4 lutego 2013

Bread & Butter, bejbe!

Się ostatnio normalnie rozbijam po zagranicach! W połowie stycznia poniosło mnie do Berlina na targi mody Bread & Butter. To był mój debiut na tej imprezie (która odbywa się cyklicznie, co pół roku) i nie bardzo wiedziałam, czego się spodziewać, ale uznałam, że jak na każdym feszyn iwencie, o stylówkę trzeba zadbać. Dlatego śpiochy, które założyłam na 5-godzinną podróż samochodem, zamieniłam na targowym parkingu na strój nieco bardziej wyjściowy. Tylko po to, żeby po wejściu do środka odkryć, że cała obsługa występuje w... śpiochach. No dobra, w kombinezonach roboczych. Tak czy siak, od tego momentu wiedziałam, że mi się tam spodoba.

Targi odbywają się na starym lotnisku Tempelhof i naprawdę trudno mi sobie wyobrazić lepsze miejsce na tego typu imprezę. Osiem ogromnych hal, ściany z cegieł, metalowe konstrukcje, rury i rusztowania idealnie komponowały się z tym, co marki prezentowały na swoich stoiskach i jak ubrani byli uczestnicy. A rządził - ku mojej wielkiej radości - styl a la Rewolucja Przemysłowa.

Pierwsze i najsilniejsze wrażenie: nigdy nie widziałam tylu fajnie ubranych facetów w jednym miejscu (nie licząc Mr. Vintage, Szarmanta i Przemka na Blog Forum Gdańsk ;). I pomyśleć, że jeszcze kilka lat temu uważałam, że moda męska jest strasznie nudna i daje o wiele mniej możliwości niż damska. No cóż, młoda byłam i głupia. Teraz wszystko mi się poprzestawiało i przeglądając zdjęcia z modą uliczną, o wiele częściej zachwycam się zdjęciami fajnie ubranych facetów niż kobiet. A jeśli już spodoba mi się zdjęcie jakiejś kobiety, to zwykle dlatego, że jej strój inspirowany jest męską szafą. Na Bread & Butter miałam czym nakarmić oczy, bo panowie naprawdę dawali czadu (ach, ta stylówka na robotnika - eleganta!). Na ostatnich trzech zdjęciach poniżej możecie zobaczyć, o co mi chodzi.

Ale wystarczy o facetach, bo przecież oprócz nich na targach były też jakieś stoiska, a tam ubrania i tak dalej. No więc jeśli chodzi o trendy branżowe, to wygląda na to, że w nadchodzących sezonach najbardziej pożądanym dodatkiem będzie... maszyna do szycia. Wiele marek (np. G-Star czy Pepe Jeans) zdecydowało się zamiast typowych stoisk stworzyć małe manufaktury, w których można było obserwować krawców i kaletników przy pracy (wystawcy z mniejszym budżetem ograniczyli się do dekoracji w postaci starego singera, zardzewiałych nożyc krawieckich czy innych gadżetów spod znaku ręcznej roboty). Zresztą można było nie tylko się przyglądać, ale na przykład zamówić na miejscu spersonalizowane dżinsy, zmajstrować sobie biżuterię albo własnoręcznie przerobić T-shirt.

Jeśli chodzi o kolekcje, które zrobiły na mnie największe wrażenie, to faworyci nie zawiedli. Bezapelacyjnie wygrywa G-Star i Scotch & Soda. Odkryłam te marki w zeszłym roku i od razu się zakochałam, bo ich styl (czyli surowy dżins w robotniczym wydaniu i nieco delikatniejsze, indiańskie klimaty) idealnie wpasowuje się w to, co mi aktualnie w duszy gra. Wszystkie ich ubrania kupuję w ciemno. "Kupuję", niestety, metaforycznie, bo tanio się nie sprzedają. Spodnie, które wisiały w gablotce na stoisku Scotcha, śnią mi się po nocach (beżowe z dziurami, łatami z czerwonego i błękitnego dżinsu, plamami z białej farby i indiańskimi nadrukami po wewnętrznej stronie - no cudo!), podobnie jak połączenia granatowego denimu z musztardowym, które zaprezentował G-Star. Naoglądałam się, napodziwiałam i wróciłam z modowym akumulatorem naładowanym na 100%. Mam nadzieję, że uda mi powtórzyć tę terapię za jakiś czas, bo naprawdę daje niezłego kopa.

Big Time! Hala (modowych) odlotów, czyli główne wejście. Jak napisała Ola La na moim Facebooku, "Sztywniara i jej karmelowa torba z Ochnika za 40 lat"  :D Ściana z dżinsowych cegieł na stoisku Mavi. Ach, mieć taką w domu! Retro panowie, indiańskie wzory i lapot z Wi-Fi. Słowem, witamy w raju. Mucha już wpisana na listę musisztomeiciów.  
Z drogi, śledzie, Sztywniara jedzie! Panowie mogli skorzystać z profesjonalnego golenia w stylu vintage. Pół litra nosorożca poproszę. Stoisko G-Stara strzeżone jak forteca. Boska peleryna w G-Starze, na którą na pewno nie będzie mnie stać. Dżinsowy skuter na stoisku Pepe Jeans. Stylowi czasu nie liczą. Pan Mim chętnie pozował do zdjęć (ogrodniczki pierwsza klasa!). "Shoes wouldn't. Sneakers definitely would". Stylówka obsługi - mistrzostwo świata. Królik i śpiochy - to mi się nie mogło nie spodobać. Zegar, czyli motyw przewodni tej edycji, przy głównym wejściu. No ja na przykład w Berlinie byłam po raz pierwszy. Część jednej z hal. Było takich osiem. To chyba dobrze oddaje skalę imprezy. Obudź w sobie modowego zwierzaka! Stoisko Pendleton... ... na którym bez zachwyconych pisków oczywiście się nie obyło. Wystrój dopracowany w najdrobniejszych szczegółach. Produkcja dżinsów to nie takie hop-siup. Niektórym miękną kolana na widok faceta z wózkiem. Mnie na widok faceta z maszyną. Ubrania przerobione podczas warsztatów na stoisku Mavi. Laboratorio by Candiani - jedna z najbardziej wypasionych dżinsowych pracowni. Ponoć krzesło to najlepsza szafa. Może stąd pomysł na fotel z koszul? Ryba wpływa na wszystko. Na przykład na wygląd stoiska. Wystawcy prześcigali się w recyklingowych dekoracjach. Moim faworytem była zasłonka ze zużytych torebek herbaty. Efekty mojej zabawy w The Sartorialista. Pan Stylowy Hobbit po lewej to mój ulubieniec. Reszta niestety wyszła nieostra... ... ale i tak widać, że jest szał.

38 komentarzy:

  1. Kurczę, świetnie to wszystko wygląda! A do tego relacja Twoim okiem i słowem, pięknie! Dziękuję za wrażenia estetyczne i uśmiech pod nosem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Marzy mi się w końcu być na takiej imprezie! Ale póki co wszędzie daleko i pieniążków brak. ; <

    OdpowiedzUsuń
  3. zazdroszczę! :) więcej takich wpisów prosimy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale super! Dlaczego ja nie wiedziałam o tej imprezie?!?!?!?!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach, świetna impreza i genialna relacja! A pan Hobbit faktycznie super :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. wow! swietne zdjecia ! a pan hobbit najlepszy!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ryfka, wrzucasz posta bez żadnych teaserów, znienacka, o godzinie niesprzyjającej klikalności; już prawie 10 rano a tu żadnego "przypomnienia" na wallu.... Bogowie Marketingu załamują ręce;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba się wybiorę na kolejną edycją w lipcu, zwłaszcza, że z Poznania to żabi skok. A jeśli można na miejscu nie tylko oglądać, ale i kupować, to może już teraz przejdę na dietę z ryżu, a resztę sobie odłożę? ;) A co do indiańskich wzorów, Pendleton jakoś się wykaraskał z afery o wykorzystywanie w nazwie produktów słowa "Indian" czy "Indian Navajo", ale warto się przyjrzeć innym "indiańskim" produktom, żeby nie naruszać praw Indian. Nie chodzi o to, żeby tym komukolwiek obrzydzać zakupy, ale po prostu warto wiedzieć co kupować i jak to się ma do praw mniejszości indiańskiej. Kiedyś już o tym pisałam: http://modologia.blox.pl/2011/12/Czyj-jest-ten-wzorek.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na niektórych stoiskach można było coś kupić (głównie drobiazgi, np. biżuterię), ale większość raczej tylko do oglądania, a i to nie zawsze (marki prezentują kolekcje na przyszłe sezony, więc na niektóre stoiska wstęp mieli tylko partnerzy biznesowi; na części z nich obowiązywał też ścisły zakaz fotografowania).
      I dzięki za podrzucenie wpisu na blogu. Czytałam kiedyś o tym. Trudna sprawa - sama nie wiem, co o tym myśleć.

      Usuń
  9. Teraz mogę bywać w Berlinie, kiedy zechcę, więc chyba się wybiorę!:) Podpisy pod zdjęciami bezbłędne:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Rewelacyjna fotorelacja! Zazdroszczę wyjazdu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. kurczę, faktycznie był szał! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. ha, zaczynam rozumieć, skąd u mnie ta ostatnia fascynacja koszulami w kratę i marzenie o szelkach do nich :)
    swoją drogą, coś niesamowitego jest w tych ciuchach - z jednej strony mocno dają się osadzić w określonym czasie i grupie społecznej (przynajmniej pierwotnie), a z drugiej są maksymalnie proste i są kwintesencją danej rzeczy. No bo czy torba może być torbą niż skórzana teczka w naturalnym kolorze? Jest mocna, dużo uniesie, jest z naturalnego materiału, nie potrzebuje dodatkowych popierdółek. Tak samo buty, skórzane, o uniwersalnym kolorze, solidne, wiązane.

    OdpowiedzUsuń
  13. To musiała być bardzo inspirująca impreza! Zasłonka z torebek herbaty - super:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zasłonka z torebek herbaty nad wyraz kusi do zrobienia w domu; żeby jeszcze aromat trzymała, to żyć, nie umierać i cały czas ruszać powietrze dłonią. :)

    Fotorelacja cudowna, aczkolwiek ogrom wydarzenia mnie przeraża; podobnież ilość ludzi. Udało Ci się zwiedzić wszystkie albo chociaż większość stoisk czy ograniczyłaś się do tych najciekawszych? :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeszłam wszystkie hale wzdłuż i wszerz, ale nie wchodziłam na każde stoisko, bo bym tam pewnie siedziała do tej pory ;)

      Usuń
  15. Fajny wpis i czuc ze mialas tam frajde. Pare rzeczy z G-Star jest jak by dla mnie zrobionych ale ceny sa slone. Ja podobny styl znalazlaw u Cmpusa
    (www.campus72.com) i korzystajac z przecen sie tam obkupilam. Berlin polecam nie tylko jako miejsce targow, ale jako miasto godnie zobaczenia.
    Naprawde warto.
    Acha, no i czekam(y) na wpisy inspirowane pobytem w Berlinie.
    pozdrowienia z Hamburga
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym razem niestety byłam tylko na targach i nie zobaczyłam ani kawałka Berlina, ale kiedyś na pewno wybiorę się turystycznie :)

      Usuń
  16. Pan przy maszynie [(chcę mieć w końcu gdzie postawić swoją :D) ] i nosorożce w słojach!!! WOW!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. W UK od jakiegoś czasu można zauważyć męską tendencję do ubierania się w dwóch stylach: styl wiktoriańskiego chłopca(kojarzycie Olivera Twista?) i pseudokanadyjskiego drwala. Niby wszystko jest fajnie, niby to ciekawe i orginalne ale jakos tego nie ogarniam. Chyba wole jak takie trendy pozostaja niszowe i z rzadka spotykam ciekawie ubranych facetów, niż napataczam się co chwilę na czyściciela kominków albo drwala. Zaczyna ich być za dużo na metr kwadratowy chodnika. A może tylko niepotrzebnie narzekam...

    B@śka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas niestety czyścicieli kominów i drwali niedobór, stąd moje podjaranie. Jeśli za bardzo się rozmnożą, to możliwe, że moja ekscytacja też przeminie.

      Usuń
  18. Jednak szkoda, ze nie ma tu zadnego zdjecia Ryfki.
    Ech....a mogla to byc taka fajna relacja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo jak już się przestawię na tryb reportażowy, to całkiem zapominam o tym, żeby robić zdjęcia sobie :) Ale nie sądzę, żeby relacja bardzo na tym ucierpiała ;)

      Usuń
  19. Ryfka a gdzie zniknął z twego bloga link do linków na górze obok FAQ i "O blogu i o mnie"? -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wklejam mój komentarz spod poprzedniego posta:
      Linki zniknęły, bo weszłam tam pierwszy raz od bardzo dawna i odkryłam, że połowa z nich jest już nieaktualna (albo blogi nie istnieją, albo już ich nie odwiedzam). Jeszcze nie wiem, czy będę robić nową, zaktualizowaną listę.

      Usuń
  20. Ubrania obsługi są faktycznie świetne. :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Zdjęcia i dodatki są fantastyczne, zwłaszcza czerwona mucha i azteckie wzory :)
    Ryfko, relacji z BFG raczej już nie będzie?

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja uwielbiam szyć dżinsyyy!!!! I nosić też ;) Ale Ci zazdroszczę tego wyjazdu :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Wyslaalam kiedys zapytanie do organizatorow B & B , czy mozna tam sobie wejsc,,,ot tak, jako "zwykly" zjadacz chleba nieposiadajacy wlasnego ubraniowego biznesu....odpowiedz: NIE!
    Chetnie bym sobie tam pojechala....kiedys...hmmmmm

    OdpowiedzUsuń
  24. ale zdjęcia fantastyczne..chociaż namiastka tego co tam zobaczyłaś!!<3

    OdpowiedzUsuń
  25. piekne zdjecia . cos pieknego

    OdpowiedzUsuń
  26. A ja nazwe tego wydarzenia potraktowalam doslownie jako targi zywnosciowe ;)
    Gosia

    OdpowiedzUsuń
  27. piękne zdjęcia. Pozdrowienia z Si

    OdpowiedzUsuń
  28. Rewelacyjna relacja i bardzo inspirujace zdiecia , A pan Hobbit przeslodki:)))

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz :)
* Uwaga: Na blogu działa SPAMOWSTRZYMYWACZ. Spam = linki do sklepów, Allegro, zaproszenia do odwiedzenia bloga itp. (jeśli podpiszecie się "Krysia" i podlinkujecie swój nick do sklepu z dachówkami / kosmetykami / karmą dla kota, to nadal jest to spam).