30 kwietnia 2016

Moje klasyki, czyli Sztywniara w pigułce

Jako wielbicielka robienia list, od dawna spisuję sobie w notesie pomysły na posty. Do tej pory ich realizacja postępowała w zawrotnym tempie kolejki na poczcie, ale teraz, w moim nowym, poetatowym życiu nastąpiła wyraźna poprawa (chciałabym zauważyć, że to już czwarty post w tym miesiącu!). Wpis o moim ubraniowym niezbędniku miałam na liście co najmniej od roku. Ostatecznie zmobilizowało mnie Zalando (które jest partnerem tego wpisu) oraz ich nowy Kurs z klasyków mody, czyli strona, na której możecie obejrzeć naprawdę fajnie zrealizowane filmiki z 4 podstawowymi elementami garderoby (białą koszulą, ramoneską, małą czarną oraz sztybletami) wystylizowanymi na 3 różne sposoby.

A jakie są moje klasyki? Co noszę najczęściej i bez czego nie wyobrażam sobie swojej szafy? Wynotowałam 8 takich elementów, które złożyły się na zestaw typu #klasycznaSztywniara, w którym - z niewielkimi modyfikacjami - można mnie zobaczyć w zasadzie przez cały rok (poza sezonem upałów i mrozów). Gdybyście akurat szukali czegoś w tym stylu, to pod każdym z punktów znajdziecie link do wybranych przeze mnie podobnych propozycji z Zalando. No to jedziemy!



1. BIAŁA KOSZULA

Uwielbiam koszule. Najbardziej białe, męskie i dużo za duże. Są luźne, przewiewne (bo oczywiście wybieram tylko naturalne materiały) i po podwinięciu rękawów idealnie sprawdzają się latem. Egzemplarze bardziej dopasowane zwykle noszę zapięte na ostatni guzik i zawiązuję pod szyją czarną aksamitkę. Ten pensjonarsko-kowbojski efekt chyba nigdy mi się nie znudzi.


2. BAWEŁNIANA BLUZA

Kiedyś w mojej szafie królowały swetry, ale kiedy zaczęłam dojeżdżać do pracy na rowerze, przeszłam na zbluzowaną stronę mocy. Bawełniana bluza to najwygodniejsza rzecz na świecie. Fakt, nie wygląda się w niej specjalnie elegancko, ale na szczęście akurat na tym nigdy mi nie zależało. Zresztą, jeśli jest jednokolorowa, to wystarczy, że założę pod spód koszulę z aksamitką i od razu robi się trochę "dostojniej".


3. DŻINSOWE RURKI

Miękkie, dopasowane rurki z dodatkiem elastanu - czy muszę dodawać coś więcej? Mam kilka par, ale najbardziej lubię ciemnoszare, które pasują mi naprawdę do wszystkiego (chociaż najczęściej i tak noszę je z koszulą albo bluzą). Co jeszcze? No dobra, napiszę to: uważam, że w tym fasonie moje nogi wyglądają naprawdę nieźle.


4. SZTYBLETY

Wiecie, że uwielbiam botki w męskim stylu. W sumie 90% moich butów wygląda, jakby należała do faceta. Sztyblety to od paru miesięcy najczęściej noszone przeze mnie buciory. Wyglądają trochę "rockowo", są miękkie, lekkie, megawygodne, a dzięki gumie po bokach błyskawicznie się je zakłada i zdejmuje (duży plus dla człowieka wychodzącego z domu zawsze na ostatnią chwilę).


5. LUŹNY PŁASZCZ

Mam ściśle sprecyzowane wymagania w stosunku do płaszczy. Muszą być miękkie, oczywiście dłuższe (bo nawet kiedy byłam nastolatką, nie lubiłam, żeby mi wicher hulał po nerach), luźne i co najważniejsze, z szerszymi rękawami (wąskie rękawy cisnące pod pachami to jakaś plaga - co niby wkładać pod taki płaszcz? koszulki na ramiączkach?). A najlepiej, jak jeszcze mają duże kieszenie i są w moim ulubionym granatowym kolorze.


6. DUŻA CHUSTA

Jestem strasznym zmarźluchem i przez większą część roku chodzę opatulona. Duża chusta (wiadomo, że najlepiej w azteckie wzory) bywa więc moim szalikiem lub peleryną, a podczas podróży pociągiem czy samolotem doskonale sprawdza się jako kocyk (hasztag: #emerytka).


7. DUŻA MATERIAŁOWA TORBA

Dawniej nosiłam tylko skórzane torebki, ale parę lat temu przesiadłam się na wielką dżinsową torbę ze skórzanymi uchami i od tego czasu rzadko można mnie zobaczyć z inną. Jest pojemna, jest lekka, jest zamykana na suwak, można do niej wrzucić zakupy ze spożywczaka, no i kluczowa sprawa: bez problemu mieści się do rowerowego koszyka.


8. KAPELUSZ

Do kapeluszy przekonałam się jakieś 6 lat temu i od tamtego czasu można chyba powiedzieć, że brązowa fedora to mój znak rozpoznawczy. Niestety, w kapeluszu nie bardzo da się jeździć na rowerze, więc od kiedy wciągnęłam się w codzienne pedałowanie, noszę go rzadziej, ale nadal nie wyobrażam sobie bez niego mojej szafy. W moim przypadku ma naprawdę magiczną moc. Nic tak nie dodaje mi pewności siebie.


Tak to wygląda u mnie. Uniseksowo i wygodnie (szok). A jak jest u Was? Gdybyście mieli stworzyć zestaw własnych klasyków, to z czego by się składał?


23 komentarze:

  1. Ja nie wyobrażam sobie mojej szafy bez golfu, dopasowanych spodni, czapki żulki (ktorą kiedyś zabrałam tacie i juz nie oddałam, a mój chłopak jakże wdziecznie ja nazwał), mojej ogromnej czarnej torby-worek w ktorem mieszcze naprawde wszytko i jest wieksza odemnie, oraz bez moich ukochanych skórzanych wiazanych butow do polowy łydki. A tak w ogole to czasto wygladam dość niechlujnie :D

    A ciebie Ryfko uwielbiam, pare lat temu pokazała mi siostra twojego bloga i od tej pory jestem ci wierna.

    Pozdrawiam Aneta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa i pozdrowienia dla siostry :)
      A co do ciuchów - niechlujna piona! ;)

      Usuń
    2. Ryfko, a gdzie kupujesz białe koszule?

      Usuń
    3. Anonim: A różnie. Te duże i luźne zwykle w ciucholandach za grosze. Mam też jedną dopasowaną z MyElphi.com i jedną luźną z H&M.

      Usuń
    4. Hej, Anonimku i inne Dziewczyny z wielkimi torbami - tu nadaje #ciociaemerytka - od noszenia przez lata na ramieniu ciężkiej torby (wcale nie takiej wielkiej) od jakiegoś czasu mam duże problemy z barkiem, praktycznie nieustanny ból! Lekarz mówi, że moda na wielkie ciężkie torby zapewnia mu teraz utrzymanie ;) heh, tak tylko, ku przestrodze ;) Pozdrowienia i chwała plecakom ;))) Magda

      Usuń
  2. Wyobraziłam sobie taki blogerkowy bal przebierańców, że blogerki muszą na niego przebrać się za inne blogerki. To by była najśmieszniejsza blogowa impreza świata. Wracając do tematu: kocham Twój styl mimo, że nasycenie jeansu jest dla mnie przerażające. Jak patrzę na Twoje zdjęcia to prawie wierzę, że jeans jest ładny.
    Mój pakiet podstawowy: czarne eleganckie szorty z wysokim stanem plus czarne kryjące rajstopy, czarne oxfordy z "grzywką", czarny lekarski kufer, koszula w czarno-biały nie geometryczny wzór, sweter/bluza przez głowę w czarno-biały geometryczny wzór, żarówka na czarnej aksamitce i jakiś dziwny kolorowy żakiet. No i okulary, ale to podpada pod części ciała chyba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, a wiesz, że kiedyś miałam taki pomysł na akcję szafiarską? Że każda blogerka przebiera się za inną blogerkę i czytelnicy muszą zgadnąć za kogo :D

      Usuń
  3. tez kocham sztyblety, ale odkad jestem weganka to ciezko znalezc ladne sztyblety z udawanej skory. Kocham fedory, ale jak wieje to trudno sie nimi rozkoszowac ( u mnie ciagle wieje lub pada). Tylko jeansy z elastanem inaczej szybko powstaja dziury i wypchane miejsca.
    Marzy mi sie kurtka przeciwdeszczowa w ktorej nie jest zimno po intensywnej wycieczce na rowerze. Jak pada deszcz lub sie spoce to w kurtce jest strasznie zimno.
    Uwielbiam szaliki a'la kocyki, wtedy mam poczucie komfortu.
    I polarowe rekawiczki- bo mozna je prac ile wlezie, sa tanie, zawsze sa cieple, zajmuja malo miejsca. Akryl to zlo (czemu ludzie to wciaz kupuja???).
    Okulary przeciwsloneczne typu mucha, z szerszymi laskami (bo moge je zakladac na swoje zwykle korekcyjne i wciaz widze swiat ostro / sa super na drzemke w trakcie lotu samolotem).

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie też na próżno szukać szpilek i sukienek ;d preferuje trampkowo-bluzowy duet, a najchętniej kupuję ciuchy w PTNS, które idealnie wpasowują się w mój wygodnicki styl ;) gdybym miała wybrać kilka ulubionych rzeczy z mojej szafy to byłyby to: conversy, dresy (ale takie wyjściowe, żeby nie było! nawet do pracy w nich śmigałam, gdy jeszcze pracowałam:D), koszula w kratę (typu drwal;)), moje ukochane jeansy i bluza.
    Fajnie byłoby czasem wyglądać bardziej elegancko... no coż, mam opory:)

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie w szafie to raczej nudna klasyka ;))) Jeansy to podstawa. Kurtka typu parka, ramoneska i trencz. Buty conversy, proste szpilki, japonki Birkenstock i moje ukochane Timberlandy upolowane dla mnie i meza wlasnie na Zalando z 50% znizka ;))) Moim sklepem z odzieza uzywana to slynny niemiecki portal aukcyjny. Tam wyszukuje bluzki, tuniki z jedwabiu i markowe koszule na niewielkie pieniadze. Uwielbiam ogromne torby skorzane w ktorych mam duzo miejsca na wszelakie drobiazgi ;)))
    Staram sie kupowac mniej, ale wybieram rzeczy z lepszych materialow.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ładny post, na pewno tu jeszcze zajrzę!:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Parę miesięcy temu stworzyłam listę swoich 10 klasyków - również umieściłam na niej sztyblety i dżinsowe rurki to chyba podstawa nad podstawy ;) Białą koszulę zastąpiłam wtedy na własnej liście czarną, ale dziś chyba odwróciłabym role, ostatnio częściej śmigam w bieli :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę Wam to pokazać! Zobaczcie, jaki zestaw swoich klasyków wrzuciła na mojego Fejsa Magda: klik :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ryfko! Czy Ty albo któraś z czytelniczek mogłaby mi polecić knajpę w okolicach dworca głównego w Krakowie, gdzie można zjeść śniadanie w przystępnej cenie (tj. poniżej 30zł)? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde, szczerze mówiąc, to z fajnymi (czy w ogóle jakimikolwiek) knajpami przy dworcu jest bieda. Często jak skądś wracamy, to mamy ochotę coś zjeść, ale po prostu nie ma gdzie, a z bagażami nie chce nam się turlać dalej i zwykle kończy się na jakimś fastfoodzie w Galerii Krakowskiej.

      Tak więc blisko nic niestety nie polecę, ale trochę dalej (okolice Rynku) lubię:

      Bunkier Cafe - Plac Szczepański 3a
      Charlotte - Plac Szczepański 2
      Petite France - ul. św. Tomasza 25

      Usuń
    2. O, widzisz! Wiele osób chwali, a ja ciągle się tam nie mogę wybrać. I faktycznie bliziutko od Dworca (Plac Matejki 2).

      Usuń
    3. Lepiej późno niż później: dziękuję za podpowiedź :)
      I gdyby coś komuś jeszcze przyszło do głowy, to poproszę :D

      Usuń
  10. A ja dopiero teraz dorosłam do klasyki i powoli ją sobie komponuję. Kupuję teraz tylko klasyczne rzeczy i tylko niezbędne.
    Zrobiłam też ostatnio porządki w szafie i pozbyłam się 1/3 ciuchów. Jestem z siebie dumna :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam wrażenie, że "na starość" mój styl się ułożył i uspokoił. Moje klasyki co prawda nie pokrywają się do końca z "klasycznymi" klasykami (typu mała czarna czy czarne szpilki), ale zdecydowanie zniosło mnie w stronę prostoty i wygody. Wcześniej nazwałabym to nudą, ale młoda byłam i inaczej patrzyłam na pewne rzeczy ;)

      Też jestem na świeżo po gruntownym czyszczeniu szafy. Co za ulga! Na pewno opiszę to za jakiś czas na blogu.

      Usuń
  11. No właśnie, moja klasyka to bardziej Twoja klasyka Ryfko, zapomniałam to dodać ;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Hm, moja lista w sumie wyglądałaby podobnie, z tym, że torbę zamieniłbym na dużą, czarną, skórzaną. Co do białych koszul, panie w 'moim lumpie' przyzwyczaiły się już, że w środę (wszystko za 3 złote) melduję się u nich o 9 rano i wybieram kilka bawełnianych, wielkich jak namiot. Te ładniejsze noszę po prostu do wąskich spodni, a resztę tnę, przerabiam czy dodaję naszywki. Szafa pełna, a przy tym mam jeszcze trochę zabawy :)

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz :)
* Uwaga: Na blogu działa SPAMOWSTRZYMYWACZ. Spam = linki do sklepów, Allegro, zaproszenia do odwiedzenia bloga itp. (jeśli podpiszecie się "Krysia" i podlinkujecie swój nick do sklepu z dachówkami / kosmetykami / karmą dla kota, to nadal jest to spam).