"Zacząłem o tym mówić, ale jeszcze to napiszę, bo szczególnie Sztywniara wyglądała na odklejoną od rzeczywistości" - jeśli szef zaczyna zbiorowego mejla w taki sposób, to znak, że o mojej tendencji do ciągłego zawieszania się wiedzą już naprawdę WSZYSCY (oraz że raczej nie zostanę Pracownikiem Miesiąca).
Co tu dużo mówić, moje zdolności w tej dziedzinie są zdecydowanie ponadprzeciętne. Potrafię odpłynąć w tramwaju i przejechać docelowy przystanek na trasie praca - dom; spacerować po ścieżce rowerowej, bo wydaje mi się, że jadę na rowerze; włożyć kartę do terminala w sklepie i zamiast wstukać PIN, zagapić się na cokolwiek; albo siedząc w wannie, zastanawiać się, którą część ciała już umyłam, a którą nie. Zaprawdę powiadam Wam, zawieszam się tak często, że gdybym była systemem operacyjnym, używaliby mnie tylko komputerowi masochiści. Tak więc kiedy zobaczyłam w Secret Life bluzę z napisem "Mentally somewhere else", wiedziałam, że jesteśmy dla siebie stworzone. Teraz przynajmniej nikt nie może powiedzieć, że go nie ostrzegałam.
Co tu dużo mówić, moje zdolności w tej dziedzinie są zdecydowanie ponadprzeciętne. Potrafię odpłynąć w tramwaju i przejechać docelowy przystanek na trasie praca - dom; spacerować po ścieżce rowerowej, bo wydaje mi się, że jadę na rowerze; włożyć kartę do terminala w sklepie i zamiast wstukać PIN, zagapić się na cokolwiek; albo siedząc w wannie, zastanawiać się, którą część ciała już umyłam, a którą nie. Zaprawdę powiadam Wam, zawieszam się tak często, że gdybym była systemem operacyjnym, używaliby mnie tylko komputerowi masochiści. Tak więc kiedy zobaczyłam w Secret Life bluzę z napisem "Mentally somewhere else", wiedziałam, że jesteśmy dla siebie stworzone. Teraz przynajmniej nikt nie może powiedzieć, że go nie ostrzegałam.
bluza (z kieszeniami!) - SecretLife.pl (prezent od właścicielek)
dżinsy - Levi's + łaty naszyte przeze mnie
torba - Bags by MAY
botki - Vagabond / paradopary.pl
Świetnie wyglądasz, bluza jest genialna :)
OdpowiedzUsuńJeśli jeszcze nie widziałaś "sekretnego życia Waltera Mitty" to powinnaś jak najszybciej nadrobić - w głównym bohaterze odnalazłabyś zaginionego brata :)
OdpowiedzUsuńWidziałam! Bardzo mi się podobał. Muzyki z tego filmu słucham, jeżdżąc do pracy. W sumie nic dziwnego, że potem takie mejle od szefa dostaję ;)
Usuńświetna bluza! Mi też by się taka przydała ;D
OdpowiedzUsuńbluza jest fantastyczna:)
OdpowiedzUsuńOjj Ryfko musisz uważać na takie ,,zawieszanie się" Bo to w niektórych momentach śmiertelnie niebezpiecznie:P A tak na poważnie to GENIALNA bluza-świetnie się komponuje z tymi spodniami-Rewelacja:D Strasznie podoba mi się jeszcze ten Twój kapelusz-Ostatnio na takiego poluje (może nie ,,identyko", ale coś w ten deseń) ale mi się nie udaje:( Mogła byś zdradzić jak dokładniej nabyłaś tego Swojego? Miłego dnia:)
OdpowiedzUsuńKapelusz kupiłam w sklepie Bytom (bo chodzi o markę, nie miasto), ale dość dawno, bo jakiś rok temu. Na przecenie kosztował chyba coś koło 40 zł.
UsuńBardzo dziękuję:)
UsuńRewelacyjna bluza! I dzięki Tobie odkryłam ciekawy sklep z którego pochodzi.
OdpowiedzUsuńAhahaha, uwielbiam Twoje poczucie humoru i autoironię! :) Ja może się jakoś szczególnie nie zawieszam, ale często mówię zbyt szybko i zbyt głośno, spóźniam się i wiercę, więc też wychodzę na życiowego nieogara! ;D
OdpowiedzUsuńJa też mówię zbyt szybko. I też się wiercę. A na dokładkę ciągle robię jakieś głupie miny (roboczo nazywam to "nerwicą twarzy"). Nieogarnięta piona!
Usuńyeah!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam ten fragment o chodzeniu po ścieżkach rowerowych i zaczęłam się śmiać. Głównie poruszam się po mieście rowerem i jak już z niego zlezę, to z automatu poruszam się po mieście wzdłuż ścieżek rowerowych (niekoniecznie kompatybilnych z chodnikiem) ;) A bluza super, też by mi się przydała jako "a nie mówiłam?" :) Pozdrawiam, Dominika
OdpowiedzUsuńNapis i kieszenie to połączenie idealne;) a co do pracownika miesiąca... może w lipcu się uda;) bardzo podoba mi się Twój kapelusz, świetnie komponuje się z włosami. Tak, wiem, że chwalimy Ci je dość często, ale oprócz zazdrości i pożądania, wzbudzają bardzo przyjemne wrażenie estetyczne:)
OdpowiedzUsuńŚwietna bluza i bardzo podoba mi się Twoje porównanie do systemu operacyjnego :-)
OdpowiedzUsuńFajna bluza i nawet weszłam na stronę sklepu polukać na podobne, a tam cena 260. Ryfko, nie masz wrażenia, że czasem przestajemy płacic za jakość a zaczynamy za metkę. Wiem, że Ty tę bluzę dostałaś, ale chętnie poczytałabym Twoje (Wasze) opinie na temat rzeczy, za które warto dobrze zapłacić (dla mnie np. dżinsy wrangler) i takich, za które niekoniecznie (dla mnie: większość ubrań w Benettonie)
OdpowiedzUsuńW tym przypadku na pewno nie płacimy za metkę, bo Secret Life jest raczej niszową marką ;)
UsuńCo do opinii na temat jakości ciuchów, to przecież zamieszczam je na blogu regularnie. Na pewno za warte swojej ceny uważam dżinsy Lee, śpiochy Ziperall czy oryginalne emu. Podobnie jeszcze nigdy nie żałowałam, że wydałam kilka stów na porządną skórzaną torebkę czy buty. Ale bywa tak, że jakość w ramach jednej marki jest różna w zależności od konkretnego modelu. Na przykład miałam kilka par lewisów, które były bardzo porządne, natomiast te z dzisiejszego zestawu rozciągnęły się po kilku tygodniach (były obcisłe jak legginsy, a teraz to praktycznie boyfriendy) - pisałam zresztą o tym jakiś czas temu.
Zawsze dokładnie oglądam rzeczy przed zakupem, sprawdzam skład, miętolę w rękach i naprawdę bardzo rzadko mi się zdarza, żeby coś zaskoczyło mnie negatywnie. OK, czasem zdarza mi się kupić szmirę, choć dobrze wiem, że to szmira, jak na przykład ten sweter z Oysho, ale zazwyczaj jednak kieruję się rozsądkiem, który rzadko mnie zawodzi.
Taki post o tym ktore markowe ciuchy sa warte swojej ceny, a ktore niekoniecznie bylby na pewno bardzo ciekawy!
Usuńn.
"spacerować po ścieżce rowerowej, bo wydaje mi się, że jadę na rowerze" - też tak mam, problemy ludzi-rowerów :D
OdpowiedzUsuńWyglądasz w kapeluszach najpiękniej na świecie, Ryfko! :)
OdpowiedzUsuńRyfko, czy mi się wydaje, czy ostatnio każdy post to reklama części garderoby otrzymanej od sponsora?
OdpowiedzUsuńMoje posty to w części reklama rzeczy otrzymanych od sponsorów (co zawsze zaznaczam), w części reklama rzeczy kupionych za własne pieniądze, a W CAŁOŚCI reklama rzeczy, które lubię, noszę i które sama sobie wybrałam.
UsuńRozumiem, że jesteś dla wielu ludzi autorytetem w dziedzinie mody i reklama na Twoim blogu trafia do bardzo wielu osób. Ja to rozumiem i nie mam nic przeciwko, zrobiłaś karierę w blogosferze, co równa się = ogromne profity. Ale dla mnie Twój blog już nie jest osobisty, to jedna wielka reklama i upychanie na siłę w tekstach marek, sloganów i różnych logo. Posty pojawiają się tylko gdy masz coś do zareklamowania. Nosisz ubrania kupione za własne pieniądze, ok, ale skoro Twoim głównym zadaniem tutaj na blogu jest pokazanie ciucha od sponsora to może zajmij się modelingiem a nie pseudo modowym blogowaniem.
UsuńMoim głównym zadaniem jest prowadzenie bloga, który sprawia mi frajdę. I to robię.
UsuńModelką, choćbym chciała, zostać nie mogę, bo jestem na to o jakieś 20 lat za stara. Ale dzięki.
Widzę, że to, co mnie wydaje się oczywiste, nie musi być wcale takie oczywiste dla wszystkich, więc postaram Ci się wytłumaczyć, jak to jest z tymi strasznymi "ciuchami od sponsora" (może stworzę na ten temat osobnego posta? w sumie dzięki za inspirację! :)
Otóż czy się to komuś podoba, czy nie, blogi szafiarskie od zawsze opierają się na reklamie. Kiedy zakładałam bloga 7 lat temu i nikomu (ani blogerkom, ani firmom) nawet przez myśl nie przeszedł żaden sponsoring, też reklamowałam ciuchy. Tyle że za darmo. Co mi zupełnie nie przeszkadzało, tak jak teraz zupełnie nie przeszkadza mi to, że podaję marki czy linkuję sklepy, w których coś KUPIŁAM (tak, tak, za własne pieniądze). Wychodzę z założenia (być może naiwnego), że jak coś jest dobre, to warto to promować, bez względu na to, w jaki sposób weszło się w posiadanie tego czegoś.
Stopniowo mój blog zyskał jakąś tam popularność i od pewnego czasu sklepy i marki same pytają mnie, czy nie chciałabym sobie czegoś u nich wybrać. 99% ofert odrzucam (co powinno Cię trochę pocieszyć), ale ten 1% propozycji, które trafiają w mój gust, przyjmuję. I nie wiem, jak sobie ten proces wyobrażasz, ale to naprawdę nie jest tak, że ktoś pisze: "Ej, zareklamuj nasze ciuchy", a ja na to: "O nieeee, paskudne, ale okej, jak za darmo, to biorę". Jestem w tej komfortowej sytuacji, że dostaję całkiem sporo ofert i wśród nich są takie, które w 100% pasują do mojego stylu. I tylko takie trafiają na bloga.
Musiałabym mieć chyba nie po kolei w głowie, żeby wydawać pieniądze na ciuchy, kiedy ktoś mi je oferuje za darmo. Przyjmuję to jako prezent od losu - fajną okazję, która za jakiś czas przeminie i z której po prostu głupio byłoby nie skorzystać.
Czy nie wspaniale by było, gdyby nikt blogerkom nic nie dawał, i gdyby pokazywały tylko to, co kupiły za własne (albo rodziców/męża/chłopaka) pieniądze? Być może. Ale tak nie jest. Mało która blogerka nawet wspomina o tym, że to czy tamto prezentuje w ramach współpracy. Ja to robię zawsze, po to, żeby osoby takie jak Ty mogły mi nawrzucać :)
Na koniec anegdota a la Karol Starsburger. Jakiś czas temu zamówiłam produkt w sklepie pewnej polskiej marki (za własne, ciężko zarobione pieniądze!). Właścicielka zorientowała się, że zamówienie złożyła "sławna szafiarka" i dołożyła do paczki drugi produkt gratis. Opowiadam o tym koleżance i mówię, że w sumie to trochę mi głupio, że dostałam tę drugą rzecz za darmo, że może trzeba było złożyć zamówienie z jakiegoś anonimowego konta, że to, że tamto. Na co koleżanka, patrząc na mnie z politowaniem: "Boże, daj mi twoje problemy". I tym optymistycznym... ;)
Chcialoby sie napisac cos o zazdrosci ale mi sie nie chce, beeee.
UsuńMysle, ze Ryfka spokojnie by mogla pozowac na sciankach i "nie placic za nic na calym swiecie" ale trzezwosc umyslu i zdrowy rozsadek trzymaja ja z daleka od takich imprez. Cenie ja za "ryfkowy pazur" w tym co wybiera i ubiera, ze pisze wiecej niz "ja juz mam naj. naj. naj. a jak wam sie podoba?" i ze ceni sobie to, ze chodzi do normalnej pracy ( a pewnie mogla by zyc z bloga). Dajcie dziewczynie po zyc, bo nie chce ogladac Ryfki nastepnym razem w worku pokutnym i czytac modlitwy o przebaczenie.
A Ty Ryfka moglabys troche bardziej (co mi tam) tych sponsorow eksplaatowac i czesciej pisac. Ja ten blog czylko czytam i ogladam, no i moze sie czasami zainspiruje..
pozdrawiam serdecznie
ania
Prawdziwa natura tak czasem wykipi z człeka, nie?.. Brakuje mi słów, żeby odnieść się do wpisu zazdrosnego anonima. Może powinien/powinna dopisać: "...a to czego nie chcesz, koniecznie MI odeślij, wtedy będzie OK"
UsuńKOCHANA, REWELACJA, JAK ZAWSZE
OdpowiedzUsuń♡
pozdrawiam,
Ola
Bardzo ładny prosty zestaw :)
OdpowiedzUsuńMnie nie przeszkadzają reklamy na Twoim blogu, bo umiesz zareklamować z pomysłem i cały czas pozostajesz sobą.
Pozdrowienia
miałam napisać dokładnie to, co jest w nawiasie, czyli: "z kieszeniami!"
OdpowiedzUsuńWszystko jest lepsze z kieszeniami :)
Usuńświetne spodnie:)
OdpowiedzUsuńZe spacerami po ścieżce i myciem mam to samo.... Choć sama dużo jeżdżę na rowerze i pałam nienawiścią do łażących po ścieżkach piechurów! A może oni po prostu mają to samo.....buziak, Magdalena
OdpowiedzUsuńA...no i też mam nerwicę twarzy ;))) Mój były szef mawiał, że powinnam pracować w teatrze (czyli w branży odległej od mojej o jakieś 5 lat świetlnych), bo tam moja nad wyraz rozbudowana mimika wreszcie na coś by się przydała ;) A tak, to po prostu bardzo trudno jest zrobić mi normalne zdjęcie, na którym nie wyglądam jak: chomik / osoba z paraliżem części twarzy / niemowlę / wypłoch*
OdpowiedzUsuń* niepotrzebne skreślić - choć zazwyczaj nie ma takiej potrzeby ;))))
buziak, Magdalena
Ryfko! obserwuję Cię od dłuższego czasu. świetny styl! a kapelusz bardzo do Ciebie pasuje. mam pytanie, może niezbyt szafiarskie, ale ciekawi mnie Twój kolor włosów i patent na ich ułożenie. czy mogę liczyć na ujawnienie sekretu Twoich włosów? ;) pozdrawiam, Kasia
OdpowiedzUsuńO moich włosowych patentach pisałam bardzo szczegółowo w tym poście.
UsuńCo do koloru, to do tej pory miałam swój naturalny (mysi) kolor + rozjaśniacz przy twarzy i na końce. Ostatnio oprócz rozjaśniacza poszedł jeszcze jakiś odcień na niektóre pasma, ale niestety nie mam pojęcia co to dokładnie było.
Dziękuję za link do wpisu. musiałam go przeoczyć wcześniej. chętnie przetestuję pastę i proszek. może zadziała;) pozdrawiam, K.
UsuńStyl na Ryśka Riedla - świetnie ;)
OdpowiedzUsuń