Miałam się dzisiaj nie wywewnętrzniać, ale pozazdrościłam dziewczynom biorącym udział w akcji Miriam i rzutem na taśmę przyłączam się i ja. Nie będę szczegółowo opisywać wszystkich przedmiotów, które noszę w wiadomej torbie, bo jaki jest koń (a w zasadzie jego bebechy), każdy widzi (a jak nie widzi, to może sobie powiększyć). Okulary, portfel, klucze, telefon (prawie vintage!), torba na zakupy... - standard. Z ważniejszych / ciekawszych rzeczy:
- śmiejżelki - podstawa mojej diety
- mapy Krakowa i centrów handlowych - bo potrafię zabłądzić absolutnie wszędzie, a w Galerii Krakowskiej bez planu w ręce trafiam tylko do Zary, H&M i budki z lodami przy Saturnie (swoją drogą, żyję w ciągłym strachu, że ktoś się kiedyś opamięta i przestaną dawać takie ogromniaste gałki za marne 2,20 zł)
- książka o jajku, zakupiona pod wpływem recenzji pewnej blogerki (właśnie zaczęłam czytać i faktycznie zapowiadają się niezłe jaja).
Zza kalendarza wyziera jeszcze lista mazideł poleconych mi jakiś czas temu w komentarzach (kiedyś sobie ten tusz kupię!). A to dziwne coś w czerwono-białe wzory to worek uszyty przez zaprzyjaźnioną przyszłą panią prokurator, w którym trzymam różne takie, co to ich nie wypada wszem i wobec pokazywać. Reszta chyba w miarę czytelna.
Co mówi o mnie moja torba? Chyba tyle, że jestem pozbawioną orientacji w terenie, zdziecinniałą babą, która bardzo niezdrowo się odżywia. Czyli szczerą prawdę :)
- śmiejżelki - podstawa mojej diety
- mapy Krakowa i centrów handlowych - bo potrafię zabłądzić absolutnie wszędzie, a w Galerii Krakowskiej bez planu w ręce trafiam tylko do Zary, H&M i budki z lodami przy Saturnie (swoją drogą, żyję w ciągłym strachu, że ktoś się kiedyś opamięta i przestaną dawać takie ogromniaste gałki za marne 2,20 zł)
- książka o jajku, zakupiona pod wpływem recenzji pewnej blogerki (właśnie zaczęłam czytać i faktycznie zapowiadają się niezłe jaja).
Zza kalendarza wyziera jeszcze lista mazideł poleconych mi jakiś czas temu w komentarzach (kiedyś sobie ten tusz kupię!). A to dziwne coś w czerwono-białe wzory to worek uszyty przez zaprzyjaźnioną przyszłą panią prokurator, w którym trzymam różne takie, co to ich nie wypada wszem i wobec pokazywać. Reszta chyba w miarę czytelna.
Co mówi o mnie moja torba? Chyba tyle, że jestem pozbawioną orientacji w terenie, zdziecinniałą babą, która bardzo niezdrowo się odżywia. Czyli szczerą prawdę :)
kurczę, uwielbiam to Twoje poczucie humoru i sposób w jaki piszesz notki!:)
OdpowiedzUsuńJednak dodałaś fotkę!Dobrze,bo moje ślepe oczy na blipie niewiele z niej widziały:)i portfel masz czerwony...tak...to bardzo dobrze o Tobie świadczy:)))A kiedy patrzę na żabę,to sobie wspominam ukochaną maskotkę-trzmiela Adolfa,który był przy moich kluczach 5 lat,póki mu się wisiadło nie urwało
OdpowiedzUsuńHyhyhy, a mnie się podoba to z kotem, co leży na kalendarzu :)
OdpowiedzUsuńhehe, ale się uśmiałam.
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam niezdrowe słodycze, z jednym wyjątkiem: nie lubie i nie jadam żelek! ;P
Szczerze podziwiam Twoje umiejętności pisarskie. Notka jest niezwykle zabawna.
OdpowiedzUsuńCzy okulary przeciwsłoneczne to przypadkiem nie Mango?
Ha! od wieczora odświeżam Twojego bloga w oczekiwaniu i oto jest! Jajko już sobie zamówiłam też;)tym samym ujawniam się po raz pierwszy acz wierna ze mnie czytelniczka (.... tu wstawić wyrazy uwielbienia i szczere piętrowe komplementy), pozdrawiam Cię serdecznie
OdpowiedzUsuń@ Anuszka: Żaba ma 4 lata, ale trzyma się mocno :)
OdpowiedzUsuń@ Mari: To z kotem to lusterko.
@ Alice: Nie mieści mi się to w głowie, ale lubię takich dziwaków jak Ty - można się przy nich obżerać i nie trzeba się dzielić :)
@ J.Z.: Okulary z Reserved.
Żelki to bardzo ważny element diety, ale stanowczo będę obstawać przy wyższości Haribo nad każdymi innymi.
OdpowiedzUsuńMasz niebieskiego hipcia! A ja tak marzę o białym króliku :)
OdpowiedzUsuńA śmiejżelki to tylko kwaśne, te zwykłe są jakieś nie teges - normalnie jak vibovit i visolvit ;)
Twoja torba mówi jeszcze o Tobie: "stawiam na ekologię"
OdpowiedzUsuńSkorzystam z nadarzającej okazji - tymczasowa oportunistka - i chciałabym Was wszystkie zapytać czy być może siedzi w waszych głowach pomysł na to, gdzieżby można dostać torbę:
OdpowiedzUsuńhttp://idolo.pl/moda/kolorowe,i,stylowe,torebki,pull,and,bear,g,118,3.html
Model Pull&Bear, ale nie z obecnej kolekcji SS09, dlatego już wypotrzebowałam pomysły, gdzie można by po nią sięgnąć. Ślicznie przypomina coś w rodzaju wyrwanej z gazety strony, akurat na ogłoszeniu o wynajmie rowerów ;)
Powiem, że nie pytam tak zupełnie "za nic", zrewanżuję się pomysłem na dobre spędzenie kilku chwil przy:
http://rebellion69.mybrute.com
ZAPRASZAM, ZACHĘCAM, WYCZEKUJĘ ;)
Lustereczko podręczne firmy "The Red" albo podobnie... Bywało, że były dostępne na Allegro, ale to już tak dawno temu widziałam, że prawie można to włożyć między bajki. Raczej radziłabym szukać w zagranicznych sklepach, a cena ok 20-30 zł.
OdpowiedzUsuńnajbardziej wzruszyły mnie śmiejżelki :D no i to czerwono-białe COŚ :D
OdpowiedzUsuńTeż miałam ten telefon-zmieniłam na nowy,ale mam do tamtego sentyment. Taki mały masz portfel? Jak Ty tam wszystko mieścisz?
OdpowiedzUsuńTeż mam czerwony portfel;)I też nie mam orientacji w terenie...reszta też się zgadza;)
OdpowiedzUsuńTylko torebkę mam mniejszą...
Ryfko skoro Twój telefon to vintage to aż boję się pomyśleć na jakie określenie zasługuje mój.
OdpowiedzUsuń"Śmiejżelki" jeszcze można wybaczyć, tym bardziej, że ja też swoją dietę od czasu do czasu uzupełniam misiami Haribo, ale za wsuwanie sztuczydeł z "Kejefsi" to bym lała po łapach tfu!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)))
Ryfko konam z zazdrości przy twoim pendrive. Słyszałam czy raczej z tego co wyczytałam to prezent ale posiadanie takiego mi się marzy więc jeśli jakieś namiary dostanę będę Cię kochać jeszcze bardziej.(nie przerażaj się, jestem psychofanem wyłącznie w skrytości internetowej i żeby chodzić za tobą specjalnie do Krakowa z Wrocławia przyjeżdżać nie będę;P)
OdpowiedzUsuńChyba Ty pokazałaś, choć ukryte, to o czym Fretka pisała, że żadna z nas nie ujawniła:) zawsze
OdpowiedzUsuńwitam w klubie 'wiecznie zagubionych'. moje miasto jest na tyle małe,że nie posiada czegoś takiego jak swoja własna mapa,ale i tak ja znajdętu miejsca,w których bezproblemowo się zgubię...;)
OdpowiedzUsuńżelki górą!
Uwielbiam żelki!!! Mogę je jeść całymi dniami. Ale nie bój nic - nie będę Ci podbierać gdyby była ku temu okazja :)Kurczaki z Kentaki też uwielbiam, ach to zdrowe jedzenie.
OdpowiedzUsuńPowiedz mi gdzie kupiłaś hipopotama?
OdpowiedzUsuńa śmiej żelki maja podstawowa wadę, brak kwaśnej posypki.
@ Elfka: Haribo też lubię, bo twarde (nie ma nic gorszego niż miękkie żelki), ale śmieje najbardziej mi podeszły :)
OdpowiedzUsuń@ Anonim od torby: Fajny ten gazetowy motyw. Skoro nie ma jej w P&B, to pozostaje chyba Allegro, ewentualnie e-bay.
@ Anonim od lusterka: Producent to Red Tango. Kupowałam rok temu w jakimś polskim sklepie internetowym. Teraz szukałam i rzeczywiście nie widzę.
@ Anio i Anonim od pendrajwa: Hipopotam z jakiejś sklepu komputerowego w Krakowie, ale pełno ich w necie (są też krokodyle, świnie, króliki i co tam jeszcze). Producent to firma Tracer.
Dziękuję bardzo. Wygooglowałam ze Zoo peny można kupić w Media markt, ale czy napewno to się okaże.Zapałałam miłością do krokodyla...no wiecie"jeśli nie chcesz mojej zguby krokodyla daj mi luby" buzaki dla szafiarek
OdpowiedzUsuńMogłabym się nawet zamienić na tą torbę! Jest czerwony portfel! Gumy! Śmiej Żelki, chusteczki...
OdpowiedzUsuńLusterko z Kotem jest NIESAMOWITE!
OdpowiedzUsuńKatinka
Mam DOKŁADNIE taki sam długopis i mam radochę, że mam coś, co masz też Ty, Ryfko. ;-D
OdpowiedzUsuńSzafiarstwo to fajna sprawa. Szkoda, że jestem jeszcze za młoda. Piętnastoletnia szafiarka raczej się nie przyjmie. ;-))
Śmiej żelki średnio lubię, wolę węże Haribo. ;-)
wiedźma.karina
Aviomarin?
OdpowiedzUsuńp.s. Witaj w klubie wiecznie zgubionych. Chociaż Galerię Krakowską już chyba zaczynam opanowywać.
najbardziej zazdroszczę pendriva. ma taką wesołą mordkę (w sumie widzę tylko oczy, ale jestem pewna, że cały jest uroczy!) :)
OdpowiedzUsuńczyżby aviomarin? :>
OdpowiedzUsuńasia
taak ja też uwielkbam tą nie zdrową dietę:D A mapa to doskonały pomysł!chyba go zastosuję w swoim wypadku bo potrafię się zgubić nawet na własnym osiedlu.:)
OdpowiedzUsuń@ Wiedźma.Karina: Ja tam nie namawiam, ale są i trzynastoletnie :)
OdpowiedzUsuń@ Morven i Asia: Aviomarin, aviomarin. Został z którejś szafiarskiej wycieczki.
Ha. Ja już po lekturze książki "Jajko i ja". Kurcze, szkoda, że to takie krótkie ;).
OdpowiedzUsuńAle fajnie Ci to wszyło! Wszystkie gadżety ponad normę i ogólnie cały wpis tylko potwierdzają, że babka z Ciebie w dychę ;)
OdpowiedzUsuńPS. Też mam słabość do żelków. Fajna odmiana śmiejów to ich jogurtowa wersja. Polecam.
Co z Ciebie za szafiarka, że gazety o modzie w torbie nie nosisz?!
OdpowiedzUsuńA jak się podobały Anioły i Demony? ;)
@ Pyza: Sokole oko! Na film sama z siebie pewnie bym nie poszła, ale że Orange stawiało... Był całkiem, całkiem. Na pewno lepszy niż "jedynka".
OdpowiedzUsuńA gazet modowych nie ma, bo trzymam je... obok klozetu :)
Świetne:D Żelki potrafią rozweselić to prawda. Ja w Warszawie też potrafię się zgubić chyba, że autobusy/tramwaje jadą na metra to wtedy zawsze trafię na właściwą drogę.
OdpowiedzUsuńJa ze swoim postem trochę się spóźniłam-ale zawsze.
http://following-the-rabbit.blogspot.com/
świetne. talent pisarski i jeszcze modowy, nic tylko pozazdrościć!
OdpowiedzUsuńObok klozetu? U mnie obok klozetu tylko CD Action się pojawia.
OdpowiedzUsuńP.S. Zamknięta kocia kuweta się doskonale nadaje na stolik na gazety, polecam ;)
Już sobie mówie - żadnych komentarzy w necie!, ale, ale... To powinno się leczyć:/, komentowanie zawartości torby i wzdychanie, jaka ta zawartość jest doskonała, nie rozumiem Twojego fenomenu (zazdroszczę go?). Większość szafiarek nie ma tylu komentarzy co Ty, nawet gdy pokazują swoje modowe "zestawy", usilnie eksperymentując z modą (nota bene). A zawartośc Twojej torby robi takie "halo"!
OdpowiedzUsuńWOW, toż to jakieś niesłychane zjawisko socjologiczne, heh.
Pozdrawiam,
Amomin
A jednak włączył Ci sie owczy pęd?
OdpowiedzUsuńLuna
@ Amomin: Przyznam, że ja tego też nie rozumiem. Ale liczba komentarzy nie świadczy przecież o fajności bloga (czy autorki), tylko najwyżej o jego popularności. Taka Florence Foster Jenkins potrafiła salę koncertową wypełnić, mimo że wcale nie umiała śpiewać ;)
OdpowiedzUsuń@ Luna: Ano.
Ale przesłodki hipopotam - pendrive! A wiesz, że czerwony porfel przyciąga pieniądze? Widać wszystkich się nie trzymają;)
OdpowiedzUsuńKsiążka o jajku jest genialna:)czytałam w tłumaczeniu córki Wańkowicza,która wyjechała do Stanów po wojnie,wielka szkoda,że dawno nie było nowego polskiego wydania.Poza tym,świetny blog,pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńparapluie
haha zabiłaś mnie tymi bebechami! xD
OdpowiedzUsuńpo prostu uwielbiam Twój styl pisania
i od dziś jadę na śmiej-żelkach. może choć trochę moje nogi zaczną być takie aż do nieba jak Twoje :)
Co do lodów - nie wywołuj wilka z lasu! 2,20 za gałkę to na pewno nie mało! Chyba nie chcemy tu szwajcarskiego 3 euro za gałkę, co? (skąd w Polsce jęczenie że coś jest tanie...?przy naszych zarobkach...nie wiem jakiemu procentowi społeczeństwa dolega NADMIAR kasy!)
OdpowiedzUsuńCzy to Parker Jotter tak pięknie lśni?
OdpowiedzUsuńPokazywałam ten wpis mojej Mamie - gdy byłam w Łodzi - chełpiąc się jak dzik truflą, że znam taką Ryfkę, która swoimi wpisami i dystansem potrafi mnie zawsze rozśmieszyć totalnie.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie fotki! :)
OdpowiedzUsuńmam taką samą Żabę na breloczku!!! a myślałam, ze moja jest jedyna i niepowtarzalna...;)
OdpowiedzUsuńTeż mam w torbie bebe, jeno ruszofe ;)
OdpowiedzUsuń