4 października 2007

Którędy na Oktoberfest?

Heidi - reaktywacja. Odgrażałam się na początku, że kiedyś kupię sobie dirndl, i w końcu się udało. Co prawda marzył mi się taki wypasiony, z gorsetem, białą bluzeczką i fartuszkiem, ale to jeszcze nie jest moje ostatnie słowo, bo w lumpeksie za rogiem ludowe ciuchy rodem z Austrii i Niemiec trafiają się bardzo często. Stamtąd m.in. pochodzi ostatnio prezentowana spódnica, która zrobiła taką furorę, że dostałam nawet ofertę kupna (pozdrawiam Czytelniczkę ze Szklarskiej Poręby! :)

Szkoda, że nie mogę być teraz w Monachium - akurat trwa Oktoberfest, więc miałabym kreację jak znalazł (nic to, że nie lubię piwa). Tak się zastanawiam, gdzie jeszcze mogłabym w tej kiecce wyskoczyć (żeby rozwiać wątpliwości: po ulicy tak nie chodzę, przynajmniej na razie). Myślałam o jakimś romantycznym pikniku na zielonej trawce, ale najpierw trzeba by chyba skombinować Panu Fotografowi lederhosen ;)


sukienka w granatowo-zielone kwiatki (Original Wurzer Dirndl) - ciucholand
skórzane koturny - Nina Romagnoli
koszyk - od Mamy

18 komentarzy:

  1. Jeśli powiesz że chodzisz w tym normalnie po ulicy ( praca, szkoła itp ) to nigdy w życiu nie uwierze! Sukienka - wg mnie okropna ;/ Przepraszam ale tak uważam. Aa i jak któraś z napisze że ładna to padne :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. ja tym razem nie o ciuchu - uważam, że nielubienie piwa jest typowym objawem sztywniarstwa (też to mam i też uważam się za sztywniarę).

    już na dobre zadomowiłam się na starowiślnej. uwielbiam to miejsce! ciucholand na komisie, komis na ciucholandzie i tanie bary mleczne:D

    OdpowiedzUsuń
  3. @ ania_25_lublin: No widzisz, jak to gusta potrafią się różnić! Co do chodzenia po ulicy, to napisałam coś na ten temat w swoim poście. A póki co byłam w parku i ludzie jakoś nie pouciekali :)

    @ Karolina: Zgadzam się w 100%. Niechęć do alkoholu to zdecydowanie objaw sztywniactwa. Wino jeszcze zniosę (jak sobie dosypię cukru albo doleję soku malinowego), ale piwa nie cierpię.

    Może kiedyś zapuszczę się na Twój teren, chociaż zwykle buszuję po Kalwaryjskiej. Żebyśmy się tylko w drzwiach nie zderzyły :)

    OdpowiedzUsuń
  4. @ania_25_lublin--trzymaj sie mocno...bo inaczej padniesz...


    ŁAAAAAAAAAAAAADNAAAA!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakos mi sie nie podoba ta dzisiejsza sukienka... BTW czy u ciebie jeszcze tak cieplo? Jak tak to pomysle nad zmniana miejsca zamieszkania.
    Co do Piwa, tez nie lubie, za to ostanio rosmakowalam sie w dobrych czerwonych winkach. Z sokiem? Dziewczyno, toz to profanacja, chyba, ze to Sofia ;) Polecam ci za to Mojito, ale ostrzegam, to wciaga!
    Aha, przybywam na swieta do Polski i nastawiam sie na 'grzebanie' w Krakowie ;))))
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
  6. Aniu, padnij, kobieto!

    Ładna, choć ja też wolałabym czerwony drindl z fartuszkiem.
    A piwa nie znoszę, ale wino bardzo lubię. Oraz żołądkową gorzką, która wcale gorzka nie jest.

    Ładnie Ci w uczesaniu na Hitlera:-)

    A takimi dziewczyńskimi lederhose też bym nie pogardziła...

    OdpowiedzUsuń
  7. @ Joanna: U nas raz ciepło, raz zimno. Dzisiaj akurat zimno i deszczowo :(
    Co do słodzenia wina - cóż, wiem, że dla smakoszy to profanacja, ale nie wnikam. Dla mnie nawet słodkie wina są zazwyczaj za mało słodkie, dlatego kupujemy wytrawne, takie jak lubi Dzióbek, ja sobie słodzę i wszyscy są szczęśliwi. A z innych alkoholi, to odkryłam jakiś czas temu likier Sheridan's - mmmm.... :)

    @ Magda i Aisog: Dzięki za dobre słowo! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cóż, mogłam się domyślić, że nielubienie piwa to obraz sztywniactwa! Ale Ryfka, gdyby Cię jakiś Włoch usłyszał, że słodzisz wytrawne wino to by chyba padł trupem ! :) A takie sukienki uwielbiam, ale właśnie, gdzie je nosić ... Marzy mi się też od pewnego czasu fartuszek, no ale już słyszę komentarze mojego lubego... Już mnie Heidi nazywa jak sobie dwa koczki zrobię. A ostatnio Rycerzem zostałam nawet. Zobaczył coś niepokojącego w moich butach.. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. myślę, że może Ci się przydać podczas wakacji jako element kontestacji wizerunku typowego wczasowicza :)) zawsze zabieram chociaż jedną taką rzecz :) a w parze z lederhose to już byłby czad :)

    OdpowiedzUsuń
  10. O tak ! z pewnością pasowałabyś doskonale do Monachium :) idealnie wtopiłabyś się w tło tej całej imprezy :-) i pomysleĆ,że ta sukienka tylko 2 zł.Chyba naprawdę poważnie zastanowię się nad buszowaniem w takich ciucholandach :) bo prawdziwe skarby mozna wyszukaĆ,ale też trzeba mieĆ do tego szczęcie i anielską cierpliwośĆ :-) a Ty na razie korzystaj z uroków ładnej pogody (na szczęscie dosyĆ dopisuje,jak na październik) i wybywaj w tej sukience na wszelkiego rodzaju pikniki,bo idealnie pasuje :) I koszyczek też fajny.W sam raz na piknik :-)
    http://esmodeles100.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  11. kiecka dosc zabawna, ale przelamalabym jakos jej doslownosc dodatkami w innym stylu ;P

    btw, znalazlas sie w moich nowopowstalych zakladkach ;) http://kochamrysowac.blox.pl/html

    bede obserwowac dalej ;))

    OdpowiedzUsuń
  12. @ Ogia: czytasz w moich myślach. Na fotce to oczywiście celowa "wiejska" stylizacja, ale od dnia zakupu widzę do tej kiecki granatowe/ chabrowe szpilki i jakąś jasną kopertówkę :) Chociaż jak teraz patrzę za okno, to chyba w najbliższym czasie nie będzie okazji, żeby takie zestawienie wypróbować (no i najpierw trzeba by się wybrać na zakupy).
    A za zalinkowanie dziękuję i odwdzięczam się tym samym! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetnie, lobię ubrania "pod prąd". A Tyrolskie spodenki na pewno w szmateksie znajdą się :)

    Pozdrawiam, jesteś u mnie w zakładkach, a co!

    OdpowiedzUsuń
  14. Arcyciekawe :) Przepraszam, że tak odpokuję.
    A możnaby kiedyś zobaczyć te butki z bliska? :>

    OdpowiedzUsuń
  15. Rew, żeby zobaczyć buty w pełnej krasie, kliknij link pod zdjęciem :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Cóż za spostrzegawczość z mojej strony!
    Buciki ładne, krój świetny (a ja narzekam na koturny).
    Jejku, to ja jestem sztywniakiem do kwadratu, nie piję, nie palę (i tym się chwalę :]), w ogóle taki człowiek nie-wybuchowy. I dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Szkoda, że nie chodzisz po ulicy. Byłoby weselej. W sumie nie jest aż taka szokująca, myślę, że skończyłoby się na drobnych chichotach.

    OdpowiedzUsuń
  18. Moja ciocia ma podobny kuferek. stary sie polalam a nowy robiony na sepecjalne zamowienie:) myslalm,ze jest jedyna posiadaczka takiego cuda:)
    Tyria

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz :)
* Uwaga: Na blogu działa SPAMOWSTRZYMYWACZ. Spam = linki do sklepów, Allegro, zaproszenia do odwiedzenia bloga itp. (jeśli podpiszecie się "Krysia" i podlinkujecie swój nick do sklepu z dachówkami / kosmetykami / karmą dla kota, to nadal jest to spam).