10 stycznia 2016

Przechowywanie brzydkich rzeczy: PRZED i PO

Ostatnio u nas na mieszkaniowym froncie bez większych zmian (nadal nie mamy w oknach rolet ani zasłon - pozdrawiamy sąsiadów), ale kilka nowych drobiazgów nam przybyło i niedługo postaram się je tu pokazać. 

Dzisiaj natomiast wracam na chwilę do mojego ulubionego tematu, czyli przechowywania brzydkich rzeczy - środków czystości i innych takich kłujących w oczy gadżetów. Pisałam już o tym w poście o łazience oraz w drugim, o biało-czarnych nowościach, więc jeśli ktoś ma ochotę na porcję głębokich przemyśleń na temat ukrywania proszku do prania albo gąbki do mycia naczyń, to odsyłam do tych wpisów. Zdaję sobie sprawę, że dla wielu osób (w tym mojej rodzonej Matki) są to tak zwane "problemy z dupy", ale nic nie poradzę, że mnie takie drobiazgi niesamowicie działają na nerwy. Moje mieszkanie to moja oaza, moje królestwo, moja izolatka i nie potrafię normalnie funkcjonować, dopóki nie otacza mnie wizualny spokój.

Skoro już ustaliliśmy, że powinnam się leczyć, to teraz do rzeczy. Pomyślałam, że pokażę na przykładach, jak odpowiednie pojemniki potrafią odmienić wnętrze. Te fragmenty łazienki i kuchni pojawiły się już wcześniej na blogu, ale dzisiaj prezentuję je w wersji PRZED i PO. Przyznacie, że różnica jest kolosalna. Wnętrzo-zapaskudzacze zmieniły się we wnętrzo-upiękniacze. Mam nadzieję, że zachęci to przynajmniej kilkoro z Was do pokombinowania u siebie (założymy wtedy grupę wsparcia pod wezwaniem Moniki z "Przyjaciół"). Niech moc porządkowania będzie z Wami!

PS
Marne zimowe światło niestety nie sprzyja zdjęciom, ale nie chciałam odwlekać tego posta, bo na 2016 mam mocne postanowienie poprawy, jeśli chodzi o częstotliwość wpisów. Jak zresztą co roku.

Laundry kit - BEFORE
Mój kącik pralniany na samym początku wyglądał mniej więcej tak. Od razu było wiadomo, że coś z tym trzeba zrobić.
Laundry kit - AFTER
I zrobiłam. Myślę, że takiej metamorfozy nie powstydziłby się sam Gok Wan.
Bathroom - BEFORE
Nie było mowy, żebym codziennie musiała oglądać taką kolorystyczną sraczkę przy zlewie.
Bathroom - AFTER
Wszystko wylądowało w ładnych pojemnikach. Najtrudniej było zdobyć pasujące szczoteczki i pastę do zębów w niepstrokatym opakowaniu, ale kto szuka, ten znajdzie. Ostatnio po drugiej stronie zlewu stanęła szczoteczka elektryczna - też czarna (pokazywałam ją na Facebooku).
Kitchen sink - BEFORE
Zlew w kuchni. No nie, tak to nie mogło wyglądać, zwłaszcza że nasza kuchnia jest łączona z "salonem", więc te szkaradztwa ciągle były na widoku.
Kitchen sink - AFTER
Płyn przelany, gąbka schowana, Sztywniara szczęśliwa.