Zgadnijcie, kto postanowił wrócić na łono blogosfery? W zasadzie nie wiem, co mówi protokół w takich przypadkach: lepiej posypać głowę popiołem i zgodzić się, żem niekonsekwentna histeryczka, panikara i Michał Listkiewicz (nie że prezes, tylko że najpierw zapowiada, że odchodzi, a potem zostaje), czy beztrosko oznajmić, że tylko krowa nie zmienia zdania, a w ogóle to mój blog i mogę go sobie zamykać tyle razy, ile mi się podoba?
No cóż, trochę mi głupio, bo naprawdę byłam przekonana, że tym razem to już definitywny koniec. Plan walki z internetowym uzależnieniem jednak nie wypalił, kolejny raz okazało się, że bez Szafy jakoś tak łyso, no a poza tym miały miejsce pewne niespodziewane wydarzenia, o których za chwilę :)
I co z taką robić? Myślę, że najlepiej będzie, jeśli umówimy się na "wolny związek". Niczego nie obiecuję i nie wykluczam kolejnych rozstań (i powrotów). Radzę się mną zupełnie nie przejmować.
No cóż, trochę mi głupio, bo naprawdę byłam przekonana, że tym razem to już definitywny koniec. Plan walki z internetowym uzależnieniem jednak nie wypalił, kolejny raz okazało się, że bez Szafy jakoś tak łyso, no a poza tym miały miejsce pewne niespodziewane wydarzenia, o których za chwilę :)
I co z taką robić? Myślę, że najlepiej będzie, jeśli umówimy się na "wolny związek". Niczego nie obiecuję i nie wykluczam kolejnych rozstań (i powrotów). Radzę się mną zupełnie nie przejmować.
uff ;).
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaa super!!!!!!
OdpowiedzUsuńOdkryłam Twojego bloga kilka tygodni przed zamknięciem, więc tym bardziej się cieszę, że wróciłaś:) Gratuluję sukcesów medialnych i życzę niesłabnącego zapału do blogowania!
OdpowiedzUsuńhurrrrrrrrrrrrrrrrrrra!!!!
OdpowiedzUsuńtak mi się micha cieszy:DDDD
pzdr
follebgnole
i dobrze :)
OdpowiedzUsuńRyfkuś! Niechże Cię uścinę!!! :-)))
OdpowiedzUsuńHurra:)
OdpowiedzUsuńliczyłam na to jak tylko zobaczyłam Twój Styl. Później nadzieja zmalała, gdy przeczytałam o planach "sklepowych"...
ale jesteś, wróciłaś :)
Ryyyfka!
OdpowiedzUsuńCzyli widzę, że wytrzymałaś bez szaf jakiś miesiąc - czyżby rekord wśród szafiarek zamykających działalność? ;)
Bardzo, ale to bardzo się cieszę, że wracasz "do gry", że tak to inaczej ujmę.
:D Idę to opić, mam w lodówce breezerki, hihi - Twoje zdrówko:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
alleluja!
OdpowiedzUsuń:)
ach ach! fantastycznie, nie ma co, choc top trzymanie w niepewności i żal po każdym rozstaniu mogą wykończyć, no ale za to jaka teraz radość!
OdpowiedzUsuńjupi ;]
OdpowiedzUsuń!!!!11111111111111 świetnie!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Wenden ;-)
Moja Droga - a może tak jak napisali artykule w TS - po prostu "PRZYMYKAJ" od czasu do czasu Szafę ;) zamiast ją zamykać..
OdpowiedzUsuńnajlepszy blog szafiarski powrócił!! Suuuper
OdpowiedzUsuńAle super, ze wrocilas!
OdpowiedzUsuńBardzo sie ciesze!
Wczoraj otworzylam Twoj Styl a tam Twoje zdjecie!
No i jakos tak nie wierzylam, ze szafe zamknelas na dobre, dlatego od czasu do czasu zagladalam, czy nie powrocilas!
Pozdrowienia z Berlina,
marta_praga
Ale fajnie :)
OdpowiedzUsuńod dawna czytam Twój blog...i strasznie było gdy go zamknęłaś, ciesze sie że powrociłaś:)
OdpowiedzUsuńNo wiesz, tak w konia ludzi robić! :P Byłam przekonana że nowych wpisów na tym blogu nie zobaczę, a tu co?
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że blog zreanimowany :)))))))