praktyka, praktyka, praktyka...
UsuńW Meli-Melo jest też kurs dla zaawansowanych, ale nie dla takich świeżo po tym pierwszym kursie, tylko takich, co już od jakiegoś czasu szyją. Jak się wciągnę w szycie, to kto wie, może za jakiś czas, też się na niego zapiszę ;)
super post, zaparaszam do mnie:)
OdpowiedzUsuńa na serio to ile kosztuje taki kurs?bo ja szukałam w warszawie, i one sa dosc drogie ok 800zl kosztują.
Kurs kosztuje 400 zł. Moim zdaniem całkiem spoko, bo wychodzi 40 zł za godzinę zegarową, a grupy są małe (maks. 6 osób) i każdy ma możliwość indywidualnego pomęczenia pani Lucyny :)
Usuńdobra cena. musze poszukac w warszawie
UsuńGratuluję odwagi! :) Wykroje ubrań i poprawki krawieckie zawsze wydawały mi się czymś straszliwym (do tej pory takie się wydają). Uwielbiam wszelkie urządzenia i maszyny, właśnie z jednym wyjątkiem - maszyny do szycia, toteż kontakt ze sobą zakończyłyśmy lata temu, na fartuszku kuchennym uszytym na lekcjach ZTP. Mam nadzieję, że kurs zaowocuje wieloma ciekawymi kreacjami.
OdpowiedzUsuńA Pan Ptak wymiata :D
Polecam fora:
OdpowiedzUsuńhttp://szyjemy-po-godzinach.pl/ (trzeba się zarejestrować)
http://ekrawiectwo.net/board/
oraz wszelkie linki ze strony Marchewkowej, ze szczególnym uwzględnieniem stron Burdy.
Ponadto:
http://ekrawiectwo.net/board/ (koniecznie przeczytaj <a hre="http://longredthread.wordpress.com/2011/06/28/gdzie-kupic-fajne-materialy/>post o tkaninach</a>)
z moimi lewymi rękoma to pewnikiem przyfastrygowałabym się do kawałka szmatki ;>
OdpowiedzUsuńTaki kurs to świetna sprawa.. Myślałam, że takowych już nikt nie organizuje, a sama całkiem niedawno zainteresowałam się szyciem. Póki co robię to ręcznie, ale jak tylko coś takiego będzie się organizowało w Szczecinie od razu się na to piszę.:) A co do magazynów krawieckich- moja mama swego czasu wiele ciekawych wykrojów znajdowała w BURDZIE i z tego zauważyłam dużo z nich znajduje swoje miejsce w dzisiejszych trendach:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMoja siostra (tu bedzie szok - ma 13 lat) umie bardzo dobrze szyc. Dostalam juz od niej spodnice fioletowa a'la Prada i mnotwso zwezonych spodni, bardzo poleca gazete Burda, masz tam mnstwo pomyslow, wykrojó/i (nie wime jka to napisac) i wskazowki jak co wykonac:) takze szybciutko idz do kiosku:)
OdpowiedzUsuńMam taką samą maszynę, ale nawet instrukcja obsługi mnie przerosła :(
OdpowiedzUsuńBo instrukcja jest beznadziejna! A raczej beznadziejnie przetłumaczona. Chyba wrzucili ją do Google Translatora, bo to jedna wielka masakra. Trochę się namęczyłam, żeby ją rozkminić (zwłaszcza kwestię zakładania tego małego bębenka), ale w końcu się udało. Tobie też się na pewno uda ;)
Usuńhttp://www.sewingguide.de/en/instructions/115-spule-einlegen.html
UsuńPan Ptak wygląda jak żywcem wyjęty z Angry Birds :P musisz koniecznie pochwalić się ciuszkiem z tego materiału, bo już sam motyw na min - genialny! też bym się chętnie wybrala na taki kurs, brzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że tęsknie i ciut zazdrośnie spoglądam na wszystkich utalentowanych i zdtereminowanych szyjących. U mnie ani maszyny ani determinacji a jedynie niesmiałe marzenie by szyć samej. Może jakbym znalazła taki kurs u siebie to byłoby mi łatwiej..? Nie ukrywam, że Twa postawa jest mocno motywująca :>
OdpowiedzUsuńNo i tez ciekawi mnie pan ptaszek paczący z lekką dezaprobatą na zamek ;)
ja ci polecam Burdę, dużo tam wykrojów, pomysłów na stylizację itp... jak się człowiek wprawi to sam coś doda albo odejmie... chociaż jako wierna córka takiej a nie innej Mamy, polecam Ci zajrzeć do starszych numerów - tam jest więcej perełek :)
OdpowiedzUsuńANIA:
OdpowiedzUsuńCzasami tu zaglądam, ale pierwszy raz coś zostawiam. Muszę przyznać, że zszokowała mnie częstotliwość ostatnich dwóch postów... ale do rzeczy. Mamy maszyna-taka sama jak ten singer ze zdjęć też raz szyła, a raz nie. A że naszło mnie konkretnie na szycie, to wypsikałam co się dało (igłę i wszystko pod nią) WD40, bo przecież gorzej już i tak być nie mogło. I działa :) już tak ze cztery lata. Więc polecam, ale odpowiedzialności czy i u Was to coś da nie biorę.
A może ktoś wie o takim kursie w Łodzi?
No to ja polecę forum http://szyjemy-po-godzinach.pl/index.php i craftladies.pl a z zagranicznych burdastyle.com :)
OdpowiedzUsuńDodam jeszcze, że szycie to super sprawa! Sama szyję od początku liceum i nawet własna suknię ślubną sobie uszyłam :)
OdpowiedzUsuńJa też się czaję na swoją machinę:) przydałby się jakiś kurs w Poznaniu. :)
OdpowiedzUsuńW Poznaniu kursy szycia prowadzi Asia Werc http://werc.pl/ - uczyłam się u niej szyć spódnicę, koszulę, spodnie, sukienkę, żakiet i płaszcz. I co? Polecam!
UsuńW Poznaniu są kursy prowadzone w kawiarni szyciowej.
Usuńhttp://www.nit-ka.pl/ tu szczegóły :)
Pan ptak chyba uznał że zamek słabo wszysty:D
OdpowiedzUsuńWszystko o co pytasz znajdziesz na http://maranciaki.pl/forum/ Jak się rozpędzisz, to możesz nauczyć się tam jeszcze mnóstwa innych rzeczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
AlaJ
Jeny jak miło się człowiekowi robi, że krąg szyjących i chcących się nauczyć tej magii jest coraz większy:) Postaram się dorzucić do puli niewymienione wcześniej inne "szyciarki":) i strony:)
OdpowiedzUsuńLongredthread - szczególnie polecam ten wpis i linki w nim podane: http://longredthread.wordpress.com/2011/12/26/jak-nauczyc-sie-szyc-na-maszynie-porady/
http://szycie.blox.pl/html
http://szyjesobie.blogspot.com/
http://monikowo.blogspot.com/
http://kom-bi-na-tor-nia.blogspot.com/
wspomnianego już szyjącego pana:) http://bartasde.blogspot.com/
http://jakuszyc.pl/
http://www.papavero.pl/ - tu znajdziesz darmowe, wszelakie wykroje do pobrania:)
Lista oczywiście nie wyczerpuje sprawy. Wiele szyjących bloggerek (i ja) ma kupę linków na bocznym pasku - na pewno znajdziesz coś dla siebie:)
Ponadto uważaj: szycie przeraźliwie wciąga!;)
jak ja uwielbiam Twoje wpisy :)
OdpowiedzUsuńaż człowiekowi przychodzi chęć do zakupu maszyny! :)
a co do złośliwości niektórych modeli-moja mama też ma taką, która raz szyje, a raz nie i podobne obserwacje poczyniłam w dzieciństwie, co przełożyło się na małą niechęć do tej skomplikowanej na pierwszy rzut oka machinerii :) no ale kto wie...po takim wpisie...
pozdrawiam!
p.s. widziałam kiedyś w tv rozmowę z właścicielką kawiarni Nitka (Poznań), w której oprócz kawy/czekolady można coś sobie uszyć. Może i w Krakowie coś podobnego powstanie, bo pomysł wydaje się świetny!
Fajnie:) Podziwiam! Ja ostatnio (będzie jakiś miesiąc temu) widziałam maszynę w Lidlu, ale nie odważyłam się. Myślę jednak o tym, żeby któregoś dnia zaryzykować, bo na przeróbki u krawca wydałam już tyle, że pewnie kupiłabym dwie takie maszyny:( Na razie marzy mi się:)
OdpowiedzUsuńHA! CHYBA WYBRAŁYŚMY SIĘ DO LIDLA W TYM SAMYM CZASIE :-) JA TEŻ OSTATNIO ZAKUPIŁAM TĘ MASZYNĘ I JESTEM Z NIEJ PÓKI CO, BARDZO ZADOWOLONA. JEDYNY MANKAMENT TO BRAK KURSÓW KRAWIECKICH W MOIM MIEŚCIE, A PRZYDAŁYBY SIĘ, BO CHĘTNIE WYCZAROWAŁABYM SOBIE JAKIEŚ UBRANKO. PÓKI CO, SZYJĘ TOREBKI I UCZĘ SIĘ, UCZĘ, UCZĘ, UCZĘ.. SZYCIA I MOJEJ MASZYNY.. POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńPAULINA
sklep Bławatny przy UP jest fantastyczny, mają tam same naturalne i świetne jakościowo materiały, jedwabie, wełny, itd, a nawet materiały z wybiegów;P
OdpowiedzUsuńno i Burda oczywiście, jest też Burda Szycie krok po kroku dla początkujących
Przejrzałam zalinkowane w komentarzach odnośniki do blogów, gdzie autorki szyją sobie same ubrania i prezentują je w sieci. I aż sama ciśnie się na myśl pewna prawidłowość: szyjące blogerki to panie w średnim wieku, kupujące tanie materiały, z których powstają wątpliwej jakości ubrania. Panie, które nie dbają przesadnie o wygląd bloga, jakość zdjęć, przekaz słowa pisanego czy estetykę zestawów. Nie myśl sobie, proszę, że uważam szycie za coś złego. O nie, ja sama czasami coś uszyję, a przynajmniej się staram. Chodzi mi tylko o zaakcentowanie pewnego zjawiska. Niestety uważam, że szyjące panie blogerki zatraciły granicę pomiędzy a-uszyję-cośtam-bo-mam-brzydki-ale-tani-materiał-i-średnie-umiejętności, a wyczyciem nawet nie mody, ale stylu. Ty zaś nieustannie mnie fascynujesz. I modowo i z punktu widzenia Twojej pisaniny. Dlatego proszę/apeluję: nie stań się taka, jak wspomniane panie. Nijakość nigdy nie była wartościowa, a Ty, Ryfko , jesteś absolutnym unikatem. I niech tak pozostanie.
OdpowiedzUsuńdobrze powiedziane. blogi szyjących zamiast zachęcać, odrzucają od szycia.
UsuńMarudzenie lepsze niż szycie (czy robienie czegokolwiek innego pożytecznego), prawda?
UsuńAle się uśmiałam czytając te anonimowe komentarze;) Jak mogłam zapomnieć, że w dzisiejszych czasach jest ważniejszy wizerunek i "wyczucie stylu" od umiejętności zrobienia czegokolwiek w ogóle! Szkoda, że udało mi się zachęcić blogiem kilka koleżanek do szycia - skazałam je na przyklejenie łaty "nijakości";)
UsuńHmm, chyba zupełnie nie wiem, o co chodzi :) Nie miałam jeszcze czasu przejrzeć wszystkich poleconych tutaj stron i blogów, ale te, na które napatoczyłam się do tej pory, zawsze robiły na mnie jak najlepsze wrażenie. Ba, pomysłowość i zdolności autorek wywoływały u mnie niejednokrotnie trudną do zniesienia falę zazdrości :)
UsuńWielkie dzięki za wszystkie linki i wskazówki!!! Czuję, że jak zasiądę do przeglądania poleconych stron i blogów, to szybko nie skończę ;)
OdpowiedzUsuńGratulacje i czekam aż uszyjesz coś niesamowitego ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga :
http://mylookself.blogspot.com/
Życzę powodzenia w zdobywaniu umiejętności panowania nad maszyną :D Ja się tutaj nieskromnie pochwalę, że mam to szczęście iż moja mama kończyła szkoły i kursy krawieckie, wiec od najmłodszych lat korzystam z jej notatek, książek a później i maszyny.. Można stworzyć wiele fajnych i nietypowych rzeczy :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Monika
O! Tkanina z Ikei!!! Powodzenia, trzymam kciuki, ja za szycie zabierałam się w życiu kilka razy, ale bez powodzenia, choć cały czas mi to chodzi po głowie i z pewnością do tego wrócę.
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie tym kursem. Może w Łodzi też się dzieje coś takiego a ja o tym nie wiem?! Zacznę szukać bo chętnie nauczyłabym się czegoś więcej niż obsługa maszyny w zakresie dwóch ściegów na krzyż...
OdpowiedzUsuńŻyczę sukcesów szwalniczych i czekam aż pochwalisz się nimi na blogu!
Parę niepolskojęzycznych blogów o szyciu, które bardzo lubię (w polskich się szczerze mówiąc w ogóle nie orientuję):
OdpowiedzUsuńhttp://selfishseamstress.wordpress.com/
http://thesewingdivas.wordpress.com/
http://chaneljacket.blogspot.com/
http://pacoperaltarovira.blogspot.com/
http://tuttofattoamano.blogspot.com/
Pozdrawiam i powodzenia
I ja chciałabym kiedyś spróbować! Wszystkie te krawieckie duperele taaaak bardzo mi się podobają! ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Moja droga. Czy wiesz, że masz w Houston "siostre bliżniaczkę"?. W ubiegłą niedzielę poszliśmy do muzeum a tam dziewczyna bardzo do ciebie podobna. Ten sam wzrost, figura i bardzo podobne rysy twarzy,a nawet fryzura. W pierwszej chwili myślałam, że to ty :). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPs. a propos szycia - od babci dostałam w prezencie ślubnym maszynę do szycia, która leży odłogiem i pokrywa się kurzem :(.
OdpowiedzUsuńkurcze w takim całym szyciu i projektowaniu jestem kompletny anty talent, a bardzo bym chciała,żeby mi kiedyś wyszło ; ))
OdpowiedzUsuńpowodzenia życzę :)
ech przydałby mi się taki kurs...maszynę kupiłam w zeszłoroczne wakacje, plany miałam ambitne, wierzyłam w potęgę genów (dziadkowie i babcie szyjący pięknie, jeden nawet zawodowo)...i guzik, nawet materiału nie umiem prowadzić inaczej jak po linii prostej...
OdpowiedzUsuńNa ostatnim zdjęciu Łucznik identyczny jak mój :D (a w zasadzie odziedziczony po mamie ;))
OdpowiedzUsuńHahaha Ja też go mam :D I gdy próbowałam na nim szyć to ewidentnie odczułam że mnie nie lubi xD
UsuńPowodzenia z szyciem! :)
Pod tym postem została w komentarzach stworzona istna baza danych z linkami do szyciowych blogów i innych informacji z tej kategorii. Dzięki Tobie, Ryfko, sama też na tym skorzystam:-)
OdpowiedzUsuńA przy okazji zauważyłam, że zainspirowałaś blogosferę. Bo po Twoich opisanych na blogu i facebooku przygodach krawieckich nagle Alcyna mówi o wyciąganiu maszyny, Styledigger coś przebąkuje o szyciu...:-) Może to przypadek, ale nie wydaje mi się, żeby to było bez związku.;p
Polecam sklepy Bonotexu w Bielsku-Białej (http://bonotexbb.republika.pl/), wybór porównywalny z krakowskim Matexem, z tymże mają niższe ceny.
OdpowiedzUsuńCo do maszyn do szycia: szyłam na Łuczniku i na Husquarnie (tak, tak, to ci od kosiarek) i zdecydowanie preferuję tę drugą. Podobno jest nie do zajechania ;) Link do strony z maszyniami: http://www.husqvarna-viking.pl/
OdpowiedzUsuńGratuluję pierwszego kroku w szyciu i życzę samych prostych ściegów i kreacji (jak) spod igły ;).
OdpowiedzUsuńWidzę, że już wszystkie najważniejsze strony zostały polecone. Dodam jeszcze od siebie burdastyle.com - portal, co prawda po angielsku ale zrzeszający światową społeczność szyjącą + spory wybór wykrojów, które można wydrukować na domowej drukarce. Również zapraszam do siebie :D http://senczyna.com - jestem szyjącą blogerką (jeszcze nie w średnim wieku :P). Prezentuję tutoriale jak szyć ubrania i dodatki.
A z lektur polecam "Nastolatka szyje sama" Zofii Hanus - kompendium wiedzy dla początkujących. Książka ma już chyba ze 30 lat, ale się ani trochę nie zdezaktualizowała.
mi też by się przydał jakiś kurs szycia, a raczej krojenia i wycinania. Mam maszynę po mamie, próbuję swoich sił, ale raczej w ramach przeróbek niż szyciu 'od zera', bo jak na razie marnie mi to wychodzi (mój styl szycia: metoda prób i wielkich błędów) :P
OdpowiedzUsuńJa ostatnio ponowiłam prośbę do mojej mamy o lekcję szycia na maszynie, bo ona ma to w małym palcu, mając wykształcenie i odpowiednią pracę akurat w tej dziedzinie, a ja to kompletna ignorantka:)) a wychodzą cuda! :) pozdrawiam i zapraszam do siebie w wolnej chwili!
OdpowiedzUsuńhttp://jakajakayka.blogspot.com
Witaj , jestem pierwszy raz u Ciebie i od razu trafiłam na taki wpis o szyciu :) Ja generalnie polecam szycie sobie. To frajda i wogóle.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Matex to robię głównie tam zakupy. Ceny są rewelacyjne, a na jakości nigdy się nie zawiodłam. Jeśli chodzi o sklep Bławatny byłam raz i więcej nie pójdę,te same tkaniny można kupić za pół ceny gdzie indziej. Niestety pasmanteria w Matexie jest dość uboga, za to przy hurtowni na Kamiennej - koło nowego Kleparza jest niezły wybór i w hurtowni tkanin i pasmanterii - ale byłam tam jakieś 3 lata temu ostatnio. Jeszcze wiem o hurtowni ...ale nie wiem jak masz daleko na Prokocim - generalnie są tu tkaniny głównie jednobarwne, ale jest kosmicznie tanio. To na ulicy Teligii. I obok jest pasmanteria też - bardzo dobrze zaopatrzona ale nie najtańsza.
jeśli chodzi o blogi - to mój :) http://lolajoo.blogspot.com/
http://szyjesobie.blogspot.com/
http://sistu.blogspot.com/
http://bartasde.blogspot.com/
http://joanka-z.blogspot.com/ to takie co przyszły mi pierwsze do głowy a tam jest linków a linków do kolejnych.
Pozdrawiam.
hej, znalazlam ostatnio fajne tkaniny na św. Filipa w Krakowie, nie pamietam numeru, ale jest widoczny i duży, wiec znajdziesz. Duzy wybor i swietne ceny :)
OdpowiedzUsuńRyfko Droga!
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o wykroje, to polecam: burdastyle.de (koniecznie wersję niemiecką, o niebo lepszą od anglojęzycznej!) papavero.pl, jakuszyc.pl oraz blogi o szyciu wspomniane w poprzednich komentarzach.
Co do tkanin, do nauki szycia polecam ci szmateksy - czasem można trafić na piękne kupony tkanin. Ja mam swoją metodę - kupuję ogroooomne sukienki i bluzki dobrych marek - za 10 złotych nakupowałam naręcze koszul DKNY z doskonałego jedwabiu :) W lumpeksach pełno jest wielkich kiecek w bawarskim stylu, wszystkie w genialne wzory. A że długie do ziemi - po spruciu dwóch szwów masz kupon bawełny bądź lnu za piątaka:D Nie znam lepszego sposobu na dobre tkaniny - to, co otrzymuję w ten sposób, jest warte często kilka stówek :)
I, co najważniejsze, w tym przypadku szycie wygląda mniej więcej tak:
1)ciuch za dwa złote
2)otrzymanie kuponu jedwabiu po godzinie prucia
3) tu są dwie możliwości: a)wyszło koszmarnie...e tam! to tylko dwa złote; b) hurrrra! mam jedwabną tunikę za grosze! wszystkie krakowianki zzielenieją :D
Oj, rozpisałam się...dobrze, już kończę. Bądź dzielna, Ryfko, maszyna to nie Smok Wawelski, nie zje Cię :D
Trafiłam pierwszy raz i napewno będę zaglądac.Całkowicie się zgadzam z Anonimowym ,cenna uwaga na temat bylejakosci.Wiadomo,kazdy ma swój styl.Ale w jakij sposób go wyrażamy-to jest ważne.Ja osobiście polecam //classicvaleria.blogspot.com.Serdecznie wszystkich pozdrawiam i życze osobistych sukcesów w kierunku twórczego wyrażania własnego indiwidualizmu Margaritta
OdpowiedzUsuńa jesli ktos nie ma swojej maszyny do szycia,to czy dostanie w tej szkole jakąś do ćwiczen ?
OdpowiedzUsuńps.ile kosztuje taka maszynka ?;)
Jedna dziewczyna w mojej grupie nie miała maszyny i korzystała z maszyny organizatorek. Ale moim zdaniem lepiej mieć jednak własną, bo każda maszyna jest inna i kurs to idealna okazja, żeby swoją maszynę poznać i potem już samemu w domu na niej działać. Ja za moją dałam 329 zł (w Lidlu), ale widziałam jeszcze tańsze w Auchan.
Usuńaha :) bardzo dziękuje za odpowiedz;)
OdpowiedzUsuńw takim razie ja równiez kupie swoją.Byłam przerazona cenami,bo ja z kolei widzialam takie za 1500zł,dlatego pytalam czy trzeba obowiązkowo kupic ;P nie sadzilam,ze sa takie tansze.
A czy duzo wynioslas z tego kursu ? robilas tylko jeden stopien czy ten drugi dla zaawansowanych tez? czy po takim kursie bede umiala sobie juz uszyc np,sukienke ?
Ten kurs był skierowany do zupełnie zielonych, takich, co w życiu nie szyli na maszynie, więc dawał podstawy, ale to nie jest tak, że teraz już mogę sobie uszyć wszystko :) Na kursie poznawałyśmy ściegi, uczyłyśmy się, jak fastrygować, jak brać miarę, gdzie się mierzyć, ile cm dodać na szwach, jak robić zaszewki, wszywać zamek, itd. Głównym punktem programu było szycie spódnicy ołówkowej. Słowem, ten kurs to dobry punkt startowy. Reszta to praktyka i własne kombinowanie metodą prób i błędów. Po kursie podstawowym trzeba samemu poćwiczyć i trochę poszyć (myślę, że parę miesięcy co najmniej). Dopiero potem można myśleć o kursie dla zaawansowanych.
UsuńPaulina :)
OdpowiedzUsuńdziękuje :)
OdpowiedzUsuńSzycie należy do ludzi cierpliwych i mądrych i wymaga nie tylko sprawnych rąk no i głowy, wystarczy od początku zrozumieć o co chodzi i nie będą potrzebne żadne formy.A program nauczania krawiectwa w średniej szkole jest nie realny i zniechęca do nauki. Kiedyś pięknie ubrane polskie kobiety teraz wyglądają co raz prymitywniej, mają źle dopasowane ubrania.
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam szyć sukienki dla siebie i moich dziewczynek, czasem nawet dla ich lalek : -) Zazwyczaj kupuje tkaninki w sklepie http://sklep.iris-decor.pl/ i jeszcze do tej pory się nie zawiodłam.
OdpowiedzUsuń