Witajcie w kolejnym odcinku najrzadziej aktualizowanego cyklu w blogosferze, czyli "Kraków według Sztywniary". Czemu tak rzadko? (ktoś mógłby zapytać). Po pierwsze, jak wiadomo, ja w ogóle rzadko dodaję nowe wpisy; po drugie, rzadko wychodzę z domu; po trzecie, nie chcę tu pisać o knajpach z kategorii "a, raz tam byłam, całkiem spoko", tylko o takich, do których chodzę regularnie i które uważam za dobro narodowe. Czyli zamiast na mnie nie fukać, należy się cieszyć, że idę w jakość, a nie ilość, o.
Dziś mam dla Was kolejny smakołyk z serii "jedzenie z budy", mianowicie ciastka kominkowe z Chimney Cake Bakery. Co to takiego? Mówiąc najkrócej: niebo w gębie. A mówiąc trochę dłużej: ciasto drożdżowe nawijane na drewniany wałek i opiekane na ruszcie. Kształtem przypomina właśnie komin, tym bardziej że po upieczeniu ze środka wydobywa się gorąca para.
Jedni twierdzą, że ciacha kominowe pochodzą ze Słowacji (tam nazywają się trdelníki), inni, że z Węgier (tam funkcjonują pod nazwą Kürtőskalács, czyli w wersji spolszczonej: kurtosze). Według Wikipedii prawda leży po środku: przepis został w XVIII wieku przywieziony do Słowacji przez węgierskiego generała, który wprowadził do niego własne modyfikacje.
Ale mniejsza o genezę. Najważniejsze jest to, że ciacha są przepyszne i kupicie je w Krakowie w dwóch miejscach: na Basztowej, pod Dworcem Głównym, oraz na Kazimierzu, na Skwerze Judah (obok Frytek Belgijskich, o których pisałam rok temu). Wyrabiane i pieczone są na miejscu, więc dostajecie je do ręki jeszcze ciepłe, parujące - mięciutkie od wewnątrz, a od zewnątrz otoczone przyrumienioną skórką. Do wyboru jest kilka różnych kremów i posypek. Komin może być wysmarowany od środka Nutellą, białą czekoladą albo kremem krówkowym, posypany cynamonem, orzechami, wiórkami kokosowymi albo płatkami migdałów. Jedno ciastko ma ok. 17 cm wysokości, a po rozwinięciu... ponad metr długości! To naprawdę kawał ciacha i według mnie jedno spokojnie wystarcza na dwie osoby. My zwykle kupujemy dwa: jedno jemy od razu, a drugie wieziemy do domu, wypełniając zapachem cały tramwaj (serio, serio). Polecam gorąco i czekam na otwarcie kolejnych budek (możne by tak na Hucie?).
Aktualizacja 10.09.2016: Od niedawna w ofercie są też Chimney cones, czyli lody w kominkowych rożkach (z nutellą, karmelem oraz sezonowe specjały). Spróbujcie koniecznie!
CHIMNEY CAKE BAKERY
ul. Basztowa 26a, ul. Wawrzyńca 16, Kraków
ul. Basztowa 26a, ul. Wawrzyńca 16, Kraków
Ceny ciastek: 7 - 9 zł
Cena lodów: 12 zł
Cena lodów: 12 zł
(Uwaga! W każdą środę promocja dla uczniów i studentów: wanilia, cynamon i kokos za 5 zł)
Smaki: wanilia, cynamon, kokos, Nutella + orzech, krówka + migdał, biała czekolada + kokos, Nutella + kokos, piernik + powidła śliwkowe
Łeee, teraz mówisz? Wyglądają mega!
OdpowiedzUsuńOne są super! Jadłam na Węgrzech i bardzo się ucieszyłam jak w Szczecinie się pojawiły. Tylko szkoda, że teraz ceny znacznie im podskoczyły, jak wyczuli, że popularne się robi. I pierwszy raz widzę smarowane czymś od środka :o
OdpowiedzUsuńJadłam te szczwcińskie zimą i coś mi nie podeszło w smaku ciasta, chyba jakiś sztuczny aromat. Tak się zawiodłam, że w Krakowie nawet nie spróbowałam
Usuńmadam z.: Te krakowskie reklamują się jako "100% natural" :)
UsuńZnam i uwielbiam. Zwłaszcza z cynamonem!
OdpowiedzUsuńWarning: nie czytać posta na pusty żołądek... 😉
OdpowiedzUsuńZnajoma piecze takie na ogniskach! Ma specjalne , grube kije do nawijania ciasta- na koniec wkładam tam kosteczki czekolady, albo inne dobre rzeczy :D
OdpowiedzUsuńO matury! Jestem w 7 miesiącu ciąży i od tygodnia marze o kurtoszu! Pragnę... tylko u mnie nie ma tych z krówka i migdałami :(
OdpowiedzUsuńMniam, te ciasta wyglądają smakowicie - jak tylko dotrę kiedyś w okolice, to koniecznie muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńO matko bosko, jakie to musi być dobre! :D
OdpowiedzUsuńmuszę tam zajść! nie ma bata *.*
OdpowiedzUsuńmuszę ich spróbować!
OdpowiedzUsuńPowinni napisać po prostu "najlepsze ciacha w mieście!" :) bardziej chwytliwe ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę smakowicie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńsą najlepsze ! kokos plus biała czekolada...połączenie idealne :)
OdpowiedzUsuńJa to bym wciągnęła taki komin z jakimś owocowym nadzieniem. Jabłkowym albo wiśniowym.
OdpowiedzUsuńSą powidła śliwkowe :)
Usuńsą przepyszne! pierwszy raz ujrzałam je w Czechach w Pradze i wtedy funkcjonowały pod nazwą trdelniki :)
OdpowiedzUsuńW Hucie.
OdpowiedzUsuń(nie mogłam się powstrzymać, przepraszam)
Hehe, jak to pisałam, to wiedziałam, że ktoś mnie poprawi :) Ale nie przestawię się - dla mnie Huta to dzielnica, nie osobne miasto. Z tego, co pisze prof. Bańko w Poradni PWN, wynika, że po prostu wyprzedzam pewien proces językowy ;)
Usuńhttp://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/porada-o-Nowej-Hucie;10965.html
Wyglądają pysznie i żałuję, że do Krakowa tak daleko. Czy ktoś wie, czy w Poznaniu jest coś podobnego?
OdpowiedzUsuńJest taki wóz z takim ciachem w Warszawie,jeżdżą na różne wydarzenia duze w miescie.Stalej bazy nie znam.Sa przepyszne i zawsze do wozu jest długa kolejka!:-) Pozdrawiam, Kaska
OdpowiedzUsuńJadłam na Słowacji. Były pyszne. Tych też muszę spróbować:)
OdpowiedzUsuńZ nieco innej beczki, ale może Cię zainteresuje: https://www.youtube.com/watch?v=tQnuhAzvajQ Eko-mural na na zaporze Solina :-)
OdpowiedzUsuń"przepis został w XVIII wieku przywieziony do Słowacji przez węgierskiego generała"
OdpowiedzUsuńna tą Słowację co Węgrami była? ;P
Się czepiam, ale tez nie wiem :) Zawsze to jednak wstępowanie na minę, konwersacje o dawnych granicach/przynależnościach narodowych.
Ciacha bym spróbowała, ale ech, Kraków mi się nie szykuje w tym roku… (wpisy takie jednakże bardzo lubię, i do wirtualnego kajecika dopisuję miejsca które warto jakby co, bo ja dokładny turysta jestem :)
Mmm, ciacha wyglądają naprawdę smakowicie. Muszę się tam wybrać:D
OdpowiedzUsuńU nas we Wroclawiu, mamy taką ucztę tylko na jarmarku bożonarodzeniowym. Kolejki do budek tak długie, jak to ciasto po rozwinięciu. U nas znane jako kurtoszkołacze. Rzadko daję radę donieść do domu!
OdpowiedzUsuń"W" hucie :) pzdr
OdpowiedzUsuńPatrz mój komentarz wyżej :)
Usuńto takim ciachem można się w sumie najeść. :D jak tak zaczęłaś wymieniać, jakie można wybrać te ciacha, tzn. z jakimi dodatkami... ojejku. :D ja dziś przeglądałam bilety Polskiego Busa z Torunia do Krakowa i znalazłam za dyszkę, więc może w końcu odwiedzę Kraków ponownie po tak długim czasie! :)
OdpowiedzUsuńJakby co, ciacha czekają akurat przy samym dworcu ;)
Usuńidę tam jutro i już się zastanawiam na które się zdecydować :D polecasz jakieś szczególnie?
OdpowiedzUsuńJa zawsze kupuję waniliowe, bo słodkie ciasto ze słodkim smarowidłem to dla mnie jednak za dużo słodkości. No ale ja jestem już stara ;)
Usuń