Na wstępie czy mogę prosić o wybuch entuzjazmu z okazji 4. posta w tym miesiącu? To naprawdę ważne wydarzenie. Ostatni raz taką frekwencję miałam chyba w 1628 roku.
A teraz do ciuchów. Otóż dzisiaj prezentuję rzecz, o której marzyłam od dawna, mianowicie kurtkę a la doktor Fleischman z "Przystanku Alaska". Jego była co prawda beżowa, ale poza tym wszytko się zgadza - długość, parkowaty krój, kaptur obszyty futrem, no i przede wszystkim solidne ocieplenie. Przy tym kurtka jest lekka, mięciutka i rozsuwa się nie tylko od góry, ale też od dołu, co bardzo się przydaje podczas jazdy na rowerze.
Dziś debiutuje również moja nowa czapka, która tak naprawdę składa się z 2 czapek różnej długości. Nie dość, że fajnie to wygląda, to jeszcze grzeje podwójnie. Jedyny minus jest taki, że czapka wzdłuż brzegu ma wszytą cienką gumkę, która odbija mi się na czole, przez co trochę przypominam stwora doktora Frankensteina (coś dzisiaj z tymi doktorami mam, to pewnie przez to przeziębienie). Liczę na to, że gumka się z czasem rozciągnie, ale póki co, jak rano w pracy ściągam czapkę, to ludzie dziwnie mi się przyglądają tak mniej więcej do godz. 13.00. Czy można mnie w związku z tym nazwać podwójną ofiarą - i mody, i losu? Myślę, że tak.
A teraz do ciuchów. Otóż dzisiaj prezentuję rzecz, o której marzyłam od dawna, mianowicie kurtkę a la doktor Fleischman z "Przystanku Alaska". Jego była co prawda beżowa, ale poza tym wszytko się zgadza - długość, parkowaty krój, kaptur obszyty futrem, no i przede wszystkim solidne ocieplenie. Przy tym kurtka jest lekka, mięciutka i rozsuwa się nie tylko od góry, ale też od dołu, co bardzo się przydaje podczas jazdy na rowerze.
Dziś debiutuje również moja nowa czapka, która tak naprawdę składa się z 2 czapek różnej długości. Nie dość, że fajnie to wygląda, to jeszcze grzeje podwójnie. Jedyny minus jest taki, że czapka wzdłuż brzegu ma wszytą cienką gumkę, która odbija mi się na czole, przez co trochę przypominam stwora doktora Frankensteina (coś dzisiaj z tymi doktorami mam, to pewnie przez to przeziębienie). Liczę na to, że gumka się z czasem rozciągnie, ale póki co, jak rano w pracy ściągam czapkę, to ludzie dziwnie mi się przyglądają tak mniej więcej do godz. 13.00. Czy można mnie w związku z tym nazwać podwójną ofiarą - i mody, i losu? Myślę, że tak.
szalik - ciucholand
kurtka z kapturem - Lee (prezent od marki)
dżinsy Scarlett - Lee
rękawiczki - stragan uliczny
buty - Emu (nieprzemakalny model Paterson) / paradopary.pl
torba - Bags by MAY (w sumie zaczynam się zastanawiać, po co mi inne moje torby )