4 kwietnia 2016

W papierniczym wariatkowie

5 lat temu zadałam Wam na Facebooku pytanie: Na co komu w XXI wieku papierowy kalendarz? Okazało się, że w erze smartfonów, tabletów i innych elektronicznych wynalazków nadal jest wśród Was spora grupa wielbicieli "wąchania kartek, zaginania rogów i bazgrolenia serduszek", która ceni sobie to, że w kalendarzu - w przeciwieństwie do migających i brzęczących gadżetów - można na przykład "narysować portret głupiej baby obok numeru głupiej baby" (swoją drogą, mogłabym Was uściskać za te komentarze).

Ja też do papieroholików należę, odkąd pamiętam, ale świat dziwnych, hipsterskich papierniczych marek odkryłam dopiero dzięki Elmirze - właścicielce sklepu escribo.pl oraz nowo otwartego Papierowego Atelier w Chrzanowie. Jeśli zaglądacie na mojego Facebooka, to pewnie kojarzycie, że od 5 lat używam kalendarzy od Elmiry. Najpierw były to kalendarze włoskiej marki Ciak, a w tym roku przesiadłam się na słynny Traveler's Notebook, czyli japoński kalendarzo-notes, który wygląda jak notatnik młodego Indiany Jonesa (kto 100 lat temu oglądał ten serial, ten wie) i którego wnętrze można sobie dowolnie komponować. Traveler's ma skórzaną okładkę i jest dostępny w dwóch rozmiarach: standardowej i mniejszej, paszportowej. Do środka można wpinać wkłady kalendarzowe (do wyboru: tygodniowe, miesięczne, poziome, pionowe itd.), notesy, zamykane kieszonki na drobiazgi, arkusze samoprzylepnych karteczek lub naklejek oraz inne cuda. To w zasadzie notatnik na całe życie: w nowym roku wystarczy tylko wymienić zapisane wkłady. Jakiś czas temu nakręciłam (kalkulatorem) filmik, w którym pokazałam, jak mój Traveler's wygląda w środku - możecie go zobaczyć tutaj.

Niedawno odwiedziłam Elmirę w Chrzanowie w jej nowym królestwie i jak tylko zobaczyłam na żywo te wszystkie cudowności, stwierdziłam, że po prostu muszę Wam to pokazać. Papierowe Atelier to nie jest zwykły sklep papierniczy. Nie kupicie tu wyprawki dla pierwszoklasisty czy zapasu papieru do drukarki. To jest sklep dla papierowych koneserów. Dla pasjonatów. No dobra, dla psycholi. Elmira i jej mąż Robert sami o sobie mówią, że nie są do końca normalni. Widziałam ich w akcji, jak doradzają klientom, i zdecydowanie mogę to potwierdzić. Oni każdy produkt dostępny w sklepie wyłowili z setek innych, własnoręcznie go przetestowali i o każdym potrafią opowiadać tak, że nie chce się od nich wychodzić (znane są przypadki, że klienci siedzieli w Atelier po kilka godzin). Notatnik o najcieńszych kartkach na świecie (które mimo to nie pozwalają atramentowi przeciekać na drugą stronę), ołówek, na którego korpusie skondensowano klatki z filmu "Podróż na księżyc" z 1902 roku, nożyczki produkowane w japońskiej miejscowości słynącej dawniej z produkcji mieczy i sztyletów... Do tego niezliczone ilości niecodziennych notesów, kalendarzy, spinaczy, naklejek, piórników i innych gadżetów, których istnienia nawet byście nie podejrzewali. Małą próbkę tego szaleństwa możecie zobaczyć poniżej.

(aktualizacja 2019: sklep w Chrzanowie zamknięty, 
ale działa sklep w Katowicach, ul. Plebiscytowa 17)

Papierowe Atelier przemawia zarówno do mojego wewnętrznego papiero-, jak i mebloholika.
Te fotele! Chętnie bym je ukradła, gdyby nie to, że nie miałabym ich gdzie wstawić.
Na każdym kroku widać dbałość o najmniejsze detale.
Elmira i Robert, czyli właściciele żółtych (i różnych innych) papierów.
Dawna miejscówka Papierowego Atelier. W sierpniu 2016 sklep został przeniesiony na ul. Garncarską 20!
Oczywiście, że nie mogło zabraknąć starej maszyny do pisania.
Zwykłe spinacze są dla nudziarzy (ja mam rowerki).
Po prawej włoskie kalendarze Ciak - używałam ich przez 4 lata zanim nie przerzuciłam się na Traveler'sa.
Pojemnik na ołówki w kształcie... strugaczki.
Miłośnicy pisania piórem na pewno nie będą rozczarowani.
Papierowe Atelier organizuje od czasu do czasu warsztaty kaligrafii. Warto śledzić ich Facebooka.
Odlot!
Śliczne kopertki na sznureczek i kartka - samolot do składania.
Właściciele chyba trochę obrośli w piór(k)a.
A tutaj "klejnot w koronie", czyli japoński Traveler's Notebook.
Elmira i Robert jeżdżą po świecie w poszukiwaniu najfajniejszych papierniczych skarbów.
A na miejscu chętnie częstują kawą lub herbatą (nie tylko jeśli jest się blogerką).
Tutaj nawet nożyczki muszą być jakieś inne.
Coś dla psiarzy i kociarzy.
W środku tych czekolad, maszyn do pisania i kopertek można ukryć miniwiadomość.
Zwykłych zeszytów raczej nie macie tu co szukać. Same wyjątkowe i nietypowe.
Znaczki, pieczątki, naklejki - tak pakowane są wszystkie zamówienia internetowe.
A to mój Traveler's Notebook stuningowany po wizycie w Papierowym Atelier.

22 komentarze:

  1. Jeny faktycznie raj! Dobrze wiedzieć, że są na świecie ludzie, którzy podzielają moje zboczenie do papieru i wszystkiego, czym można pisać, kleić, wycinać, przypinać, zakreślać. I Bogu dzięki, że są ludzie którzy umożliwiają spełnianie się w tych zboczeniach, sprzedając takie fikuśne artykuły papiernicze :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elmira sama jest papierową wariatką, dlatego tak dobrze potrafi wyczuć potrzeby innych wariatów ;) Praca, która jednocześnie jest hobby z odrobiną dziwactwa - trudno o lepsze połączenie :)

      Usuń
  2. aaa swietnie tam, spinacze chce!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to możliwe, że taki fajny sklep z artykułami, bądź co bądź luksusowymi i dla pasjonatów, może się utrzymać? I to jeszcze nie w centrum dużego miasta, w dobrym punkcie, ale w małym miasteczku Chrzanów. Jest to dla mnie zagadka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że też byłam zaskoczona. No bo wypasiony notes w skórzanej okładce z jakiejś japońskiej manufaktury to jednak nie jest rzecz pierwszej potrzeby dla statystycznego Kowalskiego ;) A jednak się kręci!

      Myślę, że dobrą strategią było postawienie najpierw na sklep internetowy (na początku escribo.pl sprzedawało tylko włoskie Ciaki - dosłownie kilka modeli), stopniowy rozwój interesu, poszerzanie asortymentu o nowe, ciekawe marki, budowanie rozpoznawalności i docieranie do papiero-świrów na targach, warsztatach czy poprzez współpracę z fajnymi, dopasowanymi klimatem blogerami (nie żebym tu miała kogoś konkretnego na myśli ;), i dopiero po kilku latach otwarcie Papierowego Atelier. I to zadziałało. Teraz czekam na filię w Krakowie!

      Usuń
  4. Aaaaaaaaaaa!!!
    Kurde no, nie miałam w najbliższych planach budżetowych tego sklepu. Ale dobrze, że zniżkę dorzuciłaś, to chociaż sobie spinacze kupię:D

    Ten kalendarz jest fantastyczny, szkoda że taki drogi...

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam problem z takimi sklepami "w realu". Mianowicie jak wleze, to wylezc nie moge, trace poczucie czasu i jak w koncu docieram do domu, to rodzina ma juz prawie rozplanowana akcje poszukiwawcza...
    - Gdzie ty bylas?!!!
    - Olówek (kredke / farbke / blok) poszlam po pracy kupic.
    - I zajelo ci to 3 godziny?

    Takze ten. Te fotele tam w sklepiku to swietna sprawa, przynajmniej tak nogi po zakupach nie Bola :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No waaaay! Ja do takich sklepów nie mogę wchodzić, bo bym wyszła spłukana! A ten globus z korka był na sprzedaż, czy robił za dekorację? Jak już kiedyś wrócę do Polszy i będę miała gdzie mieszkać to chcę taki!
    CZA-DO-WE :)))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Chrzanów to dla mnie teraz teren zakazany, bo jak wejdę do tego sklepu to kupię wszystko, przysięgam :O

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety, ja po prostu do takich miejsc nie wchodzę. Nie i już. Jakoś jeszcze wytrzymuję nerwowo w sklepach z włóczkami i tkaninami do patchworku, ale papiernicze są ponad moje siły :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ...a ja zadam pytanie ani nie o ciuchy, ani nie o książki tylko: jakim aparatem robisz zdjęcia bo są coraz lepsze. pzdr.karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od 7 lat cały czas tym samym: Nikonem D3000 (tutaj z tzw. "kitowym" obiektywem). Oczywiście teraz polecałabym jakąś nowszą wersję ;)

      Usuń
  10. I tym sposobem Ryfka poduczyła mnie geografii, gdyż nie miałam pojęcia gdzie Chrzanów się znajduje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie miałam pojęcia, że bilet kolejowy z Krakowa do Chrzanowa to tylko 5 zł - szok :)

      Usuń
  11. Jakie piękne miejsce! I tyle pięknych rzeczy! Pewnie miałabym ochotę kupić zbyt wiele i siedzialabym tam w nieskończoność :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Szkoda, że nie jestem makulaturą. Dałabym się zmielić na te kalendarze albo zeszyty.

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz :)
* Uwaga: Na blogu działa SPAMOWSTRZYMYWACZ. Spam = linki do sklepów, Allegro, zaproszenia do odwiedzenia bloga itp. (jeśli podpiszecie się "Krysia" i podlinkujecie swój nick do sklepu z dachówkami / kosmetykami / karmą dla kota, to nadal jest to spam).