18 sierpnia 2017

Work in progress, czyli mój kącik biurowy

Wiecie, że choć nie lubię nadmiaru i przeładowania, to do ortodoksyjnego minimalizmu raczej mi daleko. Wyjątkiem jest moje "domowe biuro", które jest iście minimalistyczne. Bo nie tylko nie mam biura. Nie mam nawet biurka. Na szczęście nie mam też wielkich potrzeb: w pracy nie korzystam z żadnych wielkogabarytowych sprzętów ani opasłych folderów z dokumentami. Dlatego bez problemu mogłam z moją robotą zaparkować na "Zadupiu" w naszym jadalnio-salonie.

Moje robocze stanowisko składa się ze stołu, krzesła, laptopa oraz dwóch notesów (przez 4 lata pracy w biurze nie polubiłam się z Excelem i nadal wszystko, tzn. terminy, rozliczenia itd. notuję ręcznie). O stole pisałam szerzej w zeszłym roku, więc nie będę się nad nim rozwodzić (nadal sprawdza się świetnie). Co do krzesła natomiast, to od dawna podobały mi się takie stare "warsztatowe" krzesła z drewna i metalu (w tym stylu). Marzyłam o takim kręciołku, choć perspektywa płaszczenia tyłka na twardym siedzisku przez kilka(naście) godzin dziennie była mało zachęcająca. Niby można ratować się jakąś poduszką, no ale przecież nie po to człowiek kupuje taki ładny mebel, żeby go potem zakrywać. Na szczęście udało mi się znaleźć krzesło obrotowe w podobnym klimacie, ale z miękkim siedziskiem i oparciem, oraz, co było dla mnie, jako wielbicielki liczb parzystych, szalenie ważne, na czterech odnogach.

Na stole od niedawna honorowe miejsce zajmuje nowy laptop, którego dostałam od marki Acer (#LoveMyLife). Czemu wybrałam akurat model Swift 7? Jakież to parametry techniczne mnie do tego przekonały? Nie będę ściemniać: dla mnie najważniejsze było, że jest ZŁOTY. Chyba każdy laptop byłby lepszy od mojego starego rzęcha (który huczał jak startująca rakieta, nagrzewał się szybciej niż mój piekarnik, a w ostatnim czasie można było z niego korzystać tylko po ustawieniu ekranu pod ściśle określonym kątem, bo inaczej cały wyświetlacz był różowy), ale ten ponoć ma całkiem niezłe bebechy - tak twierdzi Dzióbek, z którym konsultowałam wybór, bo ja się na tym kompletnie nie znam. Po szczegóły techniczne odsyłam na stronę Acera, a po fachowe recenzje - na strony i blogi speców od elektroniki. Ja bardzo niefachowo mogę powiedzieć, że podoba mi się, że jest taki piękniusi i złociutki, a przy tym ultralekki i ultracienki. Serio, taka z niego chudzinka, że gdyby był blogerką, to co chwilę musiałby czytać komentarze w stylu "Zjedz kanapkę" (vide przedostatnie zdjęcie). Ma też wygodną klawiaturę i duży touchpad umieszczony na środku (nic mnie tak nie wkurza jak asymetrycznie ulokowany touchpad!). No i ciągle nie mogę się przyzwyczaić, że uruchamia się dosłownie w kilka sekund i podczas pracy nie wydaje z siebie żadnych dźwięków - co za luksus! Zaskoczyło mnie trochę, że nie ma wejścia na USB, ale w sumie nie ma co się dziwić, bo gdzie USB do takiej chudziny. Nie jest to jednak problem, bo w zestawie jest specjalna przejściówka, do której można podłączyć pendrive czy co tam innego chcecie.

Jeśli czytając tego posta pomyśleliście: "Taka to pożyje!", to mam dla Was dobrą wiadomość: Wy też będziecie mieć szansę na zgarnięcie laptopa za darmochę, bo wspólnie z Acerem szykujemy dla Was fajny konkurs! Do wygrania będzie krewniak mojego Złotka - elegancki przystojniak w typie "silver fox", z którym początek nowego roku szkolnego / akademickiego czy po prostu jesieni na pewno będzie bardziej znośny. Szczegóły już niedługo!


My home office
My home office
My home office
My home office
My home office
My home office
My home office
My home office

stół rozkładany - Wood & Paper
krzesło obrotowe - vintage / Yestersen.pl
czarne krzesła - TON / Opa & Company
laptop - Acer Swift 7
notes w skórzanej okładce - Traveler's Notebook / Escribo.pl

30 komentarzy:

  1. To krzesło! <3
    Ja też zrezygnowałam z 'domowego biura'- najpierw szumnie nazwałam je łorkspejsem i hołmofisem, żeby potem stwierdzić, że w zasadzie to chyba nie potrzebuję osobnego pokoju na długopis, notes i laptopa. I też skończyłam w jadalnio- salonie, tudzież na kanapie nawet, jak już jest zgon total. I gra!
    Ja się będę czaić na ten konkurs, nie ukrywam, mój laptop jest ledwo na chodzie, ale nie to jest najgorsze- najgorzej, że został bezprawnie osiem lat temu (sic) zakoszony teściowej (double sic) i ona przez grzeczność się go nie domaga, ale ilekroć stukam w klawiaturę to mi źle. Także czekam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to może nawet chciałabym mieć swoje biurko, ale niestety na naszych 48 metrach po prostu nie ma na nie miejsca. Dzióbek ma swoje (jest grafikiem, więc ma trochę tych sprzętów, w tym dwa monitory) i czasem trochę mu zazdroszczę, ale za to on nie może pracować w łóżku albo na balkonie, a ja owszem! ;)

      Usuń
  2. Podziwiam umiejętność pracy przy stole :) Mam ten luksus (hehe), że znalazł się w mieszkaniu całkiem spory kąt na moje domowe biuro i bardzo sobie chwalę to miejsce. Fakt, że czasem przenoszę się z robotą do kuchni, ale to w ramach wniesienia jakiejś egzotyki do codziennej pracy z domu ;) Plus mój stół w kuchni ma szerokość 2 metrów, a ja muszę mieć gdzie łokcie kłaść :D U Ciebie bym dostała łokciowej klaustrofobii!

    Co nie zmienia faktu, że jak zwykle zachwyca mnie Twoje wyczucie retro klimatu. Fotki Pinterestowe jak się patrzy! Cudo <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, nad tymi fotkami to się zawsze muszę nagimnastykować (najpierw podczas robienia, a potem w Fotoszopie), żeby wyszły w miarę jasne, ale nieskromnie powiem, że jak na moje umiejętności i panujące warunki (daleko od okna), efekt jest całkiem, całkiem ;)

      Usuń
  3. Ach! Acer! Swojego też kocham, bo jest biały, aluminiowy, lekki, mniejszy od standardowej 15-calówki i mogę obejrzeć cały sezon ulubionego serialu bez ładowania baterii! ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, właśnie: zapomniałam napisać o baterii! Według producenta trzyma nawet 9 godzin i potwierdzam, że nie są to dane naciągane. Wczoraj jak włączyłam go koło 14.00, to po 22.00 miał jeszcze ok. 20%-30%. Co prawda akurat wczoraj używałam go raczej lajtowo (w sensie: nie tłukłam seriali jak nienormalna), ale myślę, że to i tak niezły wynik.

      Usuń
    2. Oby ta sielanka trwała jak najdłużej. Na początku działał mi nawet po 11 godzin, teraz już obiecywane 9. Acery powracają do łask!

      Usuń
  4. Faktycznie jest cieniutki - na przedostatnim zdjęciu nie zauważyłam go :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Też mam Acera i jest on najlepszą reklamą firmy - pracuje już około 6 lat w skandalicznych warunkach, ciągle trzymany na kolanach, wożony w starej teczce po dziadku, rzucany na półki w pociągu i obsługiwany przez komputerowego laika - jeszcze nigdy się poważnie nie zepsuł. Aczkolwiek ciągle psują mu się ładowarki, mam już trzecią (podejrzewam że wina mojego niedelikatnego traktowania).
    Ale bez wejścia usb? Nope, mam myszkę i głośniki na usb, plus pena, i męczenie się z przejściówką mnie nie zachęca. Chociaż z drugiej strony bardzo potrzebuję lekkiego laptopa, żeby łatwo tachać go na studia i po pociągach.
    Sama muszę pracować przy chwiejnym stole zawalonym gratami mojej współlokatorki... A w przyszłości marzy mi się spore biurko i wielki regał na książki obok, bo w swojej pracy raczej będę potrzebować wieeelu książek :D Śliczne krzesło, chociaż to obicie kojarzy mi się (kolorem) ze starymi, paskudnymi krzesłami mojego dziadka... Chociaż, podejrzewam że gdyby je odnowić, bardzo by Ci się podobały :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do USB, to myślę, że to raczej nie jest model dla osób, które używają laptopa głównie stacjonarnie i korzystają przy tym z wielu sprzętów typu właśnie głośniki, mysz czy tablet do rysowania (jak mój Dzióbek). Ja niczego takiego nie używam, nawet słuchawki mam na Bluetootha, więc mnie to akurat nie przeszkadza.

      Usuń
  6. Ryfko,
    to ja mam dwa pytania. Czy nie przeszkadza Ci, że krzesło szura po podłodze (no chyba, że nie szura) i drugie- masz jakąś lampę, która wieczorem bezpośrednio świeci ci na twoje biuro?
    Podoba mi się Twoje zadupie, brakuje mi tylko podnóżka/podpórki na stopy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzesło jeździ leciutko jak łyżwiarka figurowa po lodzie :) Serio, ma taki poślizg, że jak je pchnę, to dojedzie aż do sypialni. Za to Dziókowy fotel chodzi dość opornie i wyjeździł już ślad na podłodze :(

      Nie mam lampy biurkowej, ale nie jest mi potrzebna, bo nade mną, po lewej stronie mam lampę sufitową.

      A instytucji podnóżka nigdy nie rozumiałam. Dzióbek taki ma, dziewczyny w mojej pracy podstawiały sobie pod nogi pudełka, a mnie by to tylko przeszkadzało (lubię mieć przestrzeń pod stołem).

      Usuń
    2. sądzę, że nawet jeśli chodzi łagodnie, to po jakimś czasie wyjeździ ślady.
      więc przemyślałabym tę kwestię.

      Usuń
    3. Ale ja jestem bardzo lekka! ;) A tak poważnie: cóż, ja muszę mieć krzesło na kółkach i moja wygoda jest dla mnie ważniejsza niż stan podłogi. Mówi się trudno :)

      Usuń
    4. Czy to krzesło było już tak pięknie obite materiałem / skórą? Bo to podlinkowane z yestersena jest jakieś niepodobne ;) (choć pewnie to był jedyny egzemplarz). W każdym razie, to Twoje zwaliło mnie z nóg, jest przepiękne, i też takie chcę.

      Usuń
    5. Tak, ono było już obite (sztuczną skórą). Yestersen to sklep z rzeczami vintage, więc tam wszystko jest raczej w jednym egzemplarzu. To podlinkowane jest inne, po prostu chciałam pokazać, czego mniej więcej szukałam :)

      Usuń
    6. Dzięki za odpowiedź :) To kiedy ten konkurs? ;)

      Usuń
  7. To krzesło obrotowe jakieś takie lekarskie... co nie znaczy, że złe... tak mi się skojarzyło z dawną przychodnią rodzinną ;-) Też lubię zapisywać do notesów to, co ważne. W pracy, choć mogłabym tego nie robić i pracować wg mejli (czyli zrobiłam, kasuję mejla), to lubię ten element pracy, gdy zapisuję, co mam do zrobienia :-)
    Czekam na konkurs, oj czekam, nogami przebieram ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, podobne drewniane krzesła można było dawniej (i w sumie można nadal) znaleźć w przychodniach, poczekalniach (tam nie obrotowe, of course), szkołach , urzędach itd. W sumie teraz zauważyłam, że krzesło w tym stylu było też w LoftHotel Przychodnia, o którym pisałam jakiś czas temu :)

      Usuń
  8. Ja właśnie pamiętam obrotowe w gabinecie lekarskim ☺

    OdpowiedzUsuń
  9. cudny klimat i naprawdę piękne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaki on jest piękny! Ja odkąd swojego starego rzęcha wymieniłam na bialutkiego Acerka, to też nie mogę ogarnąć tego, że się tak szybko włącza i jest taki leciutki, choć to bardziej biedacka wersja niż to złote cudo. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wygląda na miłe miejsce do pracy i przyznam, ze właśnie westchnęłam z zazdrością bo ja nie jestem w stanie wygospodarować dla siebie takiego kąta od ładnych paru lat a przy kompie pracuje dużo. Najczęściej przy stole w kuchni albo w łóżku- z 3 dzieci skupienie tip top gwarantowane;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ach jakże ja kochałam mojego cieniuśkiego i lekkiego Asusa, do tej pory się ze mnie śmieją, bo wychodząc z prezentacji od klienta zorientowałam się, że go nie mam... z sześć osób pomagało mi go szukać, no nie ma, kamień w wodę. Odżałowałam, odpłakałam, a w domu się okazało, że owszem, jest, wsuniety między dokumenty...
    Czekam na konkurs, bardzo bym chętnie taką maliznę znów przygarnęła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do wygrania będzie nieco grubszy model, ale też niezłe cacko ;)

      Usuń
  13. Niestety, po tym jak mój Acer po dwóch latach po prostu zdechł bez słowa, wcześniejszych oznak zużycia i sensu dalszej naprawy, nie mam do ich produktów zaufania. Ale biuro śliczne. ^^

    OdpowiedzUsuń
  14. Ryfka cieszę się, że masz frajdę z nowego lapka i naprawdę świetny kąt do pracy- "zadupie" wymiata :) Jednak Acer to bardzo bardzo marniutka marka. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Psst! Jakby co, zapowiadany konkurs już jest na blogu :)

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz :)
* Uwaga: Na blogu działa SPAMOWSTRZYMYWACZ. Spam = linki do sklepów, Allegro, zaproszenia do odwiedzenia bloga itp. (jeśli podpiszecie się "Krysia" i podlinkujecie swój nick do sklepu z dachówkami / kosmetykami / karmą dla kota, to nadal jest to spam).