25 maja 2015

Drewno prawda

W jednym z poprzednich wcieleń musiałam być chyba kornikiem, bo UWIELBIAM drewno w każdej postaci. Zwłaszcza tej naturalnej, która sprawia, że pomieszczenie od razu staje się bardziej przytulne i udomowione. Dlatego mamy deski na balkonie, kilka drewnianych pojemników w łazience (które mają wprost magiczną moc ocieplania "zimnego" szklano-ceramicznego wnętrza), całą ścianę sosnowych półek z książkami, parę drewnianych skrzynek oraz mnóstwo innych, mniejszych i większych drewnianych dodatków. Szczególnie zadowolona jestem z chlebaka z bambusowym wieczkiem pełniącym jednocześnie funkcję deski do krojenia, oraz maselniczki z drewnianą pokrywką z miejscem na nożyk (co uważam za genialny wynalazek). W ramach ubierania gołych ścian zamówiłam też niedawno drewnianą tabliczkę z numerem i przy okazji dostałam piękną brzozową podkładkę pod kubek. Wszystkie te cudeńka bardzo mnie cieszą, jednak jeden drewniany element zdecydowanie gra u nas pierwsze skrzypce i nadaje klimat całemu wnętrzu: dębowy blat.

Drewniany blat w kuchni od dawna był moim marzeniem. Zdawałam sobie sprawę, że będzie wymagający w utrzymaniu, ale byłam na to gotowa. A przynajmniej tak mi się wydawało. Zdecydowaliśmy się na blat dębowy, olejowany. Ponieważ w okolicach każdego kranu jest zawsze mokro, uznałam, że do kompletu najlepszy będzie duży zlew z baterią montowaną wewnątrz (a nie w blacie) oraz szerokim brzegiem (od samej ściany), na którym można postawić płyn czy gąbkę. I to była bardzo dobra decyzja. Ba, inny wybór przy drewnianym blacie byłby prawdziwą katastrofą.

Czyli wszystko super? No, nie do końca. Od początku chuchałam na ten mój dąb i dmuchałam. Leciałam ze ściereczką, kiedy tylko zobaczyłam jakąś kroplę wody; pilnowałam, żeby nikt nie stawiał na nim niczego gorącego ani mokrego; stosowałam tacki i podkładki. I co? I po jakimś tygodniu i tak dorobiłam się kilku ciemnych krążków, których nie udało się usunąć, mimo że zainwestowałam w superwypasiony wosk do pielęgnacji. To był cios na miarę pierwszej rysy na telefonie. AUA! Potem scenariusz się powtarzał: kiedy przez kilka miesięcy nie pojawiał się żaden nowy ślad i już wydawało mi się, że mamy czarny pas w obsłudze blatu - bang! nie wiadomo skąd wyrastała nowa plama, doprowadzając mnie do czarnej rozpaczy. Przełom nastąpił, kiedy pewnego razu wkurzona i obrażona na cały świat znęcałam się nad jedną plamą do... 2.00 w nocy. Plamy nie usunęłam, ale za to zrobiłam coś lepszego - palnęłam się w mój głupi łeb. 

Dotarło do mnie, że albo wyluzuję, albo zwariuję. No przecież nie można tak żyć. Kuchnia to nie muzeum [tłumaczył mój wewnętrzny pragmatyk mojemu wewnętrznemu perfekcjoniście]. Zawsze coś chlapnie, spadnie, czegoś się nie zauważy. Z czasem plam i rys będzie przybywać. Trudno. Zresztą przecież drewno ma to do siebie, że nawet pokiereszowane nadal ma swój urok. Przebarwienia na starym radiu jakoś zupełnie mi nie przeszkadzają, więc nie ma sensu tak przeżywać tego cholernego blatu. Przeprogramowałam swoje myślenie i od razu poczułam ulgę. Czasem nawet sztywniara musi odpuścić. Dla własnego zdrowia psychicznego.

Tak więc jeśli zastanawiacie się nad drewnem w kuchni, radzę dobrze przemyśleć sprawę.

Chalkboard wall
Chalkboard wall
drewniana tablica z numerem - CzaryzDrewna.pl
Wooden coaster
drewniana podkładka pod kubek - CzaryzDrewna.pl (bardziej pasowałoby do nas hasło w stylu "Use a fucking coaster", ale nie narzekam)

Bread box
Bread box
chlebak z deską do krojenia - Duka
kubek - Churchill China / Bonami.pl  
czajnik - Russel Hobbs (ładny, ale niestety głośny)
Butter dish
ceramiczna maselniczka z miejscem na nożyk - Duka
talerzyk - vintage, od Mamy

46 komentarzy:

  1. Czyta się Twoje "wypociny" z wielkim uśmiechem na twarzy :) Prawdopodobnie masz piekne mieszkanie bo detale są naprawde dobrze dobrane. No..przynajmniej dla mnie, ponieważ mam taki jakby trochę podobny gust do Twojego, czasem bardziej niż trochę, czasem w ogóle :) na przykład ta tabliczka z cyfrą 2. Po co i na co? :) też czasem coś mnie urzeknie, ale za wczasu sobie trzeba palnąć w ten głupi łeb właśnie ;)) Ps. Pozdrawiam i dziękuję za zrobienie mi apetytu na kanapki z dżemem o północy ...mniaam..

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowność blatów drewnianych jest taka, że można je delikatnie zeszlifować, zaolejować i znowu są jak nowe ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Coraz bardziej zaskakujesz swoimi domowymi postami, co bardzo mnie cieszy!

    OdpowiedzUsuń
  4. :) ja też mam za sobą taki moment olśnienia.
    http://stalove.eu/patenty-balaganiary-zasada-jednej-minuty/

    Mam troje dzieci - to oznacza kółeczka po szklaneczkach na drewnianym blacie, podziubaną i porysowaną drewnianą podłogę, ciapki na meblach tapicerowanych (miód jest najgorszy!) i różnobarwne paluszki przy przełącznikach światła na scianie, a nawet okazjonalne intencjonalne dzieło sztuki na tejże.
    Ręce opadają. I raz mi tak opadły że musiałam sobie usiąść... I wtedy pomyslałam - to jest dom! On żyje bo tutaj się ŻYJE. A jak się żyje to się zmienia i się starzeje... I trzeba pokochać te zmarszczki i plamki i ciapki.
    Zobaczcie na te piekne wnętrza:
    https://www.pinterest.com/malgorzatab/xyz-generations/
    Robią na mnie wrazenie wnętrz, które "wychowały" niejedno pokolenia.

    A tutaj już ekstremalnie - ząb czasu odgrywa główną rolę - jak PIĘKNIE:
    https://www.pinterest.com/malgorzatab/xyz-crack-and-peel/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie napisane! Niby banalna sprawa, a czasem w tej radości urządzania człowiek tak się zapędzi, że nawet nie zdaje sobie sprawy, kiedy przekracza granicę obłędu ;)
      A o zasadzie "jednej minuty" nie słyszałam, ale okazuje się, że stosuję ją od dawna. Polecam wszystkim! :)

      Usuń
  5. Maselniczka i podstawka pod kubek - rewelacja!
    Ściereczka z Ikei na ostatnim zdjęciu... Też używam i żadne inne nie wchodzą w grę :-)
    A gdzie powiesisz tablicę z numerem? Trochę tego nie ogarniam, tzn. tej tablicy, więc to musi być sztuka ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sztuka, nie sztuka, po prostu lubię czarno-białe typograficzne dodatki :) Tak, wiem, że są teraz modne. I nadal mi się podobają :) A tabliczkę powieszę najpewniej w salonie. Powoli gromadzę różne plakaty i grafiki i będę niedługo rozplanowywać co gdzie ulokować.

      Usuń
    2. Z tą sztuką to było tak, że szłam kiedyś z moim starszym bratem przez park, a na drzewie była zawieszona jakaś bryła... Na jej widok mój brat powiedział: "To chyba musi być sztuka, bo nie rozumiem...". Tak mi się skojarzyło z tą tablicą, bo taka biedna samotna stoi oparta o ścianę w kuchni ;-) Ale na pewno każdy, kto ją zobaczy w Twoim mieszkaniu, będzie się zastanawiała, co też Ryfka chciała nią wyrazić. I absolutnie się z Ciebie nie nabijam, to przejaw sympatii :-)

      Usuń
    3. Tablicę postawiłam w tym miejscu tylko czasowo, do zdjęcia. Na razie jeszcze nie wiem, gdzie będzie wisieć. I jakoś nie sądzę, żeby ktokolwiek zastanawiał się nad jej przesłaniem. Po prostu fajna grafika i tyle :)

      Usuń
  6. Pieknie, i podejście zdrowe :) Skąd ten kubek obok chlebaka? pozdrowienia, Magda

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety dąb nie nadaje się na blat kuchenny! zawsze będzie ciemniał. Uwielbiam drewno, dlatego zaryzykowałam i mam bukowy olejowany - na razie jest w świetnym stanie, pomimo intensywnego użytkowania przez ponad rok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawialiśmy się nad bukiem, ale w końcu wybraliśmy dąb. No nic, teraz już tego raczej nie zmienimy :)

      Usuń
    2. I bardzo dobrze, ze wybraliscie dab. To nieprawda, ze nie nadaje sie na blat. Nadaje sie jak najbardziej - dab jest stosowany w szkutnictwie (buk nie), co najlepiej obrazuje jego odpornosc na warunki zewnetrzne i wode. Wraz z uplywem czasu leciutko ciemnieje (podkreslam - lekko), ale mam tu na mysli rownomierne sciemnienie calego drewna a nie powstawanie sladow. W przypadku alternatywy dab/buk na blat, dab byl dobrym wyborem, choc oczywiscie buk tez z powodzeniem sie stosuje do blatow kuchennych (ale rzadziej i np.na blat lazienkowy juz malo kto go poleci, w przeciwienstwie do debu :)) Pozdrawiam, Kasia

      Usuń
    3. No właśnie nie znamy się za bardzo, ale obiło nam się o uszy, że dąb jest bardziej wytrzymały, i to zadecydowało :)

      Usuń
  8. I cuda dukowe kupujesz stacjonarnie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwykle tak, najchętniej jak jest jakaś promocja (tak było w przypadku tego chlebaka, ustrzeliłam go 20% taniej). A czasem zamawiam online, a odbieram stacjonarnie.

      Usuń
  9. Nie wiem, czy te sytuacje są w ogóle w jakikolwiek sposób analogiczne, ale kiedyś po zakrapianej imprezie zobaczyłam okrągłe białe plamy na naszym pięknym stole jadalnym. Mój tata kocha ten stół bardziej niż swoje dzieci, więc musiałam szybko szukać w Internecie rozwiązań awaryjnych. Poza całkiem dziwnymi, takimi jak nacieranie stołu tamponem zamoczonym w fusach z kawy (???), znalazłam skuteczny: przyłożenie na kilka sekund gorącego żelazka do stołu (najlepiej przez obrus, bibułę czy coś). O dziwo, zadziałało - podobno pod wpływem wysokiej temperatury dzieje się Fizyka, lakier przechodzi do górnych warstw drewna... czy coś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój blat nie jest lakierowany, tylko olejowany. Ale tak czy siak, z jasnymi plamami (po gorącym) nie mam problemu - wystarczy je zaolejować i nie ma po nich śladu. Problem jest z tymi ciemnymi (po mokrym). Na nie nie znalazłam sposobu.

      Usuń
  10. Chyba kiepsko zaolejowany blat. Ja swoj debowy mam kilka lat i slad raz powstal jeden, jak cos naprawde dlugo tam postalo. My kupilismy blat surowy i olejowalismy sami, wymaga to kilku olejowan w odstepach czasu. Moze Wasz blat byl zaolejowany fabrycznie tylko raz tak przygotowawczo? Na Twoim miejscu przeszlifowalabym go papierem sciernym i zaolejowala od nowa kilkukrotnie dobrym olejem wedlug procedury. A raz na 1-2 tygodnie szybkie przetarcie zwyklym olejem jadalnym, Pozdrawiam, Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blat był zaolejowany przez stolarza, a potem kilka razy przez nas, ale takim zwykłym olejem do drewna z Ikei, który ponoć nie jest najlepszy. Teraz mamy wosk Osmo, który - mam wrażenie - sprawia, że drewno nie pije tak wody jak wcześniej.

      Jeśli plama jest świeża, to schodzi po przetarciu wilgotną gąbką, ale już np. wilgotna miska czy dzbanek trochę postoi, to potem takiego śladu nie da się usunąć. Może kiedyś (za parę lat) zdecyduję się na szlifowanie, ale na ten moment jestem pogodzona z losem i nie przeżywam ;)

      Usuń
    2. Dobrze, że nie przeżywasz :) Ale jakby co (bo i mnie się plamy na drewnianym blacie zjawiły) to można delikatnie zeszlifować nawet pilnikiem do paznokci (serio-serio!) i może to nie jest super wypas cud miód stolarska robota, ale jeśli plamiszcze jest naprawdę szpecące to pomaga :)

      Usuń
  11. Ja porwałam się na drewniany blat do łazienki - taki dębowy z ikei olejowany olejem również z ikei. Na razie użytkowany 1,5 roku i jest naprawdę ok. Wiadomo, w łazience nie ma problemu gorących garnków, plam z jedzenia, ale jest wilgoć (nie mam okna) i chlapie się z umywalki, ale jakoś nic się nie dzieje... Normalne, że na początku każda rysa i plama może człowieka doprowadzić do płaczu, ale przy dziecku człowiek normalnieje i godzi się z wszelkimi zniszczeniami, np. porysowaną i podziurawioną dębową podłogą... Ale mówię sobie, że w ten sposób drewno nabiera szlachetności... :-) W kuchni zdecydowałam się na zwykły blat z okleiny, ale poszłam na całość jeśli chodzi o biel, czyli białe szafki, biały blat i białe ściany - trochę laboratorium, ale o dziwo to jest czyste! A klimat oprócz drewna robią ściany pozawieszane grafikami i obrazami - zwłaszcza w mega białej kuchni - to dodaje nie tylko ciepła, ale i wygłusza pomieszczenia.

    OdpowiedzUsuń
  12. to ja chyba byłam plastikiem... :P
    bo nadzwyczaj zachwycam się plastikowymi świecącymi się półkami, meblami i stolikami ;)

    Buziaki
    Mój Blog

    OdpowiedzUsuń
  13. Kochana Ryfko,
    Uwielbiam Twoje zapiski, są bardzo inspirujące. Blat z drewna jest cudny, mieliśmy taki przez wiele lat w swoim pierwszym własnym, maleńkim mieszkanku, ale ma on też wady. Od tamtej pory kilka razy zmienialiśmy mieszkanie. Teraz mamy dużą kuchnię i wypasiony blat z granitu, w kolorze kojarzącym się z polnymi kamieniami, ni to szarość, ni brąz. Delikatne paski, żyłki - jest piękny. To jest to! On nie ma wad. Jest zimny, ale czy to wada? Można odstawić każdy, nawet najgorętszy garnek na blat, nic się nie wypacza, wokół wpuszczanego metalowego zlewu nic nie gnije. Jest elegancko i co ważne zawsze czysto, bo taki blat możesz przetrzeć, szorować, rozlewać wodę i nic... Cena była dość wysoka, ale nie powalająca. Granitowy blat ociepla drewniany pojemnik na chleb, deski do krojenia, drewniany stojak na papierowy ręcznik, jest przytulnie. Też uwielbiam drewno, w pokojach mamy dębową podłogę, tradycyjnie ułożoną w jodełkę. W kuchni oczywiście kafelki. W następnym mieszkaniu albo domu zrobicie kamienne blaty w kuchni, o ile zechcecie. Człowiek uczy się całe życie i to jest piekne. Teraz ciesz się tym, co masz. Powodzenia. Barbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blatu kamiennego nie brałam pod uwagę (mimo że słyszałam o jego zaletach) właśnie dlatego, że jest zimny - dla mnie to poważna wada :) Drewno jest takie "ciepłe" i przyjemne w dotyku. A że nie tak praktyczne - no cóż, coś za coś.

      Usuń
  14. Hej!

    Witaj w klubie posiadaczek dębowego blatu kuchennego! :-) Ja również padłam ofiarą mokrych plam i kółek, lecz, nie chwaląc się, znalazłam rozwiązanie - działa!
    Najważniejsze jest dokładne zaolejowanie blatu. Preparatu z Ikei nie polecam (jak tylko użyjesz czegoś innego, zrozumiesz różnicę). Szkoda, że wyrzuciłam swoją ostatnią puszkę - kosztował ok. 60zł, zakupiony przy tartaku, ale podejrzewam, że w marketach budowlanych też jest.
    A jak przytrafi się coś brzydkiego, wystarczy nabrać trochę cierpliwości, kupić specjalne gąbki z bardzo delikatnym papierem ściernym (z dwóch stron)- specjalne gąbki do drewna to chyba są, i delikatnymi ruchami wzdłuż klepek zmatowić całość. Oczywiście przy problematycznych miejscach zatrzymuję się na dłużej. Łącznie posiadam 3mb blatu i całość zabiera mi ok. 1h, a powtarzam "zabieg" ok. raz na miesiąc, lub po imprezie :-). Trzeba pamiętać, że w momencie starcia wierzchniej warstwy, blat traci wodoodporność (lub wodooporność) i trzeba wmasować małą warstwę oleju na koniec.
    Oczywiście większych rysek czy wgniecień ta metoda nie zniweluje, ale też nastawiam się na stolarskie szlifowanie za jakiś czas. Tymczasem w ten sposób sobie radzę i przyznam, że jestem całkiem zadowolona :)
    A w kwestii ciemnienia dębu - raz na jakiś czas zmieniam olej na wybielający. Kupuję w OBI. Mała metamorfoza a blat jak nowy :D

    Kończę mój przydługi komentarz i zapewniam, że mam jeszcze inne rozrywki w życiu oprócz dębu w kuchni :D

    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak napisałam w poście, sprawiłam sobie taki lepszy wosk do drewna i różnica w porównaniu z tym ikeowskim jest rzeczywiście ogromna.
      A z tymi gąbkami do mebli to super pomysł. Poguglam. Dzięki!

      Usuń
  15. Ryfko, czytuję Twojego bloga parę lat, czasem coś skomentuję, często podkradnę Ci pomysł, a przede wszystkim podpasowuje mi Twoj niemal identyczny gust jak mój, z wyjątkiem czasami strasznie dziwacznych ciuchów ;p tu jednak wolę proste, jednokolorowe, najlepiej czarno-szaro-białe ciuchy :) kiedyś coś skrobałam o blacie, że się tym zajmuję z narzeczonym, że możemy Ci taki zrobić, tylko że my warszawa i te sprawy. ale za późno było bo kupiłaś kawałek blatu z ikei, ale wiedząc ze z Ciebie straszna pedantka i z sympatii do Ciebie, zaproponuje pomoc biegłego w tym temacie mojego narzeczonego, wyślij nam proszę zdjęcia tych ciemnych plam na mail blatydrewniane@gmail.com a pewnie uda się coś zaradzić, do tej pory nasi klienci nie narzekają na plamy, wiekszość z nich nie ukrywam, wlaśnie zamawia blat dębowy. mamy specjalną technikę przygotowania takiego blatu. może będziemy w odnowić i zakonserwować Twoj blat, żeby wytrzymał zdecydowanie dłużej :) jbk nasze fb to www.facebook.com/drewnianeblaty możesz obczaić mojego narzeczonego :D (ps z odpadków blatów robimy deski, na nich się kroi, moczy, kładzie gorące garnki i dają radę) pozdr, Ela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasze meble kuchenne zamawialiśmy u stolarza, nie wiem, czy blat jest z Ikei, czy z innego źródła. Za propozycję dziękuję, polubiłam stronę, może w przyszłości skorzystam. Póki co jestem świeżo po "terapii" i te kilka śladów już nie stanowi dla mnie problemu ;)

      Usuń
  16. Zdecydowanie za mało tego blatu na zdjęciach :).
    Ja już ponad rok żyję z drewnianym blatem z Ikei (a właściwie to dębowy fornir, a nie lite drewno) i o dziwo nie ma żadnym kółek, a kran mamy w blacie. Przydałoby się go odświeżyć, ale ciągle coś ważniejszego na głowie. Czary rządzą!

    OdpowiedzUsuń
  17. A mi się marzy drewniany blat właśnie po to, żeby nosił ślady użytkowania, pokiereszowana deska do krojenia jest moją ulubioną rzeczą w całej kuchni. Taki już ze mnie typ, że w nowe trampki wcieram błoto, a w moim perfekcjonizmie jest wyjątkowo dużo miejsca na chaos.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ta maselniczka! Szukam takiej, tak jak szukałam długo cukierniczki z dziurką na łyżeczkę! Jak producenci mogą nie pomyśleć o tak podstawowej rzeczy jak "gdzie odłożyć nożyk" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to! Cukierniczki z dziurką na łyżeczkę tez długo szukałam. Jest tyle ładnych, ale zupełnie niepraktycznych. W końcu znalazłam idealną z Bolesławca - pokazywałam ją tutaj.

      Usuń
  19. Jak dla mnie, przy drewnie jedna plama to tragedia, druga - rozpacz, trzecia - nieszczęście. Ale kilkadziesiąt to już szlachetne zużycie. Tak że lepiej je zostawic i dokładać nowe (plus trochę wgniotów i zarysowań). Trust me, Im an engineer

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to, to! Lepiej bym tego nie ujęła :)
      Pisałam w komentarzu na moim Instagramie, że byłam jakiś czas temu w kwiaciarni i tam mieli drewniany blat, którego używali do cięcia i pakowania kwiatów. Był zciachany i pobrudzony, a mimo to wyglądał super - tak klimatycznie i "warsztatowo". Może aż do takiego stanu nie chciałbym mojego blatu doprowadzić, ale szlachetne zużycie to jest spoko kierunek ;)

      Usuń
  20. Po obejrzeniu tych zdjęć nabiegałam się za tą maselniczką po połowie internetu, pytałam w dwóch poznańskich Dukach - nie mieli, nie słyszeli. W sklepie online nie ma, na oficjalnym Allegro też. Na razie się nie poddaję, kto wie, może poszukiwania tej nieuchwytnej, pięknej maselnicy staną się sensem mojego życia.
    Co do blatu, też niedługo, po remoncie kuchni mam się dorobić drewnianego - obawiam się że przerodzi się to w taką samą obsesję jak szorowanie z przebarwień od herbaty ceramicznego zlewu. ;)
    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Specjalnie zajrzałam dzisiaj do Duki i rzeczywiście nie ma! Jest chlebak, są inne pojemniki i naczynia z tej biało-drewnianej serii (np. miska z drewnianą pokrywką i dziadkiem do orzechów), a maselniczki ani widu, ani słychu :(

      Usuń
    2. Taka maselniczka jest do kupienia w Home & You :)

      Usuń
  21. Czy możesz dać namiary na Pana od mebli? Gosia

    OdpowiedzUsuń
  22. Moje kilka doświadczeń z użytkowania blatów drewnianych :-) http://strefasmakow.blogspot.com/2015/06/odpukac-w-niemalowane.html

    OdpowiedzUsuń
  23. Ryfko, gdzie można dostać taką maselniczkę z nożykiem? Szukam szukam i znaleźć nie mogę :( , a mocno chcę mieć :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie rzeczy są podpisane. Duka. Ale niestety teraz chyba już jej nie ma w sklepach.

      Usuń
  24. W ostatnich latach drewno stało się bardzo popularne. To jest dobra wiadomość, dlatego że jest ono też dużo wytrzymalsze od zwykłych płyt. Dlatego moim zdaniem warto zainwestować w meble z drewna.

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz :)
* Uwaga: Na blogu działa SPAMOWSTRZYMYWACZ. Spam = linki do sklepów, Allegro, zaproszenia do odwiedzenia bloga itp. (jeśli podpiszecie się "Krysia" i podlinkujecie swój nick do sklepu z dachówkami / kosmetykami / karmą dla kota, to nadal jest to spam).