Jeszcze parę lat temu na każde wspomnienie o "bazie", "prostocie" czy zasadzie "mniej znaczy więcej" reagowałam ziewaniem. Swoją szafę traktowałam trochę jak klaser ze znaczkami (porównanie alternatywne dla młodszych czytelników: jak pokeballa). Najbardziej cieszyły mnie egzemplarze rzadkie, nietypowe i kolorowe - takie, które wzbudzały zazdrość innych zbieraczy. Problem jednak z tymi perełkami był taki, że choć uwielbiałam na nie patrzeć, to cholernie ciężko było je nosić na co dzień. Wiele razy zdarzyło mi się przed samym wyjściem z domu wymieniać szalone buty na bardziej zwyczajne, a kolorową czapkę zastępować szarą, bo po prostu coś mi nie grało. W efekcie moje piękne, niejednokrotnie z wielkim trudem zdobyte unikaty najczęściej leżały w szafie, by ostatecznie wylądować na Allegro.
Stopniowo zaczęłam doceniać "nudne" ciuchy w neutralnych kolorach, które może niekoniecznie robiły wrażenie, ale dobrze się w nich czułam, pasowały do siebie nawzajem i pozwalały na szybkie, niemal automatyczne tworzenie zestawów. Obecnie kilka dziwolągów nadal się u mnie znajdzie, jednak mój gust zdecydowanie się uspokoił (większość moich rzeczy jest teraz biało-szaro-czarno-granatowa). Hasztag #nudy oraz #starość? Cóż, pewnie nie załapałabym się do rankingu najciekawiej ubranych Polaków, ale za to kiedy patrzę teraz w lustro, to mogę powiedzieć, że moja szafa naprawdę gra.
Czemu więc tak się zdziwiłam, kiedy jakiś czas temu dostałam propozycję stworzenia zestawu z nowej kolekcji prostych, minimalistycznych ubrań? Przecież to temat jak najbardziej z mojej bajki. Ano temu, że chodziło o markę... Lidl. Nie żebym miała jakieś szczególne "jaranko na metki" i żeby interesowały mnie tylko diory i chanele, jednak nie mogę powiedzieć, żeby Lidl znajdował się na liście miejsc, w których dotychczas poszukiwałam dla siebie ciuchów. Co prawda zostałam zapewniona, że modele z kolekcji Esmara Premium są uniwersalne i wykonane z przyjemnych materiałów, ale stwierdziłam, że nie uwierzę, dopóki nie zobaczę (i nie pomacam).
Parę dni temu przyszła do mnie paczka z kilkoma ubraniami z kolekcji. Jaki werdykt? Modele są faktycznie proste, bez wzorów czy nadruków, utrzymane w stonowanych kolorach (biel, czerń, szarość, śliwka) i na moje oko podobne do tego, co można znaleźć w bazowych ofertach popularnych sieciówek. Materiały są wyjątkowo przyjemne w dotyku, miękkie i milutkie, do tego mają naprawdę niezłe składy (głównie wiskoza, bawełna, modal i lyocell z domieszkami). Choć kolekcja jest dość elegancka i "dorosła", a ja zdecydowanie wolę luźniejsze, bardziej zmiętolone klimaty, to jednak nawet mnie udało się znaleźć coś dla siebie (m.in. prezentowaną dzisiaj koszulkę z lejącego się materiału, miękkie dżinsowe rurki z wysokim stanem oraz szarą chustę). Całą kolekcję Esmara Premium można obejrzeć tutaj. Od dziś jest ona dostępna we wszystkich sklepach Lidl, więc przy okazji zakupów możecie zbadać sprawę na własne oczy (i ręce!).
Czemu więc tak się zdziwiłam, kiedy jakiś czas temu dostałam propozycję stworzenia zestawu z nowej kolekcji prostych, minimalistycznych ubrań? Przecież to temat jak najbardziej z mojej bajki. Ano temu, że chodziło o markę... Lidl. Nie żebym miała jakieś szczególne "jaranko na metki" i żeby interesowały mnie tylko diory i chanele, jednak nie mogę powiedzieć, żeby Lidl znajdował się na liście miejsc, w których dotychczas poszukiwałam dla siebie ciuchów. Co prawda zostałam zapewniona, że modele z kolekcji Esmara Premium są uniwersalne i wykonane z przyjemnych materiałów, ale stwierdziłam, że nie uwierzę, dopóki nie zobaczę (i nie pomacam).
Parę dni temu przyszła do mnie paczka z kilkoma ubraniami z kolekcji. Jaki werdykt? Modele są faktycznie proste, bez wzorów czy nadruków, utrzymane w stonowanych kolorach (biel, czerń, szarość, śliwka) i na moje oko podobne do tego, co można znaleźć w bazowych ofertach popularnych sieciówek. Materiały są wyjątkowo przyjemne w dotyku, miękkie i milutkie, do tego mają naprawdę niezłe składy (głównie wiskoza, bawełna, modal i lyocell z domieszkami). Choć kolekcja jest dość elegancka i "dorosła", a ja zdecydowanie wolę luźniejsze, bardziej zmiętolone klimaty, to jednak nawet mnie udało się znaleźć coś dla siebie (m.in. prezentowaną dzisiaj koszulkę z lejącego się materiału, miękkie dżinsowe rurki z wysokim stanem oraz szarą chustę). Całą kolekcję Esmara Premium można obejrzeć tutaj. Od dziś jest ona dostępna we wszystkich sklepach Lidl, więc przy okazji zakupów możecie zbadać sprawę na własne oczy (i ręce!).
kapelusz - Bytom
plecak - ECCO
buty - (Vagabond (model Amina)
Prawie cała moja odzież biegowa pochodzi z Lidla ;) z normalnych ubrań mam tylko lidlowy sweterek 100% lnu, bardzo spoko! Ogólnie lubię ten sklep, ale kilka razy zdarzyło mi się naciąć, liczyli mi arbuza w cenie ananasa (3 razy drożej) i gdyby nie czujność, to bym przepłaciła. Nie wiem, czy trafiam na sierotowatych kasjerów, czy robili to celowo, niemniej jednak niesmak jest :c
OdpowiedzUsuńNa podstawie moich doświadczeń mogę powiedzieć, że Lidl ma bardzo pozytywny stosunek do klienta. Ciągle tam coś kupuję i zwracam (bo brak przymierzalni) i nigdy nie miałam z tym problemu, raz nawet coś reklamowałam bez paragonu i bez problemu to poszło. W "moim" sklepie praktycznie nie zdarzają się pomyłki z kodami kreskowymi, za to czasem produkty są poprzestawiane i nie wiadomo, ile co kosztuje, ale tutaj z pomocą przychodzi czytnik cen.
UsuńWygląd na plus, chociaż chyba wolę Cię w tych bardziej szalonych zestawach :-) Jedyny problem z ciuchami z Lidla to ten, że nie da się przymierzyć na miejscu (chyba że ktoś się chce obnażać między lodówką z mięsem a regałem z keczupem). Dlatego na razie kupuję u nich buty ;-) Klapki a la Birkenstock i japonki z Crocsa służą mi już drugi rok :-)
OdpowiedzUsuńUbrania można zwrócić w ciągu 7 dni, gdyby nie pasowały, ale jednak przymierzalnie sporo by ułatwiły, zwłaszcza tym, którzy do Lidla mają kawałek.
UsuńRyfko,
OdpowiedzUsuńuwielbiam Cię w takich minimalistycznych zestawach! :)
Podlinkuj proszę plecak, bo bardzo mi się widzi, a od dłuższego czasu szukam porządnego czarnego... :)
Dodałam link pod zdjęciami. Plecak jest z kolekcji sprzed roku, ale widzę, że jest nadal dostępny, i to w kilku kolorach :)
UsuńPrzepiękne buty! Myślisz, że nadawałyby się na wąską stopę (Vagabond ma zazwyczaj szerokie obuwie)?
OdpowiedzUsuńTrudno mi powiedzieć, bo ja właśnie mam szerokie stopy :) Możliwe, że na wąskiej stopie mogą trochę latać. Najlepiej przymierzyć (a jeśli w Twoim mieście nie ma Vagabonda, to zamówić online i w razie czego oddać - Zalando ma darmowe zwroty).
UsuńHejka, ja mam bardzo wąską stopę i nic nie lata, a moje półbuty to lejla, bardzo podobne do tych ryfkowych :)
UsuńOstatnio przy okazji tematu fatalnych butów loft37 dla Biedronki rozgorzała dyskusja na temat wpływu ultra tanich, produkowanych nie wiadomo jak i nie wiadomo gdzie ubrań na... nasze zdrowie. Czasem kupuję w Lidlu, więc zaczęło mnie to zastanawiać...
OdpowiedzUsuńAkurat jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to dostałam informację, że ubrania z tej kolekcji "posiadają certyfikat "Tekstylia Godne Zaufania", zostały przebadane przez akredytowane laboratorium badawcze - Instytut Hohenstein (brane pod uwagę są w tym badaniu m.in. taki czynniki jak zawartość szkodliwych substancji, dopasowanie czy jakość materiału)". Tak więc nie ma się czego obawiać :)
UsuńTak, przypuszczam, że kolekcja jest dopieszczona. To była taka ogólna myśl o ciuchach z dyskontów.
UsuńTo nie buty były fatalne, tylko klienci oczekujący oryginalnych Melisek za trzy dychy.
UsuńTeż mam kilka rzeczy z Lidla i sobie chwalę :) Ostatnio maja naprawdę fajne ciuchy :D
Kupiłam pod koniec czerwca sukienkę koszulową na lato w 100% z wiskozy właśnie w Lidlu i jestem zachwycona, prawie całe lato w niej przebiegałam, a nadal wygląda jak nowa, także Lidl z tej linii ma u mnie duży plus. :)
OdpowiedzUsuńKurde, najpierw Kasia z simplicite, teraz Ty :D dobra, dobra, jadę do Lidla dzisiaj i tak muszę ryż kupić :D Ryfko, jaki rozmiar bluzki wzięłaś dla siebie?
OdpowiedzUsuńMam rozmiar S :)
Usuńdzięki :)
UsuńZważywszy na to, że Maff też jest w kampanii to coś czuję, że nawet najbardziej wprawione łowczynie z Lidla poczują na karku oddech rywalizacji ;)
UsuńAnonim: Ponoć niektóre kolekcje/produkty znikają w szybszym tempie niż Znany Projektant dla H&M ;) Mnie tylko raz zdarzyło się jechać do Lidla z samego rana, na godzinę otwarcia - po maszynę do szycia. Ale było bardzo spokojnie i w sumie mogłam pospać dłużej.
UsuńHej :) Byłam wczoraj ok 16.00 i spokojnie wybrałam spodnie, sukienkę i sweter w rozmiarze 36. Póki co moja opinia jest pozytywna :)
UsuńNic dodać, nic ująć :)
OdpowiedzUsuńZasmucona! Jestem fanką twojego pisania i mimo, że mój gust jest o 180 stopni inny od twojego, czytam bloga od deski do deski. A raczej czytałam do tekstu o uproszczeniach według Ryfki. Do tekstu, który powinien być opatrzony opisem "uwaga lokowanie produktu". Po raz pierwszy poczułam, że twój tekst sprzedaję produkt :( Dawna Ryfko wróć! Marta Z.
OdpowiedzUsuńMarto, przecież w tekście o upraszczaniu nie było ani słowa o żadnym produkcie. Dopiero jako dodatek, na samym końcu, był konkurs z kosmetykami marki tołpa, która była partnerem tego posta (o czym wyraźnie napisałam), i tam pojawiło się zdjęcie nagród. To nie był pierwszy konkurs na moim blogu ani pierwsza współpraca, więc nie bardzo rozumiem, skąd Twój smutek.
UsuńNotatki do wpisu o minimalizmie (a w zasadzie serii wpisów, bo będą kolejne - spokojnie, już bez żadnej marki) miałam w notesie od jakiegoś roku. Akurat temat idealnie pasował do kampanii, do której zaprosiła mnie tołpa. Zgodziłam się m.in. dlatego, że napisali, że nie zależy im na typowej reklamie, wychwalaniu produktów itd., tylko fajnej treści związanej z tematem szeroko pojętego slow life. Naprawdę trudno mi sobie wyobrazić mniej inwazyjną i lepiej dopasowaną do mojego bloga kampanię.
Ja od jakiegoś już czasu mocno czuję "lokowanie produktu",nie pamiętam posta, gdzie lokowania nie było (ten o Portugalii?;).Ale i tak lubię czytać Twoje wpisy. Podoba mi się też to,że promujesz tylko to,co w 100% pasuje do Ciebie. Czuć tę autentyczność. Kiedyś blog wyglądał po prostu inaczej,ciuchy ze szmsteksow itp.Ale wszystko się zmienia:)
UsuńOlena, serio nie pamiętasz posta bez lokowania produktu? No to podpowiadam: na przykład ten, który był przed tym :)
UsuńPrzepraszam w takim razie:) To takie ogólne wrażenie,z tym lokowaniem-nawet jeśli wpis nie jest sponsorowany, to jakoś (mi przynajmniej) ginie w gąszczu tych,które są. Wrażenie potęgują też zapewne wpisy na fb;) Motywy współpracy wyjasnilas poniżej,ja je rozumiem i popieram.bloga nadal bardzo lubię i czytam:) nawet jeśli zmienił nieco charakter,nie wpłynęło to na twój styl pisania,a to jest największy skarb i magnes,który mnie tu przyciąga.pozdrowienia :)
UsuńAle na FB (i IG zresztą też) bardzo rzadko zdarzają mi się posty, które coś reklamują albo prezentują dary losu. Zawsze je wtedy zresztą oznaczam odpowiednim hasztagiem (#współpraca #darylosu). Może po prostu zakładasz, że coś jest reklamą, nawet jeśli nią nie jest? Ja bardzo często piszę o różnych produktach i linkuję do różnych stron i sklepów z własnej woli i całkowicie za darmo, bo po prostu coś wydaje mi się fajne/ciekawe.
UsuńKurde, od jakichś 2 lat mam przygotowane w notesie notatki na temat mojego podejście do zarabiania na blogu i nie mogę się zebrać do napisania posta. Ale chyba muszę się w końcu zmobilizować. Przydałby się taki wyjaśniający wszystkie wątpliwości wpis, do którego mogłabym wszystkich wątpiących/podejrzliwych/ciekawskich odsyłać.
Może faktycznie te linki mnie czasem zmylają?:/ A to nie jest trochę tak,że linkuje się z nastawieniem "a nuż się odezwą?" Wiem,że firmy mają wgląd w takie podświetlenia,linkowanie. Nie wiem czy taki wpis jest potrzebny,to trochę jak tłumaczenie się "winnego",nie? A może nie;) Nie wiem.w każdym razie dwuletnie notatki ❤
UsuńJa nigdy z takim nastawieniem nie linkuję. Po prostu lubię się dzielić fajnymi rzeczami i niekoniecznie muszę coś z tego mieć. Rzeczywiście czasem marki w podziękowaniu chcą mi coś wysłać. Nieraz nie potrafię się oprzeć (jestem tylko człowiekiem ;) i przyjmuję takie upominki, ale często odmawiam, bo na przykład posiadam już podobną rzecz albo uważam produkty za fajne/ciekawe, ale nie do końca w moim stylu. Ostatnio po moim poście na FB dostałam przesyłki od dwóch marek bieliźnianych i obie musiałam odesłać, bo jednak nie do końca mi pasowały. Wiem, że w dzisiejszych czasach trudno w to uwierzyć, ale ja naprawdę staram się być uczciwa. Wolę nie wkurzać Karmy ;)
UsuńA posta napiszę, nie po to, żeby się tłumaczyć, tylko żeby wyjaśnić moje podejście (bo każdy bloger podchodzi do tego trochę inaczej) i nie musieć co kilka miesięcy prowadzić w komentarzach tej samej dyskusji ;)
Ale jesteś;) że niby nudna dyskusja i uczucie wiecznego deja vu ?;) Jest też tak,że każdy ma swój rozum i pogląd na sprawę. Jestes twórcą, a my odbiorcami,którzy po prostu po swojemu interpretują twoją twórczość. Ja i moja jedna znajoma odbieramy ja mniej więcej tak,jak pisałam wyżej. I to bynajmniej nie złośliwie, jesteśmy stałymi czytelniczkami.Może to być dla Ciebie jakiś tam sygnał, żeby właśnie napisać post, albo coś zmienić. Możesz z tym nie robić nic;)
UsuńNie że nudna, tylko po prostu spośród starych czytelników nie każdy śledzi temat, a nowych osób przybywa, więc co jakiś czas pojawiają się te same pytania i wątpliwości.
UsuńTak czy siak, dzięki za podzielenie się uwagami. Może to właśnie był ten kopniak, którego potrzebowałam do uporządkowania tematu :)
Super sa te buty :) Nie obcieraja Cie bez skarpetek ? :) No chyba ze noszenie przez Ciebie butow na gole stopy jest powszechne i masz odporne stopy na otarcia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Na gołe stopy nie dałoby rady. Noszę skarpetki stopki.
UsuńCiekawie się ta kolekcja prezentuje, chyba się wybiorę do Lidla - może uda mi się coś jeszcze upolować ;)
OdpowiedzUsuńnajgorzej , Lidl ubiera blogerki. cios
OdpowiedzUsuńMarki z wyższej półki - źle, bo kogo na to stać?
UsuńSieciówki - źle, bo wszyscy wyglądają tak samo.
Ciucholandy - źle, bo to niehigieniczne.
Supermarket - źle, bo... najgorzej.
Rany, jak ciężko być blogerem!
nie chodzi o samego lidla jako takiego ale o to ze nagle pare blogerek w tym samym czasie usiłuje przekonac czytelnika jakie to te lidlowskie ciuchy sa super.zbiorowe jakies objawienie nastąpiło?
UsuńMożna powiedzieć, że to zbiorowe objawienie :) Chyba żadna z nas nie pomyślała o tym, żeby szukać ubrań w Lidlu, dopóki nie dostała tej propozycji współpracy. A jednak okazało się, że te ciuchy są naprawdę spoko - na tyle spoko, że uznałam, że warto o nich napisać. Ale wcale nie twierdzę, że od teraz to mój ulubiony sklep i będę się ubierać tylko tam. Po prostu pokazuję kolejne, trochę dla mnie zaskakujące źródło fajnych jakościowo ciuchów. Wierzę w rozsądek moich czytelników - jeśli kogoś temat zaciekawi, to pójdzie, pomaca i wyrobi sobie własne zdanie.
UsuńNie wiem, jak jest w PL, ale w niemieckim Lidlu mam 30 dni na zwrot (z pocalowaniem w reke). Na dzien dzisiejszy polowa mojej szafy jest z Lidla, godnie wiszac obok Desiguala i paru niszowych, rodzimych firm. Trafiaja sie buble (np. ostatnia kolekcja z lnu po kilku praniach wyglada jak cerata), ale wiekszosc to perelki, bardzo dobre jakosciowo i za rozsadna cene. Szczegolnie lyocell i bambusy sa rewelacyjne. Kupuje tez w Lidlu odziez sportowa, dziecieca i posciel, i jeszcze sie, tfu tfu, nie nacielam. Spodnie do biegania z Lidla sa tylko troche gorsze jakosciowo od Pumowych, a kosztowaly 13x mniej, normalnie deal zycia. Niekoniecznie odpowiadaja mi ich jeansy (mam/mialam 4 szt, jednak jakoscia odstaja od Levisow - szybko robia sie workowate).
UsuńRównież nie jestem przekonana ze względu na brak przymierzalni, aczkolwiek wiem, że faktycznie obsługa nie robi problemu ze zwrotami, na które mamy tylko 7 dni.
OdpowiedzUsuńkwestia tiszertu czy zwykłej, wiskozowej sukienki typu worek da się wybrać "na oko", co do spodni i butów sprawa ma się zupełnie inaczej.
Trudny temat LidloWych ciuchow,ale wszło Ci to b.fajnie. Kupiłam kiedyś spodnie, gryzły po nogach :) ale teraz będę się przyglądać.
OdpowiedzUsuńWow, moglabys spokojnie podpisac: spodnie- Wrangler, t-shirt- Mango, chusta- Zara, bo na zdjeciach rzeczywiscie wszystko wyglada hmm 'nielidlowo' :)
OdpowiedzUsuńI bardzo twarzowa stylowka w ogole.
Ryfka powoli sprzedawała się od lat, wystarczy spojrzeć na posty, większość postów dot. Produktów które dostała. Ale Lidl to już przesada... Ryfko czy bez bogatego sponsora albo gratisu w postaci stołu nie jest w stanie wskrzesić z siebie contentu?
OdpowiedzUsuńAleż oczywiście, że jestem w stanie wykrzesać z siebie "kontent" bez gratisów. I robię to regularnie :) Ale tak to już jest, że jak się ma (umiarkowanie) popularnego bloga, to marki zgłaszają się do Ciebie, oferując swoje produkty i udział w różnych akcjach komercyjnych. Jeśli coś wpisuje się w mój gust, to musiałabym być albo nienormalna, albo bardzo bogata, żeby takie propozycje odrzucać. Lidl to duży gracz, ale zauważ, że często promuję u siebie małe sklepiki/manufaktury, o których pewnie nigdy bym się nie dowiedziała, gdyby nie zgłosiły się do mnie z propozycją współpracy. Oni mają reklamę, ja mam super rzecz (i pretekst do częstszego pisania), a czytelnicy odkrywają fajne marki/sklepy. Każdy wygrywa. No, prawie każdy, bo jakiś malkontent od czasu do czasu się trafi ;)
UsuńJestem bardzo wybredna, jeśli chodzi o marki, z którymi współpracuję, i zapewniam Cię, że nigdy nie promuję czegoś, co mi się nie podoba. Oczywiście możesz mi nie wierzyć, ale ja śpię spokojnie i to jest dla mnie najważniejsze :)
PS
A za stół akurat zapłaciłam. Tak, jak napisałam w poście, dostałam zniżkę, ale to nie był żaden gratis.
Ryfko, nie przejmuj sie. Jestes jedna z niewielu blogerek, ktore potrafia robic wspolprace bez bolu zebow czytelnika. Na zachodzie to normalne, nie wiem czemu u nas to taki szok, ze ktos chce na blogu zarabiac (o ile robi to z klasa i bez przegiec, oczywiscie)
UsuńDzięki, Asiu :) Zanim zdecyduję się na jakąś współpracę, zawsze zadaję sobie 2 pytania: czy to jest mój klimat i jak sama bym zareagowała na taki wpis/akcję/produkt jako czytelniczka. Jeśli mam jakieś wątpliwości, to rezygnuję, nawet jeśli w grę wchodzą #milionymonet. Wydaje mi się, że jak do tej pory nie mam się czego wstydzić.
Usuńdaj spokój, współprace na twoim blogu mogłyby być wzorem np. dla Fashionelki albo Charlize Mystery, dla mnie te dwie panie to antyteza wiarygodnego promowania, bo zareklamują wszystko, co sypnie groszem.
UsuńAlmondcake, za docenienie mojego podejścia do dobierania blogowych partnerów dziękuję, ale nie piszmy tu negatywnych rzeczy o innych blogerkach, OK? To zdecydowanie nie jest fajne. To mój blog, więc skupmy się na mnie i na tym, jaka jestem super ;)
Usuńtajest!
UsuńKupowanie ubrań w Lidlu średnio mi podchodzi, ale mają teraz tydzień grecki z pyszną oliwą i oliwkami. Warto!
OdpowiedzUsuńja wiem Ryfko, że nie na temat- ale jakoś wszelkie opcje pisania do Ciebie ze mną nie współpracują. A jako fanka dziwnych murali i ich pochodnych wiem, że zrozumiesz:
OdpowiedzUsuńhttp://kwejk.pl/przegladaj/2754835/10/napisy-na-murach-i-scianach-powiedza-ci-co-mysla-ludzie.html
Znowu kij w mrowisko- jak z sukienką na wesele! Ale widać, że wrażliwość w narodzie rośnie - albo raczej wymagania! Szkoda, że wobec innych.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post - szczególnie dla tych, co kupują w Lidlu - teraz już mogą to robić z podniesioną głową jeśli wcześniej się wstydzili 😉 Ja zawsze przeglądam co mają ciekawego i trochę rzeczy kupiłam, choć bez przekonania na początku. Teraz sama się dziwię ale naprawdę jestem zadowolona prawie z wszystkich.
A Ty w ich ubraniach wyglądasz super i absolutnie w swoim stylu, choć buty i kapelusz dużo tu zrobiły 😉 Pozdrawiam serdecznie!
Świetnie spodnie, też kupiłam. Po jednym dniu, wytarły mi się na tyłku. Świetny produkt PREMIUM!
OdpowiedzUsuńPo jednym dniu? Aż trudno uwierzyć. Oddałaś do reklamacji?
UsuńTak i niestety trafiłam na nieprzyjemna panią kierownik, która mnie ofukała, ale (z wielką łaską) zrobiła zwrot, choć właściwie na tym mi nie zależało, myślałam że mi tę usterkę jakoś wyjaśni... No ale się jednak zawiodłam, bo spodobały mi się te spodnie i u Ciebie i na sobie 😉 pozdrawiam i życzę żebyś dłużej się nimi cieszyła. P.S. Coraz trudniej jest zaufać jakiejkolwiek marce!
UsuńCzuję się upokorzona przez wiele komentujących tu osób. Jak ktoś nie umie kupować i odróżnić rzeczy dobrej od szmaty, to będzie chodził w szmatach, bez względu na to, gdzie je kupi i za ile. Stosunek jakości do ceny w Lidlu jest bardzo dobry. Porównywalną jakościowo rzecz kupię w Lidlu za cenę o połowę niższą niż w sieciówce. Wybór jest oczywisty. A szmat nie kupuję nigdzie.
OdpowiedzUsuńZarzucanie blogerce, że zarabia na życie, wykorzystując swój dorobek i talent, to nic innego, jak zwykła hipokryzja. Albo zazdrość. Pewnie jedno i drugie. Snobizm i niczym nieuzasadnione poczucie wyższości.
Ja się spodziewałam takich komentarzy. Ba, sama, kiedy pierwszy raz przeczytałam w mejlu o ubraniach z Lidla, pomyślałam: "O nie, to nie wróży nic dobrego". Dałam im jednak szansę i pozytywnie się zdziwiłam.
UsuńDla mnie od marki ważniejsze jest to, jak ciuch wygląda i jakiej jest jakości. Nigdy nie założyłabym paska z wielkim napisem MOSCHINO, bo uważam to za paskudztwo. Ale koszulkę z supermarketu, jeśli jest przewiewna i mięciutka? Czemu nie.
A niby dlaczego Ryfla ma pisac za darmo? Dziewucha po latach wyrobila sobie marke i trzyma poziom to niech dziala zarobkowo i zgodnie ze swoim stylem i sumieniem ( to co sie dzieje na innych blogach to czasami wstyd). Dodam jeszcze, ze to jeden z nielicznych blogow gdzie trwa dyskusja w komentarzach, a Ryfka odpowiada!a nie tylko "och!!! ach!!! tez to chce, gdzie kupilas, i jaka jestes piekna. Jaki blog tacy czytelnicy.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ania
Ryfko, bardzo fajnie wyglądasz w tych ciuchach z Lidla. Przy okazji, figura modelki! Nie wiem, jak te ubrania prezentują się z bliska, ale na fotkach b. ok. Po prawdzie dodatki (kapelusz, plecak, buty) robią tu większość roboty, ale baza mogłaby być skądkolwiek. Jak byś powiedziała, że dżinsy to Current Elliott, a koszulka Acne Studios, też bym uwierzyła:) Natomiast nie wiem czy sama wskoczyłabym w ciuchy z supermarketu i naprawdę nie dlatego, że noszę wyłącznie drogie i snobistyczne marki. Po prostu lubię, gdy zakupom towarzyszy miła, specjalna atmosfera, może dlatego, że rzadko je robię i jestem dość wybredna. Ostatnio w Berlinie spędziłam sporo czasu m.in w Aesopie i atmosfera takich miejsc jest naprawdę inspirująca. Piękne zapachy, super ubrane sprzedawczynie, zielona, mrożona herbata na dzień dobry i zero zdziwienia lub niezadowolenia, kiedy klient nic nie kupi. Taki klimat lubię. Żaden sklep spożywczy mi tego nie zapewni😂 Nie jestem jednak ortodoksyjna i nie jest powiedziane, że na pewno i nigdy nie kupię niczego w supermarkecie. Na marginesie i nieciuchowo - ostatnio Biedronka miała świetne zestawy do sushi( miseczki do sosów, sałatek, itp.) i dzięki mamie jestem ich szczęśliwą właścicielką.
OdpowiedzUsuńPs. Już kiedyś chciałam Cię zapytać dlaczego nie posiadasz worka "it bag"😜 od Zofii Chylak? Mam na myśli czarne worki pyton. Kojarzą mi się z Tobą; klimat boho, frędzle, czerń... Za mną chodzi od pewnego czasu taki mały worek, ale z drugiej strony myślę: wszystkie stylistki, faszionistki i może nawet trochę dziwnych babek, z którymi nie mam mentalnie wiele wspólnego, już tę torebkę posiada... I to mnie powstrzymuje. A Ty, co sądzisz o projektach Z. Chylak?
Pozdrawiam i niezmiennie uwielbiam czytać,
E.
Ja też lubię sklepy z ładną atmosferą, pięknym wystrojem itd. W żadnym razie nie przerzucam się teraz wyłącznie na zakupy w supermarketach. Ale raz na jakiś czas pewnie tam zajrzę.
UsuńCo do Zofii Chylak, to przyznam, że marka przewinęła mi się na blogach, ale od kilku lat nie śledzę już tak uważnie torebkowych nowości i moje zapotrzebowanie na torebki znacznie zmalało. Nie kupuję nowych, sprzedałam większość swojej kolekcji i w tym momencie mam 8 sztuk, z czego na co dzień noszę może 3 (a najczęściej dużego dżinsowego "shoppera"). Raczej będę dalej minimalizować swoją kolekcję niż ją powiększać.
Zachorowałam na Twoje buty! Boskie!
OdpowiedzUsuńPrzypadkiem trafiłam na ten wpis, mając na tyłku spodnie z tej kolekcji, tylko czarne :)
OdpowiedzUsuńA było to tak... do Lidla chadzam po wina i tabletki do zmywarki ale od jakiegoś czasu przy okazji zawsze zaglądam do korytka pod tytułem "ostatnie sztuki", bo można tam znaleźć portki dla błyskawicznie-rosnącego-synka za parę groszy. No i ostatnio trafiły mi się nie dziecięce ale właśnie Esmara Premium rozm. 40 za... 22,70 :)))) Poza lumpeksem nie ma szans na taki smaczek, biorąc pod uwagę stosunek jakości do ceny.
Poza tym z powodu pochopnie wypowiedzianego "oświadczenia", że nie kupię markowych dżinsów dopóki nie powrócę w chwale do dawnego rozmiaru, już trzeci rok honorowo testuję spodnie z oferty supermarketów i powiem szczerze, ze z reguły dają radę (choć nie ukrywam, że za rurkami L.. mi się ckni...;)