Jeśli sieciówki są "odzieżowymi fast-foodami", to w piątek miałam okazję odwiedzić showroom niekwestionowanego odzieżowego McDonalda. Były nawet hamburgery (H&Mburgery?) :) Sama o ile w fast-foodach lubię się stołować, o tyle w sieciówkach ciuchy kupuję raczej rzadko. Co prawda zawsze, kiedy jestem w galerii, zahaczam o H&M, jednak zupełnie nie przekłada się to na liczbę zakupów - moje ubrania z tego sklepu można policzyć na palcach dwóch rąk (no, i może jednej nogi). Bynajmniej nie z powodów ideologicznych z serii "precz z masówką" (bo wszelkie odmiany fanatyzmu są mi obce). Po prostu rzadko znajduję tam ciuchy spełniające wszystkie moje (wyśrubowane?) wymagania. Zdjęcia reklamowe potrafią zachwycić, ale na żywo okazuje się, że albo materiał jest nieprzyjemny w dotyku, albo szwy krzywe, albo gdzieś wyłażą nitki, albo gołym okiem widać, że ubranie szybko straci kształt. Oczywiście trafiają się też rzeczy porządne, które noszę latami, jednak na szczęście dla mojego portfela, nie zdarza się to zbyt często ;)
Ale dobra, przynudzam tu o tym, o czym wszyscy wiedzą, a co tam w tym showroomie? Ano mogłam obejrzeć najnowszą kolekcję H&M &denim. Wrażenia na temat prezentowanych ubrań? Trzęsienia ziemi nie było, fajerwerków też nie - raczej chyba standardowo jak na dżins i okolice. Akurat szukam fajnej koszuli w kratę, więc myślałam, że może coś sobie upatrzę, no ale uparłam się na milutki materiał (najlepiej flanelę), więc, niestety, nic z tego. Za to serce zabiło mi mocniej na widok swetrów z łatami na łokciach - i z damskiej, i z męskiej kolekcji. Pamiętam, że u rodziców leżały gdzieś zamszowe łaty, więc jeśli je znajdę, to jesienią na pewno zadziałam coś w kierunku takiego "yntelygenckiego" swetra lub żakietu.
PS
Nie da się ukryć, że ostatnio strasznie się blogowo rozleniwiłam. Totalny niechciej - nie mam weny, nic mi się nie podoba, nic nowego nie kupuję, w ogóle ciuchy jakby... przestały mnie cieszyć? No załamka. Kiedy sobie to uświadomiłam, wpadłam w lekką panikę, bo jak to, co w takim wypadku z blogaskiem? Ale to chyba stan tymczasowy, bo sprawdziłam i jesienne kolekcje ponoszą mi ciśnienie jak za starych dobrych czasów - co za ulga... ;)
Ale dobra, przynudzam tu o tym, o czym wszyscy wiedzą, a co tam w tym showroomie? Ano mogłam obejrzeć najnowszą kolekcję H&M &denim. Wrażenia na temat prezentowanych ubrań? Trzęsienia ziemi nie było, fajerwerków też nie - raczej chyba standardowo jak na dżins i okolice. Akurat szukam fajnej koszuli w kratę, więc myślałam, że może coś sobie upatrzę, no ale uparłam się na milutki materiał (najlepiej flanelę), więc, niestety, nic z tego. Za to serce zabiło mi mocniej na widok swetrów z łatami na łokciach - i z damskiej, i z męskiej kolekcji. Pamiętam, że u rodziców leżały gdzieś zamszowe łaty, więc jeśli je znajdę, to jesienią na pewno zadziałam coś w kierunku takiego "yntelygenckiego" swetra lub żakietu.
PS
Nie da się ukryć, że ostatnio strasznie się blogowo rozleniwiłam. Totalny niechciej - nie mam weny, nic mi się nie podoba, nic nowego nie kupuję, w ogóle ciuchy jakby... przestały mnie cieszyć? No załamka. Kiedy sobie to uświadomiłam, wpadłam w lekką panikę, bo jak to, co w takim wypadku z blogaskiem? Ale to chyba stan tymczasowy, bo sprawdziłam i jesienne kolekcje ponoszą mi ciśnienie jak za starych dobrych czasów - co za ulga... ;)
A ja widzę, że te babeczki mocno musiały Was zainspirować, bo znajduję je wśród fotorelacji już któryś raz ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem, że może do najbogatszych nie należysz, ale po co ciągle wspominasz o tych pieniądzach? To jest już nudne i nie ocieka humorem ani dystansem. Zaczyna mi zalatywać zwykłym skąpstwem i podejściem w stylu: jakbym mogła, to zjadłabym własne g.... Nie bronię H&M, z jakością u nich różnie bywa, częściej gorzej niż lepiej, ale da się znaleźć coś sensownego od czasu do czasu, więc już nie przesadzaj z tym męczeniem buły w temacie kosztów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Anka
Szczerze mówiąc liczyłam na jakieś fajerwerki, tak wszystkie piałyście na tą wizytę, a tu taka trochę lipa wyszła :P Chociaż z moich obserwacji wynika jedno. Właśnie wydarzenia, które zapowiadają się na spektakularne, zazwyczaj rozczarowują. Chyba nie warto się specjalnie podniecać, lepiej się nie nastawiać, bo rozczarowania są dużo większe. I nie mówię tylko o modowych sprawach, ta zasada w życiu tez się sprawdza. Tak czy inaczej, te ciasteczka mieli boskie !! :)
OdpowiedzUsuńNo Ryfencjo, niby spoko, ale gdzie w tym wszystkim Ty (na zdjęciu) ?? ach nie lubię jak jesteś nieotagowana w swoim własnym poście :P
OdpowiedzUsuńTe łaty na swetrach i marynarkach zapowiadają się całkiem ciekawie :)
OdpowiedzUsuń-> Malena: Tak, babeczki były prawdziwymi gwiazdami - paparazzi nie odstępowali ich na krok ;)
OdpowiedzUsuń-> Anka: Yyy, akurat w tym poście nie napisałam nic o cenach, ale tak czy siak, dobrze Ci zalatuje - jestem strasznym skąpiradłem.
-> Agatiszka: Nie no, nie jestem rozczarowana. Fajnie, że nas zaprosili, było miło, a szefowa showroomu przesympatyczna. Co do kolekcji, to nie spodziewałam się, że rzuci mnie na kolana, bo &denim to jednak nie Trend ;)
-> Ola.karola: Jakoś nie pomyślałam, żeby fotografować siebie :) Mam jedno zdjęcie, na którym jestem, ale niestety, nieostre.
No to dobrze, że Ci się podobało, choć notka tak nie brzmi :)
OdpowiedzUsuńA dla tych spragnionych Ryfki, u Fashionerii jest też relacja i Ryfka we własnej osobie :)
życzę, aby szybko powróciła Ci wena ! :-)
OdpowiedzUsuńHahah Homo Anonimus to jednak dziwny zwierz, raz zarzucano Ci, Ryfko, opływanie w luksusach i kupowanie drogich, markowych rzeczy, a teraz źle boś skąpa! Chyba musimy ustalić jakiś powszechnie akceptowalny limit ile szafiarka wydawać powinna, by wszyscy byli zdrowi i szczęśliwi.
OdpowiedzUsuńW co drugim poście męczysz o pieniądzach i tutaj też, oczywiście, musiałaś napomknąć o swoim portfelu, więc sądzę, że jednak wzrok mnie nie myli. Ogólnie współczuję, bo tacy ludzie są strasznie męczący na dłuższą metę. Chcieliby nie wiadomo co i najlepiej za darmo. Jak mówi stare dobre porzekadło: za darmo dają po gębie :-]
OdpowiedzUsuńja chcę sweter z łatami, ale prędzej sama go sobie zrobię, znaczy naszyję łaty :) No i widzę tam jakieś fajne takie karmelowe spodnie :D
OdpowiedzUsuńNo nic innego, nam szaraczkom nie prowadzającym się po showroomach , nie pozostało jak czekać do września(?)
:))))
Jakiekolwiek kreacje by się na zdjęciach nie pojawiły, to babeczki biją wszystko na głowę! ;-)
OdpowiedzUsuńA ja jestem ciekawa jak Ci wyszły takie piękne zdjęcia! Mam taki sam aparat (no chyba, że już zmieniłaś mikołaja nikona na inny model) i moje zdjęcia wyszły jak z piwnicy :(
OdpowiedzUsuńTeż tak mam w "masówkach"- niby z daleka, i ogółem, i tak "na oko" wydaje sie wszystko ok. i "na czasie"...Jednak jak już zaczynam oglądać każdą rzecz z osobna to: a to szew puszczony/krzywy/ściągnięty, a to materiał szorstki/sztuczny/szmatowaty, albo materiał piękny, za to fasooooon...Pamiętam jak zeszłego lata chodziłam wokół pięknej jedwabnej kiecki w Reserved.Po oględzinach pozaciąganych nitek przy szwach dałam sobie na wstrzymanie.
OdpowiedzUsuńNo i dalej kupuję w lumpikach i to nie TYLKO ZE SKĄPSTWA(--> Anka...).
Pozdrawiam- fiolka
Łaty są yntelygenckie, powiadasz? Kurde, mam taki jeden paroletni sweter z łatami sponsorowany przez inny fast food, chyba ponoszę, bo zaczynam ostatnio powątpiewać we własny yntelekt, może mi coś skoczy.
OdpowiedzUsuńJuż się bałam, że po obszernym poście o Barcelonie robisz dłuższą przerwę w pisaniu!
OdpowiedzUsuńO ile się nie mylę, to jeansy na pierwszym zdjęciu to te z serii Boyfriend, a ona weszła już przecież baardzo dawno temu. Myślałam, że w showroomie pokazują Wam nowe kolekcje?
-> Anka: OK, obiecuję, że przemyślę swoje zachowanie :)
OdpowiedzUsuń-> Fashionelka: Aparat mam dalej ten sam. Zdjęcia robiłam na automacie, bez lampy. Niektóre trochę rozjaśniłam i wyrównałam poziomy. No i Flickr trochę wyostrzył.
-> Fiolka: Otóż to. Czasem mam wrażenie, że za bardzo wydziwiam, bo prawie zawsze potrafię wynaleźć w ciuchu jakąś wadę.
-> E-mily: No właśnie tam chyba w ogóle były też rzeczy z innych kolekcji, ale dokładnie nie wiem co z których i kiedy wchodzi/weszło, bo aż tak się nie orientuję.
Fantastyczne babeczki :) Mogliby takie sprzedawać w H&M, mniam mniam :)
OdpowiedzUsuńAsia
Ty się tutaj nam nie rozleniwiaj ! Codziennie wchodzę na tego bloga (tak, tak - wierny fan) i czekam na nową notkę i dzisiaj mi sprawiłaś radość ;) Pisz częściej - bo jak nie to chyba wpadnę w depresję ;) Pozdrawiam baaardzo serdecznie
OdpowiedzUsuńAgata B.
Do fiolka: Nie dostrzegam logiki w Twojej aluzji do mnie. I po pierwsze nie przypominam sobie, żebym zasugerowała, że kupowanie w lumpach wynika ze skąpstwa (??!!) Ja też często kupuję w sh, również nie mam materaca wypchanego pieniędzmi. Ale kogo to obchodzi? Po prostu nie widzę sensu, żeby wszystkie zakupy komentować w kółko jednakowo, a jak już coś kupię, to ględzić z kolei o tym, ile to wydałam. Kupiłam, to kupiłam. Nikt mnie nie zmuszał. Proste? A jakże.
OdpowiedzUsuńCo do wydziwiania, to niech się NIEKTÓRYM tutaj nie wydaje, że jak będą tak ze wszystkim wydziwiać, to niby będzie takim wyznacznikiem ich "wyrafinowanego" gustu. Oj, przewraca się w główkach, dziewczynki, przewraca :)
"Otóż to. Czasem mam wrażenie, że za bardzo wydziwiam, bo prawie zawsze potrafię wynaleźć w ciuchu jakąś wadę."
OdpowiedzUsuńDobre masz wrażenie. Faktycznie, przecież jeszcze nie urodził się taki, który uszyłby coś, co zadowoliłoby Twe "wyrafinowane podniebienie", najlepiej za przysłowiową złotówę, oczywiście. Żenada...
a ja nie kumam o co chodzi z tym atakiem na Ryfke.
OdpowiedzUsuńAnonimowa Aniu - podejrzewam ze widzisz to co chcesz. Masz jakieś problemy finansowe czy jak?
Bardzo mi się te latki podbaja. Pewnie podoszywam sobie :P
Bardzo dobrze kojarzą mi się swetry z łatami na łokciach, mianowicie moja mama i szereg wujków nosili takowe w latach 80-tych. Swetry to były tzw. szetlandy, strasznie gryzące:)Będę się rozglądać za takimi.
OdpowiedzUsuńA babeczki były chociaż dobre:)?
OdpowiedzUsuńAnia czepiasz się..... :) nadinterpretacja pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa pół godziny oglądam daną rzecz, nim ją kupię.
OdpowiedzUsuńJeśli trafię już na coś idealnego, to zwykle w czasie zdejmowania zabezpieczenia zrobią w tym dziurę, a to już wada nie do przejścia.
Pełnię zadowolenia odnajduję dopiero w odzieży szytej własnoręcznie (choć teraz denerwują mnie maleńkie skazy na tkaninach ;]).
Przyłączam się do pytania Lady_Sport. Babeczki były smaczne, czy tylko tak apetycznie wyglądały?
-> Lady_sport i Marchewkowa: Tak, babeczki bardzo dobre (jeżyny - mniam!). A o wybieraniu ciuchów już nic nie napiszę, bo się boję ;)
OdpowiedzUsuńtakie głupie pytanie, walczyłaś pod krzyżem :D?
OdpowiedzUsuńZa przysłowiową złotówę? Hm... pomyślmy... ja nie znam żadnego przysłowia o złotówach, a wy?
OdpowiedzUsuńJa się zgadzam w pełni. W tego typu sklepach kupuje tylko wyłącznie podczas wyprzedaży, bo wtedy mogę sobie pozwolić na kupno ciucha, który założę kilka razy, ale kosztuje 20 zł. Kupowałam kilka razy w H&M przeróżne rzeczy: sweter, bluzki, płaszcz, spodnie i zawsze były fatalne jeśli chodzi o jakość. Sweter np. zmechacił się po 2-3 noszeniach, bluzki to samo.
OdpowiedzUsuńWolę trochę więcej widać i kupić rzeczy o lepszej jakości, szczególnie jeśli chodzi o buty i torebki, które bardzo szybko tracą kształt albo się niszczą jeśli nie są wykonane z dobrej skóry. Na zdjęciach szafiarek czy promocyjnych ciuchy kiepskiej jakości wyglądają fajnie, nie przeczę, kilka razy po obejrzeniu stylizacji dziewczyn chciałam coś kupić w H&M itp. ale w sklepie, na żywo okazywało się że ciuch nie nadaje się do niczego. Bo po co mi spodnie, które mną się jak folia aluminiowa, albo żakiet który wygląda "jak psu z gardła wyjęty" po tym, jak się usiądzie w nim na 5 minut na kanapie.
AS.
Lepsza złotówka w garści, niż rubel na dachu! Możesz już przestać myśleć, morven, bo elektrownia zaczyna się sypać!
OdpowiedzUsuńkoszula w kratę z 3 zdjęcia wygląda fajnie :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że nie masz nastroju na pisanie nowych notek jak Ty ciągle kwitniesz po wyjeździe do Barcelony - pewnie w głowie tylko wakacje :) Bardzo ładnie wyglądałaś.
OdpowiedzUsuńMyślę, że jeszcze nikt nie wspomniał tu o jednej ważnej sprawie - jak dbamy o ubrania. Wszyscy doskonale wiemy, że jeden będzie chodził w bluzce miesiąc, a inny zdecydowanie dłużej. A sama czasem widzę jakie z ludzi są, za przeproszeniem, fleje, więc myślę, że to mówi samo za siebie.
OdpowiedzUsuńA żakiet, no cóż, gdyby się chciało mieć wielbłądzią wełnę, to trzeba nastawić się na średnią krajową do pozostawienia w kasie. Tyle.
Podsumowując, zgadzam się, że w sieciówkach jest masa dziadostwa, ale da się znaleźć fajne rzeczy i nie popadajmy w przesadę. To tylko ciuchy.
Uważam, że najfajniejsze były babeczki z jadalną metką &denim :)
OdpowiedzUsuńRyfko, to zdaje się Ty pisałaś kiedyś w poradach dla przyszłych blogowiczów, że lepiej jest, kiedy wyświetla się więcej niż jeden post na stronie. Mnie się nadal wydaje, że to lepsza opcja. Pozdrawiam A.
OdpowiedzUsuń-> Piotrek: A co, widziałeś mnie? :D
OdpowiedzUsuń-> Ania T.: Tak, i nadal tak uważam. Zmieniłam układ tylko tymczasowo, bo poprzedni post jest strasznie długaśny (ponad 30 zdjęć) i długo się ładuje.
Rudy sweter z ostatniego zdjęcia mierzyłam na marszłakowskiej i chyba się zdecyduję... Chociaż fason niekoniecznie jest dla mnie odpowiedni,bardzo przypadły mi do gustu nie tyle łaty co obszycie przy nich...
OdpowiedzUsuńte łaty na rękawach są mega :)
OdpowiedzUsuńbuty woźnej
OdpowiedzUsuńgreat pictures!
OdpowiedzUsuńplease visit
fuckthatfashionart.blogspot.com
Świetne porównanie fast-foodów do H%M-u;)Bardzo ciekawy wpis;)
OdpowiedzUsuńH&M już chyba tak ma. Albo jakość powiedzmy przyzwoita, albo na wieszakach wiszą ściery, których strach dotknąć, bo gotowe się rozlecieć. Moja nowa miłość sieciówkowa nazywa się Maks&Spencer i bez większego problemu pozostawiłabym u nich jedną i drugą wypłatę...
OdpowiedzUsuńczy moje oczy ujrzały karmelkowe spodnie ? :>
OdpowiedzUsuńRyfko, otagowałam Cię (czy też zatagowałam :D)
OdpowiedzUsuńhttp://eteleport.blogspot.com/2010/08/tag-10-rzeczy-ktore-lubie-10-things-i.html
Zapraszam do zabawy :)
apetycznie wyglądały te babeczki :D
OdpowiedzUsuńDo Anka: Rozumiem że może Ci się coś nie podobać u Ryfki, a komentarze są od tego żeby wyrazić swoją opinię, ale po co pisać to kilka razy? Napisałaś co miałaś napisać i koniec.A Ty wypominasz jej to, jakby to było coś o wiele gorszego. Każdy ma swoje wady, ale ma też zalety. Jak widać, ty dostrzegasz tylko wady. Sama z pewnością nie jesteś święta, ale cóż. Jak Cię to tak bardzo irytuje, to nie wchodź na tego bloga i po problemie.
OdpowiedzUsuńK.
Pfff, ja uważam, że to dobrze, że dziewczyna jest rozsądna i nie kupuje aby tylko kasę wydac, jak to często niektóre pindzie które jak wpadną do H&M z wypłatą to łapią za co się da i jeszcze z wyrażem twarzy jakby było czego zazdrościc. To jest dopiero żenada! Zdrowe podejście się chwali, w końcu to tylko ciuchy, jak już coś kupowac to raz a fajnego!
OdpowiedzUsuńI nie dziwię ci się, że nic ci się nie podoba:) Może masz tak jak ja - gdy naoglądam się pokazów mody wielkich domów mody to niemalże wszystko uważam za szmaty:) Po prostu w świadomości mam te wszystkie piękne ubrania z wybiegów i to co jest w sklepie do nich porównuje:)
Poza tym jak tu nie skąpic kasy, gdy ma się świadomośc, że Chińczycy wyprodukowali te ciuchy za grosze, a sklep narzucił n^n marżę i doi nas ile wlezie???
Nie chodziło o kupowanie po to, żeby tylko wydać pieniądze! I to całą wypłatę! Kto tu mówi o czymś takim? Czytajże, dziewczyno, ze zrozumieniem, a później zabieraj głos...Nie ma sensu dodawać nic więcej, jak grochem o ścianę :)
OdpowiedzUsuńZa uwagę podziękował.
Czy to było w Warszawie na Marszałkowskiej? Bo pracuję obok i jak wracałam do domu to widziałam, że coś się tam dzieje.
OdpowiedzUsuń-> Myśli złożone: Spotkanie było na Marszałkowskiej, ale na IV piętrze, tydzień temu. A przedwczoraj w sklepie było Fashion Party - pewnie o to Ci chodzi :)
OdpowiedzUsuńpisz częściej lubię twojego bloga .
OdpowiedzUsuńMam ten sweter z łatami z h&m na Słowacji (:
OdpowiedzUsuńmmmmm te muffiny :)
OdpowiedzUsuń