Ostatnio u nas na mieszkaniowym froncie bez większych zmian (nadal nie mamy w oknach rolet ani zasłon - pozdrawiamy sąsiadów), ale kilka nowych drobiazgów nam przybyło i niedługo postaram się je tu pokazać.
Dzisiaj natomiast wracam na chwilę do mojego ulubionego tematu, czyli przechowywania brzydkich rzeczy - środków czystości i innych takich kłujących w oczy gadżetów. Pisałam już o tym w poście o łazience oraz w drugim, o biało-czarnych nowościach, więc jeśli ktoś ma ochotę na porcję głębokich przemyśleń na temat ukrywania proszku do prania albo gąbki do mycia naczyń, to odsyłam do tych wpisów. Zdaję sobie sprawę, że dla wielu osób (w tym mojej rodzonej Matki) są to tak zwane "problemy z dupy", ale nic nie poradzę, że mnie takie drobiazgi niesamowicie działają na nerwy. Moje mieszkanie to moja oaza, moje królestwo, moja izolatka i nie potrafię normalnie funkcjonować, dopóki nie otacza mnie wizualny spokój.
Skoro już ustaliliśmy, że powinnam się leczyć, to teraz do rzeczy. Pomyślałam, że pokażę na przykładach, jak odpowiednie pojemniki potrafią odmienić wnętrze. Te fragmenty łazienki i kuchni pojawiły się już wcześniej na blogu, ale dzisiaj prezentuję je w wersji PRZED i PO. Przyznacie, że różnica jest kolosalna. Wnętrzo-zapaskudzacze zmieniły się we wnętrzo-upiękniacze. Mam nadzieję, że zachęci to przynajmniej kilkoro z Was do pokombinowania u siebie (założymy wtedy grupę wsparcia pod wezwaniem Moniki z "Przyjaciół"). Niech moc porządkowania będzie z Wami!
PS
Marne zimowe światło niestety nie sprzyja zdjęciom, ale nie chciałam odwlekać tego posta, bo na 2016 mam mocne postanowienie poprawy, jeśli chodzi o częstotliwość wpisów. Jak zresztą co roku.
Mój kącik pralniany na samym początku wyglądał mniej więcej tak. Od razu było wiadomo, że coś z tym trzeba zrobić.
Wszystko wylądowało w ładnych pojemnikach. Najtrudniej było zdobyć pasujące szczoteczki i pastę do zębów w niepstrokatym opakowaniu, ale kto szuka, ten znajdzie. Ostatnio po drugiej stronie zlewu stanęła szczoteczka elektryczna - też czarna (pokazywałam ją na Facebooku).
Zlew w kuchni. No nie, tak to nie mogło wyglądać, zwłaszcza że nasza kuchnia jest łączona z "salonem", więc te szkaradztwa ciągle były na widoku.
pięknie! ale gdzie Ty dorwałaś takie super szczoteczki to ja nie wiem! :D
OdpowiedzUsuńNa shop-dent.pl :) Ta drewniana jest marki Ecobamboo, a ta czarna - ROCS.
UsuńFantastyczne butelki z ciemnego szkła! Gdzie można takie dostać i czy do jednej z nich przelałaś płyn do płukania ust?
OdpowiedzUsuńTę, w której trzymam Calgon, dostałam od koleżanki (to stara butelka apteczna), a tę, w której mam płyn do płukania ust, kupiłam w sklepie z wyposażeniem aptek (szukaj w Google "sztandy apteczne"). Butelki w tym stylu są też do kupienia na Allegro i na targach staroci.
Usuńw Krakowie na mostowej jest sklep chemiczny i tam jest mnóstwo takich buteleczek
UsuńEwa
Powinnaś się leczyć ;) Masz przepiękne mieszkanie, żałuję że nie mam w sobie takiego estetycznego zawzięcia, żeby wszystko przelewać.
OdpowiedzUsuńOstatnio odwiedzałam moją ciocię, która ma przepiękne mieszkanie w kamienicy: wysokie sufity, stuletnie drewniane drzwi, cudo. Wszystko oczywiście wyremontowane, w tym ogromna łazienka z wielką wanną, jeszcze większą kabiną prysznicową, dwie umywalki, szafki, lustra, kafelki, duperelki. Wszystko w eleganckim beżu, drogie luksusowe baterie i supernowoczesne oświetlenie.
OdpowiedzUsuńA do tego stare, sprane ręczniki w 15 kolorach, plastikowe miski na pranie w kolejnych 3 kolorach, kilka kartonów z proszkiem i butelek z płynami:C
Serce mi pękło!
Ano właśnie. Niby takie drobiazgi, a potrafią nieźle namieszać na niekorzyść :/
UsuńOstatnio widziałam w home&you dozownik na płyn do mycia naczyń połączony z pojemnikiem na gąbkę do mycia nauczyn :) mega fajny!
OdpowiedzUsuńWidziałam. Bardzo fajny wynalazek i nawet się nad nim zastanawiałam, ale miałam już wtedy tę ciemną butelkę na płyn do naczyń i szkoda mi było z niej zrezygnować, dlatego ostatecznie dokupiłam ten metalowy pojemnik :)
Usuńgdzie można kupic taki metalowy pojemnik? :)
UsuńKupiłam go w H&M Home, ale dawno. Był opisany jako osłonka na doniczkę :)
UsuńGąbka w sumie jest mokra po myciu... Ten metalowy pojemnik (osłonka na doniczkę) nie rdzewieje Ci od wody?
UsuńIdealne rozwiązania! Osobiście też chowam pstrokaciznę, ale u mnie to ląduje w szafkach/koszykach - oczywiście odpowiednio poukładane, a każdemu kto mój sterylny ciąg organizacyjny zaburzy obrywa się mniej lub bardziej. Coraz bardziej skrzywiam się w stronę pustych półek - minimalizowaniu ilości przedmiotów na wierzchu i pod ręką, a maksymalizowaniu tych schowanych. Zwłaszcza, że sięgnięcie do szafki i odłożenie po wykorzystaniu danej rzeczy to przeważnie kilka sekund więcej, a moje doznania estetyczne i wewnętrzny spokój na odpowiednim poziomie. Chyba też jestem dziwiakiem.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jestem za tym, że jeśli coś da się schować, to najlepiej to schować :) Niestety, mam małą łazienkę, w której jest tylko jedna mała zamykana szafka (pod zlewem), w której trzymam jeszcze większe brzydactwa jak Domestos, miednica czy zapas papieru toaletowego. Tak więc muszę kombinować inaczej.
Usuń"E" z dzidziusiem mogło rodzić domysły... ;)
OdpowiedzUsuńChyba tylko u osób, które mnie nie znają ;) Kupuję ten płyn ze względu na kolor :)
UsuńJa kupuje że względu na zapach. Fakt mam dzieciaki, ale tylko ja jestem alergików zapachowym. Wszystko co dziecięce jest prawie bezzapachowe lub bardzo delikatnie pachnące.
UsuńTrochę bym się bała kichnąć w Twoim mieszkaniu, tak to wszystko doskonale wygląda :) A już nawiązanie do Monici Geller zupełnie mnie odstrasza :)
OdpowiedzUsuńA poważnie to bardzo mi się podobają Twoje minimetamorfozy, w duchu zazdroszczę niezłomności. U mnie poszukiwanie ładnych dodatków zwykle kończy się kapitulacją, bo wszystko jest albo brzydkie, albo nie w tym odcieniu, albo za małe/duże.
Ja po prostu uwielbiam porządek :) Znam ten ból, kiedy potrzebuje się czegoś w określonym stylu, wymiarze i kolorze, a w sklepach wszystko nie takie. Ale jestem uparta i szukam do skutku. To jest choroba ;)
UsuńTo prawda 😕 niestety u mnie ta " choroba" przegrywa czasem z lenistwem, ale ten wpis sal mi moc i teraz juz nie ma ze boli 😁
UsuńChcialabym dolaczyc do grupy wsparcia, odkad zobaczylam Twoje pierwsze posty mieszkaniowe, to zaczelam wszystko przelewać i przesypywać do wszelkiej maści buteleczek i pojemników. Od razu ma sie wrazenie wiekszego porzadku i panowania nad rzeczywistoscia. Chcialabym kiedys osiagnac poziom dopasowanych szczoteczek (poki co budzet studencki nie pozwala).
OdpowiedzUsuńWszystko pięknie, ze mną byłby jednak taki problem, że po jakimś czasie zapomniałabym w której butelce jest płyn do prania, a w której płyn do płukania... A przez zamyślenie zaczęłabym płukać usta płynem do demakijażu zamiast płynem do ust... Chyba musiałabym przykleić etykietki ;)
OdpowiedzUsuńJa na razie ogarniam, ale na wszelki wypadek niedawno zamówiłam etykietki :)
UsuńEtykietki? Z niecierpliwością czekam na ich zdjęcie na instagramie! :)
UsuńA swoją drogą to niesamowite, że chociaż prawie każda z tych buteleczki jest, jak to mówi moja mama, "z innej parafii", to patrząc całościowo świetnie wyglądają razem :D
UsuńTeż na TO choruję i też słyszę że są ważniejsze sprawy niż moje dziwactwa �� No bo po co dopasowywać np kolor ścierki lub solniczki so wystroju kuchni �� A mi z tym dobrze i już! Zdradź mi skąd masz ten fantastyczny pojemnik na proszek
OdpowiedzUsuńPojemnik z Bonami.pl. Widzę, że teraz ich nie ma, ale one pojawiają się tam regularnie.
UsuńRyfko, masz TAKI zmysł aranżacji wnętrz- że aż szkoda że się tym nie zajmujesz i nie ratujesz ludków z może i dobrą estetyką, ale mniejszym zapałem do poszukiwań...
OdpowiedzUsuńDzięki. Może to jest fajny pomysł na nowy cykl: "wyszperane przez Ryfkę" z ciekawymi i przydatnymi gadżetami z różnych sklepów :)
UsuńW sumie ja pod wplywem Twojego postu z kiedys tam poleciałam od razu co sil w nogach do tk maxx po "wielkie szklane bydle" ;)
OdpowiedzUsuńHasztag #wpływowablogerka ;)
UsuńJaram się Twoim mieszkaniem <3 Już widzę to wszystko w moim industrialnym domku (to nic, że jeszcze nie mam nawet działki, ale chałupa w głowie już umeblowana). Skąd jest butelka na płyn do naczyń?
OdpowiedzUsuńButelka jest po mydle w płynie z TK Maxx. W ogóle w TK Maxx maja sporo kosmetyków w fajnych opakowaniach w tym stylu. Polecam. Butelka, do której przelałam żel do mycia twarzy, też jest stamtąd.
UsuńJuż znalazłam we wcześniejszym poście ;) Będę szukać, bo do aktualnej łazienki też będą mi pasować takie brązowe butelczyny. A już myślałam, że będę musiała przepuścić wypłatę na kosmetyki Phenome żeby mieć takie butelki ;)
UsuńHaha doskonale Cię rozumiem Ryfko, zawsze byłam szurnięta na punkcie pudelek, pojemników, słoików i puszeczek. W swoim mieszkaniu, które właśnie się szykuje, planuję pójść o krok dalej i schować pralkę - trafiła mi się niczym ślepej kurze ziarno wnęka odpowiednich rozmiarów ;) wszystko wszystko, czego nie da się zupełnie schować, będę na pewno maniacko przelewać i przesypywac. Ma to same zalety - ukrywasz brzydkie i pokazujesz ładne! Żyję dla spójnych i konsekwentnych rozwiązań i przemyślanej estetyki, więc postuj częściej, Ryfko!
OdpowiedzUsuńJak dobrze wiedzieć, że nie tylko ja tak świruję :) Najchętniej to pochowałabym prawie wszystko do szafek!
OdpowiedzUsuńJa też, ale w łazience mam tylko jedną malutką szafeczkę pod zlewem :(
UsuńA ta wneka, w ktorej masz chemie do prania, nie dalaby sie przerobic na szafke przez dodanie drzwiczek? Chyba, ze to nie wneka - trudno wywnioskowac ze zdjecia.
UsuńTo nie wnęka, tylko półka na całą długość ściany.
UsuńKurde. Szkoda, ze wszystkie kosmetyki i inne brzydkie butelki mam pochowane :(
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie zakupu mieszkania, więc na pewno raz jeszcze przeczytam wszystkie twoje mieszkaniowe posty :)
OdpowiedzUsuńChyba mamy tę samą chorobę ;-) Bardzo podoba mi się Twoja metamorfoza, akurat zrobiliśmy z narzeczonym remont łazienki, szpecą ją jeszcze tony proszków do prania jego mamy ale i z tym zrobimy porządek ;-)
OdpowiedzUsuńJa to powinnam chyba zacząć od generalnego remontu mieszkania...
OdpowiedzUsuńDogadałybyśmy się. :) Ja bardzo chciałabym już mieszkać sama, bez współlokatorów i mieć trochę większy budżet, żeby sobie pozwolić na te wszystkie dziwactwa. <3 Niestety, na małej przestrzeni z czterema osobami jest ciężko. Zwłaszcza gdy jedna osoba trzyma 30 herbat na blacie i 15 par butów we wszystkich możliwych kątach przedpokoju...
OdpowiedzUsuńA co na to Dzióbek? Bo ja nie mogę się doprosić swojego o porządek. Biurko całe w niepotrzebnych papierach, kablach, elektronicznych pierdołach, paragonach, wszystkie ciuchy na łóżku (bo za brudne do szafy, za czyste do prania :P). No i oczywiście to ja jestem dziwakiem a nie on bałaganiarzem. :D
PS: Właśnie oglądam "Przyjaciół". :D
Doskonale Cię rozumiem. Jeszcze 2 lata temu dzieliłam mieszkanie z Dzióbkiem i jeszcze 2 osobami. Przy tylu osobach, z których każda ma inne przyzwyczajenia, nie było opcji, żeby był porządek. Własne mieszkanie na własnych warunkach to było moje marzenie od dzieciństwa (serio), dlatego teraz szaleję ze szczęścia :)
UsuńDzióbek to złoty chłopak :) Docenia moje pomysły na uporządkowanie przestrzeni i sam też bardzo dba o porządek. Raz usłyszałam, jak mówi swoim rodzicom, że lubi nasze mieszkanie, bo zawsze wszystko może w nim znaleźć. O mało nie pękłam z dumy :)
A na ciuchy nie-do-końca-czyste-ale-jeszcze-nie-brudne znalazłam rozwiązanie: skrzynkę na kółkach. Pokazywałam ją w tym poście. U nas sprawdza się znakomicie :)
Zainspirowałaś mnie ! Lecę na zakupy. Tzn otwieram Macbooka i zabieram się za szukanie :) cudowny post, zdjęcia piękne x x
OdpowiedzUsuńPodzielam Twoje odchyły, niestety. Jednakoż jeży mi się na ciele wszystko, co nie wydepilowane, na myśl o szklanych pojemnikach w łazience. Regularnie ledwie uchodziłam z życiem, rozbijając w proch i pył tego typu utensylia. Ufam, że jesteś bardziej zwinna.
OdpowiedzUsuńMałe rzeczy a jak cieszą oko! Nic tylko zazdrościć i pogratulować takich zdobyczy :)
OdpowiedzUsuńHaha, a ja właśnie noszę się z zamiarem podwędzenia paru szkieł z laboratorium :D
OdpowiedzUsuńWszystko super, tez bym sobie tak urządziła gdybym mogła, zastanawia mnie tylko czy nie jest dość kłopotliwe korzystanie z płynu do płukania ust z takiej butelki?
OdpowiedzUsuńNie. Korek od tej butelki ma wydrążony środek, więc idealnie sprawdza się jako "kieliszek" do dozowania płynu.
UsuńSprytnie :) ale mnie bardziej chodziło o ciężar butelki, bo wydawało mi się, że jest duża i że rano jak człowiek nieprzytomny jeszcze to bałabym się że upuszczę z rąk :)
UsuńJakoś nigdy nie mieliśmy z tym problemu. Wiadomo, że szkło jet cięższe niż plastik, ale bez przesady.
UsuńProszków na szczęście w łazience nie mam, ale męczy mnie kwestia wszelkiego rodzaju płynów/żelów do kąpieli, szamponów, odżywek itp. Trzymasz to wszystko w zamknięciu, czy tylko używasz dwóch przelanych do innego pojemnika? Ryfko, help!
OdpowiedzUsuńNo więc nasz prysznic jest naprzeciwko wejścia do łazienki i w 1/3 zasłonięty jest ścianką (a dalej są szklane drzwi od kabiny). Półkę z szamponami itd. powiesiłam po wewnętrznej stronie tej ścianki, więc ona jest zupełnie niewidoczna (chyba że się wejdzie pod prysznic). Pod prysznicem już tak nie wariuję i nie przelewam kosmetyków (nie widzę ich cały czas, więc mnie nie drażnią), ale wolnej amerykanki też nie ma ;)
UsuńKupuję tylko kosmetyki w opakowaniach pasujących kolorystycznie do łazienki (białe, czarne, szare, brązowe). Podobnie z gadżetami typu rękawica do mycia czy maszynki do golenia. Na szczęście w sklepach jest spory wybór, więc nie ma z tym większego problemu :)
Idealne rozwiązanie z tą ścianką! U mnie niestety w tym momencie nie do zrealizowania ze względu na fakt, iż posiadam wannę z parawanem prysznicowym. Będę musiała pomyśleć nad innym patentem :) Dziękuję za odpowiedź!
UsuńDeweloper tak zaprojektował. Na początku trochę psioczyłam, czemu nie mógł dać szyb na całej długości kabiny, ale pod względem ukrywania kosmetyków to faktycznie niegłupie rozwiązanie ;)
UsuńPrzy wannie pozostaje chyba poprzelewanie do ładnych pojemników. Marie Kondo, autorka słynnej "Magii sprzątania", radzi, żeby wszystkie kosmetyki kąpielowe po użyciu wycierać i chować do szafki, ale osobiście uważam, że ją pogięło :)
Ja nie trzymam kosmetyków w łazience, mam je w sypialni w specjalnym koszyku i zawsze z tym koszykiem wędruję do łazienki, gdy chcę się wykąpać. Koszyk stoi w szafce i zawsze po kąpieli, suszę te butelki itd. Nie znoszę łazienek zastawionych wystawką kosmetyków jak w drogeriach...
UsuńAnonim: Ja też nie lubię, dlatego mam poukrywane. Ale z tym koszyczkiem i suszeniem kosmetyków po kąpieli to mnie zastrzeliłaś :) Czytałam o tym w "Magii sprzątania" i nie mieściło mi się to w głowie. Estetyka jest dla mnie ważna, ale równie ważna jest wygoda (a jestem jednak strasznym leniem).
UsuńGenialnie to wszystko wygląda. Obmyślone w każdym szczególe <3
OdpowiedzUsuńGdybyś jeszcze szukała ładnej, ale też dobrej pasty do zębów, to ostatnio odkryłam Euthymol. Ma bardzo estetyczne opakowanie, w stylu retro :)
OdpowiedzUsuńEee, nie mają czarno-białych opakowań. Niestety, nic z tego nie będzie ;)
UsuńHaha jesteś jeszcze bardziej wymagająca niż ja :D
Usuńzaszalałaś :) bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńmój pierwszy komentarz Ever ! fantastyczne rozwiązania! zdecydowanie inspirujące !
OdpowiedzUsuńZnam to uczucie i podzielam. Parę tygodniu temu pozbawiłam poczciwego Ludwika tożsamości, wykorzystując dokładnie taką samą butlę. :)
OdpowiedzUsuńAle pięknie! Lepiej jednak tego nie leczyć, bo pomysły są super - zdjęcia po wyglądają jak z jakiegoś cukeirkowego filmu, gdzie wszystko jest takie idealne i dopracowane ;D
OdpowiedzUsuńUff żyje się łatwiej jak człowiek wie, że nie jest sam z syndromem "Monica Geller" :D Może to i są pierdoły, ale mnie też doprowadzają do szału niedopracowane szczegóły, zwłaszcza, że opakowania naprawdę szpecą wnętrze. Zastosowane zmiany bardzo mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńFajne pomysły! Nawet jeśli ktoś nie ma tak silnej potrzeby dopasowywania akcesoriów, może się chociaż częściowo zainspirować. Pojemnik na gąbkę do naczyń zdaje się całkiem praktyczny. Zawsze wiadomo, gdzie jej szukać i nie nasiąka wodą ze zlewu.
OdpowiedzUsuńHahaha, "kolorystyczna sraczka" - rozumiemy się bez słów :)Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRyfko, czy posiadasz (i może pokazywałaś) suszarkę na naczynia? Masz ją gdzieś ukrytą?
OdpowiedzUsuńNie posiadam. Po pierwsze, nie mam na nią miejsca, a po drugie, jest mi niepotrzebna, bo większość naczyń myję w zmywarce. W zlewie rzadziej, a kiedy już myję, to albo od razu wycieram, albo zostawiam do wyschnięcia na desce do krojenia.
Usuńile lokowanych produktów w tym wpisie! ;) a tak serio świetny pomysł i nie ukrywam, że od jutra nastąpił plagiat tych twórczych ryfkowych rozwiązań u mnie w domu :) rewelacyjna aranżacja! nie wiem czemu, ale laboratoryjny wystrój do tej pory kojarzył mi się tylko z filmem "ludzka stonoga" (ble) - wreszcie nastąpiła pewna zmiana w mojej wyobraźni ;)
OdpowiedzUsuńMega super pomysły... A niewiesz przypadkeim gdzie można wynaleźć jakies fajne toaletki?
OdpowiedzUsuńNiestety, nie jestem w temacie. Wiem, że w Ikei są, i to by było na tyle.
UsuńCiekawe :)
OdpowiedzUsuńnie pierwszy raz pokazałam Twojego posta mojej mamie, która raczej żadnych blogów nie czyta. a pokazałam oczywiście nie, aby skrytykować, tylko przedstawić w pewnym sensie... niezwykłość. w niewielu mieszkaniach środki czystości są w taki sposób "poukrywane". jestem pod wrażeniem. :D najbardziej zaskoczyła mnie (ale i spodobało mi się to rozwiązanie) "doniczka" do gąbki. :DD
OdpowiedzUsuńSpoko. Moja Mama też tego nie rozumie ("Hehe, uważaj, żebyś sobie teraz domestosem głowy nie umyła").
UsuńSuper pomysly! Sama tez tak robie :) Mam pytanie: gdzie mozna kupic taka okragla deske do krojenia? Jaki to rodzaj drzewa ze tak pieknie sie starzeje? Dziekuje:)
OdpowiedzUsuńNiestety, nie pomogę. Deskę kupiliśmy dawno temu na targu staroci. Nie mam pojęcia, co to za drewno.
UsuńBomba. U mnie na łazienka na razie jest jednym wielkim pstrokatym nieporozumieniem. na razie na nią brakuje mi weny. a twoje propozycje są bardzo kuszące :)
OdpowiedzUsuńps. tez mam otwartą kuchnie i w eleganckim dozowniku na mydło wlałam płyn do zmywania :)
OdpowiedzUsuńTen post jest bardzo bliski mojemu sercu;) Dobrze wiedziec ze po drugiej stronie swiata sa ludzie, ktorzy maja te same potrzeby estetyczne.
OdpowiedzUsuńCytując pewnego bałwanka: "A byliście z tym u lekarza?"
OdpowiedzUsuńZainspirowałaś mnie!!! Musze obejrzeć kuchnię i łazienkę i usunąć wszystkie pstrokate opakowania z wielkimi napisami marek... Ale czad! Już mi się podoba!
OdpowiedzUsuńŚwietne pomysły, wszystko jest tak pięknie dobrane do siebie i z tego co zauważyłam nie tylko w łazience, ale to co w łazience pasuje też kolorystycznie do kuchni.. Naprawdę masz do tego głowę.;)
OdpowiedzUsuńNo i czemu producenci nie mogą od razu zatroszczyć się o estetyczne opakowania w dobrym guście...
OdpowiedzUsuńPo zobaczeniu tych przemian mam wrażenie, że dlatego, aby wzbudzić we mnie kreatywność i wykorzystać takie ładniusie zamienniki opakowań jakie tutaj widzę :D
Lubię takie dopieszczanie "brzydkiego" :)
OdpowiedzUsuńRyfko, jak dbasz o swój blat drewniany w kuchni? jak często nakładasz olej i jaki? jeśli dobrze pamiętam, Wasz blat jest z ikeii, czy zamontowali Wam od razu zaolejowany?
OdpowiedzUsuńNie wiem, skąd jest blat, bo meble robił nam stolarz na zamówienie. Blat był zaolejowany przy montażu. Ja na początku stosowałam zwykły olej do drewna z Ikei. Potem ktoś w komentarzach polecił mi olej do drewna Osmo i rzeczywiście jest różnica. Jest gęsty (to w zasadzie takie mleczko) i drewno po nim jest takie aksamitne i gładziutkie. Teraz nie olejowałam blatu już z pół roku i co weekend sobie obiecuję, że się do tego zabiorę ;)
Usuńdzięki za informację:) nad tym olejem osmo właśnie się zastanawiałam, mój blat też był zaolejowany przy montażu, myślisz, że warto przed użytkowaniem zaolejować jeszcze raz porządnym olejem?
OdpowiedzUsuńMyślę, że to na pewno nie zaszkodzi :)
UsuńNiesamowicie to wygląda! Jak widać nie jesteś sama ze swoim "dziwactwem" :) Jakby Cię tez interesowały pojemniki w kontekście noszenia jedzenia do pracy to fajne są teraz w Biedronce. I to taki specjalne na jogurt (osobna przegródka na płatki i jogurt + element chłodzący) czy na sałatkę (z widelczykiem i w montowanym w wieczko pojemniczkiem na sos). Porządek musi być :D!
OdpowiedzUsuńZazwyczaj nie piszę komentarzy, choć wiem, że to nieładnie, ale tym razem muszę. Znasz sklep patyna.pl? Jak zobaczyłam asortyment od razu pomyślałam o Tobie i Twoim zamiłowaniu do rzeczy z charakterem :) ja się co prawda nie obkupiłam, ale Tobie może coś wpadnie w oko (takie apteczne buteleczki m.in widziałam ;) )
OdpowiedzUsuńK.
Znam, śledzę i bardzo lubię. Niedawno ktoś mi tam mój upatrzony dywan wykupił, ale nie poddaję się, na pewno jeszcze coś fajnego upoluję.
UsuńHallo! jest tam kto???
OdpowiedzUsuńczas na nowy wpis Ryfka...
Osobiście lubię pstrokaciznę, ale nawet ja odczułam jakiś taki wewnętrzny spokój oglądając te zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńKomentuję, a właściwie pytam przy okazji starego wpisu, ale ja tu nowy (a już wierny). Jak sobie poradziłaś z gąbkami kąpielowymi? Chowasz je (w czym?) czy udało Ci się gdzieś namierzyć takie w stonowanych kolorach (i nie chodzi mi tu bynajmniej o majtkowy róż). Chętnie przesypałbym np sól do kąpieli do jakiegoś nie plastikowego pojemnika, ale obawiam się śliskości szkła w mokrej, niezdarnej dłoni, słusznie?
OdpowiedzUsuńNowy czytelnik to zawsze powód do radości, zwłaszcza jeśli ma podobne odchyły do moich ;)
UsuńGąbki kąpielowej nie chowamy. Leży sobie na prysznicowej półeczce. W sklepach są dostępne naturalne gąbki o żółto-beżowym odcieniu, które do klimatu naszej łazienki pasują idealnie.
Co do soli do kąpieli, to mamy prysznic, więc ten problem nas nie dotyczy. Ale w poprzednim mieszkaniu trzymaliśmy sól w szklanej butelce i obeszło się bez wypadku. W końcu sól wsypuje się przed kąpielą, a wtedy jeszcze łapy suche ;) Obecnie trzymamy płyn do płukania ust w szklanej butelce i też póki co udało nam się jej nie potłuc. Tak więc da się ;)
Ryfko, jestem takim samy freakiem jak Ty - od kilku lat zaciekle walczę z prstrokacizną wokół siebie. Jest to o tyle ciężkie, że wynajmuję mieszkanie z chłopakiem i współlokatorami - ale dzielnie to znoszą i rozumieją moje zamiary, co najważniejsze - pomagają (nawet jeżeli nie rozumieją) mi z tym walczyć. Mieszkamy w ponad 100letniej kamienicy w centrum Warszawy, więc jest na czym pracować, a ja staram się o to dbać, jak własne :) I ostatnio, mój współlokator przyniósł do domu białe i czarne gąbki do mycia naczyń! Są u nas dostępne w sieci SUpersam (nie wiem na ile jest dostępna w innych miejscowościach). Firma to Morana i bez problemu można ją dostać w internecie. Pozwolę sobie wstawić link :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.clineo.pl/morana-blackwhite-zmywak-do-naczyn-10-sztuk.html
Post ma już tyle miesięcy, ale jestem przekonana, że wiele osób tu jeszcze zagląda i może ktoś skorzysta :) I nie jesteśmy jedyne, które nie mogą patrzeć na tandetne gąbki w brzydkich kolorach ;)
Pozdrowienia,
Kat
Pasowałaby wam pasta ecodental czarna wybielająca :)
OdpowiedzUsuńRyfko, czy pamiętasz jeszcze, gdzie kupiliscie ten spieniajacy dozownik na mydło. Dziecię moje zużywa litry mydła i szukam pilnie ładnego dozownik. Allegro nie pomogło.
OdpowiedzUsuńLeroy Merlin. Są też szare w Jysku. Tylko pamiętaj: 20% mydła, 60% wody i 20% powietrza, inaczej nie będzie działać i zamiast piany dozownik będzie wypluwał wodnistą breję.
Usuń