Po długiej przerwie w końcu wracam do pomysłu na wpisy o moich ulubionych miejscach w Krakowie. Dziś w roli głównej ziemniak (cud natury!).
Zawsze powtarzam, że gdybym do końca życia mogła jeść tylko jedną rzecz, zdecydowanie byłyby to ziemniaki. Uwielbiam je w każdej postaci: pieczone (zwłaszcza w ognisku), gotowane (zwłaszcza podawane z koperkiem i zsiadłym mlekiem), jako placki ziemniaczane, czipsy, no i oczywiście frytki. Pod koniec grudnia, szwendając się po Kazimierzu, napatoczyłam się na małą budkę przytuloną do muru na rogu Wąskiej i Wawrzyńca. Szyld głosił: Frytki belgijskie. Jako że nigdy wcześniej nie jadłam belgijskich frytek, postanowiłam sprawdzić, czymże różnią się one od tych zwykłych. Spróbowałam i przepadłam.
Zaprawdę, powiadam Wam: to jest raj dla każdego ziemniakożercy! Zdecydowanie najlepsze frytki, jakie zdarzyło mi się jeść. Chrupiące z zewnątrz, mięciutkie w środku, no miód, malina! Frytki są grubo krojone z belgijskich ziemniaków i smażone, jak każe tradycja, w tłuszczu wołowym. Proces smażenia jest dwuetapowy: najpierw smaży się je przez dłuższy czas w niższej temperaturze, a potem krótko w wyższej. To właśnie dzięki temu środek jest miękki, a skórka chrupiąca.
Do tego mamy do wyboru jakieś 87 (no dobra, koło 10) sosów domowej roboty. Można eksperymentować do woli, zwłaszcza że co jakiś czas pojawiają się nowe rodzaje (w okolicy świąt mieli na przykład piernikowy). Mój faworyt to sos duński (majonezowy, z koperkiem i ogórkiem) - pycha! Aktualizacja z 7.06.2014: Zmiana na pozycji lidera: nowy sos bakłażanowy z rozmarynem zdecydowanie rządzi!
Niedawno w zimowej ofercie pojawiła się też belgijska czekolada na gorąco. I podkreślam, że jest to rzeczywiście czekolada - prawdziwa i gęsta (70% kakao), a nie, jak w większości kawiarni, wodnisty napój kakaowy. Słowem, Frytki chyba koniecznie chcą, żebym rozbiła pod ich budką swój namiot.
Mało zachwytów? No to jeszcze słówko o przemiłej obsłudze. Panowie z okienka wygrywają wszystko. Potrafią wytworzyć taką atmosferę, że przychodząc tam, mam wrażenie, jakbym wpadła do sąsiada na grilla. Po prostu widać, że otworzyli ten biznes z autentycznej pasji, że mają z tego frajdę i że zależy im na tym, żeby każdy (każdy!) klient był zadowolony. Dlatego przyznaję Frytkom medal z ziemniaka i trzymam kciuki za prężny rozwój interesu. Dzisiaj Kazimierz, jutro cały Kraków! Aktualizacja 2021: Nie pomyliłam się, mają teraz kilkanaście punktów w całym Krakowie.
Mało zachwytów? No to jeszcze słówko o przemiłej obsłudze. Panowie z okienka wygrywają wszystko. Potrafią wytworzyć taką atmosferę, że przychodząc tam, mam wrażenie, jakbym wpadła do sąsiada na grilla. Po prostu widać, że otworzyli ten biznes z autentycznej pasji, że mają z tego frajdę i że zależy im na tym, żeby każdy (każdy!) klient był zadowolony. Dlatego przyznaję Frytkom medal z ziemniaka i trzymam kciuki za prężny rozwój interesu. Dzisiaj Kazimierz, jutro cały Kraków! Aktualizacja 2021: Nie pomyliłam się, mają teraz kilkanaście punktów w całym Krakowie.
FRYTKI BELGIJSKIE W KRAKOWIE
ul. Wawrzyńca 16, Kraków
ul. Wawrzyńca 16, Kraków
Ceny: mała porcja 11 zł, duża porcja 14 zł
Sosy (w cenie): keczup, majonez, duński, BBQ, BBQ piri-piri, andaluzyjski, czosnkowy, papryka z rukolą, suszone pomidory z bazylią, miętowy, bakłażanowy z rozmarynem
takie frytki to ja bym zjadla!
OdpowiedzUsuńBoze a ja taka glodna siedze!
OdpowiedzUsuńNo to się nakręciłam... Ojej wołowy nie przejdzie, ale piekarnik rozgrzewam:) A w kolejnym swoim poście na pewno ostrzegę czytelników, żeby przypadkiem nie szperali po szafiarskich postach poźnym wieczorem, bo mogą wpaść na jakiś niezdrowy pomysł:p
OdpowiedzUsuńco jak co, ale w oleju wołowym nic niezdrowego nie ma. i mówię całkiem serio
UsuńNie przejdzie, bo nie jest wegeterianski! Nie wiem jak można jeść cokolwiek co ma choćby styczność z tym OHYDNYM MIĘCHEM, też mówię całkiem serio.
UsuńA frytki spróbuję zrobić w domu, dziewczyny myślicie że da radę tak jak pączki w zeliwnym garnku na rzepakowym? :)))
Nie wiem, jak można nie jeść czegoś, co ma związek z tym PYSZNYM MIĘSEM, też mówię całkiem serio.
UsuńSuper, też jestem wegetarianką, jadłam tam już 2 razy frytki i dopiero teraz dowiedziałam się, że jsmażone są nato oleju wołowym. Tak samo jak nie jem smalcu, nie smażę też na tłuszczu wołowym. Niestety dla mnie te frytki, choć dobre już nie przejdą:((
Usuńejeje, czyli można frytki jeść nie po staropolsku (czyt. frytki & keczup, zwany czasem keczapem)? W tym momencie wychodzi moja totalna ignorancja i brak szacunku względem szlachetnego ziemniaka. Ale no serio, jak dla mnie to tak bezsmakowe i totalnie neutralno-nijakie warzywo, że mogę żyć bez niego, bez żalu. I żaden sos nie pomoże.
OdpowiedzUsuńFrytki, frytki, chyba te z kfc czy innego maca totalnie obrzydziły mi tę hmm potrawę. Ale na załączonym obrazu wcale nie wyglądają jakby były robione z mączki ziemniaczanej, jak te z maca [to może być plota, bo wiadomo, internety często kłamią].
Ale, co mi tam [tu przemawia przeze mnie moje drugie, szalone ja]. Wracam do Krakowa i spróbuję [mam nadzieję, że nie czytasz tego Ewo Chodakowska, ani ty, Mel B].
Serdeczne pozdrowienia! ;)
Powiem Ci, że ja do tej pory nie uznawałam ŻADNYCH sosów do frytek. W sumie dalej nie tknę frytek z keczupem czy majonezem. Ale ten sos duński to jest jakiś odlot.
UsuńW tym sosie duńskim przeszkadza mi tylko koperek, majonez i ogórki. :) A tu jeszcze oni oferują sos miętowy :o TO SIĘ DA JEŚĆ?! [to nie tak, że strasznie wybrzydzam, ja po prostu niektórych rzeczy w ogóle nie jadam, a jeżeli chodzi o sosy, to nawet ten czosnkowy (bo reszta jest nie do zjedzenia) z KFC jest dla mnie zbyt czosnkowy]
UsuńZresztą, sosy zabijają neutralność frytek, czy szerzej ziemniaka. Jedząc frytki z keczupem, je się tak naprawdę ten psudosos pomidorowy, z dodatkiem frytek. Tak, chyba jestem zwolenniczką jedzenia frytek z...frytkami. Sorry sosy wszelakie [no ewentualnie ten sos z suszonych pomidorów może być warty bliższego poznania, ale w niewielkich ilościach, rzecz jasna].
Justi, ja właśnie nigdy nie lubiłam jeść frytek z żadnymi sosami (w ogóle nie przepadam za sosami i np. w KFC zawsze muszę tłumaczyć, że nie, nie chcę sosu do stripsów, oraz: tak, wiem, że jest gratis, ale po prostu NIE LUBIĘ). Tak jak Tobie, frytki najbardziej smakowały mi z frytkami, ale pan tak zachwalał ten duński, że spróbowałam i naprawdę cieszę się, że się przełamałam, bo to jest po prostu niebo w gębie. Miętowy mnie nie przekonał, przyznaję (zbyt kwaśny), ale zamierzam jeszcze popróbować innych :)
UsuńPomyśleć, że tyle lat człowiek zmarnował w nieudanym związku z keczupem. Teraz nastała nowa era. Sos duński tak bardzo rulezzz. <3 Śmiesznie tak teraz nazywać frytkami belgijskimi to coś, co sprzedają w KFC.
UsuńNo wydaje mi się, że jest to pomysł zgapiony z warszawskiego Okienka :P które jest równie genialnym miejscem :) I teraz właśnie mi się takich fryteczek zachciało :(
OdpowiedzUsuńAle Ryfko możesz napisać co to znaczy olej wołowy?!
Tfu, nie olej, tylko tłuszcz wołowy.
UsuńA co do "zgapiania" - nie znam Okienka, ale szczerze wątpię, żeby to oni wynaleźli instytucję budki z belgijskimi frytkami ;)
Dokładniej to łój ;-) Klasyka. Frytury z olejów palmowych to nowy wynalazek. Na niczym się tak dobrze nie smaży jak na tłuszczach zwierzęcych.
UsuńJa jeszcze uwielbiam kumpiry spod Hali Targowej. Coś pysznego! Łączę się w miłości do ziemniaków. One też mnie kochają. Aż za bardzo ;-)
Ahhh frytki belgijskie :) Jadłam takie w Brukseli i są one faktycznie przepyszne, jeszcze do tego te wspaniałe stożki, w których je podają :)
OdpowiedzUsuńPo prostu rewelacja :)
Rozumiem Ryfko Twój ziemniaczany entuzjazm! Ja dodaję do niego jeszcze szał pomidorowy. A propos kartofli: jadłaś je może po poznańsku jako pyry z gzikiem? Pycha!
OdpowiedzUsuńNie próbowałam! Ale "gzik" brzmi super :D
UsuńGzik to biały ser ;) - Grule z gzikiem to mistrzostwo. Poza tym w temacie frytek - każdy ziemniaczany koneser powinien spróbować tego: http://pl.wikipedia.org/wiki/Poutine - poutine albo się kocha albo nienawidzi, ale spróbować trzeba ;)
UsuńRyfko, w takim razie wstąp do Pijalni wódki i piwa na ul. Św. Tomasza lub Jana i spróbuj gzika, 8 zł, niebo w gębie :-)
UsuńSabkiewicz, zaczęłam czytać Twój komentarz i myślę: "Phi, co ja niby miałabym robić w pijalni wódki i piwa?!" Ale doczytałam do końca i teraz już wiem :) Dzięki, sprawdzę przy najbliższej okazji!
UsuńBędę w Krakowie niedługo, to na pewno zajdę!
OdpowiedzUsuńRyfko, masz jeszcze jakieś genialne gastro punkty? :D
Parę knajpek, w których lubię jeść:
Usuń- Sami Am Am: http://www.facebook.com/samiamam.kuchnia.syryjska?fref=ts (polecam kebab i hummus)
- Deli Bar: http://www.facebook.com/pages/Delibar-Kuchnia-Węgierska/142197569160527?fref=ts (kuchnia węgierska)
- Bagelmama: http://www.facebook.com/bagelmama?fref=ts (pyszne bajgle!)
- Chaczapuri: http://www.facebook.com/gruzinskiechaczapuri?fref=ts (taki fast-food trochę, ale od czasu do czasu wpadam na Talerz gruziński)
- Love Krove: http://www.facebook.com/lovekrove?fref=ts (hamburger Diego the best!)
- Prowincja: http://www.facebook.com/nowaprowincja?fref=ts (wg mnie najlepsza czekolada z bitą śmietaną w Krakowie)
- lodziarnia "U Marysi" na Karmelickiej 43 (czynna tylko latem, pisałam o niej tutaj: http://szafasztywniary.blogspot.com/2013/08/najlepsze-lody-w-krakowie.html )
- Taco Mexicano: http://www.facebook.com/tacomexicano?fref=ts (Fajitas z kurczaka z patatasem - niebo w gębie!)
Ok dziękuję, mam nadzieję, że uda mi się znaleźć :))
UsuńJak będę w Krakowie to zdecydowanie się wybiorę, bo frytki kocham miłością nad życie :)
OdpowiedzUsuńo tej porze frytki to zły pomysł, ale smaka mi zrobiłaś ;)
OdpowiedzUsuńoj tam oj tam
OdpowiedzUsuńbędziesz w Brukseli, to wołaj - zabiorę na najlepsze belgijskie (takie, do których w kolejce stoi się pół godziny) :)
Jak w tym roku byłam w Brukseli, to z koleżanką pół godziny najmniej stałyśmy po najlepsze fryty w mieście, a dyskusję o tym, która bierze jaki sos rozpoczynałyśmy pewnie jeszcze z godzinę wcześniej. Także Ryfko, tak bardzo Cię rozumiem! :)
OdpowiedzUsuńPoproszę na wynos do Jeleniej :)!
OdpowiedzUsuńślinka mi cieknie :)
OdpowiedzUsuńhihi, a ja mieszkam 5minut od tej budki;) byłam byłam, przez Twojego bloga;) duński pycha! Pan bardzo miły;) super!
OdpowiedzUsuńOj Ryfcia, a nie mogłaś tego wpisu zamieścić parę dni wcześniej...? Byłam w ubiegłym tygodniu w Krakowie, szwędałam się po Kazimierzu (i nie wiem, jakim cudem, ale tych frytek nie znalazłam!!!) i szukałam czegoś ciekawego do jedzenia, co niekoniecznie byłoby kebabem... ;-)
OdpowiedzUsuńTeraz chyba będę musiała specjalnie odwiedzić Gród Kraka, bo tak mi się tych frytek zachciało, że ojeju! ;-)
Pozdrawiam
a za tydzień Szczecin! z taką obsługą to ja wszystko tam zjem :d grille to mój żywioł. omomom
OdpowiedzUsuńCzemu tylko Kraków? Ja bym zakrzyknęła: "jutro cała Polska!"
OdpowiedzUsuńTo pojutrze ;)
UsuńJadłam wczoraj, ale takich frytek jak twoje miałam w opakowaniu tylko połowę... Reszta to połamane, spieczone "złomki". Sos duński ok, ale posmak tłuszczu po całej konsumpcji zdecydowanie za duży!
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam frytki belgijskie na zdjęciu to od razu przypomniały mi się te które kupiłam w Salzburgu, w budce gdzie sprzedawano także currywurst. Były to najlepsze frytki jak jadłam w życiu! Zupełnie inne niż te w fast foodach, które ociekają nadmiarem soli i tłuszczu fujj... Tak więc jak będę przy okazji w Krakowie to koniecznie się wybiorę po belgijskie frytki! :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :))
będę się upierać, że najlepsze frytki to moje frytki, ale jak następnym razem będę w krakowie, to dam im szansę. a w ogóle to pod postem przeczytałam - 'to pisałam ja, FRYTKA' ;d
OdpowiedzUsuńbyłam w Krakowie ostatnio przez 2 dni, że też wtedy nie wiedziałam o tych frytkach ;)...
OdpowiedzUsuńUuuuu... od takiego sprzedającego też bym kupiła, nawet frytki, a nawet może i bym je zjadła....
OdpowiedzUsuńJest na czym jęzor zawiesić, fakt ;)
OdpowiedzUsuńDawno temu miałam okazję spróbować tych frytek i mi zasmakowały :D Ale niestety rzadko widuję je w ofercie ;)
OdpowiedzUsuńJadłabym. Fajnie, że robią to z pasją, bo to jest bardzo ważne. :)
OdpowiedzUsuńA jadłaś burgery w BurgerTata i MoaBurger? Według mnie dużo lepsze niż te z Love Krove.
OdpowiedzUsuńJadłam w Moa i wolę jednak te z Love Krove :) Ale Burger Taty nie znałam - sprawdzę!
UsuńBurgerTata na Krupniczej ! Też polecam! :)
UsuńNajlepszy burger jest na Karmelickiej SmackBurger - polecam!
OdpowiedzUsuńaj ! zgłodniałam ! :) Na pewno tam zajrzę !
OdpowiedzUsuńJest teraz Krakowski Kumpir, ciekawe, ale jeszcze nie próbowałam. Sprawdzę te frytki też już słyszałam ..i muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńRyfka, to tak w temacie jedzenia, niekoniecznie ziemniaków, ale ostatnio w Krakowie pojawił się Pan Kasztan, czyli takie miejsce gdzie można zjeść świeże pieczone jadalne kasztany. Pycha! Punkt znajduje się na placu inwalidów na przystanku, z którego odjeżdżają autobusy w stronę nowego kleparza. Biznes prowadzą też (tak jak frytki belgijskie) młodzi przyjaciele:) Polecam :D
OdpowiedzUsuńHa! Właśnie dzisiaj jadąc do kina, zauważyłam z autobusu Pana Kasztana :) No, teraz to muszę spróbować!
Usuńa myślałam że tylko ja jestem takim ziemniakożercą ;) jakby mnie obudzili w środku nocy i zapytali co bym zjadła - zawsze i wszędzie frytki!
OdpowiedzUsuńJa tez chce opierniczyc* Ryfke. Czemu tak rzadko te posty?
OdpowiedzUsuńLubie Cie czytac strasznie, piszesz ladnie i czyta sie to milo i z zainteresowanie.
Co do Twojego stylu, to jest on Twoj i na pewno nie moj.
Ale czytac strasznie Cie lubie. Zreszta ogladac tez.
Nie znaczy to ze bede Cie oczerniac i krytykowac, bo sweter nie w kropki a paski.
Moglabys miec tu wielu czytlenikow, wielu wiecej, z grupy tych normalnych ludzi, ktorych inne blogaski po prostu mecza. Mecza glowe (czasem nie da sie czytac) czesto mecza tez wzrok.
Wiec Ryfka: Do Roboty!
Jak Ci potrzeba wiecej frytkow (jako paliwa napedowego) to My, czytelnicy, chetnie dosmazymy... tfu tfu dostarczymy!
A tak na koniec dodam ze bardzo lubie Twojego bloga:)
Na to pytanie odpowiadam w zakładce FAQ. Kopiuję poniżej:
UsuńDlaczego nowe wpisy pojawiają się tak rzadko?
Codziennie do 17.00 jestem w pracy. Wracam do domu po 18.00, więc w dni powszednie zdjęcia odpadają. W grę wchodzą tylko weekendy. Jeśli w weekend się nie uda, wszystko odwleka się o kolejny tydzień i stąd na blogu takie przestoje.
Fajny blog, ciekawy ;) Co do Belgijskich frytek to byłam w Belgii milion razy i jeszcze ich nie jadłam :D
OdpowiedzUsuńPatrze na to zdjecie Blogerek, spotkanie po latach, i....
OdpowiedzUsuńRyfki nie widac ale obraczka sie jej na palcu swieci! Jezeli sie dobrze dopatrzylam i sie zalegalizowaliscie to wszystkiego najlepszego!!! Jesli jednak zle widzialam to tez wszystkiego
najlepszego!!!
Ania
Hmm, obrączka na środkowym palcu lewej ręki? W sumie niezły pomysł.
UsuńWitaj, bylam juz kilka razy, oczywiscie za sprawa Twojego posta. Dunski rzeczywiscie the best, a panowie przemili. Jak powiedzialam skad sie o nich dowiedzialam, dostalam znizke bez kuponu :)
OdpowiedzUsuńHaha, Ryfka - Mecenas Frytek ;) Bardzo się cieszę!
UsuńPanowie sie chwalą że robia frytki ze swierzch ziemniaków, co oczywiście jest nieprwdą. przyjezdza do nich przetworzony wyrób i tyle!
OdpowiedzUsuńA skąd takie informacje?
UsuńDużo czasu minie zanim lepiej poznam Kraków, ale że frytki uwielbiam (co dziwne, bo nie przepadam za ziemniakami np. W formie obiadowej), to na pewno kiedyś się tam wybiorę ;D
OdpowiedzUsuń