Wczoraj dość niespodziewanie kupiliśmy bilety do Portugalii. Na listopad. Co oczywiście nie zmienia faktu, że już teraz, natychmiast muszę zacząć wszystko planować. Jakoś tak mam, że perspektywa wyjazdu zawsze niesłychanie mnie ekscytuje. Jak bardzo? Wyobraźcie sobie dziecko, które na 2 miesiące przed wyjazdem na obóz ma w pełni spakowany plecak. Tak, to ja w podstawówce (nawiasem mówiąc, UWIELBIAM się pakować).
Ponieważ podróżuję za granicę dość rzadko, do tej pory z każdego wyjazdu starałam się wycisnąć jak najwięcej (no bo przecież nie wiadomo, kiedy znowu będzie taka okazja - na pewno nigdy). Może nie biegałam po zabytkach jak kot z pęcherzem, ale na pewno za wszelką cenę starałam się uniknąć "marnowania czasu". Dopiero ostatniego dnia naszego pobytu w Paryżu doznałam olśnienia. Mieliśmy kilka ładnych godzin do odlotu samolotu, więc w drodze na lotnisko zatrzymaliśmy się w kawiarni na śniadanie. Siedzieliśmy sobie nad herbatą i ciachami, obserwowaliśmy ulicę, nigdzie nam się nie spieszyło. I nagle poczułam, jak schodzi ze mnie całe napięcie (no bo misja wykonana, można odetchnąć) i robi mi się tak jakoś lekko i błogo... Tak jak chyba z założenia (zaraz, zaraz, czy to możliwe?) powinno być na urlopie (gdybym była bohaterem kreskówki, w tym momencie nad moją głową zapaliłaby się żarówka).
No więc zmiana podejścia! Portugalię chcemy zwiedzać na luzaka. Mniej muzeów i kościołów (które po pewnym czasie i tak zaczynają się ze sobą zlewać), a więcej łapania ulicznego klimatu i szlajania się po knajpach. Jedziemy na 12 dni i planujemy w tym czasie zwiedzić Lizbonę oraz Porto. Ponieważ do tej pory przed każdym wyjazdem dawaliście mi mnóstwo przydatnych rad i wskazówek, tym razem też chciałam Was prosić o pomoc. Tym bardziej że o Lizbonie i Porto nie wiem praktycznie nic. Rzecz jasna i tak mam zamiar przestudiować przewodnik, ale nie ma to jak rekomendacje naocznych świadków. Interesuje mnie wszystko: miejsca do zwiedzenia, knajpy, lokalne przysmaki, poruszanie się po mieście itd. Wiele pożytecznych informacji zdobyłam już od Oli z bloga Duże podróże, która właśnie w Portugalii teraz przebywa (jeszcze raz ogromne dzięki!), ale od przybytku głowa nie boli. W rewanżu jak zwykle obiecuję tłuściutką fotorelację. A nawet dwie! To jak, pomożecie?