16 czerwca 2014

Mój kawałek podłogi

Co tam u Was? Bo ja mam za sobą jeden z najważniejszych piątków trzynastego w moim życiu. Dwa dni temu odebraliśmy z Dzióbkiem klucze do naszego WŁASNEGO mieszkania. Zdecydowanie jest to wydarzenie historyczne i czujemy się teraz tacy dorośli, że nie wiem, czy nie przestaniemy używać naszego dozownika na mydło z Kubusiem Puchatkiem. 

Teraz zaczyna się najlepsze, czyli saga pt. "Już ja cię urządzę!". Po latach mieszkania w grobowcu (choć, żeby mu oddać sprawiedliwość, względnie tanim i w dobrej lokalizacji) od początku byliśmy zafiksowani na jednym: żeby w nowym mieszkaniu było jasno. No i, kurde, udało się! Różnica jest taka, że czuję się jak ork, który z rodzinnego Mordoru wybrał się na wczasy do Rivendell. Mieszkanie jest na jednym z wyższych pięter, ma duże okna, okienko w łazience (dodatkowe źródło światła!), a do tego całkiem spory balkon (od 14 lat nie miałam balkonu, więc mam zamiar spędzić na nim całe lato). Żeby nałapać do wnętrza jak najwięcej słońca, zdecydowaliśmy się na białe ściany, jasną podłogę, wielkie szyby w drzwiach wewnętrznych (tak, nawet w łazience), a w planach mamy jasne meble. Nie potwierdzam i nie zaprzeczam, że mam cichą nadzieję, że dzięki tym zabiegom będę miała również bardziej sprzyjające warunki do robienia zdjęć na bloga i Fejsa.

Nie udało mi się co prawda spełnić marzenia o oknie nad zlewem kuchennym, ale za to w końcu będę miała kuchnię łączoną z salonem (osobna kuchnia, do której trzeba biegać po jedzenie czy naczynia, moim zdaniem okrutnie zaburza flow wszelkich spotkań towarzyskich). Jak się dość późno zorientowałam, kuchnia będzie również wyposażona w wyspę. Kiedy była o tym mowa, najwidoczniej przebywałam mentalnie gdzieś indziej, bo niemal do samego końca byłam przekonana, że widoczny na planie prostokąt z 4 kółeczkami to... stół z talerzykami (gratulacje dla mnie). Wiadomość, że "talerzyki" to jednak palniki kuchenne, lekko mnie załamała, ponieważ uważa(ła)m, że przy naszym, niezbyt dużym, metrażu wyspa jest raczej średnim pomysłem. Koledzy z pracy pocieszyli mnie jednak, że to świetne rozwiązanie, bo stojąc przy garach, będę mogła oglądać Dzióbka grającego na konsoli. Tak więc koniec końców dałam się przekonać i trzymam za siebie kciuki, żebym tego nie żałowała.

Co do stylówki mieszkania, to jeszcze nie do końca wiemy, jak to wszystko ma wyglądać, za to wiemy, jak na pewno ma nie wyglądać. Na pewno nie pójdziemy ani w nowoczesny, sterylny minimalizm, ani w wystrój a la sklep indyjski albo hippisowska komuna. Nie chcemy też, żeby to było takie "mieszkanie z katalogu", w którym ramka na zdjęcia musi idealnie pasować do zasłonek i abażuru lampy. Całe szczęście mamy z Dzióbkiem dość podobny gust i w większości mieszkaniowych tematów jesteśmy wyjątkowo zgodni. Nie musi się więc obawiać, że zaserwuję mu (stereo)typowo kobiecy biało-pastelowy wystrój, jakie czasem widuję na Pintereście czy blogach. Swoją drogą, zawsze próbuję sobie wyobrazić w takich wnętrzach faceta - przecież biedak musi wyglądać jak w domku dla lalek! U nas na pewno będzie uniseksowo i nieidealnie.

Dopiero zaczynamy naszą zabawę w dom, ale pewnie wielu z Was ma już za sobą albo jest w trakcie urządzania swojego mieszkania. Jeśli macie jakieś rady dla żółtodziobów, przyjmiemy je w każdych ilościach. Mieszkanie mamy wykończone (ściany, podłogi, drzwi, okna, cała łazienka), więc najgorsze za nami. Główne wyzwanie to teraz kuchnia. A potem sypialnia, salon i przedpokój. Jakie rozwiązania szczególnie polecacie, a co zrobilibyście teraz inaczej? Adresy fajnych sklepów (internetowych albo krakowskich), blogów czy portali wnętrzarskich też mile widziane. No i oczywiście możecie być pewni, że za jakiś czas pojawią się tu efekty naszych kombinacji.

balkon2
Dechy na balkonie (rany, mam balkon!) prawie jak na molo.

6 czerwca 2014

Targowisko pyszności (nieaktualne)

Tydzień temu mój najlepszy przyjaciel Facebook podsunął mi wydarzenie o nazwie Targ śniadaniowy w Krakowie. Jeśli coś ma związek z jedzeniem, a zwłaszcza jeśli nie wymaga ode mnie żadnego wkładu pracy poza beztroską konsumpcją, nie mam zwyczaju się opierać. Tak więc poszłam, sprawdziłam i teraz Was tam będę naganiać.

O co chodzi? Targ śniadaniowy to cykliczna impreza, która odbywa się w każdy weekend w Krakowie: w soboty w Parku Krakowskim na Krowodrzy (od 8.00 do 16.00) i w niedziele w Parku Ratuszowym na Nowej Hucie (od 9.00 do 16.00). Co można tam kupić? Samo dobro! Na ulotce pada hasło "zdrowa żywność", które - jak wiedzą wszyscy, którzy obserwują mój paźwiatrak - akurat na mnie specjalnie nie działa, bo w przypadku jedzenia liczy się dla mnie tylko jedno: żeby mi smakowało. Jeśli smakuje i przy okazji jest zdrowie - super. Jeśli smakuje i jest niezdrowe - no przecież z niego nie zrezygnuję! Tutaj akurat mamy do czynienia z najlepszą z możliwych opcji (Mamusia by mnie pochwaliła), bo jest i zdrowo, i pysznie.

Jest pan, który w uroczej minifurgonetce smaży francuskie naleśniki (z nutellą i bananem oraz z serem i szynką). Są wędliny tak aromatyczne, że jak mi potem Dzióbek zrobił do pracy kanapkę z kiełbasą czosnkową, to jednym ruchem przekreślił moje (i tak nie największe) szanse na biurowy romans. Są kozie sery, których pewnie normalnie bym nie spróbowała, ale pan tak namawiał, że się skusiłam i okazały się naprawdę dobre (zwłaszcza te z ziołami i imbirem). Jest chrupiące pieczywo, dżemory i inne przetwory, naturalne soki, ciastka, rogaliki, muffinki, tarty, a dla równowagi jajecznica z boczkiem i chleb ze smalcem. Wszystkie te smakołyki można skonsumować pod chmurką, siedząc przy specjalnie na tę okazję rozstawionych na trawie stolikach. Sielsko, anielsko i bez pośpiechu.

Według ulotki organizatorzy planują targować przynajmniej do końca września, więc jeśli podczas któregoś weekendu będziecie w Krakowie, szczerze polecam. Naprawdę smakowity sposób na rozpoczęcie soboty lub niedzieli. A jeśli do Krakowa Wam za daleko, to mam dobrą wiadomość: takie targi odbywają się również w Warszawie, Poznaniu i Sopocie. Możliwe, że z czasem przyłączą się też inne miasta. Szczegóły tutaj.


TARG ŚNIADANIOWY W KRAKOWIE
UWAGA: niestety, od 2015 roku impreza już się nie odbywa
soboty: Park Krakowski, Krowodrza, godz. 8.00-16.00
niedziele: Park Ratuszowy, Nowa Huta, godz. 9.00-16.00

Weekly Breakfast Food Fair, Cracow
Sztywniara approves.