Za każdym razem, kiedy przyjeżdżam w odwiedziny do Rodziców, dostarczam Mamie nowych powodów do wesołości (i pewnie satysfakcji), ponieważ meble, naczynia i inne domowe sprzęty, które 10 czy 20 lat temu uważałam za paskudne skamienieliny, teraz wywołują mój zachwyt w komplecie z żebro-spojrzeniem Kota ze Sherka i przymilnym: "A mogę to sobie wziąć?"
Kiedyś zupełnie nie rozumiałam, czym Mama się tak ekscytuje, opowiadając o tym, jak w PRL-u cudem upolowała komplet kuchennych krzeseł z giętego drewna z plecionym siedziskiem (krzesła jak krzesła, w dodatku trochę babciowe). Albo czemu tak podnieca się "ergonomicznością" (czym?) dwóch starych foteli z dużego pokoju (przecież na bank w pierwszym lepszym meblowcu znajdą się równie wygodne, za to 100 razy ładniejsze!). A już chyba najbardziej wkurzały mnie te talerze w ludowe kwiaty wiszące na ścianach w kuchni (co za obciach! co my, w skansenie mieszkamy?).
Kto by pomyślał, że przyjdzie czas, kiedy docenię te wszystkie przedmioty, będę nimi urządzać własne mieszkanie i jeszcze czytać o nich książki.
ZACZNIJ KOCHAĆ DIZAJN. JAK KOLEKCJONOWAĆ POLSKĄ SZTUKĘ UŻYTKOWĄ
Beata Bochińska
Marginesy
O książce Zacznij kochać dizajn Beaty Bochińskiej dowiedziałam się dzięki sklepowi z meblami i wyposażeniem retro Patyna.pl, który jest partnerem jej wydania (nie, nie zapłacili mi za reklamę, co więcej, to ja im zapłaciłam za tę książkę i jeszcze kilka innych drobiazgów). Autorka jest kolekcjonerką dizajnu, historyczką sztuki, byłą szefową
Instytutu Wzornictwa Przemysłowego, kuratorką wystaw, jurorką konkursów, no, po prostu Design Superwoman. Jednak mimo swojej rozległej wiedzy opowiada o dizajnie nie tonem poważnej pani profesor, ale w sposób zabawny, przystępny i pełen pasji (bardzo polecam Wam ten krótki wywiad). W książce (która, swoją drogą, jest świetnie zaprojektowana) oprócz ciekawostek z historii wzornictwa i przepięknych fotografii znajdziecie na przykład instagramowe zdjęcie kruchej przesyłki zabezpieczonej... wytłaczankami po jajkach oraz wiele anegdot z życia autorki. Tak pisze o tym, jak złapała dizajnerskiego bakcyla:
Wiele osób, słysząc hasło "dizajn", ma przed oczami szalone i często całkiem oderwane od rzeczywistości projekty - wiecie, złoty sedes, łóżko z mchu i te sprawy. Autorka stara się odczarować ten obraz, skupiając się przede wszystkim na prostym, funkcjonalnym dizajnie dla zwykłych ludzi. Owszem, dziwolągi przyciągają uwagę, ale to "produkty najmniej rzucające się w oczy najtrudniej zaprojektować".
Wyglądało to niewinnie. Nie obraz, rzeźba czy rysunek, ale rama. W zasadzie ramka. Dostałam ją w prezencie od mojej starszej siostry Grażyny. I się zaczęło - a właściwie skończyło gruntownym remontem pokoju. Ten remont, nowa aranżacja mojego najbliższego otoczenia, była prezentem urodzinowym od rodziców. Dopasowałam wystrój wnętrza do... ramy. Wtedy zobaczyłam po raz pierwszy piękno przedmiotu użytkowego i na własnej skórze poznałam siłę jego oddziaływania. W miejskiej bibliotece przejrzałam wszystkie dostępne albumy i opracowania. O ramach. Popłynęłam. Wsiąkłam. Miałam siedemnaście lat.
Wiele osób, słysząc hasło "dizajn", ma przed oczami szalone i często całkiem oderwane od rzeczywistości projekty - wiecie, złoty sedes, łóżko z mchu i te sprawy. Autorka stara się odczarować ten obraz, skupiając się przede wszystkim na prostym, funkcjonalnym dizajnie dla zwykłych ludzi. Owszem, dziwolągi przyciągają uwagę, ale to "produkty najmniej rzucające się w oczy najtrudniej zaprojektować".
Masowa produkcja to bardzo ciekawy temat. Może dlatego, że dobrze zaprojektowany przedmiot produkowany seryjnie jest tak samo rzadki jak dzieło sztuki wśród milionów obrazów czy rzeźb. Kto wie, może nawet rzadszy.
Chyba największym zaskoczeniem i jednocześnie fascynującą lekcją było dla mnie to, że Polska ma tak długą i tak bogatą dizajnerską tradycję. Wiedziałam, że mieliśmy kilku zdolnych projektantów, ale nie miałam pojęcia, że ten nasz biedny, szary kraik na przekór niesprzyjającym warunkom polityczno-ekonomicznym był prawdziwym wzorniczym zagłębiem!
W 1950 roku jako jeden z pierwszych w Europie powstaje w Warszawie Instytut Wzornictwa Przemysłowego. I działa bardzo prężnie. Przy setkach fabryk rodzą się komórki wzorcujące. Polska staje się jedną wielką modelarnią.
Ten ogólnonarodowy projekt jest zakrojony na znacznie szerszą skalę: największym jego osiągnięciem [...] było powołanie ośrodka, który badał potrzeby użytkowników i opracowywał wytyczne dla projektantów. Wyobrażacie sobie? Początek lat pięćdziesiątych! To właśnie te wytyczne (dziś powiedzielibyśmy: briefy) pozwalały projektantom wyprzedzać eksperymentami to, co działo się za żelazną kurtyną, a nie zawsze było oczywiste dla producentów.
Jeśli chodzi o wielkość produkcji powstającej na podstawie ich projektów, polscy projektanci biją na głowę kolegów z innych krajów. To setki tysięcy krzeseł, zestawów porcelany i szkieł użytkowych. Dziesiątki tysięcy metrów tkanin i kompletów mebli, które epod obcymi markami z powodzeniem są eksportowane do całej Europy.
Jeśli jesteście ciekawi, jak wygląda proces projektowania i produkcji przedmiotów użytkowych, dlaczego w latach 50. amerykańskie społeczeństwo odrzuciło "pradziadka iPhone'a", czyli szwedzki telefon Ericofon składający się z samej słuchawki, skąd obecna moda na mid-century modern, dlaczego meble w kawiarniach coraz bardziej przypominają te domowe i w którą stronę będą ewoluować trendy w dizajnie, to zdecydowanie książka dla Was. Na Patynie można jeszcze zamówić egzemplarze z dedykacją i autografem.
***
A skoro już jesteśmy przy wintydż dizajnie, to pomyślałam, że podzielę się z Wami listą moich ulubionych sklepów internetowych i grup, które wertuję w poszukiwaniu rzeczy do mieszkania. Ciągle mi mało, więc jeśli znacie inne godne polecenia adresy, dajcie znać w komentarzach.
- Patyna.pl
- Yestersen.pl
- Szpeje.com
- NaŁubinowej.pl
- Nihil Novi
- Ładne Vintage
- Re-format
- Nie lubię politury
- IdeaVintage.pl
- Decobazaar.com / Vintage / Dom
- Grupa na FB: Klejnoty PRL-u
- Grupa na FB: Vintage PRL Design
- Grupa na FB: Uwaga, śmieciarka jedzie (tutaj lista śmieciarek regionalnych)
- plus oczywiście OLX.pl i Allegro.pl (sporo szukania, ale czasem warto się pomęczyć)
Książkę mam w planach i super, że zbiera pozytywne recenzje :) Co do sklepów, przyszła mi na myśl gdańska perełka Osiek 10 - mnóstwo fantastycznego designu.
OdpowiedzUsuń(Po krótkim zerknięciu na Myszkowiec widzę, że zostanę fanką tej strony, dzięki!)
Też się skusiłam na książkę, ale mam mieszane uczucia po jej przeczytaniu- wiele tu fajnych wskazówek, ale ogólne przesłanie do mnie nie przemawia. Wywnioskowałam, że wg autorki ten dizajn to taka trochę chłodna kalkulacja, ja wolę jednak więcej zabawy przy poszukiwaniach ;-) A sklepy polecasz fajne, lubię Myszkowca, choć dla mnie OLX jest one and only :-D
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że mnie po kilku stronach dopadły wątpliwości, czy to na pewno książka dla mnie, czyli człowieka, który po prostu lubi ładne i praktyczne przedmioty, niekoniecznie wartościowe ikony dizajnu, i nie ma zamiaru uprawiać poważnego kolekcjonerstwa. Owszem, opowieści o tym, jak to ktoś sprzedał kolekcję lamp naftowych i kupił za to apartament w Warszawie, rozpalają wyobraźnię, ale jednak wynajmowanie mieszkania po to, żeby trzymać w nim upolowane meble czy ceramikę, to dla mnie czysta abstrakcja.
UsuńPotem jednak doszłam do wniosku, że w sumie fajnie dowiedzieć się, jak działa ta branża, wiesz, na tej samej zasadzie, co ciekawie jest poczytać o życiu astronautów ;) No i reszta książki jest już moim zdaniem dla każdego.
Chyba nie do końca zgodzę się, że dla autorki kolekcjonerstwo to czysta kalkulacja. To jej zawód, więc na pewno patrzy na przedmioty inaczej niż ja czy Ty, ale mimo wszystko widzę tam naprawdę przede wszystkim ogromną pasję (vide wywiad i reportaż TV, które podlinkowałam).
OLX i małe miejscowości, gdzie powiew hipsterozy jeszcze nie dotarł. Pochodzę z małej mieściny, gdzie wiele domów wciąż wygląda jak Muzeum PRL na warszawskiej Pradze :) Dla mnie to naturalne, że ciocia ma w domu metalowy stojak na kwiaty i śmiać mi się chcę, jak widzę taki sam na jakiś targach dizajnu za 300 czy 400 złotych :) Mam w sobie jakiś opór, żeby szukać takich perełek w "pełnowartościowych" sklepach. Fajnie, jeśli takim poszukiwaniom towarzyszy ta żyłka łowcy, jaka pewnie towarzyszyła pierwszemu właścicielowi, który kupił fotel-lisek albo postawił na komodzie czerwony, lśniący telefon z tarczą :)
OdpowiedzUsuńWiadomo, że najfajniej wykopać coś z piwnicy rodziców albo upolować za grosze na targu staroci, ale ja lubię też te specjalistyczne sklepy vintage i doceniam pracę ludzi, którzy te przedmioty wynajdują, często odnawiają, profesjonalnie fotografują, szczegółowo opisują itd. Mam kilka fajnych drobiazgów z OLX, ale trzeba mieć naprawdę sporo cierpliwości, żeby z setek ogłoszeń z beznadziejnymi, nieostrymi zdjęciami, często bez jakiejkolwiek informacji o wymiarach czy materiale, wyłowić fajną rzecz. No ale coś za coś :)
UsuńJestem szczerze zakochana w polskim dizajnie lat 50. - 80. i bardzo żałuję, że większość perełek jakie widywałam u mojej babci zostały już dawno komuś oddane albo skończyły na śmietniku. W latach 90., kiedy zaczęła sie era wymieniania PRL - owskich mebli i dodatków na nowoczesne wzornictwo mało kto myślał, że za 20 lat świat bedzie szalał za dodatkami rodem z peweksu a fotele Chierowskiego będą kosztować po 1200 zł za sztukę. Pozostaje mi teraz tylko przekopywac olx a sama dwa razy zastanawiam się zanim coś wyrzucę. P.S. Dzięki za przydatne linki:)
OdpowiedzUsuńCoś podejrzanie dobre recenzje zbiera ta książka. Na Numarte napisali, że "Zacznij Kochać Dizajn" to koszmar recenzenta, "bo nie da się o niej napisać nawet jednego złego słowa!". To chyba coś jest nie tak z recenzentem albo z recenzją.
OdpowiedzUsuńHahaha, faktycznie podejrzane! No bo przecież nie może po prostu chodzić o to, że to dobra książka jest ;)
UsuńRyfka, zobacz ten sklep http://www.politura-berlin.de/politura-pl.html, Politura Berlin nie dawno na niego wpadłam i kocham ten dizajn :)
OdpowiedzUsuńAleż mnie rozbawiłaś tym skansenem 😂😂😂
OdpowiedzUsuńPozycja iście interedująca, jak już się odkopię ze stosu książek do poczytania to od razu sięgam :))
Książka wydaje się ciekawa, właśnie chciałam zainwestować w coś o podobnej tematyce :)
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam odnajdywać i wprowadzać na nowo do życia takie "skarby", mają dla mnie o wiele wyższą wartość niż te nowe, lśniące z metką...
OdpowiedzUsuńCzy ta książka jest podobna klimatem do "Jak przestałem kochać design"? Tamta baaardzo mi się podobała a nad tą się jeszcze zastanawiam (za dużo widziałam jej reklam jak wychodziła i przez to - przekornie - mnie zraziła).
Pozdrawiam,
z-dusza.pl
Zgadzam się, "Jak przestałem kochać design" jest świetna! Zresztą pisałam o niej tutaj. Ta jest równie ciekawa, choć zupełnie inna. Wicha pisał w zasadzie po trochu o wszystkim, od architektury, przez meble po plakaty. Bochińska skupia się na meblach, ceramice i sprzętach domowych. Pisze o tym, co najlepsze w historii polskiego wzornictwa, opowiada o ikonach polskiego dizajnu, o procesie produkcji, o dylematach kolekcjonera, radzi, skąd czerpać wiedzę na ten temat itd. Myślę, że obie te książki bardzo fajnie się uzupełniają :)
UsuńWiem, że pisałaś - czytałam ten wpis (właśnie dlatego zapytałam) :) W takim razie chyba skuszę się na tę pozycję ;)
OdpowiedzUsuńW ogóle kilka dni temu "odkryłam" Twój blog (zresztą dzięki innemu, także bardzo inspirującemu i nawet powiedziałabym, że w Twoim stylu - architektnaszpilkach.pl) i... się zakochałam! Najpierw czytałam wpisy o wnętrzach (wyznaję podobne zasady co do organizacji, poza tym uwielbiam rzeczy z duszą) ale teraz czytam wszystko jak leci, masz świetny, wciągający styl pisania, uzależnia jak najlepsza seria książek ;)
Pozdrawiam,
z-dusza.pl
O rany, jak miło! Dzięki wielkie! Rozgość się i czuj się jak u siebie :)
UsuńZamierzam ;)
UsuńKocham design peerelowski! Żałuję wszystkich wrzuconych mebli, foteli z lat 50-tch i babcinego kredensu :(
OdpowiedzUsuńZa chwilę pokochamy segmenty (pamięta ktoś, co to takiego?) :D
Ja jestem faknką mebli. Szczególnie tych z lat 60.
OdpowiedzUsuńJeśli jeszcze nie znasz, (a widze, że się nie pojawiło do tej pory) to sprzwdź adres Rze3.pl. Odkryłam ich niedawno i sama nie wiem czy to niedopatrzenie czy rzeczywiście istnieją od krótkiego czasu.
OdpowiedzUsuńNie sprawdzałam, bo nie jestem tutejsza, ale chyba mają nawet sklep stacjonarny w Krakowie.
Nie wymieniałam ich osobno (podobnie jak innych sklepików i sprzedawców, jak Szpeje czy Stefan - sprzedaż rzeczy), bo oni wystawiają swoje produkty na Yestersen i Patynie :) Ale świetne mają rzeczy, to fakt :)
UsuńDzięki Ryfka! Kupiłam tę książkę dzięki Tobie i już nie mogę się doczekać aż wrócę do domu na święta i przejrzę te wszystkie starocie, które trzyma moja babcia :D Zdziwiłam się, że dom kolekcjonerki może być taki piękny. Zawsze bardziej odpowiadała mi estetyka minimalizmu, a te wszystkie ozdóbki traktowałam jak rupiecie. U niej jest inaczej, zazdroszczę. Aha, no i oczywiście na Patynie kupiłam już prezent świąteczny dla brata - polski plakat do Terminatora. Jest przepiękny, jeśli jemu się nie spodoba to sama go przygarnę (wiem, wiem, nieładnie z mojej strony:))
OdpowiedzUsuń