Jak tam, macie już trochę dość wpisów mieszkaniowych? Mam nadzieję, że nie, bo ja się dopiero rozkręcam. Dziś kolejna porcja słomek i patyczków, których w ciągu ostatnich kilku miesięcy naznosiłam do naszego gniazda.
TALERZE ZE ZWIERZAKAMI
Przeprowadzając się do nowego mieszkania, nie miałam do końca uformowanych pomysłów na urządzanie, ale jedno wiedziałam na pewno: że wystrój ma być "dorosły". Nie poważny i - broń Boże - nie elegancki, po prostu dorosły (wiecie, nowy etap, te sprawy). Czyli że jakieś elementy z przymrużeniem oka na pewno się pojawią, ale raczej nie będą to ręczniki z Myszą Miki ani pościel w Minionki.
Kiedy trafiłam na urocze talerzyki ze śpiącą wiewiórką i królikiem, wahałam się, czy aby na pewno pasują do moich nowych założeń programowych. Przez jakieś 2 sekundy. Sekundę później już klikałam "Dodaj do koszyka", a za jedyne półtora miesiąca jedliśmy już z nich śniadanie (w zakupowym amoku nie zauważyłam, że talerze oferowane są w przedsprzedaży i na dostawę trzeba trochę poczekać - ale było warto).
STOLIK KAWOWY
Ponieważ z wyobraźnią przestrzenną jest u mnie bardzo kiepsko, długo łudziłam się, że przed kanapą w naszym "salonie" zmieści się jakże modny od jakiegoś czasu stolik z palet. W końcu jednak zadzwoniła Rzeczywistość, wyśmiała mnie okrutnie i przypomniała, że - bez względu na to, co mi się wydaje - nie mieszkam w 200-metrowym lofcie.
Zaczęłam więc szukać stoliczka w wersji mini - takiego żeby tylko można było na nim postawić kubek z herbatą i talerz z kanapkami. Okrągły stolik na metalowym rusztowaniu był niepodobny do żadnego, jaki widziałam wcześniej, i pewnie dlatego od razu mi się spodobał. Poza tym jego lekka, "przezroczysta" konstrukcja wydała mi się idealna do naszego niewielkiego wnętrza. No i muszę powiedzieć, że całkiem nieźle to sobie wykombinowałam i za stolikiem z palet wcale nie płaczę.
Ponieważ z wyobraźnią przestrzenną jest u mnie bardzo kiepsko, długo łudziłam się, że przed kanapą w naszym "salonie" zmieści się jakże modny od jakiegoś czasu stolik z palet. W końcu jednak zadzwoniła Rzeczywistość, wyśmiała mnie okrutnie i przypomniała, że - bez względu na to, co mi się wydaje - nie mieszkam w 200-metrowym lofcie.
Zaczęłam więc szukać stoliczka w wersji mini - takiego żeby tylko można było na nim postawić kubek z herbatą i talerz z kanapkami. Okrągły stolik na metalowym rusztowaniu był niepodobny do żadnego, jaki widziałam wcześniej, i pewnie dlatego od razu mi się spodobał. Poza tym jego lekka, "przezroczysta" konstrukcja wydała mi się idealna do naszego niewielkiego wnętrza. No i muszę powiedzieć, że całkiem nieźle to sobie wykombinowałam i za stolikiem z palet wcale nie płaczę.
talerze z wiewiórką i królikiem - Bloomingville / Opa & Company (oprócz sklepu internetowego mają też stacjonarny w Krakowie przy ul. Bocheńskiej 5
NA TACY
Metalowa taca, którą widzicie na zdjęciu poniżej, nie służy nam bynajmniej do takich romantycznych gestów jak serwowanie śniadania do łóżka (przeniosłam ją tylko do zdjęcia, żeby złapać lepsze światło). Na co dzień pełni funkcję o wiele bardziej prozaiczną: leży na kuchennym blacie, zabezpieczając go przed wodą i gorącem przy robieniu herbaty. Albowiem jak dobrze wie każdy, kto połakomił się na drewniany blat, drewno jest piękne, ale pierońsko wrażliwe. Dlatego bez żonglowania podkładkami, tackami i innymi izolatorami ani rusz. Na szczęście człowiek szybko się do tego przyzwyczaja i po pewnym czasie robi to już automatycznie. Nawet w nocy o północy, kiedy wbija do mieszkania z kolegami po koncercie deathmetalowym.
puszka po herbacie Twinings - przysięgam, że to nie reklama, po prostu zbieram ładne puszki
puszka na herbatę "T" - Nicolas Vahe / House Doctor
cukierniczka - Bolesławiec
filiżanka - Lubiana
taca - IKEA
STOLIK Z MASZYNY DO SZYCIA
Stolik ze starego singera to była jedna z tych rzeczy, które zaklepałam sobie u rodziców, jeszcze zanim w ogóle kupiliśmy mieszkanie. Dawno, dawno temu Mama uratowała metalowy dół od maszyny spośród wujkowych rupieci i kazała Tacie dorobić do niego blat. Efekt jest moim zdaniem rewelacyjny, ale mimo to stolik jakoś nie doczekał się swoich dni chwały i stał przez lata w domowym magazynie.
Postanowiłam, że u mnie zajmie honorowe miejsce. No i tutaj nastąpiło kolejne zderzenie z rzeczywistością. Najpierw stolik miał być toaletką, ale okazało się, że w sypialni się nie zmieści. Potem wpadłam na pomysł, żeby wymienić blat na większy i przerobić go na stół do "jadalni"; po namyśle doszłam jednak do wniosku, że to bez sensu, bo po dostawieniu krzeseł nie będzie widać tego, co najlepsze, czyli tych cudnych metalowych wygibasów. Przedpokój też odpada (nie dałoby się przejść), podobnie jak zagospodarowana co do centymetra kuchnia. Na razie nasz singer stoi więc pod ścianą w salonie (w miejscu, gdzie później stanie stół) i coraz bardziej skłaniam się ku wysłaniu go na balkon. Nie do końca mi się to uśmiecha, bo nie będzie tam wyeksponowany tak, jak na to zasługuje, ale to chyba jedyne realne rozwiązanie.
stolik ze starej maszyny do szycia Singer - od Rodziców
kubek - Bolesławiec
kubek - Bolesławiec
Super, wygląda bardzo klimatycznie i wszystko ładnie się trzyma tego samego stylu (:
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńakurat czytam tą samą książkę ;)
a odnośnie stolika - też jestem fanką singera. Jakiś rok, dwa lata temu udało mi się taki zdobyć. Póki co mój małżon go szykuje... Będzie toaletką w sypialni. Problem jest tylko taki czy będę go używać. Zrobiłam sondę wśród koleżanek posiadajacych takową i .... generalnie toaletki w ich sypialniach stoją i się kurzą. Moja pewnie będzie też ładnie wyglądać ;)
Jaka to książka? :)
Usuń"Cudowna" Piotra Nesterowicza. Ale to Dzióbek czyta, nie ja :)
UsuńWolałbym dorobić większy blat pod stół do jadalni, a do tego przezroczyste krzesła i nawet lepiej by to wyszło niż miejsce na balkonie...
OdpowiedzUsuńMyślałam o tym, ale przezroczyste tworzywo jakoś mnie nie przekonuje ani wizualnie (jest takie zimne i nowoczesne), ani ze względów praktycznych (na pewno strasznie widać na nim kurz i odciski palców).
Usuńmoja kolezanka zrobila sobie z tej pozostalosci po maszynie jako podkladki pod kwiaty z doniczkami obok kanapy :) bardzo ładnie to wygląda
Usuńkomentarzy mieszkaniowych z Szafy Sztywniary nigdy dość :))) a Singer-stolik niesamowicie ładny - kojarzy mi się z tymi wszystkimi knajpkami na Kazimierzu :)
OdpowiedzUsuńTe talerzyki są fantastyczne i rzeczywiście warto było na nie czekać. Cudne!
OdpowiedzUsuńz talerzykami fajna sprawa, ale goście dopiero po zjedzeniu wszystkiego mogą dostrzec te cudowne zwierzątka :)
OdpowiedzUsuńOne nie są dla gości, tylko dla nas ;)
Usuńczekam teraz na outfit talerzy dla gości ;)
Usuńten stoli podoba mi się ale teraz widzę, że jednak to lekki obciach trzymac go w domu :) dziwnie kojarzy mi się z PRLem nie wiem czemu :) przeciez ten dół jest taki secesyjny ..
OdpowiedzUsuńprzepraszam, ale gdzie secesja, a gdzie PRL???
UsuńMnie najbardziej podoba się fragment "teraz widzę, że jednak to lekki obciach trzymac go w domu". W sensie, że po obejrzeniu moich zdjęć??? Miło :D
Usuńwszystkie nasze babcie i mamy mialy takie maszyny wiec skojarzenie z PRLem :) oj tak jakos wyszlo ;) ale dol bardziej mi nawiązuje do secesji i tez mi tak jakosc dziwnie się w głowce poukladalo ;) tak juz spowszechnial ten dol od maszyny ze wieje nudą jak patrze na kolejne zachwyty nad tym patentem ;)
UsuńOK, spróbuję się tym za bardzo nie przejąć ;) ;) ;)
UsuńU mnie przerobiona singerka z kamiennym blatem, przeszła długą drogę funkcyjnych metamorfoz i obecnie jest zgrabnym kwietnikiem. Świetnie udał Ci się kawowy...... taboret:) Zawsze pozytywnie reaguję na Twoje wpisy, a na mieszkaniowe nawet bardziej niż na modowe:)
OdpowiedzUsuńU mnie stoi jeden stolik z tej maszyny do szycia, drugi czeka na zrobienie :D
OdpowiedzUsuńło matko jak ja Ci ZAZDROSZCZĘ tego stolika. Tez bym taki chciała kiedyś mieć (e tam kiedyś. TERAZ!)
OdpowiedzUsuńzaraz ten dol od maszyny bedzie tak popularny jak meble z ikei ^^
UsuńWydaje mi się, że już jest:) też mam cos takiego, ale trzymałam na balkonie, bo trochę mi się zbyt banalny wydawał;), ale w końcu potrzebowałam stolika pod telewizor no i jest i nawet fajnie wygląda:)
UsuńJestem pod wrażeniem tego , jak ten singer błyszczy. Mój zakurzony, nie mam czasu ani cierpliwości..trudno się czyści te kute wygibasy.masz patent ?
OdpowiedzUsuńTalerze urocze :)
Szczerze mówiąc, to odkąd go mam, odkurzałam tę metalową część może raz. Jakoś przy porządkach nigdy o niej nie pamiętam. Na szczęście kurzu nie widać na zdjęciach ;)
UsuńŚliczne te talerzyki i cukiernica. tez mam słabość do puszek, zbieram, choć ostatnio zaczełam się ograniczać. dziś widziałam w Lidlu skrzynki po winach i pomyślałam, ze też muszę mieć z jedną
OdpowiedzUsuńu mnie taki stolik z Singera, tylko mniej odpicowany (spatynował się na balkonie własnie, aż w końcu się zlitowałam i zabrałam do środka:)) służy jako stolik telewizyjny, a nawet multimedialny, bo na dole, na pedale (czy jak tam się to nazywa) stoi wieża..
OdpowiedzUsuńMyślałam, żeby go dać pod telewizor, ale raz, że Dzióbek krzyczał, że będzie za wysoko, a dwa - widać by było te wszystkie okropne kable :(
UsuńStolik z Singera to jeden z najpiękniejszych mebli w mieszkaniu moich rodziców. Nogi od maszyny zostały przypadkiem znalezione na śmietniku w centrum miasta, odczyszczone i wyposażone w unikatowy blat ze szkła - niebieski, celowo nierówny, z zatopionymi w szkle bąbelkami - dzieło zaprzyjaźnionego hobbysty.
OdpowiedzUsuńDlatego czuję miłość do singerowych stolików (:
To ja tylko podzielę się spostrzeżeniem, że te przęsła w stoliku od maszyny dużo lepiej się prezentują pomalowane na ciemny, matowy grafit ;) Ten mat wydobywa z nich jakąś szlachetność i nie wygląda jak nowe ze starego tylko bardziej naturalnie. Pani w sklepie z farbami podpowiedziała.
OdpowiedzUsuńMnie jednak najbardziej zachwycily te talerzyki.. Są przepiękne. Jak juz ktos wczesniej napisal takie mieszkaniowe posty są mile widziane. :)
OdpowiedzUsuńStolik (ten z Bonami, nie Singer) kojarzy mi się z klatką :)
OdpowiedzUsuńMnie z beczką :)
UsuńNależy Ci się ten dwustumetrowy loft! Ile byłoby przyjemności z czytania o jego urządzaniu.
OdpowiedzUsuńJak już zbiję te miliony na blogowaniu, to od razu kupuję!
UsuńJak sobie przypomnę, że "singer" po babci w całości poszedł "na żyletki", to mi się słabo robi. Droga Ryfko, za późno zaczęłaś pisać o mieszkaniu ;)
OdpowiedzUsuńnie myślałaś nigdy, żeby blat od signera ciut przyciemnić? wybacz, zboczenie zawodowe wzornika ;p a talerze są supersłodkie, z takich jeść śniadanie to sama przyjemność :)
OdpowiedzUsuńNie, nawet mi to przez myśl nie przeszło. Mam fazę na jasne drewno (trauma po mieszkaniu przez lata pośród ciemnych mebli). Chociaż jeśli stolik wyląduje na balkonie, to kto wie :)
UsuńRyfka.... ja wiem ze Ty nawet o pudelku od zapałek potrafilabys napisac fajny post, ale daj już sobie spokoj
OdpowiedzUsuńzaraz będziesz się zachwycala niesamowitym doborem grubosci ramki do koloru sciany... albo jeszcze wiekszymi absurdami... jestes mistrzynią obracania detalu w ochy i achy i od dluzszego czasu tylko z tej ciekawosci tu wchodzę ;)
Czekaj, bo się pogubiłam. Czyli mam nie pisać o detalach, ale wchodzisz tu dlatego, że piszę o detalach? :D
UsuńTak czy siak, jak napisałam wyżej: dopiero się rozkręcam i takich postów będzie się tu pojawiać coraz więcej.
wchdoze z szatanskiej ciekawosci o te pierdulki,,, ale ile mozna? ;)
OdpowiedzUsuńNo ja tak mogę bardzo długo :)
Usuńte Twoje relacje mieszkaniowe to jakby opisywanie lamówki przy sukience lub zachwyt nad kołnierzem w płaszczu, albo opis cuwodnego wzoru podszewki w plaszczu ...
OdpowiedzUsuńdawaj całe zdjecia swojego hauzuuuuuu
Żeby się nie powtarzać, odsyłam do pierwszego akapitu w tym poście.
Usuńśliczne połączenie koloru ściany z podłogą niesamowity duet gratuluje zmysłu artystycznego
OdpowiedzUsuńzrób osobny post odnośnie zestawu ściany z listwą przypodłogową
Nie kuś mnie!
Usuńkupcie sobie nowe auto to blog zamieni się w motoryzacyjny hihihi
OdpowiedzUsuń- będziesz się jarała kształtem choinki do samochodu
- bryloczkiem do kluczy
- zastępczą alternatywą dla piesków machających główką
itd ...
Wiem, że to miało być złośliwe, ale ja jestem osobą, która totalnie byłaby do tego zdolna :)
UsuńAnonimie, bryloczek to masz chyba na głowie:)
UsuńJak patrzę na ten stolik z orzechami to mam ochotę zostać wiewiórą;)
OdpowiedzUsuńAle stoliczka to zazdroszczę przeokrutnie! ;)
OdpowiedzUsuńpowinnas pracowac przy opisach dekoracji w sklepie internetowym normalnie wszystko sprzedawałoby się jak świeże buleczki
OdpowiedzUsuńZ jakiej serii jest cukiernica? Mozna ja kupic online?
OdpowiedzUsuńPod spodem jest napis: "Ceramika Bolesławiec Millena". Kupiłam ją online w HouseShop.pl, ale nie jestem do końca zadowolona z obsługi. Cukiernica ma kilka skaz - takich wgnieceń na powierzchni, jakby wtopionych ziarenek piasku. Chciałam ją wymienić, ale moje 2 mejle w tej sprawie zostały bez odpowiedzi. W końcu olałam sprawę. W sumie te skazy nie są widoczne przy użytkowaniu i teraz zupełnie mi to nie przeszkadza, no ale chodzi o zasadę.
UsuńA ja jestem pełna podziwu dla złośliwości manifestowanej przez niektórych bliźnich. Choćby tego od choinki samochodowej. Normalnie mistrzostwo.
OdpowiedzUsuńDostrzeganie urody w detalach i takich wydawałoby się pierdółkach, to dar i błogosławieństwo. O ile piękniejsze i ciekawsze jest wtedy życie! Ja mam tak z przyrodą i też słyszę - czym tu się zachwycać, przecież to zwykły badyl...
Błogosławieni ubodzy duchem? I ci, którzy nie widzieli? -
Dziękuję, ja nie chcę.
pozdrawiam serdecznie i uwielbiam wpisy mieszkaniowe.
Urszula
Całkowicie się zgadzam :)
Usuńszacun
UsuńPodkradłabym te talerze! A i zestaw do herbaty zacny. Widzę, że zdecydowałaś się na pasiastą cukiernicę - ja w końcu dostałam pojemnik Design Letters z literą "s" i po Twoim komentarzu widze, że chyba dobrze zrobiłam. Też nie lubię krętaczy, przykre jest takie traktowanie klientów.
OdpowiedzUsuńMam drewniany blat w kuchni i poradziłam sobie z nim olejem OSMO. Strasznie drogi (100 zł za 0,5 l) ale mogę spokojnie zapominać o mokrych naczyniach, puszkach, ścierkach zalegających na blacie :) Niestety na początku potraktowałam go tanim olejem z IKEA, który niszczy blat a nie impregnuje.... Koniec końców musiałam go zeszlifować (i tu polecam szlifierką bardziej niż ręcznie) i zaimpregnować osmo ze 3 razy i jest super! Polecam! To nie jest komentarz sponsorowany :)
OdpowiedzUsuńPonieważ jesteś już którąś osobą z kolei, która poleca mi ten olej, postanowiłam spróbować i dzisiaj zamówiłam. Jak nie będzie taki cudowny, to Cię znajdę ;)
UsuńO, mistrzyni detali! Kocham Twoje talerze :D
OdpowiedzUsuńmam pytanko - jakie jeszcze zwierzątka byly na talerzach?
OdpowiedzUsuńZ tego koloru były tylko te dwa, ale mają też trochę inne z jeżem i kubki z myszą. Na ich FB ktoś się pytał o liska i pisali, że mogą zamówić, więc możesz ich podpytać.
Usuńdzieki :* a w sklepie stacjon. jest wiekszy wybor?
UsuńW sklepie byłam krótko, ale z tego, co zdążyłam obczaić, wydaje mi się, że w stacjonarnym jest to samo, co w internetowym. W każdym razie talerzy więcej nie było na pewno :)
Usuńzamiast wydac ok 60 zł na jeden talerz wolalabym dac komus kto tego naprawde potrzebuje, Ryfka powinno byc Ci wstyd ze reklamujesz tak drogie dekoracje - wydawane na prozno pieniadze snobizm i beznadziejna glupota
OdpowiedzUsuńponadto mam pewnosc ze to mega czysta reklama!
Talerze kupiłam (55 zł, tak na marginesie). Gdybym je dostała, tobym to napisała, tak jak robię to ZAWSZE.
UsuńNatomiast tekst o pomocy potrzebującym jest tak niedorzeczny, że, przyznam, trochę mi ręce opadły i nie wiem, czy jest w ogóle sens z nim dyskutować. Rozumiem, że Ty żyjesz w totalnej ascezie i każdy zarobiony grosz oddajesz biednym. I masz przy okazji wgląd w moje wydatki i wiesz, że ja takiej pomocy nigdy nikomu nie udzielam.
obnosisz sie na blogu z drogimi rzeczami zwlaszcza jezeli chodzi o dekoracje do domu to smutne lepiej to miec a nie afiszowac sie i juz ... tylko o to chodzi
UsuńAfiszuję się, pewnie - na tym właśnie polega blogowanie :) I to jest super, bo dzięki temu, że ktoś nie pisze do szuflady, tylko się "afiszuje" ze swoimi opiniami, ja mogę coś fajnego poczytać; dzięki temu, że blogerki pokazują, jak się ubierają, ja wiem, w jakich sklepach szukać fajnych ciuchów; a dzięki temu, że wspomnę tutaj o problemach z blatem, ktoś mi w komentarzach doradzi magiczny olej do drewna (dzisiaj zamówiłam, był drogi ;) itd. Tak działa ten cały internet :)
UsuńNie ma to jak nakazywać drugiemu, jak ma wydać własne, zarobione przez siebie pieniądze. Czytam już kolejny komentarz, z którego zawiść wylewa się strumieniem (zakamuflowana, że niby troska o biednych) ;).
Usuń"[...] magiczny olej do drewna (dzisiaj zamówiłam, był drogi ;) - made my day! :D
UsuńLolka
mysle ze jak mowie o jednym a Ty o drugim... niech Ci bedzie ... mi tylko chodzi o drogie talerze i juz kropka
OdpowiedzUsuńNo to pogadałyśmy :D
UsuńDROGIE TALERZE! Olaboga. To chyba pieniądze Ryfki i może je wydać na co chce (a że ma do tego dobry gust, wydaje na ładna rzeczy). Może nie zaglądajmy innym do kieszeni, i nie dyktujmy, co mają robić? Nikt Ci tych talerzy nie każe kupować.
Usuńchodzi tylko o afiszowanie sie a ja Ryfce tych talerzy nie zaluje
OdpowiedzUsuńprzemawia tylko snobizm bogoli i juz
Dobra, dziewczyny, przyznaję, że ta dyskusja jest nawet zabawna (mam wrażenie, jakby znowu był 2008!), ale chyba pora ją uciąć. Ucinam więc i uprzedzam, że więcej komentarzy o "drogich talerzach" i "snobizmie bogoli" (!!!!!!!) nie przejdzie przez mój filtr. Jak mawiał mój ulubiony wykładowca, enough is enough :)
OdpowiedzUsuńpierwszy stoliczek idealny do mojego mieszkania ;) muszę taki upolować
OdpowiedzUsuńSnobizm bogoli w postaci dwóch talerzy jest hitem <3 :D Kurcze Ryfka,wiem, że pisałaś już o tym, że nie chcesz wrzucać zdjęć całego mieszkania - ok, jestem w stanie to zrozumieć. Ale często piszesz, że macie małą przestrzeń itd., czyli pewnie jest to trudne do urządzenia wnętrze. Też mam maluteńskie mieszkanko, które lubie nazywać pudełkiem od zapałaek, bo ma 35 metrów i dwa pokoje, stąd łaknę wręcz pomysłów na organizację małej przestrzeni. Ten nieco przydługi wstęp piszę po to, by zachęcić Cię, byś może wrzuciła tu rzut (ten archtektoniczny, co się go dostaje przy kupnie mieszkania), lub taki odręczny schemat, z zaznaczeniem, gdzie co postawiłaś, z tych wszystkich detali, które pokazywałaś na blogu:D? Doooobra, wiem że to dużo, ale może się skusisz:)
OdpowiedzUsuńO tak, tak, tak !!! Pokaż, jak rozplanowałaś, pokaż.... (patrzy teraz na Ciebie Kot ze Shreka)
UsuńJa też cierpię na snobizm bogola. Jak coś mi się spodoba, to kupuję i cieszę się tym. Uwielbiam ładne przedmioty, cieszy mnie ich używanie, przywiązuję się (może nieco nadmiernie) do rzeczy - np.mój rower ma imię i tęsknię za nim, bo jest teraz w przechowalni. To wprawdzie skrajny przykład, ale kiedy spakuję swoje rzeczy do niezbyt praktycznej i niezbyt taniej, ale niesamowicie pięknej i oryginalnej torebki, mam lepszy dzień.
Pozdrawiam Cię, bardzo mi pasuje Twoje afiszowanie się. Magda
Miałam plan, żeby zamieścić plan :D ale Dzióbek mi nie pozwolił. Co zrobić?
UsuńNie no, bez zgody Dzióbka to trochę słabo, ale możliwości jest wiele - szantaż (również emocjonalny), przekupstwo, negocjacje, presja, urok osobisty, łzy... W końcu się ugnie ;-)
UsuńM.
To są metody bardzo dobrze mi znane ;) Spróbuję nad nim popracować.
Usuńczerwona bielizna ..
UsuńPrawda jest taka, że posty, które ostatnio dodajesz nie są zbyt ciekawe m.in. dlatego, że większość rzeczy już pokazywałaś na facebooku (nie jestem "fanką", ale czasem zaglądam i talerze, singera i inne drobiazgi z innych postów już znałam). Co więcej, w postach posługujesz się tymi samymi powiedzonkami, anegdotami i wyrażeniami, które również już widziałam na twoim fanpage'u. Ponieważ nie zdecydowałaś się dodać więcej zdjęć twojego mieszkania, więc w postach nie ma po prostu żadnej niespodzianki, to wszystko już było, więc nie dziw się, że dla twojej publiczności są one dużo mniej ekscytujące niż dla ciebie.
OdpowiedzUsuńWiem, że część rzeczy (i historii) się powtarza, ale to nieuniknione – w końcu na FB i na blogu opisuję to samo życie :D Robię to jednak z pełną świadomością, bo posty na FB mają bardziej ulotny, roboczy charakter, a te blogowe są bardziej rozbudowane, zawierają więcej informacji, mają lepsze zdjęcia, no i są bardziej trwałe (łatwo można je przeglądać w archiwum). Poza tym nie wszyscy korzystają z FB albo korzystają, ale nie regularnie (widzę to choćby po tym, że ludzie pytają o rzeczy, o których już wielokrotnie pisałam). No i wbrew temu, co piszesz, posty mieszkaniowe cieszą się popularnością jak żadne inne (prawie wszystkie wskoczyły już do 10 najpopularniejszych postów w całej historii istnienia bloga). Co mnie zaskakuje, ale oczywiście bardzo cieszy :)
UsuńCieszę się, że cię to cieszy, ale niekoniecznie popularność posta przenosi się na to, czy jest on interesujący czy innowacyjny. Ja w końcu też tu weszłam i nabiłam ci kolejną odsłonę, która podbija popularność, a moje zdanie na ten temat znasz. Tak naprawdę wchodzę tu głównie dla komentarzy, tzn. żeby przeczytać czy inni ludzie mają podobne odczucia jak ja. Niemniej pozdrawiam weekendowo!
UsuńJa też się cieszę, że Cię cieszy, że mnie to cieszy :D
UsuńOczywiście nie mówię tu tylko o liczbie odsłon (choć niewątpliwie jest to jakiś wskaźnik atrakcyjności tematu). Po liczbie komentarzy oraz po ich treści (i tu, i na FB) widzę, że temat urządzania mieszkania wzbudza o wiele większe zainteresowanie i aktywność czytelników, szczególnie tych, którzy sami przez to przechodzą. I to jest super: ja komuś podsunę jakiś pomysł moim postem, ktoś mi w coś poradzi w komentarzu (zaraz idę testować ten czarodziejski olej do drewna) - idealna symbioza. A że czasem ktoś jest niezadowolony - tego nigdy nie uniknę.
szkoda Ryfka, że ściana Twoich absolutnych racji zakrywa Ci opinie innych osób, może prowadząc bloga powinnaś jednak brać do siebie niektóre sugestie
UsuńKiedys tez prowadzilam bloga, ale nikt, aby sie nie podlozyc nie krytykowal mnie, po jakims czasie po malu wychodzily bledy na moim blogu, moze tez powinnas to uwzglednic, moze ludzie słodzą Ci bo lepiej slodzic niż podpasc poprzez krytyke?
A może słodzą, bo im się po prostu podoba? Możemy sobie tak gdybać. Zresztą, jak poczytasz komentarze, to zobaczysz, że to nie są same zachwyty, ale też rady, propozycje alternatywnych rozwiązań, własne mieszkaniowe historie, a czasem krytyka - jak w Twoim przypadku.
UsuńTo jest mój blog i prowadzę go tak, jak czuję. Nie mogę słuchać każdej sugestii, choćby dlatego, że one często są całkowicie sprzeczne :) Mogę tylko polegać na własnej intuicji. Co też robię. Od 8 lat :)
Anonimoy, nie każdy ogląda Ryfkę na Facebook-u!
Usuńte talerzyki przypominają mi małpki e formalinie zamkniete w sloiku na lekcjach biologii brrr nie moglabym jesc z takich talerzy
OdpowiedzUsuńmają takie smutne minki i zamkniete oczka
Bo one śpią! Ale skojarzenie naprawdę oryginalne :)
Usuńtalerzyki są śliczne, aż szkoda z nich jeść:) ładnie je wyeksponowac w kuchni pionowo do dekoracji :)
OdpowiedzUsuńa jak tam szafa z ikea? (ta z filmu) moglabys kiedys zrobic wpis swoich ubran typu - moja baza w szafie :) ciekawa jestem bazy Ryfki :))
OdpowiedzUsuńA wiesz, że mam w planach wpis o moich ulubionych, najczęściej noszonych ciuchach? Może za jakiś czas się pojawi :)
UsuńA szafa spisuje się super. Codziennie sobie gratuluję, że parę miesięcy temu nie stchórzyłam i zdecydowałam się na tę współpracę :) O niej też planuję osobny wpis. Tak więc cierpliwości!
"Od pewnego czasu choruję na zakupoholizm połączony z odzieżowym ekshibicjonizmem i wymyśliłam sobie, że będę tu pokazywać zdjęcia swoich ciuchów. Ten blog będzie więc taką małą kroniką moich modowych zdobyczy i eksperymentów (jako sztywniara uwielbiam mieć wszystko zarchiwizowane!)."
OdpowiedzUsuńskladam petycje o powrót do korzeni (z większą częstotliwością Twoich stylizacji )
To będzie trudne, bo mój "zakupoholizm" z upływem lat zdecydowanie złagodniał. Rzadziej coś kupuję (chyba że do mieszkania), mam o wiele mniej ciuchów, mniej kombinuję przy swoich zestawach. No starość po prostu. Chociaż akurat wczoraj zamówiłam sobie sweter w stylu "klasyczna Ryfka", więc niedługo taki mały powrót do korzeni na pewno tu się odbędzie ;)
UsuńRyfko po dzisiejszym wpisie na FB wpadl mi do glowy pomysl, a jednoczesnie ogromna prosba - moglabys zrobic wpis ze wszystkimi cennymi radami, jakie otrzymalas od czytelnikow Twojego bloga i na FB :) podziel się nimi w formie FAQ / porady
OdpowiedzUsuńbędziemy Ci bardzo wdzięczne za taki spis w jednym miejscu :))
O tym też myślałam! Czytacie mi w myślach - zaczynam się bać ;)
Usuńjestes w Truman Show ;)
OdpowiedzUsuńJakiego używasz aparatu? sliczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńNikona D3000 z obiektywem Nikkor AF-S 50 mm f/1,8G.
Usuńwszystkiego NAJ z okazji urodzin :))
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńJuż po raz kolejny mam problem z publikowaniem u Ciebie komentarza :( Spróbuję raz jeszcze, w skrócie: moj blat z IKEA przy regularnym olejowaniu Behandlą nabrał 100% odporności na wodę, barwniki i inne potencjalne zagrożenia. Kwestia 3-4 miesięcy wcierania. Teraz olejuję raz na pół roku/rok.
OdpowiedzUsuńJa uparcie nie polecam oleju z Ikea ponieważ nie zawiera wosków i blat po nim robi się szorstki, dodatkowo olej się roluje i zmienia kolor blatu (mój dębowy na czerwony ciemny brąz, fuj) a pozostawienie mokrego kubka zostawia obrzydliwy czarny ślad. I tak to ja jestem od tego ekstremalnie drogiego oleju osmo i bezpłatnie go lobbuje :)) Ryfka daj znać jak z Twoim blatem :)
UsuńTalerze są przekochane i przeurocze (zapewne zamiast jedząc w pośpiechu śniadania przed wyjściem tylko bym się w nie wpatrywała). A co najważniejsze - są takie jakie powinny być. Nie poważne, nie z dziecięcej stołówki, w sam raz.
OdpowiedzUsuńJak miałam 6 lat mama kupiła mi miseczkę z szaloną krową na spodeczku (wtedy nie budziła jeszcze żadnych podejrzeń). No tak mi się ona spodobała, że chciałam jeść tylko z niej! Oczywiście musiała to wykorzystać i za każdym razem powtarzała, że muszę zjeść wszystko, bo w przeciwnym razie krowa się nie pojawi. I wchrzaniałam aż mi się uszy trzęsły!
Droga Ryfko! Nie wiem kiedy i gdzie, ale jestem pewna że ty Ty wrzuciłaś zdjęcie szczoteczek do zębów, gdzie jedna była drewniana (bambusowa?) a druga czarna. Będę niezwykle wdzięczna za info skąd wytrzasnęłaś tą czarna :)
OdpowiedzUsuńZdjęcie wrzucałam na mojego FB - tutaj. A szczoteczka jest z shop-dent.pl.
UsuńDzięki :)
UsuńTe talarze są cudowne!
OdpowiedzUsuń