11 maja 2017

#SztywniaraCzyta: Mężczyźni z różowym trójkątem i Czyje jest nasze życie?

Trzeci post w miesiącu? Nie wiem, co tu się odsztywniarza, ale nie wnikam, tylko działam, zgodnie z zasadą Króla Juliana: "prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!" Albo raczej: prędko, póki są tematy i wena nie odpuszcza!

Po Micie urody miałam ochotę na jakąś bardziej rozrywkową i odmóżdżającą lekturę, ale... trochę nie wyszło. Nie żałuję jednak, bo wpadły w moje ręce dwie naprawdę świetne książki, może nie najlżejszego kalibru (zwłaszcza pierwsza), za to zdecydowanie warte polecenia.

Mężczyźni z różowym trójkątem, Czyje jest nasze życie?


MĘŻCZYŹNI Z RÓŻOWYM TRÓJKĄTEM
Heinz Heger
Ośrodek Karta

To relacja Austriaka Josefa Kohouta, który w 1939 roku został aresztowany za homoseksualizm (po tym, jak Gestapo przechwyciło kartkę świąteczną wysłaną przez niego do ukochanego) i następne 6 lat spędził w obozach koncentracyjnych. To pierwsza opublikowana historia osoby homoseksualnej prześladowanej w okresie nazistowskim. Książka powstała na podstawie rozmów między Josefem Kohoutem a jego przyjacielem Johannem Neumannem w latach 1967-68. Ponieważ homoseksualizm w Austrii i Niemczech był karany aż do przełomu lat 60. i 70., a później stanowił powód społecznego wykluczenia, aby chronić tożsamość obu panów (Neumann również był gejem), książka została wydana w 1972 roku pod pseudonimem Heinz Heger, a niektóre fakty (takie jak wiek bohatera czy szczegóły aresztowania) delikatnie zmienione.

Mężczyźni z różowym trójkątem to zapis wydarzeń od aresztowania, przez pobyt w kolejnych obozach, relacje z współwięźniami i esesmanami, awans na pierwszego w historii obozu kapo z różowym trójkątem aż po wyzwolenie w 1945 roku. Tak Josef/Heinz opisuje pozycję gejów w obozowej hierarchii:

Różowe trójkąty były większe od pozostałych o dwa do trzech centymetrów - chodziło o to, by można było rozpoznać nas z daleka jako pedałów.

Żydzi, homoseksualiści, Cyganie, czyli noszący żółte, różowe i brązowe symbole, byli więźniami najbardziej udręczonymi przez esesmanów i kapo. Określano ich jako ludzkie śmiecie, które nie miały w ogóle prawa do życia na niemieckiej ziemi i miały zostać zniszczone. Takie były często i z upodobaniem powtarzane słowa komendanta obozu i jego dowodzących esesmanów. Najgorszym odpadem z tych "śmieci" byliśmy my, mężczyźni z różowym trójkątem.

Upadek III Rzeszy wcale nie oznaczał dla różowych trójkątów końca prześladowań. Homoseksualizm w Niemczech i Austrii był przestępstwem jeszcze przez ćwierć wieku. Homoseksualni więźniowie nie tylko nie mogli więc liczyć na żadne odszkodowania ani rehabilitację, ale musieli ukrywać swoje preferencje, by z obozu nie trafić prosto do więzienia. Nawet później muzea, miejsca pamięci czy badania historyczne pomijały tę grupę, odmawiając jej przynależności do "dobrego towarzystwa ofiar". Ta książka po raz pierwszy pozwoliła różowym trójkątom opowiedzieć o swoich doświadczeniach i sprawiła, że inne ofiary zdobyły się na odwagę, by również zabrać głos. Bo, jak we wstępie wydawcy pisze Anna Richter, "nie chodzi tu o licytowanie się lub porównywanie wymiaru cierpienia, lecz o pozwolenie wszystkim ofiarom na wypowiedzenie doznanej krzywdy i pamięć o niej".

Cóż ja takiego zrobiłem, bym miał tak ciężko za to pokutować? Czy byłem zboczeńcem albo zagrożeniem dla narodu? Pokochałem przyjaciela, mężczyznę - i nie był to młodociany, tylko 24-tetni, dorosły człowiek! Nie widziałem w tym niczego strasznego czy niemoralnego.

Co to za świat i co to za ludzie, którzy decydują za dorosłego człowieka, kogo i jak wolno mu kochać? Czy to nie zahamowani seksualnie i obarczeni kompleksem niższości ustawodawcy zawsze najgłośniej krzyczą o "zdrowych odruchach narodu"?

Historia różowych trójkątów pokazuje, do czego prowadzi nienawiść i, co dość przerażające, wydaje się dziś wyjątkowo aktualna. To, że osoby niehetero w Polsce nadal nie mogą trzymać się na ulicy za ręce bez obawy, że ktoś je pobije albo przynajmniej zwyzywa, a na zeszłorocznym Marszu Równości w Krakowie grupka łysych panów wysyłała mnie i innych uczestników "do gazu", to nic w porównaniu z tym, że dosłownie kilka dni po tym, jak odłożyłam tę książkę na półkę, myśląc: "Uff, jak dobrze, że mamy 2017 rok", w mediach gruchnęła wiadomość o powstaniu w Czeczenii obozów koncentracyjnych dla gejów (!) oraz masowych aresztowaniach, torturach, a nawet morderstwach. Na początku nie chciałam w to wierzyć i miałam nadzieję, że to kolejny fejk nius w stylu Niebieskiego Wieloryba. Niestety, to się dzieje naprawdę. Jeśli chcielibyście pomóc, to na stronie Kampanii Przeciw Homofobii trwa zbiórka pieniędzy na ewakuację osób zagrożonych, a tutaj możecie podpisać petycję Amnesty International.




CZYJE JEST NASZE ŻYCIE?
Olga Drenda i Bartłomiej Dobroczyński
Miesięcznik Znak 

Zwykle kiedy jakieś wydawnictwo pisze mi, że właśnie wydało nowość, która "z pewnością mnie zainteresuje", to ma na myśli kolejny modowy poradnik, ewentualnie tzw. literaturę kobiecą, czyli coś, co interesuje mnie niezbyt, w porywach do wcale. Jak mantrę powtarzam w mejlach, że moje czytelnicze klimaty to bardziej reportaże, język, reklama, feminizm, dizajn i przestrzeń miejska, ale wygląda na to, że jeśli ma się słowo "szafa" w nazwie bloga, to jest się skazanym na propozycje spod znaku "jak być fit i/lub glamour". Tę serię szczęśliwie przerwał Miesięcznik Znak.

Czyje jest nasze życie? to rozmowa Olgi Drendy - etnolożki, antropolożki kultury i autorki książki Duchologia polska (którą właśnie czyta Dzióbek i bardzo chwali) z dr hab. Bartłomiejem Dobroczyńskim - psychologiem, historykiem psychoanalizy i kierownikiem Zakładu Psychologii Ogólnej na UJ. Autorzy sami siebie nazywają "mącicielami o dwóch głowach", bo zadają trudne pytania, zachęcają do zastanowienia się nad sobą, nad tym, jak działamy i co nami kieruje, do spojrzenia na znane kwestie z nowej perspektywy, słowem: wyciągają ludziom wtyczki bezpieczeństwa.

O czym rozmawiają? O wszystkim! Książka podzielona jest na kilka części: Ciało, My i inni, Rzeczywistość, Transcendencja, Wartości. Jest tu o kulcie wyglądu, o polskiej mentalności, internetowych ekspertach od wszystkiego, Platonie, Freudzie, eutanazji, figurze Chrystusa w Świebodzinie, a nawet o... Maffashion (tak, tak). Czasem mówi się, że coś (książka, film, sztuka) "ryje mózg". No to ja bym powiedziała, że ta książka nie tyle ryje, co spulchnia mózg. Czytając ją, na zmianę z satysfakcją pokrzykiwałam: "Ha! No przecież zawsze to powtarzam!"; ze wstydem biłam się w pierś, odnajdując w niektórych przykładach własne niechlubne postawy; mruczałam w takt kręcących mi się pod czaszką trybików; i sprawdzałam w Guglu trudne wyrazy.

W książce jest tyle ciekawych myśli i trafnych podsumowań, że po mojej lekturze strony są teraz pomarańczowe od  zakreślacza. Poniżej mała próbka na zachętę:

O tym, w co grają Polacy (to zdecydowanie mój ulubiony fragment):

Eric Berne jest autorem interesującej koncepcji przedstawionej w książce W co grają ludzie. Psychologia stosunków międzyludzkich. Używając języka jego teorii, powiedziałbym, że w Polsce ulubioną grą jest gra w "przyłapałem cię, ty sukinsynu" oraz postawa "ja jestem OK, a wy nie jesteście OK" albo "ja nie jestem OK, ale wy też nie jesteście OK".
I dalej:
Mało jest u nas sytuacji, w których ludzie coś podziwiają, afirmują, doceniają czyjeś osiągnięcia albo szanują czas i wysiłek innych. Sukces innej osoby działa na innych przygnębiająco, starają się więc go zamaskować, zaś samo osiągnięcie - zdemaskować, uznać za rzekome i pozorne. Bo każda dobrze napisana powieść koleżanki ujawnia to, że ja takiej nie napisałem. Mogę więc spróbować sam ją napisać albo ocenić tę powieść nisko i powiedzieć wszem i wobec, co należałoby zrobić, żeby napisać lepszą. Osiągam więc sukces.

O kulcie wyglądu:
To nie jest tak, że wstyd w odniesieniu do ciała przestał istnieć, raczej przesunął się na inną pozycję: powodem wstydu jest bardziej to, że nie ma się czym pochwalić.
Zaryzykuję i zabrzmię pewnie jak Ania z Zielonego Wzgórza, ale poprzestanie na tym, co mamy, to w pewnym sensie najbardziej anarchiczna, buntownicza postawa w dzisiejszych czasach.

O Polsce:
Polska jest krajem stanowczo nadmiernie zideologizowanym. Za dużo światopoglądów, przekonań, uczuć religijnych, za mało zdrowego rozsądku, empatii i intelektu. No i niemal zupełny brak dystansu i ironii.

O (jakże popularnej w internecie) postawie pt. "jak dla mnie to głupie, no ale ja się nie znam":
Kartezjusz kiedyś dość przewrotnie zauważył, że nic nie zostało równie sprawiedliwie rozdzielone pomiędzy ludźmi jak rozum, bowiem każdy z nas uważa, że ma go wystarczająco dużo. Zatem mając do wyboru przyznanie, że nie jest się w stanie pojąć jakiejś idei artystycznej czy naukowej, albo stwierdzenie, że w takim razie ta idea jest "głupia" - raczej wybiera się to drugie. To bezpieczniejsze z psychologicznego punktu widzenia: ochrania moje dobre mniemanie o sobie, a równocześnie potwierdza, że żyję w przyjaznym i zrozumiałym wszechświecie. W przeciwnym razie musiałbym przyznać, że rzeczywiście czegoś nie pojmuję i coś mnie przerasta, co w rezultacie wywołałoby we mnie niską samoocenę i poczucie alienacji.

22 komentarze:

  1. "Mężczyzn z różowym trójkątem" już zapisuję na lubimy czytać :D Chętnie przeczytam, jeżeli tylko będzie dostępna w bibliotece. natomiast "Czyje jest nasze życie" brzmi fajnie, ale odstrasza mnie okładką - ot, takie problemy estety. I chyba nie jest aż tak kusząca. Za bardzo przypomina rzeczy, które czytam na studia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam cytat z książki specjalnie na okazję Twojego komentarza:
      "Parafrazując porzekadło, aby nie oceniać książki po okładce, dzisiaj to okładka jest wszystkim" ;)

      A co studiowałaś? Bo na filologii mieliśmy bardzo okrojone (i nudne) kursy filozofii i psychologii. Może dlatego ta książka tak mnie wciągnęła.

      Usuń
    2. A mnie właśnie okładki całej tej miesięcznikowej serii bardzo przekonują - wreszcie jakieś nowe podejście do projektowania, a nie tylko typowe zagranie wydawców przy publikowaniu wywiadów/rozmów, czyli pokazanie twarzy i jak największe nazwiska na okładce...

      Usuń
  2. Dobroczyński nigdy nie zawodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki Ryfko za ten wpis, obie te książki wyglądają na coś, co każdy Polak powinien przeczytać😀 sama się chyba skuszę i kupię!

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja nie lubię wytykania i zawstydzania, a już zwłaszcza przez akademików - im właśnie należałoby wyciągnąć wtyczkę bezpieczeństwa! Nie lubię bicia się w pierś i posypywania głowy popiołem.
    Za to lubię życzliwe zastanawianie się nad światem i ludźmi, bez oceniania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzliwego zastanawiania się nad światem jest w tej książce akurat bardzo dużo, bo ta rozmowa to nie żadne wymądrzanie się akademików (na mentorskie tony jestem akurat uczulona). Ale trudno wszystkie ludzkie postawy nagradzać głaskaniem po główce (choćby zawiść, przekonanie o własnej wyższości czy zapędy totalitarno-fanatyczne).

      Usuń
  5. Nie słyszałam wcześniej o książce "Czyje jest nasze życie", ale Olgę Drendę uwielbiam - właśnie za "Duchologię" i cudowne podejście do życia. Czyli że muszę przeczytać tę książkę, bo jak widzę, trafi w moje klimaty bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłaś nie słyszeć, bo to jest świeżuteńka nowość. Wyszła dosłownie ze 2 dni temu :)

      Usuń
  6. Jak dużo życzliwego - to dobrze. Jak nie ma wymądrzania się - jeszcze lepiej (choć trudno w to uwierzyć) A życzliwość to nie głaskanie po główce! To próba zrozumienia i ocena nie uczuć (nawet trudnych jak zawiść) czy myśli czy zapędów (??) ale działań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorzy właśnie próbują zrozumieć, co motywuje pewne nasze działania, skąd się one biorą, czym są uwarunkowane (stąd m.in. tytułowe pytanie "czyje jest nasze życie?", bo tyle czynników ma na nas wpływ, że można się zastanawiać, na ile jesteśmy w stanie świadomie kierować swoim życiem). Dla mnie to było niesamowicie ciekawe.

      Usuń
  7. Powinnam zacząć od - dzięki! bo zaglądam tu raz na jakiś czas i zwykle znajduje w tekstach czy komentarzach coś o czym warto pomyśleć:)
    W moim odczuciu Twój krótki komentarz wyżej jest w trochę innym duchu niż recenzja i rzeczywiście zachęca do sięgnięcia po książkę. Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tak teraz patrzę, to może faktycznie w recenzji zamieściłam fragmenty bardziej krytyczne niż życzliwe, bo akurat one do mnie najmocniej przemówiły (swoją drogą, to też coś o mnie mówi ;)

      Usuń
  8. Bartek Dobroczyński <3 nie przegapiłam żadnego jego wykładu, kiedy studiowałam na UJ, a potem sięgałam po książki. Bardzo interesujący człowiek.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bartek Dobroczyński to recenzent mojej pracy magisterskiej, wspaniały człowiek! Uwielbiam jego myśli, poglądy i całą mądrość życiową :) Na szczęście do dzisiaj mamy ze sobą kontakt.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wpisuję CZYJE JEST NASZE ŻYCIE? na listę na lubimyczytać. Muszę sprawdzić, czy jest w mobi :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jest też powieść Eriki Fischer Aimee i Jaguar o miłości Niemki i Żydówki w nazistowskich Niemczech. Powieść ale napisana przez Fischer po rozmowach z Niemką która przeżyła, druga z bohaterek Żydówka zmarła w obozie koncentracyjnym. Był też film. A Duchologia Drendy rzeczywiście całkiem niezła. Pozdrawiam Anka z Tychów i Krakowa (kiedyś tam)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kasa wpłacona, petycja podpisana, linki puszczone dalej. Książka, ta druga, kupiona. Dzieki za informacje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, dzięki wielkie! O takich czytelników walczyłam! :)

      Usuń
  13. Cześć, też czytałam "Mężczyzn z..." Mitu urody nie czytałam, więc się nie wypowiem. Chociaż mnie korci. Jeśli chcesz się rozluźnić (lektura na wakacje) to polecam Kukuczkę, albo Drogę 66.

    OdpowiedzUsuń
  14. "Mężczyźni z różowym trójkątem" to wstrząsająca lektura, która jest bardzo wartościowym uzupełnieniem literatury obozowej. W większości pozycji, z którymi się dotychczas spotykałem, seksualności nie poświęcano zbyt wiele miejsca, a tutaj jest tego sporo i to z perspektywy człowieka, który właśnie z racji seksualności jest przez nazistów prześladowany.

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz :)
* Uwaga: Na blogu działa SPAMOWSTRZYMYWACZ. Spam = linki do sklepów, Allegro, zaproszenia do odwiedzenia bloga itp. (jeśli podpiszecie się "Krysia" i podlinkujecie swój nick do sklepu z dachówkami / kosmetykami / karmą dla kota, to nadal jest to spam).