Kto czeka na kolejnego posta z mieszkaniowymi nowościami? Tylko ja? No nie mówcie tak! Wiecie, ile się musiałam nagimnastykować, żeby zrobić w miarę dobrze doświetlone zdjęcia przy tej paskudnej pogodzie? Spędziłam tyle czasu wyginając się na stołku z aparatem i przytrzymując nogą blendę, że teraz przez miesiąc nie muszę chodzić na jogę. Nie żebym kiedykolwiek chodziła. Chociaż od dawna planuję spróbować. Serio. Kręgosłup, starość, te sprawy. No ale zbaczam z tematu. Oto, co nowego pojawiło się ostatnio w naszym królestwie:
ŻABA PŁOWA
Do naszej kolekcji plakatów (którą pokazywałam tutaj) dołączyła niedawno taka oto urocza żaba (godnie zastępując hamburgera, który przestał pasować do aktualnego wystroju). To plansza edukacyjna z 1964 roku, na którą trafiłam zupełnie przypadkiem na Instagramie. Ponieważ w pewnych (jednoosobowych) kręgach jestem nazywana "Żabką", uznałam, że płaz w kuchni idealnie zrównoważy dwóch dzióbkopodobnych brodaczy porozwieszanych po naszych pokojach niczym portrety wodza.
DREWNIANE MISECZKI
Pisałam już, że uwielbiam drewno? Pisałam. No to prezentuję kolejny dowód. Na początku trochę przejmowałam się tym, że w zasadzie każdy drewniany mebel i dodatek w naszym mieszkaniu ma inny odcień (na jakiejś wnętrzarskiej stronie wyczytałam, że należy tego unikać), ale potem przestałam. Na targach staroci czy w "artystycznych" kawiarniach taka zbieranina mebli z różnych parafii wygląda super, a przecież bardziej na takim efekcie mi zależy niż na mieszkaniu jak z meblowego katalogu.
butelka / wazon - IKEA
stolik - vintage / targ staroci pod Halą Targową w Krakowie
kanapa - IKEA (model Backabro)
TAAAKA RYBA!
Uwielbiam wszystko, co ma wzór albo kształt ryby (co ciekawe, z wyjątkiem samych ryb). Tak więc kiedy wyłowiłam z odmętów internetu ten rybny serwetnik, nie było mowy, żebym wypuściła go z rąk. Spójrzcie tylko na te detale! Unikam wszelkich durnostojek, ale dziwaczna ozdoba i przydatny gadżet w jednym? Poproszę!
DYWAN WYLĄDOWAŁ
Alleluja! W końcu dorobiliśmy się pierwszego dywanu. Nie sądziłam, że tak trudno będzie znaleźć coś fajnego, a tymczasem zajęło mi to 2 lata (nie non stop oczywiście, ale jednak). Już prawie byłam zdecydowana na czerwony dywan w jakieś etniczne wzory (coś w tym stylu), ale doszłam do wniosku, że na naszej małej powierzchni i tak sporo się dzieje, więc lepiej wybrać coś mniej rzucającego się w oczy. Padło na ten beżowo-niebieski zygzak. Na stronie wzór wyglądał na bardziej szary, na żywo okazał się szaroniebieski, ale zakomponował się chyba całkiem fajnie, więc został. Od razu zrobiło się bardziej domowo i przytulnie.
a mnie interesuje, skąd sofa? i czy jest rozkładana? jestem na etapie wicia gniazda też, a że ogromne nie jest, szukam małej, zgrabnej sofy i wcale nie jest to takie proste :)
OdpowiedzUsuńTo sofa Backabro z Ikei. Jest rozkładana. Naszukaliśmy się ładnej rozkładanej sofy jak głupki. Po 2 latach użytkowania nie wiem jednak, czy to był taki dobry pomysł. Co kilka dni trzeba poprawiać siedzisko, bo materac ciągle wędruje do przodu. Zastanawiam się nad doszyciem jakichś wiązań albo rzepów, bo jest to trochę wkurzające. Nie wiem, czy nie lepiej było wziąć sofę nierozkładaną i porządny dmuchany materac dla gości, bo jednak rzadko ktoś u nas nocuje.
Usuńdziękuję! o tej sofie w ciemnoszarym kolorze właśnie myślałam, materac mam swoją drogą, ale lubię dużo gości, a dużo gości w kawalerce to wyzwanie :)
UsuńWydaje mi się, że to kwestia sof z Ikea. Miałam inny model i też bez przerwy wyjeżdżały poduszki. Wielu znajomych ma sofy rozkładane z innych firm np. z Agaty i nie ma tego defektu.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem meble z Agaty mają lepszą jakość. Piszę to po latach użytkowania kilku mebli z Ikei i po 4 latach użytkowania mebli z Agaty. Zresztą - tu się pewnie narażę Ryfce - nigdy nie byłam wielką fanką Ikei, bardziej czerpałam z niej inspiracje, niż stawałam się nabywcą jej produktów. Mam rogówkę właśnie z Agaty z funkcją spania (też dla ewentualnych gości, ale jeszcze nikt na niej nie spał) i nic się z nią złego nie dzieje.
UsuńDywan pierwsza klasa :) A wnętrzarska strona, która pisze o różnych "niepasujących" do siebie kolorach drewna, chyba powinna się trochę poduczyć ;) W przyrodzie nawet nie występuje coś takiego, jak dwa idealne odcienie drewna, haha :) .
OdpowiedzUsuńŻABA jest zajebista /żaden inny epitet mi tu nie pasuje/ cuudo, a ryba ma niezły obłęd w oczach :) / o tym detalu pisałaś?/ a na jogę idź
OdpowiedzUsuńŻabę sama chciałam opisać tym epitetem, ale się bałam, bo ostatnio dostałam za to zjebkę. Tfu, znaczy się reprymendę! ;)
UsuńDywan pasuje wprost idealnie do sofy i stolika. No po prostu cudownie! Ryba chyba mi się nie podoba... Ale może się do niej przekonam, więc możesz spać spokojnie, Ryfko ;-)
OdpowiedzUsuńTrochę mi brakuje otoczenia, w którym wisi żaba, bo chciałam zobaczyć, jak się komponuje z większą częścią mieszkania, ale zakładam, że pasuje, bo inaczej byś jej nie powiesiła ;-)
Żaba wisi na pustej ścianie między oknami i ciężko było zrobić jej sensowne zdjęcie w szerszym kadrze. Ale może jeszcze się załapie do jakiegoś posta :)
UsuńNo tak, to zmienia postać rzeczy ;-)
UsuńCudowności, piękności! Chociaż żaba nie do końca do mnie przemawia to wierzę, że u Ciebie wygląda idealnie. W ogóle to chyba chciałabym wejść do Ciebie mieszkania i pobuszować sobie trochę bo mam coś wrażenie, że to kopalnia inspiracji:)
OdpowiedzUsuńŻaba jest genialna! :)
OdpowiedzUsuńAch! Co za ryba!! Do ryb pałam generalnie miłością. Ryba do oglądania, narysowania, ulepienia, podziwiania i do zjedzenia. A wzór "w łuskę" to robi mi wodę z mózgu.
OdpowiedzUsuńŻaba też zacna - w ogóle takie plansze edukacyjne, szkolne mapy i stare książki o przyrodzie mają wyjątkowy urok.
:)
Zdecydowanie klimat a la stara pracownia / sala szkolna to jest coś, do czego mnie ciągnie :) Na fajną starą mapę cały czas poluję (planuję ją powiesić nad łóżkiem).
UsuńO tak, stara pracownia to jest to, tylko moja pewnie byłaby zagracona niemożliwą ilością malowniczych narzędzi. Oczywiście najlepiej takich które wciąż można używać :D
UsuńPamiętam, że o takiej mapie już jakiś czas temu pisałaś, ale domyślam się że niełatwo taką zdobyć.
No żaba przeurocza, po prostu dżez żaba ryba!
OdpowiedzUsuńJa lubię najbardziej wpisy mieszkaniowe. Nawet czuje się zainspirowana nimi! I ostatnio dźwięczy mi w głowie dziubkowe: "lubi nasze mieszkanie, bo zawsze może w nim wszystko znaleźć"
OdpowiedzUsuńNo to się idealnie składa, bo ja też najbardziej lubię wpisy mieszkaniowe ;)
UsuńMeblowanie i dekorowanie mieszkania (domu) nigdy nie jest procesem skonczonym. Wczoraj kupilismy rzecz "na zawsze" a dzisiej znajdujemy "jescze cos fajniejszego". Nawet na przykladzie bloga Ryfki widac jak sie rzeczy zastepuja. Ani mi sie to mieszkanie podoba ani nie podoba.Caly wdziek tego lokum to milosc (mozna tak napisac?) z jaka sie tu rzeczy do siebie dobiera. Kiedy Ryfka pisze gdzie co kupila i po jakich perytetiach i jaka to teraz jest frajda to z tych zdjec idzie cudny kimat. Nie zeby Ryfka byla wyjatkiem a u kazdego co troche trzywa w porzadku swoje katy dziala to podobnie. przyznaje sie bez bicia ze sama od 12lat mebluje i urzadzam nasz dom, wiele inspiracji mam z internetu i konca tej syzyfowej prac nie widac.
OdpowiedzUsuńRyfka, inspiruj dalej do porzadkow i inspiruj waszymi czterema katami!
Ania
P.S. nie bylo jescze wpisu o tym co Wam wisi w oknach, bo nie wierze ze pajeczyny (zwane tez firankami).
O rany, dzięki za ten komentarz! :)
UsuńMam dokładnie takie same przemyślenia co do urządzania. Nawet kiedyś o tym pisałam (w tym poście):
"Kiedy zabierałam się za urządzanie mieszkania, wyobrażałam sobie, że kiedy ten cały proces dobiegnie końca, spojrzę na swoje "dzieło", pokiwam głową i z dumą powiem: "No, gotowe!" Aha. Niedoczekanie. Dlaczego? BO URZĄDZANIE MIESZKANIA NIGDY SIĘ NIE KOŃCZY!"
Co do okien, to wstyd się przyznać, ale nie wisi w nich nic. Musimy się w końcu zebrać, bo wszyscy sąsiedzi zaroletowani, a my od 2 lat żyjemy jak w Big Brotherze :/
Ja pajeczyn (firanek) nie znosze, ale lubie miec ciemno jak spie.
UsuńW sypialniach mam plisy (nie wiem jak to jest po polsku) ale to idzie tak jak zaluzje tylko jest w calosci i sie to podnosi lub opuszcza recznie. Sa rozne: takie co przepuszczaja swiatlo albo zaciemniajace, a od strony na zewnatrz jeszcze sa srebrne i odbijaja promienie slonca Mam ponad 10 lat, codziennie jada gora-dol, super latwe w czyszczeniu (zaluzje tragedia). Mocuje sie je w ramie okiennej, czyli wymiar szyby w oknie.Polecam.
W dziennym pokuju wisza zaslony, cremowe. Zaciagane wlasciweie tylko przy mocnym sloncu ale swiatlo przepuszczaja i ponuro sie nie robi. Moje koncza sie tuz nad podloga, bo mi tak mopem wygodniej, ale mozna takie za dlugie i je tak dramatycznie drapowac na podlodze. Moje sa z takiej jakiejs jak by matowej satyny i super sie ukladaja.
pozdrawiam
Ania