Dzisiaj mija dokładnie 15 lat od pamiętnego dnia, kiedy to podczas zupełnie koleżeńskiego wyjścia na zakupy zaskoczył nas z Dzióbkiem deszcz i chcąc nie chcąc wylądowaliśmy pod jednym parasolem. Z tej okazji wybraliśmy się wczoraj w sentymentalną podróż do Kielc, gdzie wszystko się zaczęło.
Ech, tyle wspomnień! Kultowe okienko z frytkami na Sienkiewicza naprzeciwko teatru; nieistniejące już kino Romantica, z którego zwinęliśmy kiedyś plakat pierwszej części "Władcy Pierścieni" (normalnie Bonnie i Clyde); kawiarnia Wesoła Kafka, w której pierwszy raz mieliśmy do czynienia z cukrem trzcinowym ("Tyy, zobacz, co tu w tej cukierniczce jest! Takie jakby małe bursztynki!"), co było dla nas takim szokiem, że zawinęliśmy trochę do serwetki, żeby pokazać znajomym; no i oczywiście akademik "Mimoza" i pokój 505, w którym się poznaliśmy.
Zwiedziliśmy stare studenckie kąty (ze smutkiem odkrywając, że siedziby naszych instytutów zostały przeniesione), trochę się powzruszaliśmy, a wszystko zwieńczyliśmy rozpustnym obiadem w poleconej przez Was na Fejsie restauracji (Solna 12 - świetne miejsce!). Ponieważ pierwszy raz od paru tygodni nie miałam na sobie dresów i bluzy, wygospodarowaliśmy też 5 minut na uwiecznienie mojej rocznicowej stylówki.
Koszula to świeżutka nowość, która przyszła do mnie w piątek od polskiej marki Samodobro. I zaiste, jest tu bardzo dużo dobra, bo po pierwsze, wzór w liski (i to w sweterkach!), po drugie, materiał: bardzo miękka bawełniana dzianina, po trzecie, wszystko jest szyte w Polsce, i po czwarte, koszula kosztuje teraz tylko 73 zł. Część z Was być może zainteresuje również po piąte: oprócz ubrań damskich mają także dziecięce.
Ten post uświadomił mi, jak dawno nie było tu żadnego wpisu ciuchowego. W tych sztybletach śmigam od października, a na blogu pojawiają się dzisiaj po raz pierwszy. Wiedzcie jednak, że są przewygodne (miękkie i leciutkie) i nadają się zarówno na rower, jak i na całodzienne szlajańsko po mieście. W kategorii botków to obecnie mój bezkonkurencyjny numer jeden. Polecam, Wasza Foxy Lady.
Ech, tyle wspomnień! Kultowe okienko z frytkami na Sienkiewicza naprzeciwko teatru; nieistniejące już kino Romantica, z którego zwinęliśmy kiedyś plakat pierwszej części "Władcy Pierścieni" (normalnie Bonnie i Clyde); kawiarnia Wesoła Kafka, w której pierwszy raz mieliśmy do czynienia z cukrem trzcinowym ("Tyy, zobacz, co tu w tej cukierniczce jest! Takie jakby małe bursztynki!"), co było dla nas takim szokiem, że zawinęliśmy trochę do serwetki, żeby pokazać znajomym; no i oczywiście akademik "Mimoza" i pokój 505, w którym się poznaliśmy.
Zwiedziliśmy stare studenckie kąty (ze smutkiem odkrywając, że siedziby naszych instytutów zostały przeniesione), trochę się powzruszaliśmy, a wszystko zwieńczyliśmy rozpustnym obiadem w poleconej przez Was na Fejsie restauracji (Solna 12 - świetne miejsce!). Ponieważ pierwszy raz od paru tygodni nie miałam na sobie dresów i bluzy, wygospodarowaliśmy też 5 minut na uwiecznienie mojej rocznicowej stylówki.
Koszula to świeżutka nowość, która przyszła do mnie w piątek od polskiej marki Samodobro. I zaiste, jest tu bardzo dużo dobra, bo po pierwsze, wzór w liski (i to w sweterkach!), po drugie, materiał: bardzo miękka bawełniana dzianina, po trzecie, wszystko jest szyte w Polsce, i po czwarte, koszula kosztuje teraz tylko 73 zł. Część z Was być może zainteresuje również po piąte: oprócz ubrań damskich mają także dziecięce.
Ten post uświadomił mi, jak dawno nie było tu żadnego wpisu ciuchowego. W tych sztybletach śmigam od października, a na blogu pojawiają się dzisiaj po raz pierwszy. Wiedzcie jednak, że są przewygodne (miękkie i leciutkie) i nadają się zarówno na rower, jak i na całodzienne szlajańsko po mieście. W kategorii botków to obecnie mój bezkonkurencyjny numer jeden. Polecam, Wasza Foxy Lady.
koszula w liski - Samodobro.com.pl (prezent od sklepu)
dżinsy - Lee
sztyblety - Ecco (prezent do marki)
skórzana torba / teczka - SklepVintage.pl
Boska koszula, ale ta torba skradła moje serce! Skąd jest? :)
OdpowiedzUsuńNo i gratuluję tylu wspólnie przeżytych już lat z Dzióbkiem - pozostaje jedynie winszować jeszcze wielu takich, radosnych rocznic :)
No i prosić o może ciut więcej takich osobistych postów, tak choć ciutenieczkę...bo fajnie się to czytało :)
Torba vintage, niestety nie wiem jakiej marki. Z przodu jest malutki znaczek, coś jakby PV (z tym że P jakby wychodzi ze środka V), ale kompletnie nic mi to nie mówi.
UsuńA co do osobistych wpisów, to ja mam wrażenie, że ciągle piszę o Dzióbku (zwłaszcza na Fejsie) ;)
jakie fantastyczne to samo dobro :) już do nich zaglądam!
OdpowiedzUsuńStu lat jeszcze w zdrowiu, szczęściu i pomyślności! I tak, więcej takich postów.
OdpowiedzUsuńLiski cudowne, zaprawdę samo dobro :)
Ale co do butów ecco, to zachowam dystans, ich buty rozwaliły mi się na pięcie, przy okazji kalecząc nogę do krwi, a od ich rzeczoznawcy usłyszałam, że to wina moich stóp. A zatem nigdy już, przenigdy, stopy me niegodne nie przekroczą progów żadnego sklepu tej marki (ani stopy mego potomstwa, dopóki władna jestem te ważkie decyzje podejmować).
Hip, hip, hurra na cześć deszczu sprzed 15 lat i parasola, który tak uprzejmie się znalazł!
O.
O kurde, to dziwna sprawa z tymi butami. To jest moja trzecia para od Ecco i do tej pory wszystkie były bardzo wygodne i nie było z nimi żadnych problemów (chociaż trzeba przyznać, że w poprzednich dwóch nie chodziłam aż tak często jak w tych). No ale rozumiem; też tak mam, że jak mi jakaś marka podpadnie, to potem nie ma przeproś ;)
UsuńNiestety mam takie same doświadczenia z tą marką. Nigdy więcej. Dokładnie takie samo tłumaczenie przy reklamacji "wina stóp"
Usuń"Wina stóp" to chyba standardowy powód odrzucania reklamacji. Ja dawno, dawno temu miałam tak w HD (w Kielcach zresztą) :/ Ale to był chyba jedyny raz, kiedy musiałam reklamować buty. Albo mam szczęście, albo jakieś "prawidłowe" stopy ;)
Usuńja jeszcze dodam sandaly trwale farbujace stopy na czerwono :) niby nie powinnam w nich wpadac do morza, ale mimo wszystko bylo to srednie. Zwlaszcza, ze jak je zdejmowalam, to jeszcze zafarbowaly mi sie dlonie.
Usuńpokój 505! jak w tej piosence Arctic Monkeys. chociaż piosenka akurat o złamanym sercu. no ale pojawia się pokój 505, więc można przymknąć oko :)
OdpowiedzUsuńOd Twojego ostatniego zdjecia na blogu kudly Ci urosly. Wracasz do starej fryzury?
OdpowiedzUsuńKudły mają to do siebie, że rosną. Jak urosną za bardzo, to je znowu obetnę. Takie oto mam fascynujące plany, jeśli chodzi o moją "fryzurę".
UsuńGenialna jest ta koszula! :)
OdpowiedzUsuńFantasryczna stylowka, Samodobro rzeczywiscie warte polecenia, wlasnie weszlam i kupilam koszule z syrenimi ogonami - liskow by juz bowiem moi studenci (i kolezanki/koledzy z pracy) raczej nie zdzierzyli ;)
OdpowiedzUsuńNad syrenami też się zastanawiałam. Wzory autorstwa Moniki Smyły są przecudne.
UsuńJaka cudowna koszula <3
OdpowiedzUsuńUrocza koszula <3
OdpowiedzUsuńRyfka jakie secondhandy polecisz w Krakowie?
Dawno nie chodziłam po ciucholandach (mam nadzieję, że teraz, na frilansie, to się zmieni), ale kilka moich ulubionych adresów podałam w tym wpisie. Większość chyba aktualna :)
UsuńAkademik Mimoza <3 Biorąc pod uwagę tę nazwę muszę stwierdzić, że cudem byłoby, gdyby w tym akademiku NIE rozpoczęła się żadna wielka miłość.:D
OdpowiedzUsuńDodawaj posty częściej bo normalnie nie można się doczekać :-) pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńNo nie chcę nic mówić, ale ten jest już trzeci w tym miesiącu. Taka frekwencja to u mnie coś niespotykanego. Oby tylko moc mnie nie opuściła ;)
UsuńKurczę, jesteście z Kielc?
OdpowiedzUsuńZe świętokrzyskiego, nie z samych Kielc :)
UsuńAleż mnie rozbawiła historia o cukrze trzcinowym ;D
OdpowiedzUsuń15 lat - kupa czasu, muszę przyznać, że nigdy nie wiem co się powinno mówić z okazji takich rocznic (gratulacje/wszystkiego najlepszego?) chyba pasują tu oba określenia także gratuluję i życzę wszystkiego co najlepsze ;)
Ach no i muszę jeszcze dodać, że koszula jest śliczna *.*
Ja bardzo lubiłam "Lukrecję" - kawiarnię na placu Wolności. Stamtąd blisko było do antykwariatu Metzgera, w którym spędzałam mnóstwo czasu i traciłam zdrowy rozsądek i wszystkie oszczędności ;)Z tego co wiem, antykwariat przenieśli teraz na Sienkiewkę. A jaki los spotkał Lukrecję?
OdpowiedzUsuńZamknięta:(
UsuńGratulujemy piętnastki!
OdpowiedzUsuńKoszule w lisy będą z powrotem dostępne za około miesiąc :)
Dziękujemy!
SAMODOBRO
O, i to jest bardzo dobra wiadomość :)
UsuńCoś mi tak właśnie wydawało się, że jakby skądś Cię znala.... a tu proszę, takie kwiatki. Czytam bloga od dawna, a dopiero się zorientowałam. Ja mieszkałam w 506 za czasów kiedy po drugiej stronie korytarza mieszkali Pan Mariusz P. i Michał S. Kojarzysz?
OdpowiedzUsuńNie pamiętam już nazwisk, ale owszem, za moich czasów mieszkał Mariusz i mieszkał Michał (pseudonim Many ;)
UsuńOj jak się sentymentalnie zrobiło, aż mi się łezka w oku zakręciła (ale w sumie mam uczulenie na pyłki traw). Ten Mariusz to zapewne "Pielu" :-). Pozdrawiam serdecznie.
UsuńO, proszę, kogo tu licho przyniosło :D Mareczku, Ty też masz swój udział w tej pięknej rocznicy, no bo jakbyś pewnego dnia nie przyprowadził Dzióbka do naszego pokoju, to teraz pewnie mieszkałabym sama z 15 kotami. Tak więc dzięki! ;)
Usuń15 rocznica to naprawdę długo gratulacje i kolejnych pięknych rocznic życzę :) Liski już upolowałam są cudowne, a materiał jest naprawdę super. :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGdzie znajdę takie sztyblety, jak nazywa się ten model?
OdpowiedzUsuńNiestety, nie pamiętam nazwy modelu. Ale to buty z kolekcji Ecco sprzed roku i raczej nie są już dostępne. Może w nowej kolekcji będą podobne?
Usuń