Dziś, zgodnie z zapowiedzią, kolejna relacja z pracowni de Mehlem. Tym razem miałam okazję obserwować, jak przebiega proces powstawania torby - od a do z! Pamiętam, że kiedy pierwszy raz weszłam do pracowni, automatycznie nasunęło mi się skojarzenie z fabryką św. Mikołaja. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że będę mogła się przyglądać, jak "elfy" przygotowują tu prezent dla mnie :)
Cały proces trwał bite 8 godzin. 2 godziny zajęło samo krojenie skór i podszewki. Szycie, klejenie, mocowanie dodatków to kolejne 6 godzin. Nigdy jakoś specjalnie nie zastanawiałam się nad tym, z ilu elementów składa się torba. Przód, tył, boki, rączki i wsio. A tymczasem okazało się, że to naprawdę skomplikowana układanka - w moim przypadku złożona z ponad 50 elementów.
Ale po kolei. Najpierw musiałam się zastanowić, czego dokładnie chcę od mojej nowej torby. Ponieważ wszystkie torebki, które mam, są albo szare, albo czarne, albo brązowe, postanowiłam, że tym razem wybiorę jakiś mocny kolor - najlepiej róż albo czerwień. Wiedziałam, że na pewno torba musi być duża, nadawać się do noszenia w dłoni i na ramieniu, być zamykana na suwak (inaczej popadam w stany lękowe), mieć jasną podszewkę (w jednej torbie mam czarną i nigdy nic nie mogę w niej znaleźć), jedną komorę główną bez przegródki pośrodku (bo przegródka zamiast pomóc w utrzymaniu porządku, sprawia tylko, że mam dwa razy tyle szukania) oraz zamykaną zewnętrzną kieszeń na portfel (żeby nie trzeba było za każdym razem otwierać całej torby). Tyle moja teoria, ale przejdźmy do praktyki...
Cały proces trwał bite 8 godzin. 2 godziny zajęło samo krojenie skór i podszewki. Szycie, klejenie, mocowanie dodatków to kolejne 6 godzin. Nigdy jakoś specjalnie nie zastanawiałam się nad tym, z ilu elementów składa się torba. Przód, tył, boki, rączki i wsio. A tymczasem okazało się, że to naprawdę skomplikowana układanka - w moim przypadku złożona z ponad 50 elementów.
Ale po kolei. Najpierw musiałam się zastanowić, czego dokładnie chcę od mojej nowej torby. Ponieważ wszystkie torebki, które mam, są albo szare, albo czarne, albo brązowe, postanowiłam, że tym razem wybiorę jakiś mocny kolor - najlepiej róż albo czerwień. Wiedziałam, że na pewno torba musi być duża, nadawać się do noszenia w dłoni i na ramieniu, być zamykana na suwak (inaczej popadam w stany lękowe), mieć jasną podszewkę (w jednej torbie mam czarną i nigdy nic nie mogę w niej znaleźć), jedną komorę główną bez przegródki pośrodku (bo przegródka zamiast pomóc w utrzymaniu porządku, sprawia tylko, że mam dwa razy tyle szukania) oraz zamykaną zewnętrzną kieszeń na portfel (żeby nie trzeba było za każdym razem otwierać całej torby). Tyle moja teoria, ale przejdźmy do praktyki...
Po przejrzeniu firmowego "menu" stwierdziłam, że idealny będzie model "Laura Sport" (na zdjęciu).
Z kolorami postanowiłam poszaleć ile wlezie i ostatecznie zdecydowałam się na trzy: czerwień, brąz i granat.
Model wybrałam, skóry też, no to myślę: do roboty! O nie, nie ma tak łatwo. Najpierw trzeba wszystko dokładnie rozpisać - kolory poszczególnych elementów, nici, uwagi, dodatki itd.
Dopiero teraz można przejść do krojenia.
Filip przykłada tekturowe szablony tak, aby powstało jak najmniej ścinków.
Żeby nic się nie przesuwało, skórę przyciska ołowianym ciężarkiem.
Uff... Półtorej godziny później wszystkie elementy są wreszcie wycięte.
Wycinamy jeszcze podszewkę i chyba możemy już szyć?
Nie tak szybko. Najpierw trzeba ściąć brzegi, żeby ułatwić podwijanie i zszywanie.
Robi się to za pomocą specjalnej maszyny - tzw. brzegówki.
Pieczemy ciasteczka? Nie, zaczynamy od charakterystycznego dla de Mehlem breloka w kształcie serca. Takich standardowych elementów nie wycina się ręcznie, tylko przykłada gotowe foremki i wyciska prasą (o nacisku 8 ton!). Ten drobiazg składa się aż z 5 warstw: 2 warstw skóry, 2 warstw pianki oraz specjalnej tekturki.
Aby krawędzie skórzanych elementów ładnie wyglądały, maluje się je specjalnymi farbami.
Sporo roboty, bo trzeba pomalować wszystkie i to z każdej strony.
Teraz przygotowujemy podszewkę komory głównej. Podwijamy brzegi, zaznaczamy miejsca szwów...
...przyklejamy lamówki, przygotowujemy klapkę zapinaną na magnes (do przegródki na komórkę)...
...i odciskamy srebrne logo na naszywce, która znajdzie się na jednej z kieszonek.
Po podklejeniu (które zapobiega przesuwaniu podczas szycia) wszystkie elementy podszewki trafiają w sprawne ręce pani Małgosi...
...która naszywa kieszonki, lamówki, dodaje od spodu materiał usztywniający...
...i wreszcie wszywa zamek komory głównej wraz z kontrastowym granatowym paskiem.
W tym czasie brzegi blatów torebki smaruje się klejem, podwija i przytłukuje młotkiem.
Takimi maleństwami też trzeba się zająć - podwinąć, przytłuc i w końcu przyszyć.
Do przedniego blatu przyczepiamy blaszkę z logiem, następnie wszywamy zamek i podszewkę kieszeni.
Tak wygląda prawie gotowy przód mojej torby. Tył identycznie, tyle że bez loga.
Teraz pani Aneta przygotowuje sprzączki. Najpierw skleja i docina poszczególne elementy. Potem robi otwory i wkłada do nich przygotowane wcześniej cienkie paseczki, tzw. wsuwki (dla mnie na tym etapie wygląda to jak minisandałki). Następnie zakłada klamerki, składa kawałki skóry na pół, skleja i docina.
Następny krok to przyszycie granatowych wstawek i zrobienie na dole zaszewek.
Teraz przyszywamy sprzączki i zszywamy dolne brzegi przodu i tyłu torebki.
Miejsca wzdłuż szwów smarujemy klejem i dociskamy do nich wewnętrzne brzegi skóry.
OK, przód już mamy, tył też, a więc czas na "boczki". Najpierw pani Agnieszka wytłacza na nich firmowe logo.
Następnie trzeba zrobić zaszewki...
[w tym miejscu padła mi bateria w aparacie i dalej cykałam pożyczonym, którego obsługa - jak widać - nieco mnie przerosła]
...i w końcu wszyć boczki tam, gdzie ich miejsce. Torba nabiera kształtu, a ja już zaczynam przebierać nogami!
Teraz wszywamy przygotowaną wcześniej podszewkę komory głównej (tę z małymi kieszonkami) i boczne uchwyty na pasek.
No właśnie, paski. Z nimi też jest sporo zabawy. Dla wzmocnienia w środku umieszcza się kawałki sznurka. Następnie skleja się ze sobą dwie części, dociska, docina końce, zszywa, mocuje karabińczyki, robi dziurki i ponownie maluje brzegi.
Nie zapominajmy też o ozdobnym chwościku do przedniej kieszeni.
Jeszcze tylko wyczyszczenie brzegów z nadmiaru kleju, ostatnie "malarskie" poprawki...
...przypięcie rączek, zamocowanie tzw. "demehlemek" (czyli skórzanych końcówek) do zamka komory głównej i tylnej kieszeni...
...et VOILA! :) Torba jest gotowa, a mnie zatyka z wrażenia. Wyobrażałam sobie mniej więcej, jak to wszystko będzie wyglądało, ale efekt po prostu mnie znokautował.
Do domu wracałam już oczywiście z moją nówką (i wielkim bananem na twarzy). Nie wiem, czy mi się tylko zdawało, czy rzeczywiście oglądały się za nią wszystkie mijane kobiety. Zresztą zrobiła wrażenie nie tylko na nich. Na moje "I co?" Dzióbek bez namysłu odparł: "Ferrari!" Trudno się nie zgodzić - i kolor, i klasa chyba porównywalna ;) Nic tylko rozpuścić włosy, wystawić łokieć i w drogę!
robi wrażenie; ))
OdpowiedzUsuńdzięki za relacje.
Wow, piękna jest! No i zrobiona specjalnie dla Ciebie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
chyba nie bede pierwsza kobieta ktore ci to powie ''japiernicze jak ja ci zazrdoszcze'' torebka mega odjazdowa!!!
OdpowiedzUsuńxoxo
P.S dobrego noszenia.
Całkiem jak w programie "Jak to jest zrobione" na Discovery. Ciekawy wpis
OdpowiedzUsuńRzeczywiscie jest czego pozazdroscic taka torebka uszyta specjalnie dla nas to dopiero cudenko !!! Nasza wlasna, nie -sieciowka !!! Tylko robiona pod nas !!! sama bym taka chciala
OdpowiedzUsuńWOW!! Super!a wersja multikolorowa wyglada duzo lepiej niz biala
OdpowiedzUsuńsyczę z zazdrości - ssyk, ssyk:) (nie mam pojęcia co więcej moge napisać więc dalej ssyk, ssyk):)
OdpowiedzUsuńjest idealna! pojemna, zgrabna, klasyczna ale nie pozbawiona nowoczesności! fantastyczna!
OdpowiedzUsuńJest kapitalna! Naprawdę jestem pod ogromnym wrażeniem:)
OdpowiedzUsuńskromnie zapraszam (gloszszafy.blogspot.com)
wow! jestem pod ogromnym wrażeniem!
OdpowiedzUsuńJest przepiękna !!! Bardzo podobają mi się posty z cyklu "jak to jest zrobione"...ogrom pracy przy takiej torebce...Ale efekt piorunujący! :)
OdpowiedzUsuńTaka torebka długo posłuży :)
Bardzo ładna, szczególnie podoba mi się połączenie czerwieni i granatu. Moim zdaniem cały efekt psuje ten brąz, ale to może dlatego, że nie lubię tego koloru :)
OdpowiedzUsuńPiękną kolorystykę wybrałaś - brązowe wstawki nadają smaczku. Wyszedł prawdziwi torebkowy rarytas:)
OdpowiedzUsuńile to pracy trzeba poświecić by zrobić taką torebkę! szok, ale owoc pracy pań tam pracujących zachwyca. Torebka - cudo!
OdpowiedzUsuńo rany - extra!
OdpowiedzUsuńnie spotkałam się jeszcze z "torebkami na zamówienie" :)
cudna! kolory, krój i ta cała drogą jaką musiały przejść skrawki do końcowej fazy.. niesamowite! dzięki za fotoreportaż, naprawdę ciekawy:) pozdrawiam Ciebie i Ferrari :)
OdpowiedzUsuńWOW. Coś absolutnie niezwykłego :) Cały proces produkcji, ilość detali jakie w między czasie należy wykonać a o których istnieniu człowiek sobie praktycznie nie zdaje nawet sprawy. Po prostu magiczna wyprawa do pracowni czarodzieja :) Takie mi się nauneło porownanie po tej relacji :))
OdpowiedzUsuńA torebka to nie ferrari nawet a bugatti veyron ze swoją unikatowościa :))
Cóż, nie pozostaje nam nic innego jak tylko zdrowo pozazdrościć takiej fajnej, robionej SPECJALNIE dla Ciebie torebki:) Ech, są szczęściarze na tym świecie...
OdpowiedzUsuńpiekna torba.
OdpowiedzUsuńzapraszam do konkursu :)
aaaaaaaaaaaaaaa umieram z zazdrości:))))) piękno w czystej postaci! Może za jakiś czas będzie mnie stać na własne cudo:)
OdpowiedzUsuńzazdrość mnie zjada. o torbę też ale najbardziej o to że miałaś okazję to wszystko zobaczyć. cieszę się że choć na zdjęciach i ja miałam taką okazję. uwielbiam oglądać wszelki proces twórczy (a nie znoszę gdy mi ktoś się na ręce gapi :D) a jeszcze jak takie ferrari powstaje!
OdpowiedzUsuńRewelacja, czerwono- granatowa ekstrawagancja plus dyskretny przejaw Ryfkowej miłości do karmelu;)
OdpowiedzUsuńA jak to się fajnie wpasowuje w ideę "slow fashion"!
Nie jestem zazdrośnicą z natury, więc cieszę się, że masz taką piękną torbę i niech Ci się dobrze nosi!
W imieniu swoim i całej ekipy dziękuję za wszystkie ochy, achy i piski :) Ta torebka sama w sobie to prawdziwe cacko, ale możliwość asystowania przy jej narodzinach to już totalny odlot. Naprawdę mam szczęście :)
OdpowiedzUsuń-> Anonim: Wiadomo, każdy pewnie miałby inny pomysł. Dla mnie brąz był absolutnie konieczny :) Moim zdaniem dzięki niemu torba jest ciekawsza, bardziej codzienna, sportowa, a nawet - nie bójmy się tego słowa - "młodzieżowa" ;) W ogóle pękam z dumy, bo drugą taką samą Filip zamierza zrobić i wstawić do sklepu na Grodzkiej :)
-> Karolina-g: Mam dokładnie tak samo. Nienawidzę, jak ktoś nade mną stoi (bez względu na to, czy coś majstruję, czy gotuję obiad), ale sama uwielbiam się przyglądać :)
-> Anuszka: Otóż to! Lepiej bym tego nie ujęła :)
Ile kosztowała ta zabawa? :)
OdpowiedzUsuńOla
Fantastyczna relacja z narodzin torby.
OdpowiedzUsuńA ona sama - przecież wiesz - jest piękna. W pierwszej chwili, jak zobaczyłam powycinane kawałki czerwono-granatowo-brązowe, to lekko zwątpiłam. Ale efekt końcowy - rewelacja.
Uwielbiam proste torebki, ale Ta czarwien i TEN niebieski jest OK.
OdpowiedzUsuńwenusipatelnia
Czytałam z zapartym tchem:)Codziennie przechodzę koło pracowni de Mehlem idąc na zajęcia (no dobra, nie chodzę codziennie na zajęcia) i ciągle zapominam zajrzeć. Jutro, jutro na pewno!
OdpowiedzUsuńBardzo fajna fotorelacja, super zobaczyć, jak to się wszystko odbywa :)
OdpowiedzUsuńwspaniała i oczywiście tk jak moje poprzedniczki , bardzo zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńxoxo
fantastycznie ;) też chciała bym to przeżyć na żywo :D
OdpowiedzUsuńależ piękność :) wolę Porsche od Ferrari ale i tak jest to cudo pierwsza klasa :) mając coś takiego nie mogłabym się powstrzymać od nieustannego głaskania jej...
OdpowiedzUsuńŚwietna relacja! No i masz cudownie oryginalną torbę - zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńno wlasnie, fajnie byloby poznac cene :)
OdpowiedzUsuńCudowna! Już teraz wiem za co się płaci kupując dobra torbę.
OdpowiedzUsuńWspaniała torba, niesamowita relacja trzymająca w napięciu niczym dobry kryminał...tylko, ze tu zakończenie zdecydowanie z happy end'em!:) Zazdroszczę Ci Ryfko, oj zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńta torebka jest geniaaaalna! bardzo bardzo ciekawa relacja :).
OdpowiedzUsuńcuuuudna:D przepiękna i w ogóle naj!!
OdpowiedzUsuńFascynująca relacja i przepiękna torba! Mnie też zatkało z wrażenia, biały pierwowzór mnie nie zachwycił ale efekt końcowy nadzwyczajny. Świetny dobór kolorów, pozdrawiam z Hiszpanii A.
OdpowiedzUsuń-> Ola i Anonim: Ceny torebek można zobaczyć tutaj. Przy mojej było sporo kombinowania, a i skóry chyba wybrałam jakieś super-hiper, więc na stronie jest cena 1450 zł (w kwietniu "tylko" 1300 ;) Ale jest tam też Laura klasyczna, nie Sport (różniąca się tylko tym, że zamiast dwóch rączek ma pasek), która kosztuje 790 zł. W showroomie widziałam jeszcze kilka innych Laur w różnych kombinacjach kolorystycznych - kosztowały od ok. 700 do 1300 zł. Wszystko zależy od konkretnego zamówienia.
OdpowiedzUsuń-> Aleksandra: No właśnie ja ją tak głaszczę - skóra taka przyjemna w dotyku, że trudno się oprzeć :)
-> Katta: Szczerze mówiąc, ja też nie byłam pewna, jak to wszystko wyjdzie (panie w pracowni śmiały się, że odstawiam Picassa ;) Efekt naprawdę przerósł moje oczekiwania.
po prostu ŁAAAAŁ. Naprawdę trudno mi coś więcej napisać. Torebkę (jak dla mnie) przyćmił cały proces jej przygotowania, jestem zauroczona dbałością o szczegóły i klimatem pracowni, strasznie Ci zazdroszczę możliwości podpatrzenia jak powstawała.
OdpowiedzUsuńMi bardzo podoba sie ta biała...
OdpowiedzUsuńnie wiem czy tylko ci się wydawało, ale ja na pewno obejrzałabym się za ta cudowną torebką :)
OdpowiedzUsuńshavil.blogspot.com
mnie też zatkało z wrażenia. torba piękna! zazdroszczę Ci też, że mogłaś przyglądać się całemu procesowi tworzenia.
OdpowiedzUsuńCóż innego pozostaje nam, zwykłym śmiertelnikom niż czekać u Ciebie na konkurs z nagroda główną w postaci tej oto cudownej torby (tylko w innych kolorach, rzecz jasna, nikt nie lubi odgapiania)!!
OdpowiedzUsuń-> 157: U mnie nie, ale szykuje się konkurs na Facebooku de Mehlem (chociaż jeszcze nie wiem, co będzie do wygrania).
OdpowiedzUsuńRyfka, jaki cudowny post! Moje oczy czują błogie estetyczne nasycenie :D
OdpowiedzUsuńsuper! zazdroszcze mozliwości ogladania
OdpowiedzUsuńGenialna torba!!!
OdpowiedzUsuńMasz reporterskie zacięcie, po Barcelonie i de Mehlem – apetyt rośnie (:
OdpowiedzUsuńZ zaciekawieniem ogląda/czyta się i analizuje to torebkowe genezis, praktycznie od A do Z hand made!
Ferrari? Hmm, a może Rolls-Roys? (;
wszystko super, ale pisze się "pośrodku", nie "po środku"
OdpowiedzUsuń-> Anonim: Fakt. Dzięki.
OdpowiedzUsuńA można by pomyśleć, że to taka banalna sprawa :) Świetna relacja! :)
OdpowiedzUsuńmarzenie :) i te kolory , uwielbiam połączenie czerwieni z wszelkimi odcieniami niebieskiego i granatu.. Oby więcej takich relacji w Twoim wykonaniu! :)
OdpowiedzUsuńTe kolory to raczej standartowe, więc nie widac żadnego szaleństwa
OdpowiedzUsuńZazdrosc, zazdrosc w czystej postaci ;) Ale masz dobrze... A relacja pierwsza klasa, mam nadzieje, ze dzieki niej firma zyska kilka nowych klientek - trzeba wspierac rodzimych producentow, a jak! Zwlaszcza, ze jakosc i wykonanie po prostu powalaja.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia, Asia
Mistrzostwo swiata!!! zarowno produkt jak i wykonanie :)
OdpowiedzUsuńświetna relacja, w stylu "jak to jest zrobione" :) zazdroszczę torby
OdpowiedzUsuń-> Manuskrypt1: Tak jak napisałam w poście, wszystkie moje torby są brązowe, czarne albo szare, więc dla mnie to szaleństwo w najczystszej postaci!
OdpowiedzUsuń-> Wowie Zowie: Muszę chyba obejrzeć ten program, skoro tyle osób o nim wspomina.
przy robieniu myślałam,ze wyjdzie jakiś wór , nei wiadomo co . I,ze się nie spodoba . Ale efekt jest świetny . A ostatnio dziwiłam się czemu wszystkie torebki są takie droooogie , ale jak jedną się 8 godzin robi to się nie dziwie ;) Pozdrawiam . karolina
OdpowiedzUsuńMam do Ciebie wielką prośbę. Proszę wytłumacz mi jak dodaje się posty w stronach(o mnie, podróże.. itp?) które widnieją u góry. I co zrobić aby posty np podróże, a powiedzmy styl dodawały się do tych stron automatycznie???
OdpowiedzUsuńZosia
-> Zosia: A masz bloga na Blogspocie?
OdpowiedzUsuńfantastyczna torba - kolory i fason pierwsza klasa - zazdroszczę Ci możliwości obserwowania całego procesu produkcji i dzięki wielkie za "podzielenie się nim" w tej fotorelacji - super sprawa
OdpowiedzUsuńMA-SA-KRA. JEst przepiekna, naprawde, myslalam, ze wyjdzie jakas taka...zadna a tu...WOW.:D
OdpowiedzUsuńMam, ale nie chciałabym ujawniać jak na razie ;)
OdpowiedzUsuńZosia
-> Zosia: Nie chodziło mi o adres, tylko o serwis, bo znam się tylko na Blogspocie. No więc tak: są dwie różne rzeczy: strony i etykiety.
OdpowiedzUsuńStrony to pojedyncze... strony :) Czyli np. u mnie jest to dział "O mnie", "Kontakt" itd. Żeby dodać stronę, wchodzisz w "Zamieszczanie postów" i tam obok "Edytuj posty" masz "Edytuj strony".
Etykiety (czyli u mnie "kategorie wpisów") to hasła tematyczne przyporządkowane do poszczególnych postów. Każdy post może mieć jedną lub kilka etykiet (np. moda, podróże, kuchnia itd.). Etykiety można dodać podczas pisania posta - na dole jest okienko "Etykiety tego posta". Można też dodawać je hurtowo - wchodzisz w "Edytuj posty" i tam nad listą postów masz okienko, w którym albo tworzysz nową etykietę, albo wybierasz spośród już istniejących.
Teraz jeśli chcesz mieć na blogu listę wszystkich stron i etykiet, wchodzisz w "Projekt" > "Dodaj gadżet" i wybierasz "Strony" albo "Etykiety". Mnie się nie podobało to, że etykiety można wyświetlać tylko w formie pionowej listy, więc zrobiłam własną - poziomą: dodałam gadżet HTML/Java i tam ręcznie pododawałam linki do poszczególnych etykiet. Uff... :)
Zobaczyłam miniaturkę Twego up-date-u na innym blogu i oniemiałam,bo pomyślałam,żeś przywaliła sobie białe paskudztwo i nie mogłam wyjść ze zdziwienia i przestrachu,szczęśliwie się myliłam,a ty nie zawodzisz! I nie ukrywam,że narastające napięcie to było za dużo jak na moje skołatane nerwy-nie mogłam spokojnie oglądać relacji, czekając na efekt,tylko musiałam przewinąć do końca i choć,gdybym miała możliwość wybrałabym najpewniej zupełnie inny model,rozkład kieszeni i kolory,to Twoja torba naprawdę jest olśniewająca-klasyczna,z klasą,a przy tym szalenie oryginalna.
OdpowiedzUsuńA ile to wszystko godzin trwało?
OdpowiedzUsuńNie potrafisz czytac? Przeciez Ryfka napisala ile.
OdpowiedzUsuńPiękna torba!
OdpowiedzUsuńMam prośbę, Czy możesz mi powiedzieć, gdzie jadasz w Krakowie? Gdzie w tym mieście można znaleźć jakieś klimatyczne knajpki z jedzeniem nie tylko smacznym, ale podanym w fajny sposób, takim jakie się ogląda na amerykańskich blogach?
Błagam poleć mi coś fajnego
z góry dzięki za odpowiedz xd
Pozdrawiam,
Malina
Tylko chodzi mi o coś takiego np http://szafasztywniary.blogspot.com/search/label/foto
OdpowiedzUsuńJak zamieszczasz tutaj posty?? I co zrobić by dodawały się one atuomatycznie np do tej 'strony' FOTO??
Zosia
-> Malina: Szczerze mówiąc, nie zwracam większej uwagi na sposób podania - chodzę po prostu tam, gdzie mi smakuje :) Lubię Chimerę (bar sałatkowy), Love Krove, Taco Mexicano, Chaczapuri, Deli Bar, Thaisty, Gospodę Koko.
OdpowiedzUsuń-> Zosia: No przecież napisałam. "Foto" to etykieta. Dodajesz ją podczas pisania posta. Potem jak ją klikniesz na blogu, to masz tam wszystkie posty, które nią oznaczyłaś. Inaczej już nie potrafię tego wytłumaczyć.
Jeszcze raz :)
OdpowiedzUsuńChodzi mi o strony, nie o etykiety. Nie potrafię nic zamieścić w tych stronach. Jak się w nich zamieszcza posty? I czy jest to możliwe by dodawały się one automatycznie? Etykiety wiem jak działają, ale chodzi głównie o strony.
Zosia
-> Zosia: O stronach napisałam wyżej. Dodajesz je podobnie jak normalne posty. Każdą stronę musisz dodać osobno. Przy publikowaniu wybierasz, czy linki do stron mają być widoczne u góry bloga, z boku, czy mają być niewidoczne.
OdpowiedzUsuńWłaśnie przeczytałam wszystkie posty, strony i podstrony na Twoim blogu. Drugi raz. Jutro biorę się za komentarze.
OdpowiedzUsuńwow jest extra, super zestawienie kolorów
OdpowiedzUsuńno pięknaaa;)
OdpowiedzUsuńteraz to sama sobie taką zrobie xDD
Rżnij sobie na zdrowie moja droga.
OdpowiedzUsuńA tak a propos, to tak się złożyło,że wylądowałam na Święta w Krakowie i dzisiaj nawet do Twego Mehlema powędrowałam,niemniej zbyt późno i w efekcie jak to się mówi ,,pocałowałam klamkę'',co sprawiło,że musiałam się pocieszyć wielkimi lodami.
Toteż ten -pomysłowa reklama pana właściciela skutkuje jak najbardziej!
Pozdrawiam i świąt jakich tam sobie życzysz(bo nie bardzo rozumiem co też takiego fajnego jest w świętach wesołych,phi)
Istne ferrari, masz rację ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się czerwień i granat torebki. Musi być mięciutka...
OdpowiedzUsuńZazwyczaj nie zwracam uwagi na to, co noszę (i w czym noszę), ale po Twoim poście postanowiłam przywrócić do życia dawno zapomnianą torebkę. I zrobić porządek w tej codziennej. :-)
Pozdrawiam,
dlugopisarka
Może firma powinna Cię zatrudnić jako projektantkę? :-)
OdpowiedzUsuńtorba fantastyczna, eh, Ryfka, czemu parcia na szkło nie masz i nie próbujesz gdzieś pisać na większym portalu albo do prasy :) naprawdę fajnie się Ciebie czyta :) a takie miejsca warto promować, ostatecznie zostało już tak niewielu rzemieślników z prawdziwego zdarzenia...torebka jest nieziemska, a uczucie, że jest jedyna i niepowtarzalna - chyba bezcenne :)
OdpowiedzUsuńświetna relacja, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńChyba ci się zdawało, ja bym się za nią nie obejrzała... zwykła.
OdpowiedzUsuńa jednak relacja jest :)
OdpowiedzUsuńKatarzyna od chmurkowej Diany i różowej marynarki zaprasza:
http://katarzynakranska.blogspot.com/
wydaje mi się, że widziałam, Cię dzisiaj, jak jechałam na rolkach i myślę, że jesteś sto razy ładniejsza na żywo niż na zdjęciach :)
OdpowiedzUsuńmi też miło :)
OdpowiedzUsuńnie wiem co Ci tak bardzo w nim nie pasowało, ale wykasowałam :)
Trudno się zdecydować,czy taki post lepiej się ogląda czy czyta ;) Gratuluję lekkości pióra (hmm, klawiatury?) oraz promowania polskiego twórcy - oby jak najwięcej takich odkryć. Ostrzę ząbki na kolejny taki wpis :)
OdpowiedzUsuńNajgorsze w tym, jak sobie wyobrażam już nie tak wesołą produkcję mojej "made in china" torby (kupionej gdzieś za przecenie za 5 funtów i również z nie tak małą ilością elementów). Co nie zmienia faktu, że warto byłoby to zobaczyć.
OdpowiedzUsuńto się w glowie nie mieści, że w czasach wszędobylskiej chińszczyzny, gdzieś na świecie, a dokładnie u nas w polsce jest taaaaaka pracownia. Ryfko , prosze przekaż pracownikom moje uznanie i podziw. ja musiałam to kilka razy przejrzeć przeczytać bo tpo jest po prostu takie nierealne ! ania - toruń
OdpowiedzUsuńKiedyś mi się wydawało, że chciałabym Ferrari. Teraz jak patrzę na tę Twoją torebkę to wolałabym ją:)
OdpowiedzUsuńSuper blog.
Być przy narodzinach swojej torebki...ach...to musi być niesamowite uczucie. Torebka cudna i w dodatku ma w sobie moje ulubione kolory... Jakbyś chciała oddać kiedyś swoje torebkowe dziecko do adopcji (wiem, że pomysł to głupi i szalony, ale spróbować zawsze warto :-P) zgłaszam swoją kandydaturę na matkę zastępczą, hehe :-D ! Niech Ci się dobrze śmiga z takim Ferrari ;)!Pozdrawiam, Lexi :)
OdpowiedzUsuńŚwietny post! Fajnie zobaczyć jak to wszystko działa od kuchni :) ehh ja też chcę taką torebkę! :p
OdpowiedzUsuńPewna osoba na Stylio ma Twoje zdjęcie...
OdpowiedzUsuńUprzejmie donoszę gdyż nie sądzę, że zapytała o pozwolenie.
Nick - yaasmin
yaasmin
Pozdrawiam
Aga
-> Aga: Dzięki za czujność :)
OdpowiedzUsuń-> Kretka: Za samą możliwość wybrania kolorów chyba nie płaci się dodatkowo. Cena końcowa zależy od konkretnego modelu i rodzajów wybranych skór (ten sam model raz może kosztować 800 zł, a innym razem 1500 - w zależności od tego, z jakiej skóry jest wykonany). O szczegóły najlepiej pytać u źródła: mejlowo (pracownia@demehlem.com) albo na Facebooku.
O rany, nigdy nie sądziłam, że wykonanie jednej torebki zabiera tyle czasu, pracy.
OdpowiedzUsuńEfekt końcowy powalił i mnie, piękne kolory, niezły fason, a do tego pewność starannego wykończenia każdego detalu, klasa!
Strasznie Ci zazdroszczę! Aaa, ta torba jest wspaniała. :) Czekam na następne posty!
OdpowiedzUsuńTorba jak marzenie, ale cena niestety zaporowa, może kiedyś będzie mnie stać :).
OdpowiedzUsuńSwietny fotoreportaz, takim zakladom nalezy sie reklama. No i torba oczywiscie piekna:)
OdpowiedzUsuńDroga Ryfko, odjechałaś tym ferrari na jakieś wcześniejsze wakacje? Kiedy będzie nowy post???
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
(pytała i pozdrawiała fanka tego bloga)
Mam ogromną prośbę do wszystkich lumpeksoholiczek!
OdpowiedzUsuńDziewczyny wypełnijcie proszę ankietę dotyczącą second handów. Te, które nie są już studentkami mogą przekłamać nt. roku studiów :)
Z góry dziękuję! :)
Kultura z drugiej ręki, czyli zjawisko second hand w opiniach studentów
Ryfka ma nadzieję, że nie masz nic przeciwko pomocy do pracy magisterskiej :) Dziękuję za możliwość umieszczenia linka na Twoim fantastycznym blogu :)
Monika
Ryfka...a Ty byś nie mogła częściej tych postów swoich wspaniałych umieszczać? sprawdzam tak dzień w dzień,a tu nic i nic :(;)
OdpowiedzUsuń-> Anonimowi z 9 i 10 maja: No wiem, wiem, co kilka postów jakoś się zawieszam... Ale w tym tygodniu na pewno pojawi się coś nowego. Niedługo zamieszczę też kolejny post reportażowy, tym razem z Warszawy (będzie to chyba najbardziej kolorowy wpis w historii bloga ;)
OdpowiedzUsuńczytam Twojego bloga regularnie, piszę sporadycznie ale taki post zasługuje na komentarz.
OdpowiedzUsuńGratuluję torebki skrojonej według Twoich wytycznych i zachcianek... ileż to razy poszukując torebki idealnej marudzimy (a może tylko ja tak mam): gdyby ta miała inny kolor, inne kieszonki, dłuższe paski etc. A tu proszę-mówisz i masz :) Poza tym widząc cały proces powstawania widać dlaczego porządna torebka nie może kosztować 100zł.
Cieszę się z promocji polskiego producenta. Od jakiegoś czasu włączył mi się patriotyzm konsumpcyjny. Gdyby nie post tutaj, nigdy bym nie odkryła tego zakładu a mieszkałam w Krakowie parę lat.Jak widać-nie ja jedna :)
pozdrawiam,
cleo
ps.ogłoszenie z cyklu "ktokolwiek widział, ktokolwiek wie": na Twoim blipie (1.V.) znalazłam link do fotorelacji z przedświątecznej wyprzedaży. Pojawiło się tam zdjęcie spodnio-legginso-bryczesów z rybką na udzie. Czy wiesz może kim jest ich właścicielka bądź gdzie mogę je znaleźć? Z góry dziękuję za każde wskazówki.
ps2.czy ktoś Ci już kiedyś mówił, że jesteś podobna do Haliny Mlynkowej?
-> Cleo: Chodzi o te legginsy? To chyba projekt Agnieszki Maciejak.
OdpowiedzUsuńA co do podobieństwa do Halinki Młynkowej, to słyszę to ostatnio non stop! :)
PS Niech żyje patriotyzm konsumpcyjny! ;)
tak dokładnie o te :) podejrzewałam panią Agnieszkę o ich autorstwo, zajrzałam na stronę i ich tam nie znalazłam ale dopiero teraz zajrzałam na blog i faktycznie tam są. Ehh...będą pewnie kosztowały tyle co Twoja torebka a z tych dwóch rzeczy wolę jednak torebkę :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
cleo
Jestem zachwycona Twoja torebka. Wracam do tego wpisu i wracam, i ogladam po raz kolejny dokumentacje zdjeciowa, chyba zaczne zbierac na zamowienie porzadnej torby ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
stala czytelniczka Lu
Sztywniaro droga! napisz coś niebawem bo naprawdę trudno znaleźć wśród polskich blogów takie, na których oprócz obrazków, można jeszcze znaleźć coś ciekawego do przeczytania...:)
OdpowiedzUsuńpiekna. chce identyczna.
OdpowiedzUsuńNie będę oryginalna, torebka jest przepiękna. Ale mnie by strasznie zmierziło, że teraz jest dokładnie taka sama w sklepie! Powinnaś sobie zastrzec wzór, wtedy rzeczywiście miałabyś tę jedyną...
OdpowiedzUsuńniki
czemu tak długo nie dodajesz nic nowego??
OdpowiedzUsuńale fajny post, praca ta robi wrażenie, wymaga prezycji, dokładności, cierpliwosc i naprawde trzeba lubic to robic ;) ale też nie jest to takie hop-siup ;) która z nas zastanawia się nad torebką, nad tym ile przeszła? chyba nikt. najważniejsze jes to, że się podoba i chce się ją miec ;) a jesli chodzi o tekst z Twoim szukaniem rzeczy w torebce , osobnymi kieszeniami na jakieś drobiazgi, to nie jesteś sama, też tak chcę, ale często kupuję torebki bez kieszeni na zewnątrz, bo torebka mnie urzekła swą pięknością a nie funkcjonalnością, ale cóż, tak też bywa...;)
OdpowiedzUsuń